Prawie 25-letnia gra sprawia, że najszybsza karta graficzna świata zaczyna się pocić
Niedawno światło dzienne ujrzał projekt, która dodaje technologię ray tracingu do kultowego Half-Life’a. Mimo że jest on w stanie tchnąć w poczciwą strzelankę nowe życie, to potrafi też poważnie „zmęczyć” nawet najpotężniejszą obecnie kartę graficzną.
Jakiś czas temu nasz redakcyjny kolega wspominał o tym, że oryginalny Half-Life z 1998 roku doczekał się moda wprowadzającego technologię ray tracingu w czasie rzeczywistym. Dzięki Half-Life 1: Ray Traced prawie 25-letnia strzelanka firmy Valve, która wychowała całe pokolenia graczy, otrzymała nowe życie.
Lecz nie o wpływie modyfikacji na poczciwego Half-Life’a będziemy tutaj pisać, a o tym, jak oddziałuje ona na sprzęt komputerowy. Tutaj sytuacja nie wygląda tak kolorowo, jak mogłoby się wydawać.
Jako że technologia ray tracingu jest dosyć wymagająca, szczególnie gdy jest dodawana do starych hitów niejako przy okazji, dziennikarze z niemieckiej redakcji GameStar postanowili sprawdzić, jak z modyfikacją radzą sobie topowe podzespoły komputerowe, a konkretnie mówiąc – GeForce RTX 4090.
O ile w oryginalnej wersji gry w rozdzielczości 4K i przy wyłączonym limicie fps-ów testerzy osiągnęli wartości w przedziale od 1000 do nawet 2000 klatek na sekundę, tak przy uruchomionym Half-Life 1: Ray Traced wartości te spadły do około 50-60 klatek. Jest to wynik co najmniej zaskakujący, bowiem dziennikarze dysponowali mocarnym komputerem.
Sytuację uratowało dopiero włączenie funkcji DLSS. Po uruchomieniu technologii upscalowania licznik klatek na sekundę poszybował do 120.
- Materiał z testów możecie obejrzeć tutaj
Biorąc pod uwagę, że mod potrafi zmęczyć nawet tak potężny sprzęt, trudno wyobrazić sobie, by z Half-Life 1: Ray Traced w podobnych warunkach poradziły sobie znacznie słabsze karty graficzne.