Idzie nowe. Gamedev w czasach rewolucji
Spis treści
Idzie nowe
Ale nawet w tym chaosie da się znaleźć pozytywy. „Wielu deweloperów postanowiło zerwać ścisłe związki z dotychczas bezpiecznym, bliskim, podobnym kulturowo rynkiem rosyjskim i spróbować przebić się na Zachodzie” – twierdzi Mamzurenko. – „Rewolucja przyniosła wielu ludziom motywację, by zacząć od nowa, stworzyć grę swoich marzeń”. Ukraińskie studia powoli odzyskują wsparcie ze strony inwestorów, którzy zrozumieli, że choć sytuacja na wschodzie kraju nadal jest niestabilna, nie wpływa ona bezpośrednio na zespoły pracujące w Kijowie czy Lwowie.
Cały czas odbywają się związane z grami imprezy: przyszła edycja targów DevGAMM, skupiających przedstawicieli branży ze wschodniej Europy, powróci do stolicy Ukrainy, w kwietniu odbędą się tam również mistrzostwa świata w Dotę 2. Pomniejsze, lokalne eventy trwały nawet w czasie największych politycznych napięć, często przyciągając deweloperów z zagranicy.
Sama zmiana władzy, choć powiązana z tragiczną historią, także okazuje się mieć pozytywne skutki dla interaktywnej rozrywki. „Wcześniej inwestorzy byli przerażeni skalą korupcji w kraju. Nie mogłeś im zagwarantować, że twój biznes z dnia na dzień nie zostanie przejęty przez mających rządowe powiązania oligarchów” – objaśnia Mamzurenko. – „Poprzedni reżim nie dawał żadnych szans na rozwój biznesu związanego z zaawansowaną technologią”.
Mniej optymistycznie do całej sprawy podchodzi Maksym Hryniv: „Nie sądzę, by politycy mieli jakikolwiek konkretny plan, by wspierać prywatną działalność”. Zaznacza jednak, że parę dobrych zmian już zostało wprowadzonych: „Wreszcie jako małe studio możemy podpisywać kontrakty z wielkimi korporacjami, jak Google, Apple czy Microsoft, i sprzedawać swoje gry na ich platformach”. Wygląda na to, że choć sytuacja nadal nie jest najlepsza, reformy przynoszą pierwsze rezultaty i ukraińska branża idzie w pożądanym kierunku.
Każdy z moich rozmówców kończył wywiad optymistycznym akcentem – ich firmy zawzięcie pracują nad następnymi projektami lub rozwijają już istniejące, żaden z producentów nie nosi się z zamiarem zmiany zawodu. Z ich wypowiedzi wynika, że jeśli obecne trendy w tamtejszej branży się utrzymają, deweloperów zza Buga po okresie skrajnej niepewności czekają naprawdę ekscytujące czasy. „Społeczność skupiona wokół gier nadal się tutaj kształtuje i przed nami wciąż wiele pracy. Ale głęboko wierzę, że dołączenie do demonstracji było słusznym wyborem” – twierdzi Hryniv.
Za poprzedniej władzy Ukraińcy dali światu takie serie jak Metro, S.T.A.L.K.E.R. czy Kozacy. Teraz, w nowej rzeczywistości, mogą zyskać jeszcze większe pole do popisu. Według Olega Mamzurenki to szansa dla twórców, którzy wcześniej nie mieli nawet możliwości pokazania się poza granicami swego kraju. I dodaje: „Ukraińscy deweloperzy zawsze mieli swoimi produkcjami coś do przekazania. Teraz, po wszystkich tych wydarzeniach, mamy do powiedzenia jeszcze więcej”.