Teen drama w Śródziemiu. Czego obawiam się w nowym Władcy Pierścieni?
Spis treści
Teen drama w Śródziemiu
Czy ten problem da się obejść? Częściowo.
Choć pomysł zrobienia z Władcy Pierścieni filmu ociekającego erotyką pojawił się kilka dekad temu (gorący seks według jednego z projektów mieli uprawiać Aragorn i Eowina), nigdy nie został zrealizowany. Ekranizacje Jacksona, podobnie jak literatura Tolkiena, jedynie bardzo subtelnie sugerowały tworzenie się relacji romantycznych, sprowadzając je zresztą najczęściej do natchnionych deklaracji, pozbawionych kontekstu łóżkowego.
Z kilkoma wyjątkami w świecie Tolkiena rzadko też dochodziło do zdrad albo nawet zakazanych związków. Jeżeli ktoś w Śródziemiu się z kimś wiązał, to najczęściej na całe życie. A zresztą angielski pisarz poza romantyczną historia Berena i Luthien rzadko opisywał bardziej skomplikowane relacje.
Tyle że przemoc w jego opowieściach też została przedstawiona symbolicznie. Niestety, na ekranie znacznie trudniej pokazać ją tak subtelnie, nie narażając się na posądzenie o niezachowanie realizmu scen walki. Podobnie rzecz ma się z seksem. Amazon stoi w rozkroku – z jednej strony chce zadowolić przeciętnego współczesnego widza, przyzwyczajonego do dosłownych scen przemocy, łóżkowych i okołoromantycznych dram, a z drugiej musi liczyć się z opinią tych fanów literatury i filmów Jacksona, którzy nie życzą ich sobie w nowym serialu. Jak zostanie to rozwiązane? Zapewne kompromisem. Albo nakręceniem na zapas co ostrzejszych scen i ewentualnym dodaniem ich po uprzednim „wybadaniu gruntu” w kilku pierwszych odcinkach.
OD AUTORA
Władca Pierścieni Amazona (a raczej Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy) wzbudza we mnie od samego początku sprzeczne emocje. Najpierw – obojętność i zniechęcenie ze względu na nieetyczne praktyki stosowane przez rynkowego giganta (niekoniecznie, jeżeli chodzi o oddział filmowy, ale to w końcu wciąż ta sama korporacja). Potem trailer dał mi przynajmniej nadzieję na naprawdę kreatywną, oryginalną podróż w głąb Śródziemia. Entuzjazm ostudziła zaś informacja, że twórcy nie mają praw ani do Silmarillionu, ani do Dzieci Húrina, ani do czegokolwiek poza Hobbitem i Władcą Pierścieni.