GfW LIVE. Nowe życie dla PC?
Biorąc do ręki pudełko z logiem Games for Windows możemy być pewni, że gra pójdzie na Viście oraz tego, że ustawione w rządku innych pudełek w tym logiem, będzie ładnie prezentować się na półce. To tak naprawdę tyle, jeżeli chodzi o wartości stałe.
Jeżeli uważnie obserwujecie półki z grami w sklepach, zapewnie wielu z Was zauważyło znaczący wzrost pudełek z białym paskiem Games for Windows. To Microsoft, i jego próba ustandaryzowana rynku gier na PC.
Choć hasło Games for Windows ma już swoje lata, to dopiero przed premierą Visty nabrało nowego brzmienia i zaczęło pojawiać się na coraz większej liczbie pudełek z grami. Jeszcze przed premierą obiecywano, że gry z charakterystycznym logiem będą w pełni kompatybilne z nowym systemem. Rodzina Games for Windows powiększała się, choć tak naprawdę nic z tego nie wynikało. Microsoft zapowiedział także wprowadzenie – znanej posiadaczom Xboxów – sieciowej usługi LIVE na pecetach, a końcówka maja miała być dla Microsoftu milowym krokiem w jej rozwoju. Pojawienie się Shadowruna miało umożliwić stanięcie w szranki posiadaczy pecetów i Xboksów 360. Jak to się skończyło, wszyscy wiedzą. Studio odpowiedzialne za ten tytuł zamknięto, a gracze... gra ktoś z Was w Shadowruna? No właśnie.
W maju nadeszła konwersja Halo 2 z pierwszego Xboksa, stworzona ponad 2 lata po premierze oryginału. Był to drugi i jak na razie ostatni ekskluzywny tytuł dla Visty, w którego ponoć ktoś zagrał, ale nikt się nie chce do tego przyznać. Za tytuł z 6-letniej wówczas platformy liczono sobie w Polsce bagatela 259 zł. Początki Games for Windows jak widać nie były różowe, potem mogło być już tylko lepiej.
Standaryzacja pozbawiona standardów
Biorąc do ręki pudełko z logiem Games for Windows możemy być pewni, że gra pójdzie na Viście oraz tego, że jak je ustawimy w rządku obok innych pudełek w tym logiem, to będą ładnie prezentować się na półce. To tak naprawdę tyle, jeżeli chodzi o wartości stałe. Reszta to wolna amerykanka w której wydawcy i developerzy dyktują warunki. Games for Windows to na razie standard, który przez takich wydawców jak Electronic Arts, Activision czy Ubisoft stosowany jest sporadycznie – a to najwięksi gracze na rynku. Idea za to przyjęła się u wydawców słynących dotychczas głównie z gier konsolowych. Sega, Capcom, THQ oraz SCi włączają do programu Games for Windows już praktycznie wszystkie pecetowe gry ze swojej oferty. Jak taka próba standaryzacji wpłynie na cały rynek gier PC? To temat na osobny artykuł, jednak warto w tym momencie przytoczyć słowa Douga Lombardiego – dyrektora marketingu Valve Corporation, który do Games for Windows nie ma zbyt pozytywnego nastawienia: „Jeżeli używają tej idei do zwiększenia sprzedaży Visty, nie jest to dobre dla branży, jest dobre dla Microsoftu, ale nie na długo. Prawdziwe wspieranie danej platformy sprzętowej trwa latami, dlatego przekonamy się, czy w 2009 Microsoft w dalszym ciągu będzie wydawać pieniądze na zakładanie w sklepach odrębnych sekcji dla Games for Windows i zmuszanie ludzi od PR, by mówili, że granie na PC nie umiera”.
Co ciekawe, kilka miesięcy po tych słowach, Valve uraczyło nasz rozszerzeniem usługi Steam, którą wzbogacono o listę znajomych, achievementy i inne rozwiązania, które znane są użytkownikom Xboksów, a teraz także pecetów. Więc do słów Lombardiego trzeba podejść z dużą dozą ostrożności, gdyż jest stroną w wyścigu o panowanie na rynku PC, choć nie sposób odmówić mu racji. Jakby tego było mało, wydana przez Capcom gra Lost Planet, opatrzona jest logiem Games for Windows, a do instalacji wymaga... Steama, który jakby nie patrzeć jest obecnie usługą konkurencyjną dla Games for Windows LIVE.
To jednak nie koniec sprzeczności. Wystarczy wziąć do ręki garść pudełek z grami z Xboksa 360 – wszystkie opakowania są mają wspólne elementy – np. system czytelnych prostokątów informujący o liczbie graczy w trybie wieloosobowym, wymaganiach odnośnie dodatkowych akcesoriów, obsługiwanych trybach wyświetlania itd. Microsoft opracował podobną stylistykę dla pudełek z grami na PC, jednak w tym względzie wśród wydawców panuje mały bałagan. Gra Crysis, którą również zdobi logo Games for Windows, używa systemu oznaczeń charakterystycznego dla EA a nie programu Microsoftu. To detal, ale pokazuje, jak małą siłę przebicia ma ta promowana przez MS inicjatywa. Co ważne, EA w grach konsolowych w pełni trzyma się wyznaczonych przez producentów danych platform standardów.
Jednak najwięcej zamieszania wprowadzają polscy wydawcy, z racji że LIVE nie jest w Polsce oficjalnie obsługiwany, usuwają oni z pudełek znaczące informacje np. o achievementach, liczbie graczy w multiplayerze czy trybie kooperacji. Koronnym przykładem tej nagannej praktyki są Kane & Lynch: Dead Men i Gears of War. Polski LIVE może w każdej chwili się pojawić, a brakujących informacji z pudełka (niekiedy decydujących o zakupie) już nic nie przywróci.
Żeby zagrać w tryb wieloosobowy w każdej z obu gier, niezbędne jest konto Games for Windows LIVE, którego Polak bez podawania fałszywych danych w formularzu rejestracyjnym nie może założyć! Cenega profilaktycznie przykleiła drobną naklejkę na spód pudełka z Kane & Lynch, informującą, że usługa LIVE w naszym kraju jest niedostępna. To jednak nie rozwiązuje problemu, a jedynie ochroni przed rozwścieczonymi klientami dzwoniącymi na pomoc techniczną, skarżącymi się, że multiplayer nie działa. Wszystko w rękach Microsoftu – już od dawna słyszymy o rychłym włączeniu Polski w poczet państw z obsługą LIVE, a jednak na razie to tylko obietnice, a nasi wydawcy będą mieli nie lada problem z każdą grą wykorzystującą tą usługę. My pokażemy Wam, jak w tym momencie możemy poradzić sobie z założeniem konta.