7 Polaków, którzy łamią stereotypy w zagranicznych filmach
Nie taki Polak straszny, jak go obcokrajowcy malują. Obrazy naszych rodaków w filmach zagranicznych nie są wcale tak stereotypowe, jak można by się obawiać. Prezentujemy najatrakcyjniejsze przykłady polskich portretów w światowym kinie.
Spis treści
Dlaczego posłużyłem się przymiotnikiem „atrakcyjny”? Bowiem każde z poniższych zilustrowań wyróżnia się danymi cechami, które świadczą o jego kultowości czy wadze kulturowej. Dominanta Polaków w zagranicznych filmach nie zawsze wynika ze scenariuszowego bazowania na (bez)bolesnych kliszach. Nasze pochodzenie przeważnie okazuje się ogniwem spajającym motywacje bohaterów czy – przykładowo – ich obecną sytuację materialno-życiową.
I choć zazwyczaj dana postać posiada „polskie korzenie”, świadomie nie użyłem słowa „jedynie” przed cudzysłowem. Nawet jeśli bohaterowie ci nie wzbudzą sympatii zagranicznego widza (a tym bardziej tego znad Wisły) albo ich narodowość okaże się nie mieć większego znaczenia, i tak przynajmniej zwiększą zainteresowanie naszym krajem, ponieważ pojawienie się Polaka w zachodnim filmie jest czymś w rodzaju folkloru. A wierzcie lub nie – folklor bywa pociągający.
Pianista (2002) - Władysław Szpilman
- Motyw: kanwa historyczna (II wojna światowa)
- Wydźwięk: cegiełka do zachowania pamięci o Holokauście, obiektywnie uświadamiająca widzom (na całym świecie!) sytuację Żydów na terenach zajętych przez III Rzeszę
- Gdzie obejrzeć: Chili, Cineman, Ipla, VOD, TVP.pl, Play Now, Canal+,CDA Premium
Analizowanie jednego z głośniejszych filmów Romana Polańskiego nie jest prostą sprawą. Przez poruszany temat rzadko kiedy rozpatrujemy go z perspektywy czysto kinematograficznej – zwróćcie uwagę, jak bezpieczny jest to film, bardzo obiektywny, ale nie naturalistyczny. Mało w nim prawdziwego okrucieństwa! A mimo to Pianista wręcz ocieka tak horrendalnym realizmem, że odbiorca czuje się, jakby oglądał coś w rodzaju fabularyzowanego dokumentu.
Pojawia się pytanie, czy recenzent ma prawo przymykać oczy, kiedy ma do czynienia z dziełem wydającym się czymś w rodzaju substytutu źródła historycznego, które mocno wpływa na naszą świadomość i pamięć o danym wydarzeniu. Pianista otrzymał trzy Oscary (w tym jednego za reżyserię, czyli była to nagroda stricte dla Polańskiego, co w okresie jego branżowego wykluczenia stanowiło właśnie takie przymknięcie oczu). Postać Władysława Szpilmana (Adrien Brody) dzisiaj wydaje się być jedynie pretekstem do pokazania masowej zagłady Żydów z tej skromnej perspektywy.
Koniec końców to nie jest historia o pochodzeniu (wiadomo, historycznie było ono wtedy arcyważne, pod względem wydźwięku jednak nie jest). Czy dzisiaj kluczowy wydaje się fakt, że Szpilman był Polakiem? Raczej nie. Książka, na której oparto scenariusz, równie dobrze mogłaby zostać napisana przez żydowskiego pianistę o czeskich korzeniach. A czy istotne jest to, że w bestialskich czasach wykazał się człowieczeństwem?
Jak najbardziej.