autor: Łukasz Szewczyk
Tourist Trophy - recenzja gry
Po włączeniu konsoli mamy pewność – gra jest przeprojektowanym Gran Turismo 4. Niemal identyczne informacje podczas tworzenia profilu na karcie pamięci, bliźniacze menu główne oraz dźwięki towarzyszące wybieraniu poszczególnych opcji...
Recenzja powstała na bazie wersji PS2.
Era konsol obecnej generacji powoli wchodzi w schyłkową fazę... Premiera Xboxa 360 dobitnie pokazała, jak dodatkowa moc obliczeniowa może wpłynąć na prezencję gier. Sony – wciąż przygotowujące następcę czarnej konsoli – zaproponowało graczom spragnionym nowości Tourist Trophy. Pasjonaci wszelakiej maści wyścigów od dłuższego czasu czekali na tę produkcję. Informacja o developerze, czyli Polyphony Digital powodowała u wielu wypieki na twarzy. W końcu właśnie ta grupa odpowiada za genialne Gran Turismo! Czy kolejne wyścigi spod ich ręki mogłyby być nieudane?
Niestety odpowiedź nie jest wcale taka oczywista. Polyphony ma olbrzymie doświadczenie, jednak tylko w projektowaniu wyścigów samochodowych. W Tourist Trophy przyjdzie się Wam z kolei zmierzyć z motocyklami! Sprawdźmy, jak wypadło pionierskie przedsięwzięcie kooperanta Sony...
Już od pierwszych chwil po włączeniu konsoli mamy pewność – gra jest przeprojektowanym Gran Turismo 4. Niemal identyczne informacje podczas tworzenia profilu na karcie pamięci, bliźniacze menu główne oraz dźwięki towarzyszące wybieraniu poszczególnych opcji... Najważniejszymi pozycjami jest oczywiście Arcade Mode oraz Tourist Trophy Mode. Jednak zanim rzucicie się w wir zabawy, koniecznie rzućcie okiem na opcje gry. W zakładce Race Settings znajduje się parametr Failure conditions, który musi zostać bezwzględnie ustawiony w pozycję Off. Powody, dla których warto to uczynić, zostaną wyjaśnione przy omawianiu fizyki jazdy.
Zasady rządzące trybem Arcade Mode są oczywiste. Wybierasz interesującą Cię trasę, później decydujesz się na stosowny jednoślad, zatwierdzasz wszystko i zaczynasz zabawę. Nic do wygrania, nic do przegrania... Arcade nadaje się w zasadzie tylko do poćwiczenia umiejętności prowadzenia maszyny. Dlatego od razu warto skusić na wybranie Tourist Trophy Mode, czyli głównego trybu gry. Podobnie jak we wszystkich częściach Gran Turismo, także i tutaj czeka na Ciebie garaż oraz egzamin na wyścigowe licencje. Ich wyrobienie jest przepustką do dalszej kariery. Niestety po zdobyciu licencji przychodzą pierwsze rozczarowania. Otóż do zdobycia szybkiego motocykla nie jest konieczne mozolne odkładanie gotówki. Jeśli zapragniesz nowego pojazdu, wybierasz tryb Challenge, w którym trafiasz na trasę z jednym oponentem. Twoim zadaniem jest wyprzedzenie go oraz wytrwanie na pierwszej pozycji przez 10 sekund. Jeżeli podołasz wyzwaniu, wybrany motocykl staje się Twój. Przy odbiorze nagrody zostaniesz również poinformowany, że dodatkowo otrzymałeś sportowy wydech, który możesz zamontować w pachnącej nowością maszynie! Czy oznacza to, że podobnie jak w Gran Turismo, każdy z motocykli można podrasować wedle własnego uznania? Bynajmniej... Jedynymi opcjami przewidzianymi przez Polyphony – poza wspomnianą już możliwością wymiany tłumika – jest regulacja zawieszenia, hamulców i skrzyni biegów, a także zamiana opon. Z pewnością nie usatysfakcjonuje to domorosłych mechaników, którzy poprzez tuning, a następnie żmudne ustawianie maszyny potrafią znacznie poprawić jej osiągi.
Skoro o osiągach mowa, warto wybrać się na tor, aby sprawdzić legendarną dynamikę motocykli. Stajesz na linii startu, migają kolejne światła, aż wreszcie pada wyczekiwany sygnał... Maszyna mimo 100 koni mechanicznych marnie idzie do przodu... Może to tylko złudzenie? Przyszedł czas na obiektywny test. Wybieram Suzuki GSX1300R Hayabusa – do niedawna najszybszy, seryjnie produkowany motocykl. Od 0-100 km/h powinien rozpędzić się w 2,7 sekundy. W Tourist Trophy z trudem udało mi się uzyskać rezultat w granicach 6 sekund! Jak na dłoni więc widać, że przyśpieszenie nie zostało idealnie odwzorowane. Czy dopracowany model jazdy zdoła zrekompensować te braki?
Próbując oceniać fizykę rządzącą grą trzeba zaznaczyć, że programiści przygotowali jej dwa oblicza – ugrzecznione, z którym każdy gracz poradzi sobie bez problemu oraz bardziej wymagające – pozwalające ruszać na tylnym kole oraz hamować na przednim. Ze zróżnicowanymi poziomami trudności wiążą się dodatkowo kary czasowe, przyznawane za nieczystą jazdę. Jeżeli na niższym poziomie trudności opuścimy trasę lub muśniemy oponenta, konsola spowalnia naszą maszynę do 50 km/h przez 10 sekund! Jest to wielce irytujące i czasem powoduje przegranie wyścigu z powodu delikatnego kontaktu z przeciwnikiem. To właśnie dlatego na wstępie zasugerowałem ustawienie opcji Failure conditions w pozycję Off. Wybór sprawi, że prowadzenie maszyny zacznie będzie bardziej zbliżone do znanego z rzeczywistości, zaś karą za szaleńczą jazdę będą jedynie wywrotki. O upadek i tak będzie całkiem trudno. W zasadzie jest to możliwe jedynie po opuszczeniu asfaltu. Trzeba się naprawdę postarać, aby położyć maszynę jadąc po ‘czarnym’. Niestety w tej kwestii Tourist Trophy jest dalekie od rzeczywistości. Bezpieczne hamowanie jest możliwe przy wyraźnym pochyleniu maszyny, zaś gaz można odkręcać do końca, nawet gdy podnóżki złożonego do zakrętu motocykla krzesają snopy iskier. Do wywrotki i tak nie dojdzie... Drobnym pocieszeniem jest fakt, że istnieje możliwość przewrócenia sprzętu podczas ostrego ruszania na tylnym kole lub hamowania na przednim.
W przeciwieństwie do modelu jazdy, grafika zasługuje bezsprzecznie na wysokie noty. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że są to najładniej wykonane wyścigi motocyklowe na Playstation 2. W zasadzie każdy Gracz jest sobie w stanie wyobrazić, jak wygląda Tourist Trophy – wystarczy, że myśląc o Gran Turismo 4 zastąpi samochody motorami... Polyphony wyszło z założenia, że nie usprawnia się czegoś, co jest doskonałe. Dlatego żywcem przeniosło większość tras z GT4. Dla jednych będzie to wielką zaletą, dla innych wadą. W ramach ciekawostki warto wspomnieć, że trasa Trial Mountain albo Deep Forest jest używana przez japońskich programistów przez ponad 8 lat! Dzięki temu wielu graczy bez problemów odnajdzie się pośród 35 torów Tourist Trophy i nie będzie musiało spędzać dziesiątek godzin na uczeniu się na pamięć każdego z zakrętów.
Interesującym rozwiązaniem jest widok zza owiewki przedniej, kiedy to można spoglądać na pracujący obrotomierz i prędkościomierz, a także ręce kierowcy operujące gazem, hamulcem i sprzęgłem. Warto zaznaczyć, że wszelkie drgania kierownicy zostały oddane bardzo realistycznie, co sprawia, że dzięki widokowi FPP można poczuć się jak osoba rzeczywiście prowadząca motocykl.
Niestety polygony, które zostały zainwestowane w odwzorowanie miejsca pracy kierowcy nie wzięły się znikąd... Wymiernym kosztem, jaki przyjdzie za to zapłacić, są maksymalnie cztery maszyny na trasie podczas wyścigu! Bądźmy szczerzy, walka z trzema oponentami nie przystoi grze wydanej w XXI wieku... Jeżeli nieco lepiej opanujemy technikę prowadzenia maszyn, będziemy bez problemu wymijali konkurencję. Dalsza część wyścigu wygląda później jak w Gran Turismo – jazda na granicy możliwości w celu zmierzenia się z własnymi umiejętnościami. Trening sprawi, że wyścig będziemy mogli wygrać nawet po zaliczeniu kilku upadków! Zapewne wiele osób wolałoby stanąć w szranki z konkurentami odznaczającymi się wysokim poziomem sztucznej inteligencji. W końcu to zacięta rywalizacja i walka o każdy metr toru jest magnesem gier wyścigowych... Miejmy nadzieję, że Polyphony zafunduje taką opcję w grach wydawanych na Playstation 3.
Pocieszeniem może być świetnie dopracowany dźwięk. Osoby posiadające dobrej jakości nagłośnienie bez problemu rozpoznają, czy maszyna ma silnik dwu- czy czterosuwowy. Zamontowanie sportowego tłumika jest także wyraźnie słyszalne – maszyna zaczyna basowo dudnić.
Jednak wyuczenie się na pamięć dźwięków generowanych przez silniki 120 motorów nie będzie łatwym zadaniem. Polyphony w jednej grze zebrało wyroby praktycznie wszystkich liczących się producentów. Suzuki, Honda, Yamaha, Kawasaki, BMW czy Aprilla to nazwy znane wszystkim pasjonatom jednośladów. Podobnie jak modele GSX-R, CBR, ZXR albo Hayabusa. Jednak do Tourist Trophy nie trafiły tylko i wyłącznie ‘ścigacze’. Sporą grupę stanowią skutery oraz maszyny o mniejszych pojemnościach. Ku uciesze fanów jednośladów, każdy z motocykli został opisany dokładnymi danymi technicznymi, zaś w kilkunastu zdaniach zaprezentowano jego historię, dzięki czemu można dowiedzieć się ciekawych faktów na temat ulubionych maszyn. Jeżeli to nie wystarczy, można wybrać się na trasę, ustawić sprzęt wedle własnego uznania i wykonać kilkadziesiąt fotografii, które następnie można obrobić, zgrać na kartę pamięci lub pamięć typu USB Flash. Przewidziano również opcję wydrukowania spreparowanych zdjęć.
Być może cześć graczy wyczekujących z niecierpliwością Tourist Trophy zostanie zawiedziona ostateczną wersją gry. Zamiast hardcorowego symulatora z opcją tuningu (jak wielu widziało grę) przygotowano produkt dla każdego, dający możliwość bezpośredniego skonfrontowania dziesiątek maszyn. Jako użytkownik motocykla, który do setki rozpędza się w 3,6 sekundy mogę dodać, że gra nie wywołuje emocji, na jakie liczyłem. Pod względem dynamiki oraz napięcia towarzyszącego pokonywaniu zakrętów daleko jej do TT Superbikes przygotowanemu przez Jester. Jest jednak druga strona medalu... O Gran Turismo również mówiono, że jest zręcznościowe, uproszczone oraz odległe od rzeczywistości. Jednak seria szybko zyskała wielkie uznanie i została sprzedana w milionach egzemplarzy, zostawiając konkurencję daleko z tyłu. Wyważony model jazdy Tourist Trophy może również okazać się magnesem dla wielu graczy pragnących nowości. Bez wątpienia warto przetestować najnowsze dzieło Polyphony Digital, ponieważ nie zanosi się, aby w najbliższym czasie została zaprezentowana lepsza gra o tematyce motocyklowej.
Łukasz "Loser" Szewczyk