Rajd na Saint-Nazaire – „największa akcja wszech czasów”. Commandos na serio – akcje specjalne II WŚ
Spis treści
Rajd na Saint-Nazaire – „największa akcja wszech czasów”
„The greatest raid of all” – tak o ataku na Saint-Nazaire mówi się w brytyjskiej armii. W normandzkim miasteczku Saint-Nazaire w północnej Francji mieściła się baza dwóch flotylli u-bootów i suchy dok – jedyny na tyle duży w rejonie, by pomieścić ogromny niemiecki pancernik Tirpitz. Dla aliantów kluczowe było wyeliminowanie atlantyckiej bazy Tirpitza, której nie dało się zaatakować z lądu (okupowana Francja), spod wody (sieć przeciw okrętom podwodnym) ani zniszczyć z powietrza (marna celność bombardowań, 80 baterii przeciwlotniczych wokół celu).
Do frontalnego ataku ruszyła więc brytyjska Royal Navy i świeżo powołana formacja The Commandos. Niezwykle śmiały i ryzykowny plan zakładał staranowanie wrót doku przez naszpikowany bombami niszczyciel HMS Campbeltown oraz jednoczesne akcje dywersyjne komandosów, siejące zamęt we wrogich jednostkach i wysadzające mniejsze obiekty.
Nocą 28 marca 1942 roku złożony z niszczycieli i innych okrętów (którymi komandosi mieli wrócić po akcji) konwój zbliżył się do wrogiego wybrzeża w sprytnym kamuflażu. HMS Campbeltown ucharakteryzowany był na niemiecki torpedowiec, a jego załoga, dzięki zdobytej w innej operacji sił specjalnych niemieckiej książce kodowej, wysyłała rozpaczliwe komunikaty o pomoc i wpuszczenie do portu. Podstęp się udał. Zaledwie na 6 minut przed osiągnięciem celu przez konwój Niemcy zorientowali się w oszustwie. Rozpętało się prawdziwe piekło. W blasku reflektorów szperających, flar i nieustającego ognia kilkudziesięciu dział niszczyciel mknął przed siebie. Pod ostrzałem ginęli kolejni sternicy, ale ktoś zawsze był gotowy przejąć tę funkcję. O godzinie 1.30 HMS Campbeltown wbił się dziobem we wrota na doku.
Operacja „Chariot” (jak nazwano rajd na Saint-Nazaire) nie była oczywiście przewidziana jako akcja samobójcza i marynarze z komandosami mieli po wszystkim wrócić do domu, dlatego ładunki wybuchowe miały ustawione odpowiednie opóźnienie. Po staranowaniu portu z niszczyciela zaczęły schodzić na ląd oddziały komandosów. Inne okręty również przeprowadzały desanty swoich grup – rozpoczynała się druga faza operacji. Zespoły szturmowe miały zniszczyć stanowiska wroga, by oczyścić drogę saperom. Ich celem z kolei były m.in. okoliczne mosty, stacja pomp, maszynownia i śluzy. Na lądzie rozpoczęły się zaciekłe walki, okupione ogromnymi stratami Brytyjczyków.
Z osiemnastu okrętów i ścigaczy, jakie wyruszyły na akcję, tylko trzy wróciły do kraju. Z 265. komandosów 64. zginęło, a 109. wzięto do niewoli. Podobne straty były też po stronie Royal Navy. Operację „Chariot” uznano jednak za przeprowadzoną z pełnym powodzeniem. Dlaczego? Rano, po stłumieniu walk na lądzie, niemieccy żołnierze zebrali się wokół doku, by podziwiać wrak HMS Campbeltown, a oficerowie udali się na jego inspekcję – jakby nikt nie pamiętał historii o koniu trojańskim!
Około 10.30 (inne źródła podają, że w południe), nieco później, niż było to planowane, 24 bomby głębinowe zatrzęsły miasteczkiem, eksplodując na pokładzie niszczyciela. Dok został kompletnie zniszczony i wyeliminowany z użytku na kolejne 5 lat. Setki niemieckich żołnierzy skupionych wokół okrętu zginęły lub zostały ranne. Plan się powiódł, choć niemałym kosztem.
MEDAL OF HONOR – ATAK NA ŻELAZNE WYBRZEŻE
Rajd na Saint-Nazaire oczywiście doczekał się w latach 60. stosownego filmu, choć dziś nie jest on tak znany jak te na podstawie prozy MacLeana. Zainteresowani powinni w każdym razie zerknąć na obraz Attack on The Iron Coast z 1968 roku.
Operacja „Chariot” była również luźną inspiracją dla jednej z misji w grze Medal of Honor: European Assault z 2005 roku, gdzie już na samym początku jako członek amerykańskiego OSS towarzyszymy brytyjskim The Commandos w rajdzie na Saint-Nazaire.
Najciekawiej tę historię przedstawił jednak sam Jeremy Clarkson w dokumencie Jeremy Clarkson War Stories: The Greatest Raid of All Time. Jeśli tylko znacie język angielski, to ten świetnie opowiedziany, wzbogacony o materiały archiwalne i wspomnienia weteranów film warto obejrzeć.