Operacja „Frankton” – kajaki kontra okręty. Commandos na serio – akcje specjalne II WŚ
Spis treści
Operacja „Frankton” – kajaki kontra okręty
SARUMAN I KAJAKI
O operacji „Frankton” opowiada w nieco luźny, nietrzymający się ściśle faktów sposób brytyjski film The Cockleshell Heroes. Był to jeden z największych hitów kinowych w Wielkiej Brytanii w 1956 roku. Dla nas ciekawostką jest fakt, że dowódcę okrętu podwodnego zagrał Christopher Lee, znany z roli Sarumana w ekranizacji Władcy Pierścieni.
Jedną z najbardziej niezwykłych akcji sił specjalnych podczas II wojny światowej była operacja „Frankton”. Miała ona na celu wyeliminowanie niemieckich okrętów zakotwiczonych w porcie we francuskim mieście Bordeaux. Cóż w tym takiego niezwykłego? Wzięło w niej udział zaledwie dwunastu żołnierzy Royal Marines, płynących… kajakami! Początek był jednak iście filmowy. Sześć łódek i sami komandosi przybyli w okolice celu na pokładzie okrętu podwodnego HMS Tuna. Następnie mieli wiosłować przez kilka nocy i ukrywać się w ciągu dnia, podłożyć miny na wrogie jednostki i już lądem przedostać się do Hiszpanii.
7 grudnia 1942 roku około godziny 20.00 pięć kajaków i ich załóg ruszyło z okolic ujścia rzeki Gironde w kierunku Bordeaux. Jedna z łódek została uszkodzona już podczas rozładunku, automatycznie eliminując dwóch komandosów z akcji. Zadanie było bardzo utrudniane przez wiatr, silne pływy i wysokie fale. Jeden z kajaków przepadł po drodze bez śladu. Drugi wywrócił się, a jego załoga wdrapała się pokład pozostałych, by w ten sposób jakoś dotrzeć do najbliższego brzegu. Podczas pierwszej nocy „rejsu” obok pojawiły się trzy niemieckie fregaty. Starając się leżeć płasko, żołnierze wiosłowali po cichu i jakoś przedostali się niepostrzeżenie, ale w tym czasie zgubiła się kolejna łódka.
Komandosi w dwóch ostatnich kajakach pokonali łączny dystans ponad 100 kilometrów, wiosłując w nocy i ukrywając się na lądzie w ciągu dnia. Do Bordeaux dotarli w piątej dobie operacji. Po zmroku, o 21.00, załoga kajaku Catfish podłożyła osiem min na czterech okrętach, cudem unikając wykrycia dzięki kamuflażowi na łódce. Druga ekipa w kajaku Crayfish nie znalazła swoich celów we wschodnim doku, więc wróciła w inne miejsce, podkładając miny na jednostki transportowe.
Ucieczka rzeką trwała do szóstej rano, kiedy to drużyny zeszły na ląd i się rozdzieliły. Z dziesięciu królewskich marines biorących udział w operacji „Frankton” tylko dwóm udało się dostać do Hiszpanii przez Pireneje. Dwóch zmarło z powodu hipotermii, a sześciu zostało złapanych przez Niemców i rozstrzelanych. Niemcy wystosowali później komunikat, że pięć statków uległo uszkodzeniu w wyniku „tajemniczych eksplozji”. W 2010 roku podano natomiast, że według ostatnich badań w akcji najbardziej ucierpiał jeszcze jeden, szósty statek.
NASI TU BYLI
Także polskie podziemie prowadziło akcje, które można nazwać specjalnymi. Takie jak ta z 18 stycznia 1943 roku, kiedy cichociemni spadochroniarze Armii Krajowej pod dowództwem mjra Jana „Ponurego” Piwnika odbili jeńców z niemieckiego aresztu w Pińsku. Udało się wtedy uwolnić ponad 40 osób, w tym kilku radzieckich partyzantów.
Trzeba jednak pamiętać, że ta akcja kosztowała życie 30 zakładników, których Niemcy rozstrzelali w ramach odwetu.