Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 27 stycznia 2024, 12:00

autor: Adam Adamczyk

Palworld zaserwował mi cyniczny, ale zaskakująco smaczny miks wielu innych gier

Palworld, nazywany często i swojsko „Pokemony z karabinami”, zawojował Steama. I ja dałem się ponieść fali hype’u i dołączyłem do tłumów bawiących się w tej grze. Co znalazłem? Same znajome elementy, ale podane w znajomy dla pecetowca i zaskakująco satysfakcjonujący sposób.

Palworld szturmem wdarło się na Steama, bijąc rekordy popularności. Tytuł w obecnej postaci ma sporo niedociągnięć, ale to zrozumiałe – w końcu to wczesny dostęp. Chcąc dowiedzieć się, o co ten cały szum, dołączyłem do milionów osób bawiących się w tej grze. Otrzymałem chaotyczny i zaskakujący miks kilku produkcji, których wpływy w Palworld są tak wyraźne, że wyczuwam w tym pewien, nazwijmy to, fanservice.

Kolorowe deja vu

Witaj w uroczym świecie... z karabinami. W końcu to gra na PC. - Palworld zaserwował mi cyniczny, ale zaskakująco smaczny miks wielu innych gier - wiadomość - 2024-01-26
Witaj w uroczym świecie... z karabinami. W końcu to gra na PC.

Już na początku wita nas krótki przerywnik filmowy z trzema uroczymi stworkami zwanymi po prostu „pal”. Nasza stworzona w kreatorze postaci persona budzi się na plaży i podnosi dziwne urządzenie, na którym wyświetla się komunikat o treści „Wieże są kluczem”. Brzmi to dość enigmatycznie, ale szybko zapominamy o tym komunikacie, ponieważ mamy ciekawsze rzeczy – skonstruowanie podstawowego sprzętu (oczywiście, jest tu crafting), kilku pal spheres (odpowiednik pokeballi). Następnie z uśmiechem na ustach oraz maczugą w ręku ruszamy przekonać znajdujące się w pobliżu stworzonka, że koniecznie chcą się z nami zaprzyjaźnić. W tym celu trzeba je porządnie stłuc, przepraszam – „osłabić”, a następnie rzucić w nie wycraftowanym wcześniej poke… to znaczy, palsphere.

O podobieństwie do Pokemonów nie muszę tu pisać, bo jest ono wyraźne na pierwszy rzut oka (a nawet ocierające się o plagiat). Palworld inspiruje się nie tylko produkcją dla fanów Pikachu i spółki, ale także wieloma innymi znanymi tytułami. Oprawa graficzna, a zwłaszcza modele postaci od razu przypominają mi Fortnite, szczególnie kiedy nasz bohater dzierży broń palną. Krajobraz i sposób poruszania się to dla mnie czyste Genshin Impact i dwie ostatnie „Zeldy” – tu także możemy wspinać się na skały, wieże czy mury, a jeśli wykonaliśmy własny spadochron, możemy zeskoczyć ze sporej wysokości i szybować.

To Zelda? Genshin Impact? Nie, to Palworld! - Palworld zaserwował mi cyniczny, ale zaskakująco smaczny miks wielu innych gier - wiadomość - 2024-01-26
To Zelda? Genshin Impact? Nie, to Palworld!

Gdy dotarłem do pierwszej wieży, uruchomiła się cutscenka, w której powitała mnie Zoe wraz ze swoim poke… to znaczy ze swoim pal imieniem Grizzbolt. Krótki ekran wprowadzający uderzył w moją czułą strunę i przypomniał mi ukochane Borderlands 2. Obraz w równie specyficzny sposób zatrzymuje się na chwilę i pojawia się stylizowana plansza z imionami przeciwników. Po walce, którą przegrałem z kretesem i skutkiem śmiertelnym, straciłem cały ekwipunek i aby go odzyskać, musiałem wrócić w miejsce swojego zgonu i go pozbierać. Zupełnie jak w Valheim.

Podobieństwo do Borderlands jak w pysk strzelił. - Palworld zaserwował mi cyniczny, ale zaskakująco smaczny miks wielu innych gier - wiadomość - 2024-01-26
Podobieństwo do Borderlands jak w pysk strzelił.

To dziwna, ale zaskakująco smaczna mikstura

Prawdę mówiąc, ten przedziwny miks znanych mechanik i wręcz zrzynek z innych produkcji w ogóle mi nie przeszkadza. Wyrzuciłbym z Palworld jedynie broń palną, bo mimo wszystko strzelanie do uroczych zwierzątek nie jest tym, czego oczekuję od dobrej gry. Muszę jednak przyznać, że ta dziwaczna mieszanka trafiła do mnie – być może dlatego, że jako użytkownik peceta widzę w Palworld „Pokemony”, jakich nigdy wcześniej nie otrzymałem.

Ostatni boom na Pokemony przeżyłem w czasach świetności Pokemon GO, czyli gry, w której łapanie stworków było i nadal jest satysfakcjonujące. Jednak będąc zatwardziałym graczem pecetowym, nigdy tak naprawdę nie miałem możliwości wcielić się w trenera na ekranie monitora. Palworld, mimo pewnej groteskowości, w pełni mi to zrekompensowało i cieszę się, że mogę teraz nie tylko trenować swoich kolorowych „koleżków”, ale także obserwować, jak wędrują po bazie i oddają się rozmaitym czynnościom. Kto wie, może w przyszłości twórcy dodadzą możliwość wchodzenia tych istot w interakcję między sobą, aby świat gry bardziej tętnił życiem? Brakuje mi tu też trochę NPC, których można by zaprosić do siedziby i pogadać, ale hej – to w końcu wczesny dostęp.

Tym, co przeszkadza mi najbardziej, jest brutalność. Strzelanie z łuku, broni palnej lub okładanie uroczego kotka kijem do baseballa nie sprawia mi satysfakcji. Niemały szok przeżyłem, kiedy podczas jednej z wypraw udało mi się zdobyć… żywe, wciąż bijące serce jednego ze stworzeń. Pocketpair, serio?

Z sercem na dłoni. - Palworld zaserwował mi cyniczny, ale zaskakująco smaczny miks wielu innych gier - wiadomość - 2024-01-26
Z sercem na dłoni.

Błędów tu nie brakuje, ale przymykam na nie oko

Palworld oferuje piękne widoki, urocze stworki i bugów co nie miara. Świat gry zdaje się cierpieć na problemy z grawitacją, ponieważ zaskakująco często byłem świadkiem spadania „koleżków” z nieba. Największy kłopot był wtedy, kiedy boss przypominający skrzyżowanie mamuta z lasem spadł z niewielkiej wysokości i stał się agresywny, atakując wszystko wokół siebie. Tym razem miałem bliżej do swojego nagrobka.

Nie jestem jednak osobą, która kupiwszy grę we wczesnym dostępie narzeka na bugi, o ile nie odbierają one satysfakcji z rozgrywki – zwłaszcza kiedy ta daje mi tyle dobrej zabawy co Palworld. Zwiedzanie świata i obserwowanie krajobrazów są przyjemnością samą w sobie, ale daniem głównym są oczywiście łapanie stworków, wbijanie poziomów oraz rozbudowa bazy. Sam aspekt budowlany moim zdaniem wymaga dopracowania, bo nadal mam problem z tworzeniem przyjemnych wizualnie budynków. Szkoda, że w tej kwestii twórcy nie zainspirowali się wspomnianym wcześniej Valheim.

Z czasem, kiedy nasza siedziba zacznie osiągać coraz wyższy poziom (można go zwiększyć, stawiając Palbox i wykonując konkretne czynności, na przykład budując niektóre konstrukcje) można umieścić w niej więcej stworków, a te „z pieśnią na ustach” będą zajmowały się powtarzalnymi pracami, takimi jak pozyskiwanie zasobów czy dbanie o pola uprawne. Stanie na czele takiej zgranej społeczności jest zaskakująco satysfakcjonujące.

Co dalej?

W czasie, gdy piszę ten tekst, w Palworld gra jednocześnie 1 809 781 osób, co jest aktualnym rekordem. Przeczuwam, że gra przebije granicę 2 milionów [gra rzeczywiście osiągnęła rekordowy peak ponad 2 mln graczy jednocześnie – dop. red.]. Czytałem komentarze, w których gracze wieszczą szybki spadek popularności produkcji, ale ja się nie zgadzam – jeśli twórcy będą stosunkowo często wprowadzać aktualizacje dodające więcej zawartości, wysoki wynik może utrzymać się przez długi czas. Jedno jest pewne: dawno nie mieliśmy takiego wybuchowego debiutu jak w przypadku Palworld. Czy gra będzie wyznaczać nowe trendy, jak Vampire Survivors, czy przebije się na stałe do internetowej memosfery, jak Among Us? Czas pokaże.

Adam Adamczyk

Adam Adamczyk

Pisaniem zajmuje się zawodowo od 2013 roku. W 2021 roku dołączył do GRYOnline.pl, gdzie poza tematyką gamingową zajmuje się informacjami stricte technologicznymi. Współpracował z największymi sklepami muzycznymi w Polsce, tworząc artykuły związane z instrumentami i ogólnie pojętym udźwiękowieniem. Grami komputerowymi interesuje się od dziecka. Poza tym jego zainteresowania obejmują grę na gitarze, komponowanie muzyki oraz sporty siłowe.

więcej