Chłopcy (Jakub Ćwiek). Polska fantastyka zasługująca na gry
Spis treści
Chłopcy (Jakub Ćwiek)
Niewiele mniej lekką formę – choć w zupełnie innej kategorii gier – mogłaby przybrać adaptacja serii Chłopcy Jakuba Ćwieka. Co się dzieje, gdy mieszkańcy Nibylandii odłączają się od Piotrusia Pana i trafiają we współczesne, polskie realia? Dzwoneczek staje się zabójczo seksowną i niebezpieczną „mamą” zgrai Zagubionych Chłopców, którzy są grubo po dwudziestce, ujeżdżają choppery, noszą skórzane kurtki i obwieszają się bronią, zachowując przy tym dziecięcą mentalność. Trudy życia w realiach Rzeczpospolitej Polskiej i ciemne sprawki, jakimi niekiedy zajmują się bohaterowie, mieszają się tu z dziecinnymi zabawami i beztroskim humorem, a nad tym wszystkim roztacza się aura fantastyczności, zapewniana przez wróżkowy pyłek i międzywymiarowe Skróty, z których niekiedy wypełzają do naszej rzeczywistości potworne kreatury.
Jak przełożyć taki obraz na grę wideo? Ot, choćby tworząc pełen akcji trzecioosobowy sandbox, który łączyłby poniekąd Saints Row IV z niesławnym Ride to Hell: Retribution. Z pierwszego tytułu można by wziąć absurdalny humor (choć nie cały, bo książkowych Chłopców cechuje jednak również nuta powagi) oraz bezpardonową akcję z uwzględnieniem okazjonalnych wygibasów w powietrzu i innych nadnaturalnych sztuczek (pod wpływem wróżkowego pyłku ograniczenia naszej rzeczywistości idą w odstawkę), natomiast druga produkcja wniosłaby motocykle i rockową otoczkę. Na dodatek mielibyśmy do czynienia ze swojskimi, polskimi realiami. Atrakcje? Włóczenie się motocyklem po otwartym świecie, strzelaniny, mordobicia, pościgi, zręcznościowe wyzwania odzwierciedlające zabawy Chłopców oraz zarządzanie opuszczonym lunaparkiem, który służy Dzwoneczkowi i jej podopiecznym za dom i bazę wypadową. To mógłby być hit, nie sądzicie?
Trylogia husycka (Andrzej Sapkowski)
Skoro zaczęliśmy niniejszy artykuł od wspomnienia cyklu wiedźmińskiego, to nie mogło w nim zabraknąć też drugiego wielkiego dzieła Andrzeja Sapkowskiego, czyli trylogii husyckiej. Zapewne wielu z Was uzna tę propozycję za naciąganą, gdyż akcja owej serii toczy się w wiernie oddanych realiach historycznych. Jednak występuje tu tyle motywów fantastycznych – magii, nadprzyrodzonych stworzeń etc. – że moim zdaniem jak najbardziej pasuje ona do tego zestawienia. A co to za realia historyczne tak w ogóle? Trylogia husycka opisuje wydarzenia rozgrywające się na obszarze Śląska i Czech w pierwszej połowie XV wieku – w trakcie tytułowych wojen husyckich, czyli religijnych ruchawek, w których Czesi wystąpili przeciw zwierzchnictwu cesarza niemieckiego i papieża z powodu spalenia na stosie reformatora Jana Husa. Na takim oto tle Sapkowski prezentuje losy bohatera cyklu – młodego Reinmara z Bielawy zwanego Reynevanem, który od niefortunnie ukierunkowanych amorów (spółkowanie z żoną groźnego rycerza nie jest najlepszym pomysłem, na jaki może wpaść świeżo upieczony absolwent uniwersytetu w Pradze) rozpoczyna tułaczkę po całym regionie, nieustannie pakując się w kolejne tarapaty. Towarzyszą mu Szarlej, którego najprościej byłoby opisać jako średniowiecznego Bogusława Lindę, oraz Samson Miodek – tajemniczy duch z innego wymiaru, przypadkiem zamknięty w ciele osiłka idioty.
Jeśli chodzi o cyfrową adaptację trylogii husyckiej, to w zasadzie można powiedzieć, że taka gra już powstaje. To Kingdom Come: Deliverance, czyli pierwszoosobowe RPG z otwartym światem, którego akcja toczy się mniej więcej na tym samym obszarze, na dodatek w mniej więcej tym samym okresie historycznym (tak naprawdę nieco wcześniejszym; opowieść rozpoczyna się u progu XV stulecia). Mało tego, twórcy owej gry – czeskie studio Warhorse – nie ukrywają, że dzieło Andrzeja Sapkowskiego było dla nich jednym z głównych źródeł inspiracji. Czemu więc cykl o przygodach Reynevana pojawił się w tym zestawieniu, skoro powstaje adaptacja tak bliska jego idei? Bo w Kingdom Come: Deliverance znajdziemy jednak dwie poważne różnice.
Po pierwsze, praktycznie nie ma szans, byśmy spotkali tam książkowych bohaterów – nie dotyczy to oczywiście historycznych osobistości, których u Sapkowskiego było bez liku, ale na zderzenie się w jakiejś karczmie z takim, powiedzmy, Szarlejem nie ma co liczyć. Po drugie, dzieło Warhorse Studios będzie całkowicie wolne od jakichkolwiek elementów nadnaturalnych. I ani myślę na to narzekać, bo rynkowi gier RPG od dawna brakowało dużej produkcji w takim stylu (cyklu Mount & Blade nie liczę), ale nie da się ukryć, że w historyczno-fantastycznym świecie Sapkowskiego wątki paranormalne grają istotną rolę. Ot, choćby fakt, że główny antagonista jest polimorfem potrafiącym zmieniać się w ptaka. Tak więc trylogia husycka wciąż może stanowić pole do popisu dla jakiegoś dewelopera.