Eliksiry i pierwszy potwór. Analiza trailer serialu Wiedźmin
Spis treści
Eliksiry i pierwszy potwór
Geralt konta eliksiry i... kikimora?
Ostatnia scena zwiastuna pokazuje dwie ważne rzeczy. Po pierwsze, Geralt nafaszerowany eliksirami faktycznie wygląda dość przerażająco, zgodnie z opisem zawartym chociażby w opowiadaniu Wiedźmin (trupio blada cera, źrenice wypełniające całe tęczówki etc.). Dobrze wypada też potwór wyłaniający się z bagna – najpewniej jest to kikimora, której truchło wiedźmin przywozi do Blaviken na początku Mniejszego zła.
Czarodzieje i czarodziejki
Mimo że w opowiadaniach Sapkowski nie poświęcił im zbyt dużo uwagi, przez zwiastun przewija się sporo czarodziejów i czarodziejek. Liczne są wystąpienia Tissai de Vries – mentorki Yennefer. Można też wypatrzyć Istredda (czyżby miał odegrać w serialu większą rolę niż w Okruchu lodu?), Triss i Fringillę Vigo – ta ostatnia wydaje się szczególnie ciekawa jako bohaterka wprowadzona oryginalnie dopiero w „sadze”. W tym świetle nie dziwi fakt, że na trailerze pojawia się Aretuza – szkoła czarodziejek na wyspie Thanedd. Wprawdzie w ogóle nie została ona wspomniana na kartach opowiadań – Netflixowi przyda się jednak ta scenografia, gdy przystąpi do adaptowania Czasu pogardy.
Driady
Ciri wśród driad w Brokilonie.
Pewnie niektórych z Was zaskoczył Brokilon. Niby należało oczekiwać, że driady będą wyglądać nietypowo, może nawet egzotycznie, ale czy ktokolwiek spodziewał się „amazonek”, zdradzających inspiracje kulturą indiańską czy karaibską? A może netflixowi twórcy przypadkiem zasugerowali się serialem Marka Brodzkiego? ;-)
Jeż z Erlenwaldu
Przechodzimy do efektów specjalnych. Na początek ojciec Ciri, zaklęty Duny. Nie robi wielkiego wrażenia – ale czy w istocie dałoby się lepiej zwizualizować ciążącą na nim klątwę, której zawdzięcza przydomek Jeż z Erlenwaldu?
Tanie CGI i trochę cringe’u
Fanom gier nie można było odmówić bodaj najbardziej ikonicznej sceny z udziałem Geralta z Wiedźmina 3 – tej z balią. Całe szczęście, że na zwiastunie nie widzimy, jak Biały Wilk moczy się w wodzie. Lekkie zażenowanie wzbudzają też – po raz kolejny – dziwnie pofałdowane zbroje Nilfgaardczyków. No i nie zachwycają liczne sceny, w których zbyt wyraźnie widać, że zostały nakręcone na green screenie – choćby te we wspomnianym już Brokilonie. Ale może postprodukcja do premiery poprawi jeszcze to i owo.