Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 28 października 2005, 10:10

autor: Jacek Hałas

Ultimate Spider-Man - recenzja gry

Człowiek Pająk, superbohater znany w głównej mierze z komiksowych kart, od dobrych kilku lat nie opuszcza również posiadaczy komputerów. Było z nimi różnie. Ultimate Spider-Man stanowi doskonałą okazję, by odzyskać zaufanie w możliwości Człowieka Pająka.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Człowiek Pająk, superbohater znany w głównej mierze z komiksowych kart, od dobrych kilku lat nie opuszcza również posiadaczy komputerów. W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z trzema dość zróżnicowanymi pozycjami, w których miał okazję się nieco bliżej pokazać. Z racji tego, iż wszystkie te produkcje są mi dobrze znane, podzielę się z Wami szeregiem spostrzeżeń. Spider-Man po raz pierwszy zagościł na ekranach komputerów w 2001 roku (z oczywistych względów pomijam pozycje wydane jeszcze w latach osiemdziesiątych ;-)). Trzeba przyznać, iż był to całkiem udany debiut. Pomimo tego, iż mieliśmy do czynienia z typową konwersją produkcji wydanej na pierwszą generację konsoli PlayStation gra cechowała się sporą grywalnością, a także wyjątkowo przyjemnym sterowaniem. Sympatyków Człowieka Pająka mogło natomiast drażnić to, iż zabawa w głównej mierze koncentrowała się na toczeniu efektownych pojedynków. Przemieszczanie się przy użyciu pajęczyn ograniczono niestety do minimum. W tamtych czasach zupełnie mi to jednak nie przeszkadzało.

Nie, koleżanko... tak się nie parkuje. ;-)

Można powiedzieć, iż prawdziwa rewolucja nastąpiła dopiero rok później, wraz z wydaniem zręcznościówki w wyraźny sposób nawiązującej do słynnej kinowej produkcji. Spider-Man: The Movie jako jeden z pierwszych tytułów z tego gatunku, pozostawiał przed nami dużą swobodę działania. Gracz mógł w dowolny sposób eksplorować ogromną dzielnicę miasta, wzorowaną na słynnym Manhattanie. To właśnie ten element przesądził zapewne o sporym sukcesie wspomnianej pozycji, nawet pomimo szeregu istotnych wad, przed którymi nie zdołano się ustrzec. W szczególności mam tu na myśli stosunkowo skomplikowany moduł odpowiedzialny za sterowanie postacią tytułowego superbohatera. Opanowanie wszystkich ciekawszych ruchów Spider-Mana, ze szczególnym uwzględnieniem korzystania z pajęczyn, wymagało odbycia dość solidnych treningów.

W 2004 roku miała ukazać się oficjalna kontynuacja tej gry. Prawdopodobnie nie minę się z prawdą twierdząc, iż niemal wszyscy PeCetowcy oczekiwali tytułu przygotowanego z jeszcze większym rozmachem. Optymistyczne recenzje wersji konsolowych podsycały tylko ten apetyt. Niestety, w międzyczasie okazało się, iż osoby odpowiedzialne za wydanie PeCetowej edycji gry postanowiły obedrzeć ją z dwóch najcenniejszych elementów – swobody działania oraz złożonego, ale jednocześnie przyjemnego w obsłudze systemu sterowania postacią. W rezultacie otrzymaliśmy produkt, który można było ukończyć w przeciągu kilkudziesięciu minut, na dodatek z zawiązanymi oczami... Szczegóły tej decyzji tak naprawdę nigdy nie były jasne. Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń zakłada, iż według wydawcy po tego typu PeCetowe zręcznościówki miały sięgać wyłącznie te osoby, które rozpoczynały dopiero swoją przygodę z grami, bądź też zdążyły założyć już rodzinę i szukały prostych w obsłudze tytułów dla swoich pociech. Nie mnie jednak oceniać decyzje ogromnego koncernu. Zapewne nie muszę również dodawać, iż sympatykom poprzednich odsłon przygód Człowieka Pająka takie rozwiązanie wybitnie nie przypadło do gustu.

Poprzednie produkcje pozostawmy jednak za sobą, gdyż najnowsza gra z wysportowanym pajączkiem w roli głównej nie powiela drogi obranej przez swego nieoficjalnego poprzednika. Miłośników tego typu produkcji pragnę uspokoić, gdyż wersja przeznaczona na PC nie różni się od edycji wydanych na najpopularniejsze konsole. Swoją drogą jest to dość ciekawa zagrywka (zapewne nie celowe posunięcie ;-)), gdyż wielu PeCetowców zniesmaczonych poziomem wykonania ostatniej pozycji z serii zapewne nie zainteresowałoby się grą opartą na planowanym trzecim filmie Sama Raimi’ego. Ultimate Spider-Man jest więc doskonałą okazją do tego, aby odzyskać zaufanie w możliwości i chęci wydawcy.

Nagrywarki z serii „pięć w jednym” zrobiły swego czasu prawdziwą furorę.

Trzeba przyznać, iż już sam pomysł wydania gry bazującej na tytułowej (Ultimate) serii komiksów zasługuje na uwagę. Wspomniane zeszyty pod wieloma względami przypominają klasyczne przygody Spider-Mana, z oczywistych względów zastosowano jednak szereg zmian. Podstawowe założenia pozostawiono jednak w znanej wszystkim formie. Głównym bohaterem (zarówno komiksu, jak i recenzowanej gry) jest oczywiście Peter Parker, który po ukąszeniu przez radioaktywnego pająka zyskał całą masę nowych zdolności. W serii Ultimate spotykamy też wiele innych osób, znanych z klasycznej wersji komiksu. Mam tu na myśli zarówno przyjaciół wspomnianego młodzieńca jak i złoczyńców, którym będzie musiał stawić czoła. Także i tu można się doszukać wielu interesujących modyfikacji. Przykładowo, Mary Jane Watson jest teraz pierwszą osobą, z którą Peter postanowił podzielić się swoim sekretem.

Warto również wspomnieć o pewnej ciekawostce związanej z postacią Venoma, do którego zresztą będę jeszcze wielokrotnie powracał (szczegóły już wkrótce :-)). W klasycznych komiksach jego strój był pozaziemskim symbiontem, w serii Ultimate początkowo miał służyć do zwalczania raka i nie miał nic wspólnego z „przybyszami” z obcych planet. Nie chcąc zdradzać zbyt dużej ilości szczegółów dodam jeszcze, iż fabuła recenzowanej gry do wielu tych wątków w bezpośredni sposób się odwołuje, wyjaśniając jednocześnie szereg spraw związanych z przeszłością wspomnianego przed chwilą Venoma, czy zagadkową śmiercią ojca Petera Parkera. Obawiam się jednak, iż osoby, które na co dzień nie interesowały się komiksami z tytułowej serii mogą początkowo mieć spore problemy z prawidłowym zrozumieniem niektórych sytuacji. Przed przystąpieniem do właściwej gry radziłbym więc zaopatrzyć się w kilka pierwszych zeszytów, dzięki czemu przyjemność z odkrywania kolejnych elementów fabuły będzie nieporównywalnie większa.

Nie muszę chyba mówić, iż w recenzowanej zręcznościówce pierwsze skrzypce gra postać tytułowego Człowieka Pająka, przy czym nie jest to jedyna grywalna postać. Zanim jednak powrócimy do tego wątku, kilka słów na temat samego Spider-Mana. Muszę przyznać, iż steruje się nim w bardzo przyjemny sposób. Szczerze mówiąc obawiałem się skomplikowanego sterowania, które wymagałoby zaopatrzenia się w typowo konsolowy joypad. A tu proszę... poczciwa PeCetowa klawiatura w zupełności wystarcza. Spider-Man w trakcie rozgrywki wykonuje przede wszystkim dużą ilość skoków. Przydają się one zarówno w trakcie walk, kiedy możemy odbijać się od ścian czy unikać wymierzanych w naszą stronę ataków, jak i podczas badania samych plansz. W tym drugim przypadku warto korzystać z podwójnych skoków, dzięki którym bez używania pajęczyn można przedostawać się na dachy niższych budynków. Ano właśnie... Spider-Man nie byłby sobą, gdyby nie korzystał ze wspomnianych przed chwilą pajęczyn. W tym przypadku możemy wybierać pomiędzy dwoma typami zachowań. Zdecydowanie częściej wykorzystuje się „moc” o nazwie Web Swing, dzięki której można w wyjątkowo łatwy i jednocześnie bardzo szybki sposób przemieszczać się po planszy. Warto jednocześnie dodać, iż proces ten nie przysparza żadnych poważniejszych problemów. W odpowiednich momentach wystarczy jedynie wciskać określony przycisk, a tytułowy superbohater sam odnajdzie sobie obiekty, w stronę których zostanie wystrzelona kolejna pajęczyna.

Świetny kawał, znasz jeszcze jakieś?

W niektórych sytuacjach zdarza się jednak tak, iż poruszamy się po terenie pozbawionym wyższych konstrukcji. W takim przypadku warto skorzystać z Web Zipa, dzięki któremu w dalszym ciągu można się w miarę swobodnie przemieszczać, tyle że w nieco mniejszym tempie. Web Zip przydaje się również w sytuacjach, w których należy zachować odpowiednią wysokość lotu. Jest to szczególnie zauważalne w trakcie licznych pościgów za złoczyńcami, do których powrócę jeszcze w dalszej części recenzji. Spider-Man potrafi oczywiście „przyklejać się” do ścian napotykanych obiektów. Co ciekawe, w takiej sytuacji możemy podciągać się przy użyciu pajęczyn, tak aby szybciej przedostać się na dach budynku. A jak to wszystko sprawdza się w trakcie właściwej gry? Nadzwyczaj dobrze. Spider-Man najczęściej porusza się z niebywałą prędkością. Dawno już nie miałem do czynienia z tak dynamiczną produkcją. Warto jednocześnie dodać, iż przez znaczną część gry mamy nad nim pełną kontrolę. Po części jest to związane ze wspomnianymi już wcześniej ułatwieniami odnośnie korzystania z pajęczyn. W rezultacie możemy skupić się jedynie na aktualnych celach, zamiast wyszukiwaniu obiektów, do których można by się było „przyczepić”.

Tak jak już wcześniej wspomniałem, Spider-Man nie jest jedyną grywalną postacią recenzowanej gry. W wielu miejscach możemy bowiem pokierować... Venomem! Muszę przyznać, iż sam pomysł jest wyjątkowo ciekawy, a i jego realizacji nie można nic konkretnego zarzucić. Wspomniana bestia pod wieloma względami zdaje się przypominać Człowieka Pająka. Dość szybko, bo już po kilku pierwszych etapach, okazuje się jednak, iż steruje się nią w zupełnie odmienny sposób. Przede wszystkim Venom nie korzysta z pajęczyn, zamiast nich podciąga się bowiem przy użyciu ogromnych macek. Inaczej zrealizowano również kwestię przemieszczania się po aktualnie badanej dzielnicy. Potwór wykonuje ogromne skoki, na których długość można oczywiście wpływać. Przyznam szczerze, iż kilka takich pierwszych akcji wprawiło mnie w niebywałe osłupienie. Bestia wszystkie te czynności wykonuje z ogromną swobodą, jednocześnie w wyraźny sposób można wyczuć jej niesamowitą siłę. W tym drugim przypadku mam oczywiście na myśli wspomniane już macki, z których korzysta się w trakcie niemal wszystkich starć. Venom jednym zamachnięciem potrafi zlikwidować garstkę otaczających go bandytów. Żadnych problemów nie sprawia mu też podnoszenie przejeżdżających pojazdów, którymi może rzucać (z dokładnym ustaleniem trajektorii lotu!) w znajdujących się w okolicy przeciwników.

Dobra... to kiedy się zmieniamy, bo ja cię już tak wożę od kilku godzin...

Korzystając z okazji warto byłoby powiedzieć nieco więcej na temat samych walk. Podobnie jak w przypadku opisanych już wyżej elementów, rozgrywają się one najczęściej w iście szaleńczym tempie. W szczególności mam tu na myśli postać Spider-Mana. Nawet mniej doświadczeni gracze będą w stanie wykonywać błyskawiczne uderzenia, za którymi ciężko jest nawet podążać wzrokiem. Wszystkie te ataki są jednak w dużym stopniu kontrolowane. Możemy na przykład zdecydować się na efektowne odbicie od ściany, czy też zawiesić uwięzionych w pajęczynie bandytów na znajdującej się kawałek dalej latarni. Wachlarz dostępnych ciosów nie jest może zbyt duży, aczkolwiek na monotonny przebieg rozgrywki nie można raczej narzekać. Spotykani w trakcie zabawy przeciwnicy bardzo często potrafią czymś ciekawym zaskoczyć, niemniej jednak należy zaznaczyć, iż dla obu opisanych wyżej postaci nie stanowią zazwyczaj zbyt dużego zagrożenia. Warto również dodać, iż w miarę rozwoju gry możemy nauczyć się kilku zupełnie nowych typów zachowań. W przypadku Spider-Mana są to najczęściej bardziej widowiskowe combosy (kombinacje uderzeń), Venom może natomiast łamać karki swoim przeciwnikom czy też ciskać nimi na większe odległości. Co ciekawe, wspomniana bestia regularnie musi się również pożywiać, w przeciwnym bowiem przypadku stosunkowo szybko osłabnie. Na szczęście w większości badanych miejsc na brak przechodniów nie można raczej narzekać. Przeciwników nie warto natomiast pożerać, gdyż najczęściej potrafią się przed tego typu atakami obronić, a sam zdrowotny bonus w takich przypadkach jest zazwyczaj niewielki.

Ultimate Spider-Man jest grą o bardzo otwartym charakterze rozgrywki. Zanim jednak przejdę do bardziej szczegółowego omówienia możliwych do wykonywania czynności, kilka słów na temat głównych misji gry, do których trzeba oczywiście przystępować. Szkoda, iż ten element zabawy prezentuje zaledwie ponadprzeciętny poziom. Przede wszystkim, poziomów nie jest zbyt dużo. Autorzy recenzowanej zręcznościówki przygotowali zaledwie kilkanaście misji, które na dodatek nie są zbyt rozbudowane. Większość etapów zbudowano na bardzo zbliżonym schemacie. W początkowej fazie misji musimy zazwyczaj dotrzeć do określonego miejsca, czy też dogonić uciekającego potwora. Niemal wszystkie poziomy kończą się mniej lub bardziej złożonym pojedynkiem z bossem. Do tego elementu powrócę jeszcze za kilka chwil.

Sporym utrudnieniem jest z całą pewnością brak możliwości dokonywania zapisów stanu gry w dowolnym momencie rozgrywki. Save’y wykonuje się wyłącznie po ukończeniu całego etapu. W ramach pocieszenia dodam, iż na planszach rozmieszczono liczne checkpointy. W przypadku przegranej zawsze można do nich wrócić, bez konieczności powtarzania całego poziomu. Szkoda tylko, iż w najtrudniejszych misjach gry punkty te spotyka się zdecydowanie najrzadziej. Być może większości z Was tego typu utrudnienia nie będą przeszkadzały. W moim osobistym przekonaniu jest to sztuczna próba wydłużenia ogólnego czasu rozgrywki, oczywiście przy założeniu, iż pominie się wszelkie dodatkowe wyzwania.

Zamieszki z okazji „Wszystko za pół ceny”. ;-)

Obiecałem powrócić do kwestii napotykanych w trakcie zabawy bossów. Trzeba przyznać, iż jest ich wyjątkowo dużo. W końcowej fazie gry niektóre pojedynki zaczynają się co prawda powtarzać, mimo wszystko należy pochwalić twórców recenzowanej zręcznościówki za spore zróżnicowanie napotykanych istot. Co ciekawe, oprócz bestii świetnie znanych miłośnikom komiksów z udziałem tytułowego Człowieka Pająka, zadbano też o kilku innych przedstawicieli „uniwersum” Marvela. Świetnym przykładem może być Wolverine, którego spotykamy w jednym z początkowych etapów gry. Istotną rolę w trakcie zabawy odgrywa również Johnny Storm (Człowiek Pochodnia), członek słynnej Fantastycznej Czwórki. Z nim nie mamy jednak okazji powalczyć, zamiast tego bierzemy udział w serii coraz trudniejszych wyścigów. Mimo wszystko jego obecność należy zaliczyć grze na plus. Jak na klasyczną zręcznościówkę przystało, sporą część bossów można pokonać wyłącznie w ustalony przez producentów sposób. Na całe szczęście rozwiązania bitew niemal zawsze są dość oczywiste, gorzej z prawidłowym wykonaniem wymaganych czynności. :-)

Powiem szczerze, iż gdyby producenci recenzowanej zręcznościówki ograniczyli się wyłącznie do opisanych wyżej misji, nie potrafiłbym jednoznacznie stwierdzić, czy warto byłoby się nią bliżej zainteresować. Ultimate Spider-Man na całe szczęście zawiera mnóstwo dodatkowych wątków, z czego do większości z nich dość chętnie zdarzało mi się przystępować. Przede wszystkim, po raz kolejny postawiono na ogromną swobodę działania. Do naszej dyspozycji oddano pokaźną mapkę, która w miarę zaliczania kolejnych głównych etapów jest ciągle powiększana. Spider-Man może dowolnie przemieszczać się po mieście, co jest bardzo wskazane, gdyż w wielu miejscach ukryto liczne bonusy. Tytułowy superbohater może na przykład zbierać dość charakterystyczne „tokeny”, dzięki którym odblokuje nowe typy kostiumów, czy różnorakie artworki, którym następnie w opcjach gry będzie się można bliżej przyjrzeć. Muszę przyznać, iż tego typu obiektów jest wyjątkowo dużo i upłynie sporo czasu zanim do większości z nich zdoła się dotrzeć.

Jaki ładny wozik... mogę pożyczyć? Zaraz oddam!!

Na tym możliwości gry się oczywiście nie kończą. Przygotowano bowiem całą masę dodatkowych poziomów. Na szczególną uwagę zasługują mające miejsce na ulicach metropolii różnorakie wydarzenia. Akcje te odpalane są w losowy sposób. Spider-Man może na przykład natrafić na bandytów. W zależności od wylosowanej sytuacji mogą oni próbować okraść wybranego mieszkańca miasta, rzucić się do bratobójczej walki (wojny gangów) czy też spróbować uciec skradzionym kilka chwil wcześniej samochodem. Ciekawie prezentuje się ta ostatnia opcja. Człowiek Pająk musi bowiem wylądować na dachu pojazdu, a następnie spróbować go zniszczyć, tak aby powstrzymać uciekających złoczyńców. Na całe szczęście nie wszystkie poziomy opierają się na walkach. W niektórych miejscach możemy zostać zmuszeni do uratowania wybranych przechodniów, na przykład przenosząc ich do znajdującego się kilka przecznic dalej szpitala. Do tego typu wyzwań niemal zawsze podchodziłem z dużym zapałem. Przemawiało za tym kilka różnych czynników. Opisane wyżej zadania nie zabierają zazwyczaj dużo czasu, najczęściej nie są też zbyt wymagające.

Osobną kategorię stanowią wyzwania bezpośrednio zaznaczone na podręcznej mapie. W takim przypadku trzeba się już liczyć z pewnymi utrudnieniami. W szczególności mam tu na myśli zadania obłożone limitem czasowym. Spider-Man musi pokonywać kolejne bramki kontrolne. W zależności od osiągniętego czasu otrzymuje się jeden z kilku różnych medali. Zdobycie określonej ilości trofeów pozwala odblokować kilka nowych, a na dodatek znacznie trudniejszych misji. Niektóre wyzwania opierają się wyłącznie na wykonywaniu bezbłędnych skoków, w innych trzeba już korzystać z pajęczyn. W obu przypadkach kluczem do sukcesu jest jednak poznanie i zapamiętanie przygotowanej przez producentów trasy. Do tej samej kategorii można zaliczyć wspomniane już poziomy z udziałem Johnny’ego Storma. One pojawiają się jednak dopiero w dalszej części gry. Na koniec warto jeszcze wspomnieć o etapach opierających się wyłącznie na eliminacji kolejnych grup bandytów. Podobnie jak w przypadku wyścigów, są one przez cały czas widoczne na mapie. Tego typu wyzwania są jednak nieporównywalnie prostsze. Tak jak już wcześniej wspomniałem, „zwykli” przeciwnicy najczęściej nie stawiają zbyt dużego oporu, przez co cały poziom można ukończyć przy pierwszym podejściu.

Ultimate Spider-Man jest kolejnym tytułem, który wykonano przy użyciu technologii cell-shading. Opinie na jej temat bywają zazwyczaj dość sprzeczne. W moim przekonaniu raz na jakiś czas powinny się jednak ukazywać tego typu produkcje. Trzeba przyznać, iż recenzowanej pozycji całkiem nieźle uddaje się z niej korzystać. Co więcej, producenci gry pokusili się o kilka zupełnie nowych elementów. Nie chcąc wdawać się w zbyt szczegółowe opisy, które większości z Was wydałyby się zapewne wyjątkowo nudne, proponuję jedynie zwrócić uwagę na sposób cieniowania otoczenia oraz samych postaci. W moim przekonaniu efekt końcowy jest jak najbardziej udany. Niestety, gra ma stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe, co w szczególności widać podczas przemieszczania się po mieście. Ratunku można szukać między innymi w dystansie rysowania, ale wtedy gra zaczyna wyglądać zdecydowanie gorzej. Szkoda, iż autorzy recenzowanej zręcznościówki nie dopracowali w odpowiedni sposób engine’u, gdyż z całą pewnością dałoby się jeszcze coś z tym zrobić.

Muszę natomiast pochwalić świetnie wykonane scenki przerywnikowe, przywodzące na myśl klasyczne komiksy. Odnoszę jednak wrażenie, iż miłośnicy tego typu pozycji do takich „zagrywek” powinni być już przyzwyczajeni. Oprawa dźwiękowa Ultimate Spider-Man trzyma dość solidny poziom. Mam tu na myśli zarówno odgłosy świata gry, jak i kwestie wypowiadane przez poszczególne postaci.

Ultimate Spider-Man to udana zręcznościówka, która z całą pewnością przypadnie do gustu nie tylko sympatykom Człowieka Pająka, ale i miłośnikom klasycznych gier akcji. To wyjątkowo dynamiczny i zarazem bardzo grywalny tytuł, przy którym można mile spędzić wolny czas. Szkoda tylko, iż oprawa wizualna gry prezentuje przeciętny poziom wykonania, a główna „kampania” nie jest zbyt długa. Recenzowana gra w większym stopniu zadowoli więc osoby lubujące się w wyszukiwaniu różnorakich sekretów i zdobywaniu coraz to ciekawszych nagród.

Jacek „Stranger” Hałas

PLUSY:

  • wyśmienite sterowanie;
  • możliwość pokierowania dwoma zupełnie odmiennymi typami postaci;
  • dynamiczny przebieg rozgrywki;
  • liczne bonusy, ciekawe etapy dodatkowe;
  • zróżnicowani i wymagający bossowie.

MINUSY:

  • przeciętna grafika;
  • stosunkowo wysokie wymagania sprzętowe;
  • momentami szalejąca kamera;
  • krótki i dość monotonny główny wątek fabularny gry.

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!