Gran Turismo. Gry, w które chcemy zagrać na PlayStation Classic
Spis treści
Gran Turismo
- Gatunek: wyścigi
- Rok wydania: 1997
Ścigałka, od której zaczął się tryumfalny pochód kultowego cyklu poważnych symulatorów samochodowych. Pierwsze Gran Turismo oferuje wszystkie ikoniczne elementy, które fani kochają w tej serii do dziś – pokaźny zestaw 140 różnorodnych, odwzorowanych z dbałością o detale (oczywiście na miarę ówczesnych możliwości) samochodów, rozbudowany tryb kariery, w którym musimy zdobywać odpowiednie licencje, by w ogóle móc uczestniczyć we właściwych wyścigach, oraz model jazdy perfekcyjnie łączący realizm z frajdą z zabawy.
Stworzenie gry zajęło ekipie Polyphony Digital pięć lat, co stanowi okres dość długi nawet jak na dzisiejsze standardy, zaś w latach dziewięćdziesiątych wydawało się wręcz wiecznością. Wynikało to w dużej mierze z perfekcjonizmu Kazunori Yamauchiego, który dziś jest już legendarny. Poświęcony przez ekipę czas zaowocował narodzinami prawdziwej legendy – a że na kolejną pełnoprawną odsłonę serii zapewne sobie jeszcze dobrych kilka lat poczekamy, miło byłoby móc wrócić na PlayStation Classic do tytułu, od którego wszystko się zaczęło.
JEŚLI NIE GRAN TURISMO, TO MOŻE... COLIN MCRAE RALLY
O ile Gran Turismo rządziło na asfalcie, tak w przypadku rajdów konkurencji długo nie miała gra Colin McRae Rally, wyróżniająca się świetnymi, różnorodnymi odcinkami zlokalizowanymi w ośmiu regionach świata oraz satysfakcjonującym, niełatwym modelem jazdy. Klimatu dodawały także nagrane przez zawodowych pilotów kwestie, które towarzyszyły graczom podczas zabawy.
Castlevania: Symphony of the Night
- Gatunek: metroidvania
- Rok wydania: 1997
To zabawne, ale „Symfonia nocy” początkowo niespecjalnie zainteresowała graczy. Dwuwymiarowa scrollowana platformówka zadebiutowała w epoce szału na punkcie trzech wymiarów i wiele osób z pogardą potraktowało ją jako relikt przeszłości. Dopiero fenomenalne oceny prasy oraz nie mniej entuzjastyczne opinie tych graczy, którzy dali jej szansę, z czasem uczyniły z niej rozchwytywanego przedstawiciela klasyki, który dziś jest jedną z najbardziej pożądanych przez kolekcjonerów gier na PlayStation – używane egzemplarze potrafią kosztować i 800 zł.
Produkcja ta to dość typowa metroidvania, czemu ciężko się dziwić, zważywszy na fakt, że gatunek ten zawdzięcza połowę swojej nazwy właśnie tej grze. Jako półwampir Alucard zwiedzamy mroczny zamek Draculi, w którym przychodzi nam mierzyć się z licznymi pułapkami i maszkarami. Oprócz arsenału różnorodnej broni do naszej dyspozycji oddano m.in. możliwość transformacji w wilka czy nietoperza. Ironią losu element, przez który gra początkowo niemal poniosła porażkę – dwuwymiarowa grafika – sprawił, że Castlevania: Symphony of the Night zestarzało się znacznie lepiej od pozycji trójwymiarowych i dziś wciąż powinno zachwycić każdego fana gatunku.
JEŚLI NIE CASTLEVANIA: SYMPHONY OF THE NIGHT, TO MOŻE... TOMBI! 2
Side-scrollowa platformówka, w której jako dziki chłopiec ratujemy ukochaną z rąk siejących zamęt... złowrogich prosiaków. Tradycyjną zabawę urozmaica sporo wówczas rzadko stosowanych, a dziś będących standardem w tego typu grach pomysłów – możliwość zmiany płaszczyzn w wybranych punktach, przyjmowanie zleceń od innych postaci czy specjalne stroje dające dodatkowe zdolności.