Puste znajdźki. Pomysły, które nie sprawdziły się w Cyberpunku
Spis treści
Puste znajdźki
Mapa usiana pytajnikami to cecha wielu dzisiejszych gier. Nie uniknął tego ani Wiedźmin 3, ani Cyberpunk 2077. Oznaczenia te – nieważne, czy wypaczające ideę eksploracji, czy nie – funkcjonowały całkiem dobrze w pierwszej z wymienionych produkcji (może z wyjątkiem nieszczęsnych kontraband na Skellige – kto to, kurde, wymyślił?); prowadziły do różnych ciekawych punktów pokroju siedlisk i gniazd potworów, miejsc mocy czy skarbów pilnowanych przez co potężniejsze bestie, a ich odwiedzenie stawało się niekiedy przyczynkiem do rozpoczęcia zadania pobocznego.
W Cyberpunku 2077 „Redzi” nie dość, że przedobrzyli z liczbą ikonek ma mapie – przez co ta stała się trochę nieczytelna – to dodatkowo zapełnili Night City generycznymi questami. Typów aktywności było co prawda kilka (kradzieże, sabotaże, neutralizacje, misje ratunkowe i polegające na odzyskaniu własności), ale każda sprowadzała się w gruncie rzeczy do pozbycia się grupy wrogów i ewentualnie zabrania wskazanego przedmiotu. Większość z nich dało się niby wykonać po cichu, skradając się i niezauważenie eliminując przeciwników, ale robiąc to samo po raz trzydziesty pierwszy, odczuwało się znużenie niezależnie od wybranego sposobu.
Zostało jeszcze 52% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie