Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 22 listopada 2019, 14:30

autor: Adam Bełda

Człowiek – zwierzę społeczne. Wściekasz się w trakcie gry? To normalne

Spis treści

Człowiek – zwierzę społeczne

Mechanizmy obronne, jak już wcześniej nadmieniłem, dzielą się na dojrzałe i te niekoniecznie dojrzałe. Te pierwsze charakteryzują się celowością i zdolnością do rozładowywania napięcia w sposób przynoszący korzyść, a przynajmniej niekrzywdzący. Niekrzywdzący siebie albo – jako że zawsze jesteśmy częścią jakiejś zbiorowości – otoczenia.

Radzić sobie ze stresem powinniśmy w sposób dopasowany do norm społecznych. - Dlaczego gracze się wściekają i czemu to nic złego? - dokument - 2019-11-22
Radzić sobie ze stresem powinniśmy w sposób dopasowany do norm społecznych.

Dojrzałe radzenie sobie ze stresem powinno więc mieścić się w stosownych do tego ramach społecznych. Oczywiście normy społeczne często same w sobie są daleko niedojrzałe i niezbyt przystosowane do rzeczywistości (jak chociażby zwyczaj chodzenia w garniturze na ważne uroczystości, nawet jeśli słońce postanowiło rozpocząć ofensywę i wyjście z klimatyzowanego pomieszczenia zadaje ponad 9000 obrażeń od ognia), ale to nie ma znaczenia w przypadku rage’u.

Wrzeszczenie na komputer, przeklinanie i ogólnie bardzo agresywne zachowanie spowodowane pozornie niewinną rozrywką w dość jaskrawy sposób łamie wszelkie konwenanse. I nieistotne jest, czy uznajemy je za racjonalne, czy nie – większość ludzi zgodzi się, że takie zjawiska nie powinny mieć miejsca w przestrzeni publicznej. Dlaczego? Bo gniew i agresja, zgodnie zresztą ze swoim ewolucyjnym przeznaczeniem, powodują strach.

Ta wściekła, potencjalnie nieprzewidywalna osoba może przecież stracić nad sobą kontrolę. Gwałtowność zachowania sprawia, że stajemy się czujni, sami przejmujemy napięcie złoszczącego się, pojawia się w nas niepokój. I nawet kiedy zdajemy sobie sprawę, że dany człowiek nie jest dla nas zagrożeniem, pewne reakcje są zupełnie podświadome i uniwersalne. Myślę, że amatorzy filmów na YouTubie, w których ludzie tracą panowanie nad sobą podczas gry, nie czuliby się tak komfortowo, przebywając z osobą rozwalającą klawiaturę w jednym pokoju.

Ale XXI wiek pozwala oglądać wściekłość innych zza dającej poczucie bezpieczeństwa szyby ekranu monitora. I to faktycznie widać – normy społeczne w zakresie agresji znacznie się rozluźniły, nie mówię już nawet o alarmującej brutalizacji języka debaty publicznej, bo brak kultury u polityków jest skutkiem naszego na to przyzwolenia. Wystarczy jednak zajrzeć do sekcji komentarzy na dowolnej popularnej stronie, żeby znaleźć pokłady agresji, na które komentujący nigdy nie pozwoliliby sobie w relacji bezpośredniej.

Mimo wszystko jednak normy społeczne nadal funkcjonują. I jeśli mężczyzna w średnim wieku zdziera sobie gardło, wielokrotnie wykrzykując wulgarne określenie na profesję Soni Marmieładowej z powodu tego, że Sekiro to „dźwiękogra” (cokolwiek by to nie znaczyło) i że nie ma się gdzie nauczyć, jak pokonać bossa, to narusza je w sposób rażący, nawet w internecie.

Japonia, 1234 rok. Stary mistrz instruuje młodą adeptkę, jak pokonać demona, aby ta nie musiała się tego uczyć z YouTube’a. Koloryzowane. - Dlaczego gracze się wściekają i czemu to nic złego? - dokument - 2019-11-22
Japonia, 1234 rok. Stary mistrz instruuje młodą adeptkę, jak pokonać demona, aby ta nie musiała się tego uczyć z YouTube’a. Koloryzowane.

Reakcje na przekraczanie granic najczęściej sprowadzają się do oburzenia lub śmiechu. Oburzenie wiąże się z ostracyzmem, co ma zniechęcać tego, kto zasady złamał, do dalszego ich łamania. Ma wywołać poczucie wstydu i lęk przed wykluczeniem ze społeczności. A to, w czasach kiedy ludzkie instynkty się kształtowały, mogło skończyć się śmiercią – pojedyncza osoba nie była w stanie przetrwać w niegościnnym środowisku. Zresztą i dzisiaj znane jest pojęcie śmierci voodoo, czyli zgonu spowodowanego właśnie wykluczeniem ze społeczności lub innego rodzaju klątwą (odpowiedzialny jest za to podkręcony do granic możliwości przez autorytet przeklinającego i łatwowierność przeklętego efekt samospełniającej się przepowiedni). Oczywiście oburzenie z powodu czyjegoś rage’u w dzisiejszym społeczeństwie nie będzie dla nikogo krzywdzące, ale w pewnych sytuacjach (na przykład dyscyplinująca rozmowa z szefem, dbającym o wizerunek firmy nadszarpnięty przez filmy z pieklącym się pracownikiem) może mieć bardzo nieprzyjemne konsekwencje.

Śmieszność zaś działa podobnie, tylko w mniej agresywny sposób. Również ma wywołać wstyd, często nie mniej dotkliwy, również może mieć w sobie pierwiastek potępienia, ale ciężar przesunięty jest w kierunku lekceważenia osoby ośmieszonej. Humor jest też mechanizmem obronnym, więc taka reakcja poniekąd może pomóc poradzić sobie z ambiwalentnymi uczuciami wynikającymi z danej sytuacji. (Mój ulubiony streamer zachowuje się jak niezrównoważony? Nie przestanę go przez to lubić, bo przecież robi fajne materiały, ale po czymś takim to jednak głupio nie zareagować. Co mi pozostaje? Beka z typa!) Może być w tym też element schadenfreude, czyli radości z cudzego nieszczęścia – uczucia może niezbyt pozytywnie ocenianego, ale jakże często obecnego w polskim społeczeństwie.

Humor w dużej mierze oparty jest na zaskoczeniu i przekraczaniu granic. Istnieją nawet żarty, które z założenia są nieśmieszne, ale tak jaskrawo łamią normy społeczne, że z czasem śmieszyć może już sama posunięta do abstrakcji obrzydliwość. Tak, mówię o stand-upowym skeczu Arystokraci. Nie, nie mogę go tu przytoczyć. Nie, nie sprawdzaj tego w Google’u, jeśli masz mniej niż 18 lat. A najlepiej nie sprawdzaj w ogóle, uwierz na słowo.

Wreszcie – śmiech jest przyjemny. Dlatego lubimy filmy, które nas rozśmieszają. Stąd biorą się amatorzy wideo ze słowem „rage” w tytułach. Pozostali reagują w drugi sposób – oburzeniem lub zażenowaniem i wzruszeniem ramion. Oczywiście oglądanie rage’u nie jest rozrywką najwyższych lotów, powiedziałbym nawet, że to taka lekka odmiana patostreamów, tylko że tutaj główny bohater po wyżyciu się wraca do normalnego życia zamiast do picia alkoholu i awantur. Trzeba jednak pamiętać, że rozrywka schlebiająca najniższym instynktom od zawsze była najbardziej popularna, a najbardziej znani polscy poeci tworzyli utwory nieróżniące się zbytnio od wulgarnych wierszyków wyrytych cyrklem na blatach szkolnych ławek (jak choćby opinia Czesława Miłosza na temat socjalizmu albo opinia Jana Kochanowskiego o matematykach).

W artykule poruszam głównie temat naturalnego, szczerego rage’u, spowodowanego niepowodzeniami w grze. Równie popularny, a może nawet popularniejszy, jest rage wyreżyserowany, odegrany na podstawie przygotowanego wcześniej scenariusza.

Przykładem takiego podejścia mogą być wyrastające jak grzyby po deszczu „wściekłe recenzje”. Wyolbrzymiają one, najczęściej w wulgarny sposób, negatywne aspekty słabych gier (ale też filmów, książek czy dowolnych innych dzieł kultury), nierzadko włączając w to dodatkowe postacie czy inscenizacje krótkich scenek. Mimo iż nazywane są „recenzjami”, zwykle pełnią raczej funkcję skeczy, a nie realnej pomocy podczas głosowania portfelem.

Niekwestionowaną ikoną angry reviews jest James Rolfe, znany także jako Angry Video Games Nerd. Na polskim podwórku najsławniejszą chyba serią tego typu jest Zagrajmy w crapa, znane doskonale czytelnikom GOL-a i widzom TV Gry NRGeeka.

Kruci!

Nie chcę tutaj bronić publicznego tupania nóżką z powodu niepowodzeń w grze, bo też nie bardzo jest czego bronić. To rozrywka dość niskich lotów i niezbyt chwalebny epizod w życiu osób, które tracą nad sobą kontrolę na wizji. Chciałem raczej przyjrzeć się całemu zjawisku z boku, podejść do sprawy możliwie obiektywnie i nie oceniając – stąd wydźwięk artykułu może wydawać się nieadekwatnie pozytywny. Nie popieram rage’u, ale... cóż, skłamałbym, gdybym nie przyznał, że czasem mnie śmieszy.

Zapadł mi natomiast w pamięć komentarz pod jednym z filmów ostatniego żyjącego wieszcza narodowego, Klocucha. Komentujący stwierdził, że też kiedyś tak cieszył się grami jak Klocuch i że zazdrości mu, iż ten może śmiać się przez dobre pół minuty z tego, że postać w Hitmanie „siura”.

I to „siuranie” nie dawało mi spokoju za każdym razem, kiedy ze znudzeniem przechodziłem naprawdę zabawne i dobrze zrobione gry, kwitując wysiłki deweloperów jedynie uśmiechem półgębkiem ewentualnie chichotem pod nosem. Czemu Klocuch bawi się o tyle lepiej ode mnie?! Nie mam pojęcia. Na pewno nie chodzi o jego wiek, bo o ile zaczynał, mając zapewne te 12 lat (załóżmy), tak tworzy już na tyle długo, że jestem w stanie założyć, iż jest starszy ode mnie. A wciąż nie stracił dziecięcej radości.

Tego bym życzył sobie i wszystkim – żebyśmy potrafili tak bezpretensjonalnie i spontanicznie cieszyć się grami. A skoro cieszyć, to i złościć, prawda?

O AUTORZE

Jestem lekarzem, specjalizuję się w psychiatrii, zaczynam szkolenie z psychoterapii, na negatywnych emocjach trochę się znam. Cytując klasyka z 2019 roku: „All I have are negative thoughts”. Być może z racji zawodu, staram się patrzeć na nie z boku i próbować zrozumieć, a jak się nie da, to przełożyć na język neurobiologii. Przeszedłem Dark Soulsy, chociaż była to relacja przypominająca syndrom sztokholmski. Kocham roguelite’y, ale nie jestem w nich zbyt dobry. Często przegrywam, znam bardzo dużo słów powszechnie uznawanych za wulgarne i dość dobrze odnajduję się w słowotwórstwie, jednak w towarzystwie staram się trzymać nerwy na wodzy.

TWOIM ZDANIEM

Wpadasz czasem w szał w czasie grania?

Zawsze, jak gram, jestem wściekły
3,6%
Tak i to często
18%
Czasem mi się zdarza
66,8%
Nie, to mi się nie zdarza
11,6%
Zobacz inne ankiety
7 gier, które mogą ci pomóc w czasie depresji
7 gier, które mogą ci pomóc w czasie depresji

Już wcześniej ustaliliśmy, że gry wideo mogą okazać się pomocne w walce z depresją. Teraz zadajemy sobie pytanie, które z nich się do tego nadają.

Masz depresję? Mądre granie może ci pomóc
Masz depresję? Mądre granie może ci pomóc

Na depresję to trzeba się ruszyć z domu, wyjść do ludzi i zjeść makaron, a potem odstawić gry, albo właśnie grać jak najwięcej. W sieci można przeczytać wiele głupot o depresji, dlatego nasz tekst napisał lekarz.

Gracz na kozetce – jak gry działają na psychikę?
Gracz na kozetce – jak gry działają na psychikę?

W ciągu ostatnich lat gry wideo stały się pełnoprawną dziedziną rozrywki. Dlatego psycholodzy podjęli szeroko zakrojone badania nad wpływem grania na ludzką psychikę. A wnioski z nich płynące są zaskakujące!