4. The Walking Dead: Destinies. 10 najgorszych gier 2023 roku - wybór redakcji
Spis treści
4. The Walking Dead: Destinies
Liczba zdobytych punktów: 114
WYBRANE KOMENTARZE GRACZY (PISOWNIA ORYGINALNA)
- Jest taka gra Lost via Domus z 2008 roku, też oparta na licencji popularnego serialu i wygląda bardzo podobnie [Davnoniessany]
- Tak zmarnowany potencjał, że szkoda gadac [stmbr]
- Wreszcie mamy gierkowe Asylum. [SmyQ23]
The Walking Dead: Destinies to dzieło unikalne. Gdyby wydane zostało około roku 2010, krytyka pewnie byłaby mniejsza. Niestety, nawet jak na obecne standardy tytuł ten wypada zwyczajnie słabo. Nie broni się również fabularnie, mimo możliwości wykorzystania serialowego dorobku. Problemem tej produkcji nie są jednak włącznie kwestie wizualne, bowiem także gameplay pozostawia wiele do życzenia.
Podczas starć w The Walking Dead: Destinies przeciwnicy będący żywymi trupami stanowią w zasadzie gąbki na pociski. System walki kuleje, a bohaterowie w rzeczywistości nie różnią się za bardzo między sobą. Całość zaś przypomina produkcję skleconą naprędce przez kogoś, kto stawiał swoje pierwsze kroki w programowaniu.
Narzeka Michał „Pajdos” Pajda
Nie jestem w stu procentach przekonany, że Destinies powinniśmy kwalifikować jako pełnowymiarowego crapa. Oczywiście wykonanie gry pozostawia sporo do życzenia – jest pełna bugów i ma długie loadingi, a odwzorowanie głównych bohaterów okazuje się mocno dyskusyjne – nie wiem tylko, czy to wystarczy, aby postawić ten tytuł w jednym szeregu z The Lord of the Rings: Gollum czy Skull Island: Rise of Kong. Spory plus za to, że nie jest to prosta adaptacja serialu, a twórcy jakiś trud włożyli chociażby w zaprojektowanie ikonicznych dla serii wyborów. To przede wszystkim te alternatywy intrygują mnie, fana The Walking Dead, do tego stopnia, że kiedyś w Destinies zagram. Oczywiście nie w najbliższym czasie, bo 231,99 zł na Steamie to troszkę za dużo.
Narzeka Marcin „Nicek” Nic
Stworzenie alternatywnej historii dla opowieści znanej z serialu The Walking Dead brzmiało zachęcająco. Sam prawie złapałem się na ten marketingowy slogan. Któż bowiem nie chciałby szybciej pozbyć się Lori Grimes i innych irytujących postaci z tego opartego na komiksach Roberta Kirkmana serialu. Niestety, ale koniec końców otrzymaliśmy grę, która powinna być umieszczona na samym dnie kosza z marketowymi „kapiszonami”.