autor: Adamus
Gods: Kraina nieskończoności - recenzja
Pomęczyłem dosyć mocno najnowszą grę z ulubionego przeze mnie (i nie tylko ;-D) gatunku cRPG-gów FPP i do tego jeszcze z walką w trybie turowym – Gods: Lands of Infinity i mam co do niej mocno mieszane uczucia.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Pomęczyłem dosyć mocno najnowszą grę z ulubionego przeze mnie (i nie tylko ;-D) gatunku cRPG-gów FPP i do tego jeszcze z walką w trybie turowym – Gods: Lands of Infinity i mam co do niej mocno mieszane uczucia. ;-P
Długo, oj długo przyszło nam, miłośnikom tego typu gier czekać na jakąś nowość, bo w zasadzie od czasów Wizardry 8 na rynku nie pojawił się żaden godny uwagi cRPG FPP i do tego jeszcze z walką w trybie turowym i przyznaję, że po obejrzeniu obrazków z produkcji Gods: Kraina Nieskończoność czekałem na tę grę z dosyć dużą niecierpliwością. Było co prawda już od dłuższego czasu dostępne jej demo na stronie producenta, ale nauczony smutnym doświadczeniem (niejeden raz bowiem okazywało się, że fajne demo w świetny sposób maskuje wielką miernotę a i bywało odwrotnie) wolałem poczekać na produkt finalny, tym bardziej że cena zaproponowana przez wydawcę była więcej niż zachęcająca do zakupu. Niestety, ale nie wszędzie Gods trafili do sklepów w tym samym czasie :-/, musiałem więc rzeczoną grę zamówić w sklepie internetowym i dopiero w kilka dni po premierze trafiła w moje ręce. Ale mam ją już zainstalowaną na swoim komputerze i mogę się ze wszystkimi (którzy mają ochotę przeczytać te wypociny ;-P) podzielić moimi wrażeniami.
Pierwszą rzeczą, która od razu rzuca się w oczy, jest raczej mało ciekawa i wydana z błędami instrukcja. Te błędy zarówno w tłumaczeniu jak i testowaniu widać również w późniejszej fazie podczas gry. Są to między innymi takie kwiatki, jak niektóre nie przetłumaczone teksty z angielskiego na polski, czy też całkiem różnie brzmiące terminy w instrukcji i na ekranie monitora. O ile jeszcze instrukcję tłumaczyła osoba znająca się mniej więcej na rzeczy, to już przy samej grze musiały to robić jakieś osoby z łapanki ulicznej, no ale cóż, w końcu na czymś trzeba było oszczędzić, żeby gra kosztowała tyle, ile kosztuje. Takim najbardziej rzucającym się w oczy wielbłądem jest sprawa jednego kluczowego słowa w menu a mianowicie „FORMACJA” – które to określa sposób, w jaki ustawimy naszą drużynę w dwóch rzędach, podczas walki. Jakiś optymista przełożył to z obcego na ichni i mamy wybitny kwiatek :-DDD. Dawno się tak nie uśmiałem, otóż w grze ten termin został nazwany „UKSZTAŁTOWANIE” :-))) – odkrywcze nieprawdaż? Są też jeszcze inne ciekawostki, jak na przykład podstawowy cios w ataku wręcz przetłumaczony jako „SMAGNIĘCIE” – znakomicie sprawdzający się podczas walki batem, mało jednak skuteczny w przypadku miecza lub topora, ale pewnie się czepiam ;-PPP, no cóż upierdliwy klient ze mnie i pewnie się już nie zmienię. ;-D
Drugą rzeczą prawie od razu rzucają się w oczy jest to, że gra została zrobiona przez firmę dysponującą raczej niewielkimi środkami finansowymi i chcącą ją jak najszybciej wydać. Tą firmą jest Cypron Studios, znajdująca się u naszych południowych sąsiadów i oceniając po ‘liście płac’ i kilku innych wcześniej wydanych tytułach raczej nie dysponująca większą siłą przebicia i możliwościami. Moje podejrzenia co do jak najszybszego wypchnięcia gry na rynek są spowodowane przeróżnymi błędami i niedociągnięciami, z którymi spotkałem się podczas tych kilkunastu godzin gry na nią poświęconych. Nie jest to oczywiście jakiś ewenement, powiedziałbym nawet, że ostatnimi czasy standardem stało się wypuszczanie na rynek półproduktów szumnie nazywanych ‘finalną wersją’, a będących zaledwie wersją beta, a może nawet nie, czego przykładem są chociażby słynni Dungeon Lords.