Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 29 marca 2004, 11:23

autor: Jacek Hałas

Trainz Railroad Simulator 2004 - recenzja gry

Niezwykle realistyczny i zaawansowany symulator kolei, dający możliwość zwykłemu graczowi pokierowania 200 tonowymi olbrzymami. Prowadzenie pociągów nie jest jednak jedyną atrakcją jaką oferuje nam Trainz 2004...

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wydany w 2002 roku „Trainz” był dla niektórych sporym zaskoczeniem. Gra pod względem realizmu rozgrywki nie dorównywała co prawda słynnemu „Microsoft Train Simulatorowi”, ale wyprzedzała go i to zdecydowanie w innych konkurencjach. Mam tu przede wszystkim na myśli rozbudowane opcje tworzenia własnej sieci połączeń, co niewątpliwie stało się główną atrakcją tytułu w oczach pasjonatów kolejarstwa, czy po prostu tych graczy, którzy w dzieciństwie spędzali mnóstwo czasu nad własnoręcznie skonstruowanymi torami. Ogromny sukces wyprodukowanej przez Auran gry najlepiej jest zobrazować liczbami. Na oficjalnej stronie internetowej pierwszej części „Trainz” można znaleźć kilkanaście tysięcy plików z materiałami przygotowanymi przez fanów gry. Trzeba przyznać, iż dane nam jest tam wpaść na prawie wszystko: zupełnie nowe lokomotywy (niektóre zostały profesjonalnie przygotowane w programach typu 3ds max!), trasy, otoczenie, a nawet rozbudowane mody, które mogą zmienić wybrane elementy gry nie do poznania. Osoby zarządzające Auran wiedziały co z tym zrobić i dość szybko wyprodukowano sequel. Już sam tytuł tej gry zdradza aspiracje jej twórców. Dodanie słowa Simulator, to rękawica rzucona w stronę Microsoftu pracującego właśnie nad „MTS 2”. Moje obawy budzi natomiast liczba 2004. Czyżby producenci „Trainz” wzorem sportowych hitów EA planowali wydawać swoje stałe tytuły w zaledwie rocznych odstępach? Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, bo 12 miesięcy to zdecydowanie za mało, aby znacząco zmienić dość skomplikowaną grę jaką niewątpliwie jest „Trainz”.

Na samym początku warto zaznaczyć dwie ważne rzeczy. Powinno to ucieszyć fanów pierwszej części gry. Edycja 2004 zawiera wszystkie usprawnienia, które pojawiły się w patchach do pierwszej części. W szczególności mam tu na myśli pojedyncze scenariusze, których ewidentnie brakowało w tamtej grze. Druga ważna informacja jest taka, iż niemal wszystkie modyfikacje stworzone na potrzeby pierwszej części odpalą się w sequelu. Problemy mogą sprawiać bardziej skomplikowane mody czy pliki, które ingerowały w strukturę gry aczkolwiek znając życie wydano już zapewne ich modyfikacje. „Trainz Railroad Simulator 2004” oferuje trzy podstawowe tryby: Surveyor, Driver oraz Scenarios. Surveyor umożliwia tworzenie własnych map oraz ingerowanie w specjalnie już przygotowane. Edytor pozostał praktycznie niezmieniony. Dodano oczywiście kilka przydatnych opcji, przy czym osoby, które znają pierwszą część gry, nie powinny się tu raczej zgubić. Warto jednak zaznaczyć, i jest to informacja dla tych, którzy z serią spotykają się po raz pierwszy, iż stworzenie porządnej mapy jest czasochłonne. Bardziej zaawansowanych graczy ucieszy natomiast możliwość kreowania własnych skryptów zachowań, czy też konstruowania sieci obiektów przemysłowych, które we właściwej grze będą wymagały regularnego dostarczania określonych surowców. Niestety, w praktyce ten ostatni element nie prezentuje się już tak okazale. Szumne zapowiedzi odnośnie rozbudowanego modelu ekonomicznego i konieczności dbania o interesy określonych struktur przemysłowych, ograniczają się do jak najszybszego dostarczania im potrzebnych surowców (np. węgla czy drewna). Jedyne co trzeba zrobić, to dobrze zaplanować przejazdy pociągów. Warto przy okazji dodać, iż gracz nie jest ograniczony wyłącznie do jednego składu.

Jeśli chce może stanąć na czele firmy, w skład której wchodzi ich kilka. Kontrolę nad pozostałymi pociągami przejmuje wtedy sztuczna inteligencja. Moduł SI jest dość wydajny, trzeba to przyznać. Pociągi sterowane przez komputer rozsądnie podchodzą do sprawy i, co najważniejsze, nie wpadają na siebie (przynajmniej ja takiego czegoś nie zaobserwowałem). Wracając jednak do trybu Surveyor, ci, którym nie chce się tworzyć map od podstaw mogą skorzystać z przygotowanych przez producentów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby ograniczyć się tylko i wyłącznie do osadzenia na torach składu, którym się za chwilę pokieruje. Mapki są dość zróżnicowane. Z ciekawszych warto wymienić Alpy, USA, Australię czy Szkocję. Tryb Driver, jak sama nazwa wskazuje, opiera się na jeździe. To właśnie tu można testować stworzone lub zmodyfikowane przez siebie mapy. Oprócz tego mamy pokaźny arsenał tutoriali opisujących między innymi podstawy sterowania różnymi rodzajami pociągów, rozwożenia pasażerów czy dostarczania surowców do fabryk. Niestety, same tutoriale są dość nudnawe, a na dodatek w wielu miejscach niedopracowane. Jedyny ratunek w instrukcji obsługi lub oficjalnym forum dyskusyjnym gry. Tryb ten oferuje również kilka odgórnie przygotowanych etapów, ale nie zaskakują one niczym ciekawym. W większości przypadków mamy tu do czynienia z utrwaleniem wiadomości przekazanych w tutorialach, a nie samodzielnymi etapami. Od tego jest tryb Scenarios. Do wyboru zaoferowano nam dziewięć scenariuszy o rosnącym poziomie trudności. Szkoda, że producentom nie chciało się przygotować większej ilości zadań. No cóż, lepsze to niż nic, zawsze można też liczyć na to, iż nowe pojawią się na stronie internetowej sequela. Scenariusze w ogromnej większości przypadków są ciekawe. Trzeba, na przykład, jednocześnie zarządzać kilkoma lokomotywami, albo wcielić się w maszynistę pracującego dla lokalnej linii przewozowej.

Oprócz tego mamy tryb Railryad. Oferuje on możliwość przyjrzenia się szczegółowym modelom wszystkich lokomotyw, wagonów i innych ruchomych obiektów, które pojawiły się w sequelu. Gracz może je sobie dowolnie obracać, a nawet (w przypadku lokomotyw) testować syrenę :-) Trzeba przyznać, iż obiektów tych jest całe mnóstwo. Samych lokomotyw mamy tu kilkadziesiąt (a i tak nie liczę niewiele różniących się od siebie modeli pochodzących z fabryk tego samego producenta), na tym konkretnym polu „Microsoft Train Simulator” nie ma co nawet startować, tym bardziej, że w recenzowanym sequelu do lokomotyw spalinowych i elektrycznych dołączyły wreszcie parowe. Było to jedno z największych uchybień pierwszej części gry. Można spokojnie stwierdzić, iż problem został niemal całkowicie zażegnany. Samo ruszenie z miejsca takim parowozem bez przygotowania w postaci zaliczenia odpowiedniego tutoriala, graniczy z cudem. Szkoda tylko, iż realizm jazdy poruszania się taką staroświecką lokomotywą znacznie odbiega już od realistycznego podejścia, do którego przyzwyczaił nas „MTS”. Na szczęście problem znika po zainstalowaniu odpowiedniego patcha. Przy okazji warto zaznaczyć, iż naprawia on też wiele innych mniejszych błędów. Pozostaje więc mieć nadzieję, że zostanie automatycznie dodany do polskiej wersji gry, bo widmo zasysania stumegowego pliku, niejednego gracza (szczególnie takiego, który dysponuje łączem modemowym) może solidnie przerazić.

Niestety, zainstalowanie łatki nie może naprawić podstawowej wady „Trainz 2004”, czyli ogólnego braku realizmu. Pomimo tego, iż gra stara się to jakoś tuszować, mimo wszystko po pewnym czasie zaczynają drażnić dziwne zachowania pociągów. O ile jeszcze sam proces rozpędzania i wyhamowywania składu złożonego z kilkudziesięciu wagonów został przygotowany całkiem nieźle, to już cała reszta jest daleko w tyle za grą Microsoftu. Co więcej, okazjonalnie zdarzają się wyjątkowo irytujące wpadki, np. w postaci wykolejenia się na prostym odcinku przy niewielkiej prędkości i zaledwie kilku podczepionych wagonach. Dość przeciętnie oddano też oddziaływanie pogody na zachowanie pociągu. Jazda w deszczu czy nawet śniegu nie sprawia tutaj większych problemów. Uchybienia te powinny natomiast cieszyć tych graczy, którzy w produkcie Auran szukają przede wszystkim świetnej zabawy. Dla nich przygotowano nawet uproszczony model sterowania lokomotywą, który opiera się na pojedynczej gałce, którą odpowiednio trzeba manipulować. Nie myślcie jednak, iż gra staje się bardzo trudna przy załączeniu realistycznych ustawień jazdy. Zarządzanie lokomotywami spalinowymi i elektrycznymi wymaga wtedy co najwyżej kilkudniowego treningu. Osobną kategorię stanowią wspomniane już parowozy, to wyzwanie dla zawodowców.

Oprawa graficzna kontynuacji „Trainz” budzi mieszane uczucia. Z jednej strony mamy bowiem do czynienia z tym samym enginem, z drugiej jednak nie obyło się bez kilku poważnych usprawnień. Na szczególną uwagę zasługuje woda, które wreszcie wygląda tak jak powinna. Niestety, cała reszta prezentuje już nieco niższy poziom. Drzewa w dalszym ciągu są bitmapowe, to samo można powiedzieć o pasażerach czekających na peronach oraz samochodach. Byłoby chyba lepiej gdyby Auran pozostawił je w pozycji nieruchomej, a nie próbował animować. Bardzo często dochodzi do licznych paradoksów, np. w postaci nakładających się na siebie wozów. Wyraźnie widać też ich płaskie koła. Na osłodę dodam, iż autorom udało się przemycić słynny van, którym poruszała się „Drużyna A” :-) To taki drobny szczególik, dla entuzjastów tego serialu. Na pochwałę zasługują projekty lokomotyw. Wnętrze każdej z nich zostało dość realistycznie oddane i pomimo tego, iż niektóre przyciski są nieaktywne lub nie mają żadnego wpływu na zachowanie pociągu (oznaczone po prostu jako Switch 1...x), to całość należy zaliczyć grze na plus. Przygotowanie kilkudziesięciu stanowisk pracy musiało być nie lada wyzwaniem. Gracz nie jest oczywiście ograniczony do widoku z wnętrza pędzącej lokomotywy. Kamerę możemy ustawiać w niemal dowolnym miejscu (obracanie, przybliżanie itd.), a nawet usytuować ją tuż przy trasie (nieruchoma). Szkoda tylko, że nie zadbano o przygotowanie wnętrz wagonów. Grę ratuje ogromna różnorodność obiektów, które nasze lokomotywy mogą pociągnąć. Są to między innymi wagony osobowe, cysterny, kontenery wypełnione różnorakimi surowcami, a nawet platformy z samochodami. Wszystkie te elementy zostały drobiazgowo przygotowane, dzięki czemu sterowany przez gracza skład wyraźnie wyróżnia się na tle otoczenia. Bardzo dobrze wypadły też dźwięki. Nie mam się tu do czego przyczepić. Idealnie oddano nie tylko same pociągi (stukot kół, wspomniane już syreny, silnik), ale i otoczenie. Jadąc przez wieś słychać ćwierkanie ptaków, a przy fabrykach pracujące maszyny. Engine gry jest niestety mocno niedopracowany i potrafi przyskakiwać nawet na mocniejszych konfiguracjach. Na moim sprzęcie (Athlon 1600XP, MSI KT6 Delta, 512DDR, GF4 Ti4200) w rozdzielczości 1024x768x32 (maksymalne detale) zdarzało się jej poważnie zwalniać (przeważnie przy wyższych prędkościach i niedaleko miast).

„Trainz Railroad Simulator 2004”, to udany sequel. Gra mogłaby być oczywiście nieco lepsza, ale sądzę, iż powinna zainteresować zarówno tych, którzy całymi godzinami przesiadywali nad pierwszą częścią, jak i osoby, które z serią spotykają się po raz pierwszy. Dodatkowym atutem jest atrakcyjna cena polskiego wydania. Nic tylko kupić i jeździć, jeździć... aż do wykolejenia :-)

Jacek „Stranger” Hałas

Jacek Hałas

Jacek Hałas

Z GRYOnline.pl współpracuje od czasów „prehistorycznych”, skupiając się na opracowywaniu poradników do gier dużych i gigantycznych, choć okazjonalnie zdarzają się i te mniejsze. Oprócz ponad 200 poradników, w swoim dorobku autorskim ma między innymi recenzje, zapowiedzi oraz teksty publicystyczne. Prywatnie jest graczem niemal wyłącznie konsolowym, najchętniej grywającym w przygodowe gry akcji (najlepiej z dużym naciskiem na ciekawą fabułę), wyścigi i horrory. Ceni również skradanki i taktyczne turówki w stylu XCOM. Gra dużo, nie tylko w pracy, ale także poza nią, polując – w granicach rozsądku i wolnego czasu – na trofea i platyny. Poza grami lubi wycieczki rowerowe, a także dobrą książkę (szczególnie autorstwa Stephena Kinga) oraz seriale (z klasyki najbardziej Gwiezdne Wrota, Rodzinę Soprano i Supernatural).

więcej

Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?
Recenzja gry Farming Simulator 25 - Giants Software, nie można tak było od razu?

Recenzja gry

Choć Farming Simulator 25 nie przynosi wszystkich zmian, o jakie prosili fani, to dzięki takim funkcjom jak deformacja terenu i GPS jawi się jako najlepsza dotychczas odsłona cyklu. Odsłona, która daje mnóstwo frajdy - a z modami będzie jeszcze lepiej!

Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka
Recenzja gry MechWarrior 5 Clans - dla fanów uniwersum BattleTech ta gra jest jak gwiazdka

Recenzja gry

MechWarrior 5: Clans zapowiadał powrót serii do motywów, które stanowiły o jej świetności w połowie lat 90. XX wieku. O grze było jednak dość cicho przed premierą, co wzbudzało moje obawy. Czy studio Piranha Games stworzyło w końcu tytuł godny przodków?

Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE
Recenzja gry Expeditions: A MudRunner Game - stop, panie kierowco, proszę dmuchnąć w QTE

Recenzja gry

Expeditions: A MudRunner Game to powolna jazda w terenie dla cierpliwych kierowców. Świetną mechanikę jazdy ze SnowRunnera opakowano tu jednak w nudną otoczkę ekspedycji naukowych, które głównie irytują prymitywnymi minigrami.