Test zestawu głośnikowego Creative Inspire 5.1 5300
Zastanawiacie się nad kupnem nowych głośników, na których zamierzacie słuchać muzyki, oglądać filmy czy grać w najnowsze gry, wykorzystujące dźwięk przestrzenny – zestaw głośnikowy Inspire 5.1 5300 firmy Creative to coś dla Was.
Co w pudełku?
Dość sporych rozmiarów pudełko skrywa w swoim wnętrzu otulone w całe masy tekturowych opakowań, cztery głośniki satelitarne, jeden środkowy (niczym nie różniący się od pozostałych czterech), oraz jeszcze jeden, chyba najważniejszy element – subwoofer, wykonany w technologii bass reflex. Oprócz tego, w pudełku znajdziecie również podstawki (ale nie stojaki, te są dostępne oddzielnie!) pod głośniki satelitarne oraz pod centralny – specjalną podstawkę na monitor. Ta ostatnia została tak zaprojektowana, że pasuje niemalże do każdego urządzenia, więc nie trzeba zaprzątać sobie głowy tak przyziemnymi sprawami, jak to, że nie będzie pasowała do zestawu. Dostaniemy jeszcze niewielką instrukcję, obrazkowo pokazującą, co, gdzie i jak należy podłączyć, aby wszystko hulało jak trzeba.
Przyjrzyjmy się teraz trochę bliżej rozpakowanemu zestawowi. Głośniki wyglądają super – czarna obudowa, srebrna płytka z napisem Creative na każdym. Środkowa kolumna usadowiona na monitorze, ani drgnie. Pełna klasa. Jeśli postawimy je na biurku, to, z całą pewnością, poza dostarczaniem dźwięku, będą pełniły rolę dekoracyjną. Ale tego można się spodziewać po produkcie firmowanym, jakby nie było, przez Creative.
Podłączamy kabelki. To chyba najbardziej znienawidzony element instalacji. Każda kolumna ma kilkumetrowy kabelek (2 lub 5 m) łączący ją z centrum sterowania – subwooferem. Ich podłączenie nie sprawia większych problemów, ale poprowadzenie kabli, już na pewno da się mocno we znaki. Cała zabawa skończyła się niezłą plątaniną kabli pod biurkiem i dwoma kabelkami przeprowadzonymi pod dywanem. Taki labirynt przewodów nie wygląda za atrakcyjnie, ale na szczęście da się jakoś zatuszować, np. spinając kable w jedną wiązkę kilkoma drucikami.
Ale to nie wszystko – trzeba jeszcze podpiąć pilota, sterującego głośnością oraz natężeniem dźwięku (przód/tył). Z kartą dźwiękową zestaw łączy się za pomocą trzech pozłacanych (w/g producenta – próbowałem ugryźć i się nie złamały ;)) mini-jack’ów. Jeden obsługuje przednie, drugi - tylne kolumny, trzeci zaś środkową oraz subwoofer. Wszystkie są pokolorowane i podpisane, więc żadnych problemów z podłączeniem być nie powinno. Dźwięk jest przesyłany oczywiście w trybie analogowym, toteż producent określił rozbieżność pomiędzy szumem a sygnałem na poziomie 75 dB, co jest wartością bardzo dobrą, jak na głośniki w tej klasie cenowej. Pozostaje już tylko dołączyć jeszcze całkiem duży zasilacz i komplet jest gotowy do pracy.
Poprawne ułożenie głośników to najważniejszy element instalacji. Chodzi głównie o to, aby kolumienki satelitarne przednie i tylnie znajdowały się na tej samej wysokości. O ile z przednimi nie będzie raczej problemu, gdyż można ustawić je na biurku, to znalezienie miejsca docelowego dla tylnich jest już nie lada wyzwaniem. Co prawda, można dokupić w internetowym sklepie Creative dodatkowe stojaki, jednak ich cena jest nazbyt wygórowana. Dlatego przed zakupem radzę dobrze się zastanowić, czy znajdzie się dla nich odpowiednie miejsce. Najmniejszy problem jest z subwooferem – jako że ludzkie ucho nie może zlokalizować miejsca, skąd dochodzą niskie dźwięki, to możemy postawić go praktycznie w każdym miejscu. Ja wybrałem dla niego honorowe miejsce... pod biurkiem.