autor: Michał Wasiak
Asasyn Microsoft. Wololo...Historia kultowej serii Age of Empires
Spis treści
Asasyn Microsoft
Szukając przyczyn upadku niegdyś dumnej serii, bez wątpienia pierwsze pełne wyrzutu spojrzenie należy skierować na giganta z Redmond. Trudno bowiem uzasadnić rozwiązanie Ensemble Studios i pozbycie się twórców AoE inaczej, jak tylko modnymi w wielkich korporacjach falami zmian, które przychodzą wraz nowym zarządem. Od tego czasu marka została zaniedbana, a polityka względem niej zmieniła się z rozwoju na odcinanie kuponów. O ile można zrozumieć, a nawet z pewną rezerwą pochwalić ideę odświeżenia „dwójki” w HD, o tyle fani Age of Empires z pewnością nie są grupą, którą przekonują jakiekolwiek modele rozgrywki zawierające w sobie system mikropłatności. Ten bowiem kojarzy się z kupowaniem zwycięstwa i masowym wyciąganiem pieniędzy. Microsoft tymczasem okazał się grabarzem nie tylko AoE. Jego ofiarą padła inna równie zacna marka – Microsoft Flight Simulator. Ostatnia pełnoprawna odsłona tego tytułu ukazała się w 2006 roku, później zaś korporacja zastosowała podobny manewr co w przypadku AoE, wydając uproszczoną wersję gry z mikropłatnościami – Microsoft: Flight, która również poniosła całkowitą klęskę, pociągając serię na dno.
Kłopoty Age of Empires wpisują się jednak w pewien szerszy kontekst. Od dobrych kilku lat widoczny jest kryzys całego gatunku RTS. Niegdyś żywy i okupujący sporą część sklepowych półek format dzisiaj mocno niedomaga. W siłę za to urosły hybrydy pokroju Total War, typowo taktyczne RTS-y w realiach współczesnych konfliktów lub II wojny światowej, zaś renesans przeżywają turówki. Poza tym niewiele obecnie wydawanych gier decyduje się łączyć rozbudowany aspekt ekonomiczny z rozwiniętą warstwą wojenną. Trudno jednoznacznie dociec przyczyn tego stanu rzeczy. Być może gatunek ten został już tak mocno wyeksploatowany, przez takie tytuły jak Twierdza, Tzar, Empire Earth, Warrior Kings itd., że zwyczajnie znudził się graczom. To właśnie zjawisko mogło powstrzymać Microsoft od dalszego rozwijania Age of Empires.
Nadzieja umiera ostatnia
Myślę, że jeden z pierwszych akordów w requiem Age of Empires zagrali przed laty sami twórcy, decydując się na chronologiczny marsz serii przez kolejne epoki. Zgodnie ze wspomnianą wcześniej grafiką czwarta część toczyłaby się w realiach II wojny światowej. Tym samym Age of Empires musiałoby wkroczyć na obcy i obsadzony mocną konkurencją teren, zaś dostosowanie mechaniki rozgrywki do specyfiki pola walki lat 40. XX wieku, przy jednoczesnym zachowaniu charakteru serii, byłoby iście heroicznym zadaniem.
Dumając nad losami Age of Empires, można wpaść w ponury nastrój. Na szczęście dla fanów produkcji jest nadzieja. Dzięki ogromnemu wysiłkowi grupy zapaleńców w zaawansowanym stadium produkcji znajduje się gra 0 A.D., która wstępnie miała być dodatkiem do Age of Empires II, później zaś zyskała trójwymiarową grafikę i obecnie jest rozwijana jako niezależny tytuł. Z pewnością da się w niej odnaleźć ducha serii i to zupełnie za darmo. Na koniec warto wspomnieć o pewnej rozmowie, która odbyła się niedawno na forum Reddit. Jeden z użytkowników zagadnął Billa Gatesa o przyszłość AoE. Ku jego zdziwieniu Gates w ogóle odpowiedział, pisząc: „Ile chciałbyś części? Przyjrzę się temu”. Dziś wpływ założyciela Microsoftu na firmę jest raczej znikomy, a jego odpowiedź nie była do końca serio. Może jednak ważne persony w fotelach dyrektorów i prezesów odkurzą kiedyś stare pudełka Age of Empires z 1997 roku i pomyślą, że warto dać klasyce jeszcze jedną szansę.