Microsoft Reclusa Gaming Keyboard
Bardzo dobrej jakości klawiatura, z podświetlanymi klawiszami, wmontowanymi w obudowę portami USB oraz kilkoma ułatwieniami dla graczy. Czy to dla graczy wystarczy?
Podpórka pod nadgarstki, wyścielona gąbką i pokryta skóropodobnym materiałem, jest niezwykle miła w dotyku, a ręce się na niej nie pocą. Niestety jej mocowanie pozostawia wiele do życzenia, bo sprawia wrażenie tak delikatnego, jakby się miało odłamać przy pierwszym walnięciu czołem w klawiaturę (to jest sprzęt dla gracza – napady depresji są w naszej społeczności na porządku dziennym i nocnym). Wprawdzie testów wytrzymałościowych nie wykonałem – polubiłem tę klawiaturę, żal byłoby mi ją rozwalić – niemniej faktem pozostaje, że każdorazowe jej przeniesienie z miejsca na miejsce (jest ciężka – to dobrze!) owocuje odpadnięciem trzymającej się na wierze podpórki (a to już źle).
Drugi problem z podpórką dotyczy jej poziomego wyprofilowania. Jest symetryczna, łagodnie zwężająca się po bokach, aż do zaniku. Tym samym po wspomnianych bokach nie stanowi już podpórki, bo jej tam prawie nie ma. O ile przy pisaniu tekstów nie jest to szczególnie uciążliwe (ręce spoczywają bliżej środka), o tyle podczas gry i owszem. Nadgarstek lewej ręki, tej nie opuszczającej kombinacji WSAD, skazany jest na leżenie na kancie. Bynajmniej nie o to w technice podpierania nadgarstków (TM) chodzi – a wystarczyłoby, żeby podpórka, przynajmniej z tej lewej strony, była szersza. (Pośrodku klawiatury – tam gdzie oprzeć można co najwyżej brodę – podpórka jest szeroka jak pas startowy!).
Definiowalne klawisze okazują swoją użyteczność na przykład we wszelkiego rodzaju morpegach, w których wiele walk sprowadza się do możliwie szybkiego i bezbłędnego wydawania sekwencji komend, stosunkowo rzadko zmieniających się w czasie. Reclusa pozwala na przypisanie każdemu ze swoich 10 definiowalnych klawiszy oraz 2 rolek makr, na które składać się mogą naciśnięcia dowolnych klawiszy, uruchamianie wybranych programów oraz pauzy. Domyślnie przyporządkowane im zostały funkcje dość oczywiste ostatnimi czasy (klawiatury multimedialne, te klimaty): play, zmiana głośności czy bardzo mi przydatne przewijanie ekranu przypisane lewej rolce. Tym samym podczas pracy w Wordzie naprawdę już nie muszę sięgać do myszki.
Wprawdzie długość makra ograniczona została do 8 funkcji, lecz to nie wydaje się być szczególnie uciążliwe w większości przypadków. Osobiście problem widzę gdzie indziej, gdyż ideą definiowalnej klawiatury jest umożliwienie graczowi przypisania potrzebnej mu kombinacji do dowolnego klawisza. Jeśli chce pod klawiszem E mieć sekwencję: wyjmij miecz, zadaj cios X, potem kopniak Y, a na koniec rzuć czar Z, to jego prawo. Jeżeli pod ESC ma się znaleźć tekst: „kocham Aśkę”, to też jego broszka. Tymczasem Reclusa pozwala na zdefiniowanie li tylko 12 wybranych klawiszy (i rolek), umieszczonych oczywiście po obu brzegach klawiatury, by podczas standardowego z niej korzystania nie przeszkadzały. I by były możliwie trudno osiągalne w nagłych przypadkach.