Dragon Age: Inkwizycja Recenzja gry
autor: Michał Chwistek
Recenzja gry Dragon Age: Inkwizycja - najlepsze RPG od czasu Skyrima
Po słabszym Dragon Age II wielu graczy zniechęciło się do serii i z dużo mniejszym zapałem wyczekiwało Inkwizycji. Pora sprawdzić jak prezentuje się największy konkurent Wiedźmina i czy studio BioWare nadal potrafi tworzyć dobre erpegi fantasy.
- olbrzymi i wypełniony zawartością świat;
- ciekawy oraz wciągający scenariusz;
- interesujące postacie;
- piękna grafika 3D oraz 2D;
- rozbudowany system rzemiosła;
- twierdza Skyhold;
- liczne odniesienia do poprzednich odsłon serii.
- słabo wykonany tryb taktyczny;
- kilka słabszych lokacji i dialogów.
Rok 2014 z pewnością zostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych w historii gier RPG. To w tym roku mieliśmy okazję zagrać w m.in. Dark Souls 2, South Park: Kijek Prawdy, Divinity: Grzech pierworodny, Diablo 3: Reaper of Souls czy niedawno wydane Legends of Grimrock II. Jak dotąd nie otrzymaliśmy tak wielu różnorodnych reprezentantów tego gatunku, które jednocześnie trzymałyby tak wysoki poziom. Do tego zacnego grona na samym finiszu dołącza również najnowsza gra studia BioWare, czyli Dragon Age: Inkwizycja. Po słabszej drugiej odsłonie serii Kanadyjczycy udowadniają, że jednak znają się na swojej pracy i nadal potrafią tworzyć prawdziwe arcydzieła.
W Dragon Age: Inkwizycja ponownie trafiamy do szarpanej konfliktami krainy Thedas, która i tym razem potrzebuje bohatera. Choć scenariusz trzeciej odsłony serii raczej nie grzeszy oryginalnością i jest dość klasyczną historią bohatera ratującego świat, to na duże brawa zasługuje sposób jego poprowadzenia oraz jakość prezentacji. W odróżnieniu od większości RPG-ów fantasy, nie dokonamy cudów w pojedynkę czy małą grupką bohaterów. Jako założyciel tytułowej Inkwizycji będziemy musieli wzmocnić siłę naszej organizacji, zdobyć potężnych sojuszników oraz osiągnąć odpowiednie wpływy zanim wyruszymy na ostateczną bitwę. Cele te zrealizujemy poprzez wykonywanie zadań, zarządzanie naszym wojskiem czy dyplomacją, a także dbanie o odpowiednie zaopatrzenie. Twórcom Dragon Age’a udało się w rewelacyjny sposób wzbudzić poczucie przynależności do większej organizacji. Dopiero poprzez jej działania będziemy w stanie wpłynąć na losy świata. Jest to dużo bardziej wiarygodne, niż historia samotnego bohatera, przez którym klękają najpotężniejsi władcy.
Duży wpływ na pozytywny odbiór fabuły mają oczywiście dialogi. Wszystkie one zostały zdubbingowane i niemal wszystkie dobrze napisane. Choć zdarzają się czasami dziwnie zagrane kwestie, to jest ich zadziwiająco mało, jak na tak olbrzymią ilość materiału. Do gry powraca również zapoczątkowane w pierwszym Mass Effect koło dialogowe, ale zostało ono mocno zmienione od czasów Dragon Age II. Zniknął sztuczny podział na odpowiedź dobrą, złą i „śmieszną”. Zamiast tego wypowiedzi oznaczone są ikonami, które pozwalają określić emocje, jakie towarzyszą konkretnemu zdaniu. Dzięki temu łatwiej dokonać dobrego wyboru i trudniej o sytuację, w której nasz bohater powie coś, czego się zupełnie nie spodziewaliśmy. Pewnym zaskoczeniem jest natomiast fakt, że zniknęła możliwość odegrania roli antybohatera. Tym razem zawsze dążymy do takiego czy innego dobra, ale to już od nas zależy, co uznamy za sprawiedliwe czy honorowe. Możemy być łaskawym przywódcą, który uniewinni przetrzymywanego w lochach więźnia lub skazać nieszczęśnika na szybką śmierć. Jest to krok w dobrym kierunku, gdyż znane z poprzednich części kwestie złego bohatera zawsze brzmiały sztucznie i były mało przekonujące. Pozwalały raczej odgrywać rolę zakompleksionego łajdaka, a nie interesującego antybohatera.
Dragon Age: Keep to specjalna strona internetowa, na której możemy jeszcze raz odtworzyć wszystkie najważniejsze wydarzenia z dwóch poprzednich odsłon serii. Jej istotnym elementem jest możliwość zmiany decyzji podejmowanych przez głównego bohatera, a następnie przeniesienia ich do świata Dragon Age: Inkwizycja. Aby aplikacja miała wpływ na naszą rozgrywkę, trzeba z niej skorzystać podczas procesu kreacji postaci! Opcja ta działa zarówno na PC, jak i na konsolach.
Cieszy również fakt, że większość informacji o świecie możemy zdobyć właśnie poprzez rozmowy. Pochodzący z Tevinter mag chętnie opowie nam o swojej ojczyźnie, panujących w niej zwyczajach czy politycznym ustroju, a od krasnoludzkiego kupca dowiemy się o aktualnej sytuacji w Orzammarze. Fani lektury także znajdą coś dla siebie. Znany z poprzednich części kodeks został bardzo rozbudowany, a liczba znajdujących się w nim wpisów do odblokowania jest naprawdę pokaźna.
Firma BioWare przyzwyczaiła nas już do kreowania ciekawych i oryginalnych postaci. W tym przypadku nie jest inaczej. Inkwizycja po brzegi wypełniona jest bohaterami, których chcemy lepiej poznać, a rozmawianie z nimi to sama przyjemność. Do naszej drużyny może dołączyć dziewięć postaci, wśród których znajdziemy cały przekrój charakterów i narodowości. Od ekscentrycznego i narcystycznego Doriana z Tevinter, po preferującego samotność Blackwalla z Szarej Straży Orlais. Członkowie drużyny to jednak nie wszystko. Równie ciekawie prezentują się inni inkwizytorzy, którzy nie towarzyszą nam podczas wykonywania zadań. Urocza szefowa dyplomacji Józefina, dowodząca szpiegami i znana z poprzednich odsłon serii Leliana czy zarządzający wojskiem Cullen, którego poznaliśmy jako templariusza w Dragon Age II. Na rozmowach ze współtowarzyszami możemy spędzić długie godziny, a możliwości romansu jest naprawdę wiele. Czasami nawet zbyt wiele...
Interfejs ekwipunku został zaprojektowany z myślą o konsolach i niestety czasami może nieco irytować.
ODNIESIENIA DO POPRZEDNIKÓW
Choć granie w poprzednie odsłony serii nie jest wymagane, żeby zrozumieć fabułę Inkwizycji, to fani serii będą zachwyceni ilością nawiązań do wcześniejszych wydarzeń. W grze znajdziemy całą masę znanych postaci. Członkiem naszej drużyny będzie mógł zostać krasnolud Varrick, szefową dyplomacji Leliana, a działania Inkwizycji wesprze nawet słynny Czempion Kirkwall. Sporo też usłyszymy o czynach ostatniego Szarego Strażnika, który powstrzymał plagę. Lista powracających bohaterów jest naprawdę długa, a słuchanie o wyczynach, w których sami braliśmy kiedyś udział sprawia sporo przyjemności. Co prawda Inkwizycja nie umożliwia importowania zapisów stanów gry z poprzednich odsłon serii, to jednak wszystkie podjęte kiedyś decyzję można odtworzyć i wykorzystać przy tworzeniu postaci używając specjalnie przygotowanej strony Dragon Age: Keep. Jest to rewelacyjna funkcja, która powinna być standardem przy wszystkich tego typu produkcjach.
Centralną rolę w scenariuszu odgrywają tajemnicze wyłomy prowadzące do Pustki, które zamknąć może tylko nasz bohater.
Największą rewolucją w Dragon Age: Inkwizycja jest świat gry, w którym przyjdzie nam spędzić czas. Co prawda nadal jest on podzielony na osobne lokacje, ale ich wielkość uległa znacznej zmianie. W grze znajdziemy kilka naprawdę rozległych krain, które zostały po brzegi wypełnione zawartością. Umieszczono w nich całą masę zadań pobocznych, sekretnych podziemi, opuszczonych świątyń czy ciekawych znajdziek. Gdy pierwszy raz odkryłem jedną z takich lokacji, poczułem się jakbym grał w GTA czy kolejną odsłonę Assassin’s Creed, a nie klasycznego RPG-a. Na początku można być nieco przytłoczonym ilością dostępnych możliwości, ale gdy oszołomienie minie, szybko docenimy wysiłek włożony przez twórców w ożywienie Thedas. Osoby lubujące się w tzw. maksowaniu gier muszą przygotować się na ponad 100 godzin grania, a jeśli ktoś planuje uważnie słuchać wszystkich dostępnych w grze dialogów i czytać każdą ze znalezionych notatek, to może spędzić w Dragon Age: Inkwizycja więcej niż 150 godzin. Poza kilkoma obszernymi krainami Fereldenu i Orlais, w grze dostępne są również mniejsze lokacje powiązane z różnorakimi zadaniami. Swoją wielkością przypominają one miejscówki z poprzednich odsłon serii. Choć większość z nich również trzyma wysoki poziom, to niestety zdarzają się wyjątki pokroju stolicy cesarstwa Orlais, która nie dość, że jest mała, to strasznie wyludniona i sterylna. Całe szczęście jest to przykry wyjątek, a nie reguła.
Tradycyjnie już dla serii Dragon Age nie mogło zabraknąć wielkich plam krwi po każdej udanej bitwie.
Na osobny akapit zasługuje również dostępna w grze twierdza, która jest bazą wypadową naszej organizacji i niezmiernie istotnym elementem rozgrywki. Jej gorszą wersję otrzymujemy niemal na samym początku gry, ale dopiero po kilkunastu godzinach w nasze ręce trafia prawdziwe arcydzieło, czyli zamek Skyhold. BioWare już od wielu lat daje graczom możliwość posiadania w tworzonych przez siebie grach wirtualnej warowni. Tradycja została zapoczątkowana jeszcze w serii Baldur’s Gate. Skyhold to zwieńczenie długoletnich starań i prawdopodobnie najlepszy przykład wykonania tego typu elementu w grach RPG. To właśnie w tym miejscu spędzimy dużą część czasu gry, rozmawiając z członkami organizacji, przyjmując gości, decydując o losach więźniów, tworząc nowe przedmioty, sadząc zdobyte zioła czy zwyczajnie w świecie podziwiając piękne widoki. Nic nie stoi również na przeszkodzie, żeby dopasować wygląd twierdzy do naszych osobistych preferencji. Możliwości jest naprawdę sporo. Od modyfikacji rozwieszonych arrasów, poprzez zmianę wyglądu tronu, aż po wybór rodzaju okien. Choć osobiście nie jestem wielki fanem tego typu elementów w grach RPG, to muszę przyznać, że tak bardzo polubiłem Skyhold, że nawet jego remontowanie sprawiało mi dużo przyjemności.
Zdecydowanie najsłabszym elementem nowego Dragon Age’a jest niestety system walki, który bardziej przypomina ten znany z drugiej części serii, niż taktyczne starcia z Początku. Co prawda w grze dostępnych jest całkiem sporo umiejętności, rozwój postaci jest ciekawy, a podczas walki możemy wykorzystywać flankowanie czy ogłuszenia, to niestety w większości przypadków starcia sprowadzają się do spamowania wszystkich dostępnych zdolności. Dzięki świetnie wykonanym animacjom i udźwiękowieniu sprawia to całkiem sporo frajdy, ale mimo wszystko odstaje nieco od jakości wykonania pozostałych elementów gry. Wyjątek stanowią starcia z bossami, w których warto korzystać z aktywnej pauzy i trybu taktycznego, gdyż jeden błąd może skończyć się dla naszej drużyny tragicznie. Nie polecam jednak grania w trybie taktycznym za każdym razem i z ręcznym sterowaniem wszystkimi czterema postaciami. Próbowałem tego sposobu przez kilka pierwszych godzin zabawy i niestety ze względu na fatalną pracę kamery było to dość irytujące. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o smokach, które są naprawdę silnymi przeciwnikami i potrafią napsuć sporo krwi słabszej drużynie. Cieszy również fakt, że w odróżnieniu od swoich kuzynów ze Skyrima nie są losowo generowane, a pojawiają się w konkretnych miejscach i jest ich ograniczona liczba. Z tego powodu każde zabójstwo bestii daje dużo satysfakcji, a zdobyte w ten sposób łupy mają sporą wartość.
W grze znajduje się naprawdę sporo ładnych widoczków. Niestety mogą być one czasami przysłaniane przez smoka czy olbrzyma...
Graficznie Dragon Age: Inkwizycja prezentuje się fenomenalnie. Twórcy gry świetnie wykorzystali silnik Frostbite 3 i przygotowali prawdziwą ucztę dla oczu. Szczególnie dobrze wyglądają wszelkie efekty zaklęć oraz elementy krajobrazu. W żadnej innej grze nie widziałem tak rewelacyjnie wykonanych wodospadów oraz lasów. Niby drobne elementy, a potrafią cieszyć oko nawet po kilkudziesięciu godzinach spędzonych na takiej zabawie. Jedyny większy mankament to absolutny brak destrukcji otoczenia. Nie możemy nawet roztrzaskać stojącej przed domem beczki, która aż prosi się o potraktowanie toporem. Jest to o tyle zaskakujące, że gra powstała na tym samym silniku, co Battlefield 4, w którym zniszczyć mogliśmy niemal wszystko. Przesiadka z Diablo 3 czy Dark Souls może fanów destrukcji zaboleć.
Koło dialogowe zostało znacznie poprawione i zniknął sztuczny podział na dobre, złe i śmieszne wypowiedzi.
TRYB MULTIPLAYER
Choć Dragon Age: Inkwizycja to gra nastawiona przede wszystkim na samodzielną rozgrywkę, twórcy udostępnili również tryb sieciowy, umożliwiający zmagania w kooperacji. Nie ma on jednak nic wspólnego z główną kampanią fabularną. Gramy w nim zupełnie nową postacią, a naszym zadaniem jest przechodzenie jednej z trzech specjalnych map razem z trójką znajomych. Pokonując kolejnych przeciwników, zdobywamy nowe przedmioty oraz odblokowujemy niedostępne wcześniej klasy postaci. Zabawa jest całkiem przyjemna, ale jakoś trudno mi sobie wyobrazić powtarzanie przez kilkadziesiąt godzin ciągle tych samych lokacji. Nawet mimo faktu, że występują w nich pewne losowe elementy, a twórcy zapowiadają dodawanie nowych map, to nie wróżę temu trybowi długiej przyszłości. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że zdecydowano się na wprowadzenie mikrotransakcji, które umożliwiają zakup skrzyń z losowymi skarbami. Wszystkie te kufry można również kupić za walutę dostępną w grze, a tryb kooperacji nie sprawia, że lepsze przedmioty wpływają na balans rozgrywki.
Dragon Age: Inkwizycja to nie tylko najlepsza i najbardziej rozbudowana odsłona serii, ale również jedna z najlepszych gier w historii studia BioWare. Może dumnie stanąć obok takich gigantów gatunku, jak Baldur’s Gate II, Mass Effect II czy Star Wars: Knights of the Old Republic. Ciekawy scenariusz, interesujący bohaterowie, rewelacyjna twierdza Skyhold, olbrzymi świat… Można by długo wymieniać zalety tego tytułu. Zdarzają się co prawda drobne błędy i niedociągnięcia, system walki nie jest idealny, a część scenariusza mogłaby zostać lepiej napisana, ale wszystko to można łatwo wybaczyć, biorąc pod uwagę skalę gry i jakość wykonania pozostałych elementów. W recenzji nie wspomniałem m.in. o świetnie wykonanych dwuwymiarowych grafikach, rewelacyjnych pieśniach bardów czy rozbudowanym systemie rzemiosła, ale opisanie wszystkich zalet tego tytułu zajęłoby nie kilka, a kilkanaście stron. Najlepiej wszystko odkrywać samemu, a możecie mi wierzyć, że nawet po wielu godzinach grania w Dragon Age: Inkwizycja znajdziecie coś nowego i interesującego.