autor: Nina Wum
Nie tylko JoJo Rabbit – najdziwniejsze występy Hitlera w filmach i serialach
24 stycznia do polskich kin wchodzi film Jojo Rabbit, komedia o chłopcu, którego wyobrażonym przyjacielem jest sam Adolf Hitler (Taika Waititi). A oto dziesięć innych najdziwniejszych okoliczności, w których dyktator wystąpił na srebrnym ekranie.
Spis treści
Debiutujący właśnie film Jojo Rabbit Waititiego reklamowany jest jako „satyra na nienawiść”. Dziejąca się w III Rzeszy opowieść o młodym członku Hitlerjugend i jego niewidzialnym towarzyszu obfituje w cierpki, prowokujący, miejscami absurdalny humor. Umiejscawianie postaci Hitlera w komediowym kontekście może się wydawać ekscentryczne, ale to zabieg uświęcony w branży solidną tradycją. Filmowcy dobrze wiedzą, że nawet największy potwór, jeśli doprowadzi do tego, że popłaczemy się ze śmiechu, przestanie być taki przerażający.
Jak powiedział nieoceniony Mel Brooks:
Nie da się wygrać z dyktatorem, przywołując rzetelne argumenty. Uwodzenie ludzi to coś, co wychodzi mu najlepiej. Ale jeśli uda ci się go ośmieszyć, przegra. Wtedy wszyscy zobaczą, że tak naprawdę ma nierówno pod sufitem.
Człowiek zwykł oswajać śmiechem sprawy, z którymi pogodzić się nie sposób. Unieszkodliwianie tyranów humorem to praktyka stara jak świat, a pierwsze próby w odniesieniu do postaci Hitlera kino podjęło jeszcze za jego życia. Trzeba przyznać, że dyktator szczodrze dostarczał satyrykom materiału. Jako niewysoki facet o piskliwym głosie i skłonności do napadów dziecinnego szału stanowił zabawny kontrast z ideałem blondwłosego Übermenscha, supersamca o kamiennej szczęce, jaki propagowano pod jego rządami.
Im więcej czasu mijało od okrucieństw II wojny światowej, tym bardziej zmieniał się kontekst tego typu zabiegów. Od czysto praktycznego, jak pognębienie aktualnego wroga (drugowojenni Amerykanie zrobili sobie z wyszydzania Hitlera sport narodowy), przez próbę odczarowania tabu, manifest, iż twórca jest niepokornym prowokatorem, który niczego się nie boi, aż po abstrakcyjne wygłupy.
Przyjrzyjmy się zatem dziesięciu najosobliwszym okazjom, w związku z którymi człowiek z wąsikiem odwiedzał wielkie i małe ekrany. Kolejność przypadkowa.