Hakowanie gwinta nie powiodło się. Pomysły, które nie sprawdziły się w Cyberpunku
Spis treści
Hakowanie gwinta nie powiodło się
Kolejny element, o którym przeczytacie, nie został skopiowany z Wiedźmina 3. Ktoś jednak uznał, że skoro „Wiesiek” miał swoją minigrę w gwinta – przyjętą na tyle dobrze, iż stała się fundamentem Wojny krwi i doczekała samodzielnej, znacznie bardziej rozbudowanej produkcji – to Cyberpunk 2077 również musi posiadać coś w tym stylu. Tak przynajmniej tłumaczę sobie obecność w tej grze hakowania, które jest cholernie nudne.
Ma ono z ową karcianką sporo wspólnego: opcjonalność, względną prostotę i cel, czyli możliwość przeprowadzenia niektórych misji w bezkrwawy sposób. W Wiedźminie 3 dało się na przykład zagrać w gwinta z gościem, który był w posiadaniu dokumentów utraconych przez krasnoluda Muggsa (zadanie „Przesyłka kurierska”). W Cyberpunku 2077 za pomocą hakowania można włamać się tu i ówdzie, co skłania do powstrzymania się od chwytania za broń oraz nie wymusza korzystania z alternatywnych dróg prowadzących do celu.
Szukanie właściwej kombinacji liczb, na którym polega ta ostatnia minigra, nie jest jednak choćby w połowie tak atrakcyjne jak partyjki gwinta. W dodatku, gdy rozwiniemy naszą postać w tym kierunku, zabawa przestaje być jakimkolwiek wyzwaniem. Jasne, mając silną talię, w wiedźmińskiej karciance też można było miażdżyć przeciwników – wciąż wymagało to jednak odrobiny pomyślunku, a nie bezwiednego klikania. Na obronę hakowania można podać jeden argument – cechuje się trochę większą immersją niż gra w gwinta.
Zostało jeszcze 38% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie