autor: Magini
Gdańskie spotkanie Karczmowe
Zdarzyło się wam, że pisząc na forum zastanawialiście się, jak wyglądają inni forumowicze? Jak rozmawiałoby się z nimi w realnym świecie? Bywalcy wątku „Karczmy Pod Poetyckim Smokiem” dnia pewnego chwycili za telefony i mejle. Umówili się na spotkanie...
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Kolejna akcja pod nazwą „Pokaż mi swój portfel, a powiem Ci ile piw wypiłeś” odbyła się w Pubie Irlandzkim. W trosce o delikatne włosy Magini towarzystwo zasiadło w napowietrznym ogródku, co jakiś czas przyłączając kolejne stoły, co nie było w żadnym wypadku proporcjonalne do ilości wypitych trunków. Tu właśnie do wszystkich dołączył Gambit (bezbłędnie odnalazł ekipę szaleńców z całej Polski, czyli zgodnie z teoria: trafił swój na swego),. Bez Gambita wieczór ten byłby średnio udany, należy szczerze i bez bicia przyznać. Postać ta okazała się niewyczerpanym źródłem RPGowego humoru. Jego opowieści sprawiły, że nawet znany z codziennej poważnej pracy w Karczmie Rothon (a co?! Myślicie, że tabelki, to taka łatwizna?!) popłakał się ze śmiechu, czym, jak w tajemnicy wyznała mi później Magini, sprawił, że magiczka owa wybaczyła mu wszystkie przewiny urojone i rzeczywiste. Od tego wieczoru większość ze słuchających anegdot Gambita wchodząc do sklepu po chleb będzie miała przed oczami rycerzy w płytówkach kupujących w sklepie wiejskim. Podobnież prezerwatywa stanęła, że tak, powiem w innym świetle – czego to nie robi RPGowe podejście do życia! Szkoda tylko, że małżonka Gambita również lubi spędzać czas w jego towarzystwie i był on zmuszony opuścić wszystkich o przyzwoitej porze.
Po barwnych opowieściach tubylca Gambita wszyscy zapragnęli przeżyć przygodę. A mnich Attyla (przypominam - przodek smoka) wydawał się bardzo zdecydowanie dążyć do postawienia na swoim, czyli zrealizowania hasła „Noc jest do grania, a nie do spania”. Czekano tylko na towarzystwo kinowe. Jedni mówią, że czekano na nich, bo był wśród nich mistrz gry, który obiecał wprowadzić ich w system Warhammer, inni z kolei, że któraś z pań zatęskniła za mężem. Nie roztrząsajmy jednak tego drażliwego problemu – ważne, że ekipa w końcu okazała zdecydowanie i jednomyślność! Kiedy wielbiciele aktorskiego talentu Angeliny J. dołączyli do towarzystwa nie mieli więc wiele do gadania. Wypili w biegu po jednym piwie i drużyna przeniosła się do akademika, w którym co poniektórzy chcieli jeszcze zajrzeć do kreślarni. A kreślić im się chciało w Krainie GO. Niestety kreślarnia była zamknięta.
O sesji Warhammera Grzech prawdopodobnie popełni osobną relację, tu ograniczymy się tylko do przytoczenia kilku faktów. Czy będą zabawne, trudno wyczuć, gracze w każdym bądź razie tak wczuwali się w przygodę, że niegrający członkowie Gdańskiego zjazdu przewracali się przez resztę nocy z boku na bok powtarzając jakieś słówko na k..... .
Kilka faktów godnych przytoczenia – Szaman, nadworny mag z zamiłowania i powołania, stał się na tę noc Żołnierzem. Też ma chłopak widocznie marzenia o mieczu, nie tylko o magii! Attyla uległ namowom Mistrza Gry i przybrał postać niziołka, czego nie mógł wybaczyć Grzechowi do końca gry i jako zdesperowany Złodziej obrzucał inwektywami MG, nie bacząc na sankcje. Magini przeobraziła się w półelfkę Uczennicę Czarodzieja, a przy tworzeniu postaci kości były dla niej bardzo łaskawe. Tak bardzo, że MG wprowadzając jej bohaterkę do gry podpowiedział niezdecydowanemu co robić Trollfowi –Banicie z elfiego rodu „Taka dupa przed Tobą stoi!!!” Rothon – jedyna człowiecza istota w ekipie - zapragnął być przez jedną noc Szlachcicem. Dostał więc konia, kuferek ze skarbami i trójkę pochlebców, którzy później, jak tylko się oddalił, okradli go ze wszystkiego. Holgan miała sen o Druidzie.... a MarCamper wcielił się w Łowcę Nagród, którego ogłuszyła szyszka. Drużyna była debeściacka. Większość z nich posiadła umiejętność cichego chodzenia we wsi, nie dziwne więc, że MG zaprowadził tych wieśniaków- fajnych chłopaków do wioski. A tam..... – ale to już o tym przeczytacie w opowieści Grzecha, który użerał się z nimi przez pół nocy.