Microsoft Reclusa Gaming Keyboard
Bardzo dobrej jakości klawiatura, z podświetlanymi klawiszami, wmontowanymi w obudowę portami USB oraz kilkoma ułatwieniami dla graczy. Czy to dla graczy wystarczy?
W parze z definiowaniem makr idzie tworzenie własnych profili (5 pamiętanych przez sterownik oraz dowolna ich liczba zapisana na dysku), a towarzyszy im mechanizm automatycznego ich przełączania pod konkretną aplikację lub grę, która została uruchomiona. (Sterowniki rozpoznają odpalony exec, po prostu). To miły bajer, choć czuję przez skórę, że każdy rasowy gracz i tak się dwa razy upewni, że sterownik wybrał właściwy profil, nim przystąpi do deathmatcha w F.E.A.R. Lub w ogóle automatyczny wybór profili z miejsca wyłączy, bardziej ufając sobie niźli maszynie.
Co jest bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze, w przypadku klawiatury mającej służyć do grania, to pewność działania klawiszy oraz ich liczba, jakiej można jednocześnie użyć. Przeważnie klawiatury kończą reagowanie na potrzeby użytkownika, gdy ten wciska paluchy w 4 do 6 klawiszy. Wiecie w czym rzecz – skradamy się (SHIFT) do przodu (W), ale trochę w lewo (A), lekko wychyleni w prawo (E), w międzyczasie zmuszeni jesteśmy wyskoczyć na murek (SPACE), a wówczas dostrzegamy o kilka metrów przeciwnika i zmuszeni jesteśmy kucnąć (C) nie przerywając ani przemieszczania się, ani skoku, ani niczego. O konieczności zmiany broni z noża na karabin oraz o oddaniu strzału nie wspominam, bo te rzeczy winno się robić myszką. Może się to nie udać na standardowej klawiaturze, zważywszy że pięcioma palcami jednej ręki zechcieliśmy (bo byliśmy zmuszeni) wcisnąć sześć klawiszy. Razerowy system Hyperesponse daje nam wprawdzie pewność, że klawisz wciśnięty, to akcja bezzwłocznie do komputera przesłana, niemniej więcej niż 4-6 klawiszy jednocześnie Reclusa użyć nam nie pozwoli. Ich rzeczywista liczba zależy od tego, które to będą klawisze. Nie ma wprawdzie na rynku wielu klawiatur, które ten odwieczny pecetowy problem starają się ominąć, niemniej byłoby miło, gdyby Gaming Keyboard tę próbę podjęła.
Bardzo przydatną cechą Reclusy są dwa porty USB umieszczone z tyłu jej obudowy. Zarówno nurkowanie pod biurko celem podpięcia pendrive’a, jak i pałętający się po okolicy przedłużacz USB, to rozwiązania mało wygodne. Natomiast porty zintegrowane z klawiaturą rządzą. Niemniej tu znowu napotykamy na ograniczenie: porty wprawdzie są pozłacane, ale działają tylko w protokole USB 1.x – to mało, gdy rzecz idzie o zgranie z pendrive’a kilkuset megabajtów. Dalej opłaca się w tym celu zanurkować pod biurko i podpiąć urządzonko do USB 2.0 – będzie szybciej.
Podsumowanie ciśnie się samo: dziwne jest to, że w tak dobrej jakości klawiaturze, wykonanej z porządnych (i drogich) materiałów znalazło się tyle elementów nie do końca przemyślanych. Niewykluczone, że zaowocuje to pojawieniem się na rynku wersji 2.0, jak to bywa. Do grania nadaje się Reclusa tak samo, jak każda dobrej jakości klawiatura, lecz ułatwień dla graczy nie oferuje ona tyle (i takich), jak po Gaming Keyboard moglibyśmy się spodziewać. Ponadto cena w okolicach 250 złotych nie pozwala polecić jej każdemu. Ci, którzy jednak dużo z klawiatury korzystają, a cena dla nich nie gra roli, z pewnością ten kawałek sprzętu docenią. Ja doceniam.
Borys „Shuck” Zajączkowski
PLUSY:
- bardzo dobrej jakości klawisze o nie za dużym skoku, działające pewnie, miękko, z dobrze wyczuwalnym oporem, a przy tym ciche;
- ładne (bo niebieskie) podświetlenie;
- rolki mogące służyć do przewijania tekstu czy regulowania głośności;
- zamontowane w obudowie dwa porty USB;
- miła w dotyku, miękka podkładka pod nadgarstki;
- generalnie: bardzo ładny kawałek sprzętu.
MINUSY:
- podświetlenie wyziera spod klawiszy, gdy się spogląda pod kątem;
- podpórka pod nadgarstki została wyprofilowana raczej z myślą o estetyce niż o komforcie, a jej mocowanie jest kiepskie;
- definiowalne klawisze są mało użyteczne;
- standardowe ograniczenie do maksymalnie 6 jednocześnie wciśniętych klawiszy;
- porty USB są wolne (USB 1.x).