Assassin’s Creed II. Graczu, co robisz? Burzenie czwartej ściany
Spis treści
Assassin’s Creed II
Drugie Assassin’s Creed do dziś uznawane jest za opus magnum studia Ubisoft Montreal, po którym seria w zasadzie zaczęła gonić własny ogon. O ile jednak przez większość czasu dziejąca się w epoce renesansu historia zemsty wplecionej w odwieczny konflikt między asasynami a templariuszami toczy się dość standardowym torem, tak zakończenie, w którym zapoznajemy się z Pierwszą Cywilizacją, zszokowało i podzieliło graczy, jednych zachwycając, a innym wręcz psując całą wcześniejszą opowieść. Do tego momentu wątek współczesny serii szyty był dość grubymi nićmi, jednak gdy tylko zaakceptowało się istnienie maszyny pozwalającej poznawać zapisaną w DNA historię przodków i zbudowane za pomocą nieznanej technologii artefakty, to cała reszta bagażu okazywała się całkowicie do zaaprobowania. Jednak pojawienie się „znikąd” pradawnej rasy, przepowiadającej nadciągający koniec świata i instruującej, jak temu zapobiec – to już było za dużo dla wielu graczy. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że twórcy te wywracające całą historię do góry nogami informacje postanowili na dodatek przedstawić w dość oryginalny sposób.
Oto tuż po pokonaniu finałowego przeciwnika XV-wieczny asasyn Ezio przedostaje się do znajdującego się pod Watykanem grobowca, w którym czeka go spotkanie z tajemniczą holograficzną istotą, zwącą się Minervą. Rzecz w tym, że przedstawicielka pradawnej rasy zwraca się nie do bohatera, a bezpośrednio w kierunku kamery, doskonale zdając sobie sprawę, że kilka wieków później ktoś użyje Animusa, by zbadać wspomnienia Ezia. Minerva kontaktuje się nie z graczem, a z Desmondem, bohaterem wątku w teraźniejszości, który poznaje przeszłość swego przodka. Scenę wyreżyserowano jednak tak, jakby to użytkownik gry był odbiorcą holograficznej wiadomości. Tym samym czwarta ściana została niejako złamana w obrębie symulacji, która ma miejsce w grze. Wątek rozgrywający się w przeszłości kończy się, zostawiając gracza skonsternowanego tak samo jak Desmonda, który dość zgrabnie, choć niecenzuralnie, podsumowuje swoje (i gracza) wrażenia odnośnie tego, co zobaczył.