autor: Luc
6. Wiecznie pouczający „mistrzowie”. 10 rzeczy, które IRYTUJĄ w grach MOBA
Spis treści
6. Wiecznie pouczający „mistrzowie”

Samo pojęcie „ELO Hell” spopularyzowało się w grach wideo za sprawą nieistniejącego już w League of Legends systemu punktów mierzących umiejętności danego gracza. Początkowo funkcjonowało jedynie jako wymierny wskaźnik tego, jak radzimy sobie w poszczególnych spotkaniach, szybko jednak dopisano do tego całą ideologię. Notorycznie przegrywając, ciężko przyznać się przed samym sobą, że robi się coś źle – znacznie łatwiej zrzucić winę na „słabą drużynę”, „kolejnego gracza AFK” i setki innych powodów, które uniemożliwiają osiągnięcie zasłużonej pozycji (czyt. prawdopodobnie najwyższej ligi).
Oczywiście sfrustrowani niemożnością pokazania swoich wybitnych umiejętności na wyższym poziomie gracze nie omieszkają uświadomić reszcie, z jak wielkim talentem ma do czynienia. Wieczne narzekanie zdaje się być ich ulubionym zajęciem, a wszystkie karygodne lub po prostu głupie błędy nigdy nie są ich winą – to zazwyczaj okropny lag albo fakt, że ktoś inny oszukuje. Szczęśliwie z ich nieprawdopodobnymi umiejętnościami wkrótce z pewnością przebiją się na wyższy poziom i nie będziemy musieli ich więcej wysłuchiwać… Ech, marzenie ściętej głowy!
5. Dziwaczny matchmaking

Przyznać jednak trzeba, że niekiedy w grach MOBA system faktycznie dobiera drużyny w sposób kompletnie niezbalansowany. Bez względu na to, w jaki tytuł gramy, od czasu do czasu z pewnością trafimy na kompanów lub przeciwników stojących o kilka poziomów niżej/wyżej. Sytuacje takie potrafią frustrować, nie da się temu zaprzeczyć – pół biedy, gdy to my jesteśmy wówczas stroną dominującą, ale kiedy przychodzi nam zbierać potężne cięgi z powodu szwankującego doboru zawodników, ciężko o uśmiech na twarzy.
Mamy wówczas dwa wyjścia: albo zaczniemy narzekać na wszystko dookoła, albo po prostu zaakceptujemy rzeczywistość i postaramy się wycisnąć z gry maksymalnie dużo frajdy. Luźniejsze podejście zapewne i tak nie sprawi, że zwyciężymy, ale przynajmniej spędzimy czas na dobrej zabawie. Nie chodzi oczywiście o odpuszczanie i poddanie się z miejsca – zamiast tego po prostu lepiej dogadać się z drużyną i wspólnie wypróbować coś mniej konwencjonalnego. A jeśli się nie uda, po prostu machnąć na to ręką – takie rzeczy w grach się zdarzają i nic się z tym zrobić, niestety, nie da.