Test myszki Razer Diamondback i Icemata
Ile powinno kosztować stanowisko do komfortowego grania? Czy są powody po temu, by za myszkę dać więcej niż 20 złotych, a za podkładkę ponad 5 złotych? Z pewnością w podejmowaniu takich decyzji pomoże Wam poniższy test.
Otrzymaną myszkę używałem przez miesiąc. Bardzo ją sobie chwaliłem, chociaż miałem poczucie, że z własnej woli 200 złotych bym za nią nie dał. Diamondback jest wygodny, działa pewnie zarówno w Windowsach jak i w grach zręcznościowych. Płynność ruchu, jaką daje, a przy tym reagowanie na najmniejsze poruszenia nie dają się przecenić – pierwsze dobrze służy nie znoszącym bezruchu wojownikom, drugie jest nieocenioną pomocą dla kamperów. Myszka również nie dręczy przechodzeniem w stand-by i gaszeniem światełka co chwilę – jeśli decyduje się przysnąć, robi to po niemierzalnie długim czasie bezczynności.
Jednak po miesiącu na pozytywnych wrażeniach pojawiła się rysa – lewy klawisz myszki lekko się obluzował, a mikroprzełącznik przy naciskaniu zaczął wydawać skrzypiąco-pukający, irytujący uszy dźwięk. Tego rodzaju uszkodzenie stanowi wprawdzie podstawę do reklamacji i wymiany sprzętu, kieszeni więc nie obciąża, niemniej jednak wskazuje na to, iż do konstrukcji myszki nie użyto wyłącznie komponentów najwyższej jakości.
ZALETY:
- bardzo wysoka rozdzielczość 1600 dpi;
- mysz dobrze leży w ręce, ma wygodne klawisze i kółko;
- elektronika działa pewnie i precyzyjnie;
- jest bardzo ładna, szczególnie dobrze się prezentuje nocną porą.
WADY:
- konstrukcja jest nazbyt delikatna;
- dodatkowe klawisze z boku nie dają się używać;
- cena jest co najmniej niedelikatna.