autor: Adamus
Gods: Kraina nieskończoności - recenzja
Pomęczyłem dosyć mocno najnowszą grę z ulubionego przeze mnie (i nie tylko ;-D) gatunku cRPG-gów FPP i do tego jeszcze z walką w trybie turowym – Gods: Lands of Infinity i mam co do niej mocno mieszane uczucia.
Poniższy tekst został nadesłany przez naszego czytelnika i został opublikowany w oryginalnej formie.
Jeżeli chodzi o wyposażenie i ekwipunek, to raczej nie można narzekać, przygotowano go sporo, a do tego mamy możliwość ‘wzmocnienia’ alchemicznego oraz ‘podpakowania’ specjalnymi kryształami podnoszącymi różne statystyki, pod warunkiem posiadania otworów na nie w naszym sprzęcie. Alchemia to dziedzina sztuki magicznej, która oprócz ponoszenia klasy przedmiotów pozwala nam na tworzenie przeróżnych magicznych mikstur – potrzebujemy tylko odpowiednich ingrediencji i odczynników oraz przepisów alchemicznych. W sumie nie mam (poza wcześniej wspomnianym błędem ze znikaniem formuł z książki) do czego się przyczepić ;-P. Całkiem niezła jest też muzyka, zwłaszcza motyw przewodni i całkiem przyjemnie podnosi atmosferę podczas gry.
Wszystko w tej grze wygląda, jakby założenia twórców były bardzo ambitne, ale nie zrealizowano ich nawet w połowie :-(. Wiele miejsca na mapie, ale lokacji niewiele, wielostopniowy rozwój alchemii, kilka recept, sporo składników i też nagle to wszystko się urywa w momencie, jak oczekujemy na jakieś nowe przepisy i możliwości. Widać, że miały być jeszcze inne klasy postaci, a przynajmniej jedna – łotrzyk, stoją tu i ówdzie postacie, które chyba powinny nam dać jakieś zadania ale nic z tego, że stoją, nie wynika. O ile jeszcze w pierwszym mieście tych zadań do wykonania mamy kilka, to już im dalej tym gorzej :-(. Jak dostaniemy jedno poboczne zadanie na dwie nowe lokacje, to jest dobrze. Z szumnych zapowiedzi tez niewiele pozostało :-P – w końcu gra miała być nieliniowa i zaskakująca, mieliśmy mieć możliwość dużej swobody działań, a w sumie może ze dwa poboczne questy pozwalają na dowolność ich wykonania. Ogólnie wszystko to wygląda, jakby nagle zabrakło czasu, pieniędzy i chęci na dokończenie gry.
Przejechałem się po Gods: Lands of Infinity jak tylko mogłem, ale na koniec powiem jednak kilka słów na jej obronę :-D. Pomimo tych wszystkich słów krytyki, coś w niej jest :-). Coś, co pomimo narzekania i sarkania pozwala na całkiem przyjemne spędzenie przy niej kilku godzin. Nie jestem tylko pewien, czy przypadkiem nie jest to tęsknota za wymierającym już gatunkiem cRPG-ów FPP z walką trybie turowym, ale jeżeli tak właśnie jest, to w zasadzie zrozumieją mnie tylko starzy hardcore’owi miłośnicy tego gatunku, chociaż może i innym też ta gra przypadnie do gustu.
W sumie zgodzę się z oceną Godsa – nie zasługuje na więcej niż 55-65% w zależności od preferencji grających, ale takie peany, jakie jej wystawiła autorka recenzji, to chyba lekka przesada. A dodanie na plus estetycznej grafiki (może jeszcze ta statyczna i owszem, ale reszta?), czy też chwalenie ‘dobrego manula po polsku’, to już lekka przesada. Nie rozumiem dlaczego ‘brak pauzy’ jest minusem w grze, gdzie walka odbywa się w trybie turowym, ale cóż, ja się tylko czepiam. :-D
Adam „Adamus” Bilczewski