autor: Łukasz Kendryna
Peter Jackson's King Kong - recenzja gry
Produkt zawiera wysokie dawki emocjonujących momentów, znacznie zwiększających poziom adrenaliny we krwi. Przed zainstalowaniem gry zapoznaj się z książeczką dołączoną do pudełka, bądź recenzją opublikowaną na Gry-Online.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Produkt zawiera wysokie dawki emocjonujących momentów, znacznie zwiększających poziom adrenaliny we krwi. Osoby o słabych nerwach i problemami z sercem proszone są o nie kupowanie. Przed zainstalowaniem gry zapoznaj się z książeczką dołączoną do pudełka, bądź recenzją opublikowaną na Gry-Online. Krajowa Rada Lekarska pragnie poinformować, iż nie posiada kwalifikacji oceny programu i zagrożeń z niej płynących, dlatego każdy gracz podejmuje ryzyko na własną odpowiedzialność.
A teraz żarty na bok i przejdźmy do faktów. Twórcy gry podczas prowadzenia burzliwej i długiej promocji przekonywali, że dzieło ich rąk ma przede wszystkim wywołać u gracza niezapomniane emocje, które towarzyszyć mu mają od samego początku, aż po napisy końcowe. Zapewniali, że w ich przypadku nie dojdzie do próby ‘oszukania’ klientów i dołożą wszelkich starań, by gra nie żerowała na filmie, a była wstanie sama na siebie zarobić. Cóż mogę powiedzieć... dotrzymali słowa.
Fabuły King Konga chyba nikomu nie muszę przedstawiać, wszystko, co znane nam jest z filmowego pierwowzoru, trafia do gry. Od pierwszego krzyku Ann, przez szereg spotkań z tubylcami, po szczyt Empire State Building w Nowym Jorku. Akcja trzyma szybkie tempo i co rusz zaskakuje nas nowymi wypadkami. Nikt nawet przez chwilę nie powinien odczuć nudy. Wirtualni aktorzy, którzy przemierzają wraz z głównym bohaterem niebezpieczne ścieżki Skull Island wykonani są z dużą pieczołowitością. Do złudzenia przypominają swoich żywych odpowiedników, a ponadto mówią ich głosami. Kwestie, choć nie za częste, ubarwiają rozgrywkę i to one stanowią trzon fabuły, gdyż poważnych sekwencji filmowych nie uświadczymy. Najbarwniejsza rola przypadła Jackowi Blackowi, który wcielił się w Carla, postać nierozłącznie związaną z kamerą i o nietuzinkowym charakterze. Uwierzcie mi lub nie, ale za jego sprawą będziecie się śmiać i płakać (czyt.: walić głową w ścianę). Nie zabraknie Ann, wybranki serca Konga – to ona wspinając się po gzymsach i murach będzie pomagać nam w zadaniach. W wyprawie weźmie również udział Hayes, czarnoskóry mężczyzna broniący grupy celnym okiem i Jimmy, porywczy młodzieniec.
Przemierzamy mroczną jaskinię, jedynym źródłem światła jest niewielka szczelina nad głowami. Zewsząd dobiegają nas odgłosy kropel uderzających o skały. Nasze kroki są ostrożne, ciężko jest ominąć wszystkie szczeliny i uskoki. Nagle... zza naszych pleców dobiega syk, coś zbliża się w naszym kierunku. Nie ma ucieczki, dalsza droga zdaje się być zbyt niebezpieczna na karkołomny bieg. Postanawiam walczyć... staję na czele grupy i czekam, aż to coś się do nas zbliży. Po chwili naszym oczom ukazuje się wielki wąż, przybiera postawę bojową i...
Carl: Jack odsuń się, zająłeś cały kadr!
W grze przemierzymy spory fragment wyspy – od jej wybrzeży, po szczyty gór w centralnej części. Okolice, jakie zwiedzimy, są dość zróżnicowane, pod kątem ‘wystroju’, jak i budowy. Trafimy na skaliste plaże, mroczne jaskinie, kaniony, nieprzeniknione dżungle i ruiny. Do najciekawszych etapów zaliczyć można spływ tratwą po rwącej rzece, z obstawą dwóch głodnych tyranozaurów, bieg między stadem pędzących brontozaurów, czy pościg za porywaczem Carla. Jest to jeden z nielicznych w ostatnim czasie tytułów, w którym każda runda jest diametralnie inna od pozostałych. Nie chcę spoilerować i nie zdradzę więcej szczegółów, ale na brak atrakcji nie można narzekać.
W grze oprócz Jacka wcielimy się w samego Konga. Rundy z jego udziałem widziane są z perspektywy trzeciej osoby, a rozgrywka opiera się na dwóch filarach: zręcznościowym i walki. Kong, jak przystało na goryla, nieco sprawności w sobie ma, tak więc często przyjdzie nam skakać łapiąc się drzew czy kamiennych gzymsów oraz wspinać po ścianach. Element ten został nieco spłycony i jest to jedna z większych wad programu. Wszystkie akrobatyczne sztuczki ograniczają się do wciskania jednego guzika, dlatego gracze szukający księcia Persji przed kilkoma stadiami ewolucji nie znajdą go w KK. Natomiast walka, to inna bajka. Kong do swojej dyspozycji ma kilka morderczych trików, które podczas rozgrywki całkowicie wystarczają. Z uwagi na to, iż rundy z udziałem goryla nie są zbyt liczne, nie odczujemy potrzeby posiadania większej gamy trików. Kong będzie uderzał łapami, dusił, atakował z wysokości, łapał i uderzał o ściany. Jego najczęstszym przeciwnikiem jest rozreklamowany tyranozaur, bądź kilka egzemplarzy jednocześnie.
Aby wyjść cało z takich starć (a momentami są naprawdę trudne) umożliwiono wprowadzenie goryla w stan furii. Pytasz co to takiego? Stan, w którym Kong staje się mocniejszy i bardziej odporny na ciosy. Gdy jest aktywny na obraz nałożony jest żółtawy filtr, a podczas uderzeń aktywuje się błysk i chwilowe spowolnienie. Całość prezentuje się bardzo efektownie. Podczas potyczek kamera zmienia swoje położenie tak, by całość wyglądała jeszcze bardziej spektakularnie. Bardzo często ustawiać będzie się blisko ziemi, co dodatkowo podkreśla wielkość stworów widocznych na ekranie, ale czasami może przysporzyć nieco problemów z widocznością.
Energii Konga, podobnie jak i Jacka nie pokazuje pasek, a rozwiązano to w ten sam sposób, co w najnowszej odsłonie Call of Duty. Gdy przyjmiesz na siebie zbyt dużą liczbę obrażeń, krawędzie obrazu zrobią się czerwone (blisko śmierci cały ekran poczerwienieje), a muzyka i dźwięki otoczenia ulegną zmianie (te ostatnie są przygłuszone, jakby docierały z daleka). To nie jedyne podobieństwo KK do CoD. Gry te opierają się na podobnych założeniach: szybka, nieprzerwana akcja i duża liniowość. Rozgrywkę prowadzić będziemy dokładnie tak, jak zaplanowali to sobie twórcy. Zapomnij o taktycznych rozwiązaniach, wąska ścieżka i jedne właściwe drzwi to realne oblicze omawianego programu. Nie można ująć tego jako wady, gdyż taka jest specyfika gry i jeśli Ci ona nie odpowiada, po prostu nie kupuj jej.
Jestem już zmęczony, a przed nami jeszcze spory odcinek drogi. Przez bujne korony drzew i gęstą mgłę z trudem przedzierają się promienie słońca. Dżungla przypomina uśpiony wulkan: dookoła panuje cisza, ale w każdym momencie może rozpętać się piekło. Idziemy ostrożnie, starając się być niezauważonymi, ale idziemy stanowczo. Niestety w pewnym momencie na ramię Ann ześliznął się pająk, a ta wpadając w panikę narobiła sporego hałasu, co spowodowało natychmiastowe zbiegnięcie się raptorów. Nie mogąc dać im nas pożreć dobyłem broni i...
Carl: Jack zabijaj ich wolniej, bo najlepsza akcja mi ucieknie!
Narzędzia, jakie twórcy oddali nam do obrony przed przeciwnościami losu, to bronie palne, w których skład wchodzą: pistolet, karabin, snajperka i strzelba, oraz broń biała, czyli kości i dzidy. Pierwszego zestawu, mniemam, że nie muszę bliżej objaśniać, drugi zaś to swoisty rodzynek. Przyznam, że nie spotkałem się z taką odmianą broni w grze, albo przynajmniej nie pamiętam. Dzidy lub włócznie i kości to najczęściej stosowane rodzaje broni. Są gęsto rozlokowane na mapach (oczywiście w odpowiednich miejscach i w odpowiedniej ilości, by nadmiernie nie ułatwiać rozgrywki), a ich użycie jest bardzo przydatne. Jednocześnie możemy trzymać tylko jedną włócznię, a podczas posługiwania się nią nie uświadczysz celownika, co zresztą tyczy się również pistoletów. Początkowo obsługa tego patentu może przysporzyć nieco problemów, ale po czasie wyczujesz trajektorię lotu i dzierżąc zaostrzony kij w ręku będziesz niepokonany.
Twoimi przeciwnikami będą przede wszystkim dinozaury i olbrzymie robaki. Ich modele nie odstępują jakością wykonania od postaci ludzkich i równie mocno przypominają swoich naturalnych odpowiedników (o ile jeszcze takowi istnieją). Poruszają się w bardzo naturalny sposób, na co wpływa dobrze wykonana animacja i zaimplementowany zestaw skryptów, składających się na instynkt zwierzęcy. Jak na przyrodę przystało, istnieć musi łańcuch pokarmowy, i też taki spotkamy w grze. Zwierzęta będą atakować i zjadać się na wzajem, co gracz może wykorzystać. Gdy oponent zajęty jest zjadaniem innego, wtedy Ty, bez żadnych przeszkód możesz przemknąć obok niego, bądź zabić go. W grze system ten sprawdza się znakomicie i dodaje taktyczną gałąź do potyczek. Pewien zestaw skryptów posiadają również kompani, z którymi przemierzać będziesz wyspę. Posiadają zestaw czynności i kwestii mówionych, które aktywowane są w odpowiednich momentach. Towarzysze będą Cię ostrzegać, gdy w pobliżu czai się przeciwnik, jeśli jeden z kompanów zostanie zaatakowany, zawoła o pomoc, a inny mu jej udzieli. W niektórych przypadkach będziesz osłaniany, a w innych sam będziesz o to proszony. Trudno nazwać to super inteligencją, gdyż całość opiera się na prostym schemacie, lecz w grze nie czuć tego tak bardzo, a wręcz powiedziałbym, że spisuje się na medal.
Mapy, które przemierzymy jak już wcześniej wspomniałem, są bardzo mocno zróżnicowane. Projektanci poziomów musieli włożyć w to dużo pracy, gdyż otoczenie ocieka wszelkiej maści szczegółami: małe paprotki, kapiąca woda, szczeliny, połamane pnie... można by wymieniać w nieskończoność. Pod względem graficznym nie ma nic do zarzucenia, została wykorzystana duża ilość efektów, a do najbardziej widocznych i efektownych zaliczyć należy światło. Docenisz to, gdy idąc w gęstej i zamglonej dżungli, spojrzysz w górę i ujrzysz poświatę, wywołaną z trudem przedzierającymi się promieniami słońca. Oprócz miejsc, koło których będziesz przechodzić, dobrze prezentują się również horyzonty. Rozległe lasy, góry w tle i latające ptaki w połączeniu z szczegółowością map wywierają piorunujące wrażenie. Grafika nie została stworzona do tego, by powodować wyłącznie wizualny efekt, ale by tworzyć nastrój, o którym długo będziesz pamiętał.
Licencjonowana muzyka, którą usłyszysz w grze to istny majstersztyk. Jej epickość i wzniosłość manipulować będą nastrojem gracza tak skutecznie, że w jednej chwili z zachwytu wpadniesz w strach czy nostalgię. Grom opartych na pierwowzorach filmowych można zarzucić wiele, ale ścieżki dźwiękowe zawsze bądź prawie zawsze pochodzą z najwyższej półki. Tak jest i tym razem.
King Kong to gra zdecydowanie godna polecenia. Jak na produkt oparty na licencji filmowej wykonana jest znakomicie i nie odstaje od konkurencyjnych, czysto ‘growych’ tytułów. Ubisoft dowiódł, że biorąc licencję wie, co z nią zrobić. Szkoda tylko, że King Kong jest taki krótki, gdyż ukończyć go można już w 6 godzin, lecz jak to mawiają: małe jest piękne.
Łukasz „Crash” Kendryna
Jack: Hayes ucisz go... puff!
PLUSY:
- ciągła akcja;
- różnorodne projekty poziomów;
- nastrojowa muzyka.
MINUSY:
- liniowość (ale to taki styl);
- problemy z kamerą w etapach z Kongiem;
- za krótka.