Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 1 lipca 2009, 15:58

autor: Przemysław Zamęcki

Superstars V8 Racing - recenzja gry

Zasłużony włoski deweloper gier wyścigowych postanowił wziąć na warsztat stosunkowo mało znany cykl zmagań kierowców aut turystycznych. Wyszło z tego coś dobrego?

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Włoska firma Milestone to doskonały przykład tego, że niewielki, raczej mało znany deweloper może sobie całkiem nieźle radzić na rynku gier, współpracując z największymi wydawcami należącymi do tej branży. Poczynając od pamiętnej serii zręcznościowych wyścigów Screamer, której wszystkie części wydane zostały przez prężnie działającą w latach dziewięćdziesiątych firmę Virgin Interactive Entertainment, przez MotoGP spod znaku Capcom, aż po produkcje ukazujące się dzięki włoskiemu Black Bean Games. W ten sposób ekipa Milestone powoli budowała swoją reputację – jednego z najsolidniejszych dostawców wszelkiej maści gier wyścigowych. A jeżeli Twoim produktem interesuje się Codemasters, to znaczy, że sroce spod ogona nie wypadłeś. No właśnie, czy aby na pewno?

Superstars V8 Racing, korzystając z licencji European Superstars Championships podejmuje nieco egzotyczną dla nas tematykę włoskiej serii mistrzostw w klasie aut turystycznych, które turystyczne są co najwyżej z nazwy. Możemy zasiąść za kierownicą kilku modeli BMW (550, M3, M5), Jaguara S, Audi RS4 oraz marek, których nazwy nawet największemu fanowi sportów motorowych zupełnie nic nie powiedzą. Cluster S3-P, Barricade DM, Mustard E1 i Scorpio IZ4 to wymyślone na potrzeby gry nazwy pojazdów, za którymi w rzeczywistości kryją się Cadillac CTS-V, Ford Falcon, Mercedes-Benz C-Class i Chrysler 300C, tyle tylko, że pozbawione wszelkich znaczków identyfikacyjnych. Superstars V8 Racing nie jest niestety produkcją wysokobudżetową i autorom najwidoczniej nie udało się wykupić wszystkich koniecznych licencji. Stąd takie, a nie inne wyjście z sytuacji. Można w tym miejscu zadać pytanie: skoro zrobiono grę na licencji, zawierającą realistycznie odwzorowany cykl zawodów, to dlaczego nie postarano się dopiąć wszystkiego na ostatni guzik?

Monza, jeden z najsłynniejszych torów wyścigowych na świecie.

W grze znalazło się dziesięć torów. Oczywiście większość z nich ulokowana jest we Włoszech. Są doskonale znane fanom tory Monza i Mugello, ale chyba największą gratką jest możliwość zapoznania się z miejscami, które bardzo rzadko, o ile w ogóle, pojawiają się w tytułach z tego gatunku. Jest Vellelunga, Varano, Magione, Adria i Misao Adriatico. Ponadto mamy możliwość zwiedzenia mieszczącej się w Hiszpanii i wielokrotnie już objeżdżonej Valencii, a także portugalskiego Portimao i zlokalizowanego w Republice Południowej Afryki toru Kyalami. Wybór jest więc całkiem przyzwoity i teoretycznie dający mnóstwo godzin zabawy. Teoretycznie, ponieważ autorzy sporo się natrudzili, aby to dobre wrażenie zatrzeć wraz z pierwszym uruchomieniem jakiegoś wyścigu.

Fani motogier firmę Milestone znają zapewne głównie z udanych symulacji motocyklowych, do których zaliczają się serie MotoGP i SBK. Szczególnie druga z tych pozycji po wyborze odpowiednich ustawień w menu staje się grą bardzo wymagającą i w miarę wiernie oddającą zmagania podczas zawodów motocyklowych. Niestety, osoby które po Superstars V8 Racing spodziewałyby podobnego poziomu realizmu w przypadku samochodów i być może jeszcze wyżej zawieszonej poprzeczki będę musiał srogo rozczarować. Ta gra to wyraźny krok wstecz w stosunku do ostatniej odsłony SBK i to, niestety, niemal w każdym aspekcie.

Przy projektowaniu interfejsu użytkownika w Superstars V8 Racing wykorzystano doświadczenia zdobyte podczas poprzednich produkcji. To dobrze, gdyż jest on w miarę przejrzysty i wygodny. Z głównego menu możemy więc wybrać, czy chcemy wziąć udział w zabawie online, czy w trybie dla jednego gracza. W tym drugim przypadku istnieje możliwość szybkiego wyścigu lub treningu na dowolnej trasie, uczestnictwa w wyścigowym weekendzie czy też po prostu włączenia się do sezonu, w którym będziemy mozolnie zbierać kolejne punkty, aby wspinać się po drabince najlepszych kierowców. W zależności od naszych umiejętności ustalamy poziom rywali, ewentualną pomoc w prowadzeniu auta (ABS, system kontroli trakcji, automatyczna lub manualna skrzynia biegów etc.), można także włączyć zużycie opon, uszkodzenia samochodu lub kary czasowe polegające na kilkusekundowym ograniczeniu prędkości, narzucane przez sędziów za na przykład zbyt duże ścięcie zakrętu. To ostatnie z realizmem prawdziwych zawodów ma niewiele wspólnego, a muszę zaznaczyć, że o czymś takim, jak system flag informujących gracza o zaistniałych na torze wydarzeniach, autorzy najwidoczniej zapomnieli.

Po ogólnikach pora przejść do bardziej smakowitych kąsków, czyli tego, w jaki sposób tak naprawdę się w Superstars V8 Racing jeździ. Symulacji tu niewiele. Owszem, przy wyłączonych ułatwieniach i włączonym maksymalnym poziomie realizmu należy zwalniać przed zakrętami i nie dodawać zbyt ostro gazu na niskim biegu, w przeciwnym razie auto zacznie się ślizgać, a o spychaniu przeciwników z trasy lepiej w ogóle zapomnieć. Bynajmniej nie z powodu możliwości uszkodzenia auta. Samochody innych kierowców to obudowane dla niepoznaki w karoserię czołgi. Przepchnąć się przez nie wielkich szans nie mamy, za to one z uporem godnym lepszej sprawy non stop wpadają na nasze auto przed zakrętem lub po prostu spychają nas na prostym odcinku. Tak jak w RACE Pro, jest to przygotowane z premedytacją wymuszanie bezkolizyjnej jazdy. W sumie nie do końca wiadomo po co, ponieważ czołowe zderzenie z betonowym blokiem przy prędkości 200 km/h kończy się najwyżej ograniczeniem prędkości jazdy lub lekkim uszkodzeniem zawieszenia i koniecznością brania ostrych zakrętów po większym łuku. Na dodatek jedynymi widocznymi uszkodzeniami na naszym samochodzie są odrywające się zderzaki. Poza tym auto wygląda jak właśnie wyprowadzone z salonu.

Niemiecka precyzja, włoska finezjai rodzima ślina na zmoczonym dywanie.

Jednak największym koszmarem Superstars V8 Racing są opony, które tracą pierwotną przyczepność już przy drugim okrążeniu toru. Z zakrętu, który jeszcze minutę wcześniej pokonywaliśmy z prędkością 70 km/h, na drugim okrążeniu wylatujemy i nawracamy na trawie, a na trzecim kręcimy bączka w przydrożnej piaskownicy. A przecież nie będziemy zjeżdżać do pit stopu podczas wyścigu, który w całości składa się z trzech czy pięciu okrążeń. Na szczęście zużycie opon można wyłączyć, co doprowadziło mnie do kolejnego wniosku. Pomimo preferowania przeze mnie gier stawiających na jak najwierniejsze odwzorowanie rzeczywistego zachowania auta, w produkt Milestone znacznie przyjemniej grało mi się, gdy potraktowałem go ja zwykłą zręcznościówkę. Obawiam się jednak, że Superstars V8 Racing nie zadowoli ani fanów symulacji, ani arcade. Nawet przy włączeniu kompletnej pomocy auto nie zachowuje się, niestety, jakby wyjechało z któregoś Need for Speed. Zakręty również należy pokonywać w miarę ostrożnie i choć o wypadnięcie z trasy czy rozjechanie przez inny samochód jest już znacznie trudniej, to o półkilometrowych driftach i zablokowaniu klawisza odpowiadającego za gaz można zapomnieć. Trzeba wiedzieć, kiedy dać po heblach.

O oprawie graficznej można by napisać oddzielny tekst. Tak sądzę, ponieważ na samym początku zabawy zauroczyła mnie swoim... „misiowatym” charakterem. Jako pierwszy moim oczom ukazał się bowiem pojazd marki BMW, wyglądający, jakby był obszyty aksamitem. Aż chciało się go przytulić. Autorzy użyli jakiegoś filtru, przez co na niektórych trasach wszystkie obiekty wyglądają tak, jakby wyrosły im kłaczki. Milutkie i aksamitne, a przy okazji dodające uroku całemu otoczeniu. Niestety, po jakimś czasie przestaje się to podobać, co – jak myślę – tylko dobrze świadczy o guście recenzenta. Ponadto muszę wspomnieć o koszmarnym wręcz LOD (Level of Detail), czyli zanikaniu bądź pojawianiu się szczegółów obiektów podczas oddalania się lub przybliżania do kamery. Na maksymalnych ustawieniach graficznych zmieniająca się pięćdziesiąt metrów przed nami geometria modeli samochodów nie wygląda najlepiej. A już najgorzej wypadają szyby aut, które z szarych i matowych powierzchni nagle, wprost na naszych oczach, stają się przezroczyste. Dziwię się również, że w Superstars V8 Racing zabrakło obłędnie wręcz wyglądającego deszczu, który można podziwiać w SBK 09. Niby da się wybrać deszczową pogodę, ale przez wiele godzin zabawy mogłem co najwyżej jeździć po mokrym torze, a z nieba, choć grzmiało, nie spadła ani jedna kropla wody. Na plus natomiast należy zaliczyć samo najbliższe otoczenie torów, które w porównaniu z wcześniejszymi grami Milestone wydaje się wyraźnie ładniejsze. Podsumowując, grafika zależy od toru po którym aktualnie jeździmy. Są takie, które przygotowano super, ale nie brak i takich, o których wręcz szkoda gadać.

Samochody są wymodelowane całkiem przyzwoicie, aczkolwiek bez takich szczegółów, jakie możemy podziwiać w konkurencyjnych, pierwszoligowych produkcjach. Niemniej jednak auta są bardzo plastyczne i tak naprawdę jakiekolwiek negatywne odczucia w tym aspekcie będą tylko zwykłym czepialstwem. Szczególnie przyjemnie prezentują się one w trybie Photo, który tutaj zgodnie z tradycją firmy Milestone nazwano Free Camera. Obraz można zatrzymać w dowolnym momencie, zarówno podczas wyścigu, jak i oglądanej powtórki. W trakcie wyścigów możemy wybrać jedno z czterech ustawień kamery: tuż zza auta, w pewnej odległości od niego, z dachu i ze zderzaka. Zapomnijcie natomiast o wymodelowanych wnętrzach kabin, nie ten kaliber przedsięwzięcia.

Jaguś, BMW i Audik. Kto nie oddałby nerki za takie trio w garażu?

Pochwalić twórców gry muszę za to za dobór muzyki, którą można usłyszeć w czasie oglądania powtórek. Szczególnie za ciężkie, chwilami nawet niemal deathowe klimaty, choć oczywiście i lżejszej muzy tu nie brakuje. Natomiast sam dźwięk silników samochodów jest lichutki. No, ale to już tradycja i ten sam zarzut można chyba powtarzać przy każdej kolejnej produkcji Włochów.

W trybie multiplayer w wyścigach maksymalnie może uczestniczyć 12 kierowców. Aby wziąć udział w zabawie, najpierw należy jednak zarejestrować się w serwisie GameSpy, którego serwery jako jedyne obsługują ostatnie pozycje Milestone.

Superstars V8 Racing jest typowym średniakiem. Ma wszystko co niezbędne, aby zainteresować fanów wirtualnej motoryzacji, ale niestety nie potrafi wykorzystać do końca posiadanych atutów. Już samo łatanie braku licencji wymyślonymi nazwami samochodów niekoniecznie przypadnie do gustu prawdziwym hardkorowcom, których dodatkowo zniechęci słabo przygotowany model jazdy w trybie symulacji. Zdecydowanie łatwiej tę pozycję będzie przełknąć osobom preferującym wyścigi arcade, ale i one mogą się zniechęcić, jeżeli będą zmuszone jeździć w kółko po tych samych torach. To gra, w której zabrakło trochę jakiegoś złotego środka, który stałby się magnesem przyciągającym potencjalnych klientów. Mamy do czynienia z nieco niszową firmą, która – mam wrażenie – przy pomocy Superstars V8 Racing z tej niszy chciała się wydostać, co nie do końca jej się udało. Może lepiej wrócić do tego, co robi się najlepiej? Miłośników jednośladów jest może mniej niż tych wolących cztery koła, ale oni przynajmniej za każdym razem czują się usatysfakcjonowani. Poza tym w obliczu zbliżających się premier Forza Motosport 3, DiRT 2 i paru innych tytułów dzieło Włochów jest bez szans. Chociaż z drugiej strony, tych kilka miesięcy trzeba jakoś przeczekać, a do tego V8 nadaje się idealnie.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • przyjemna zabawa w trybie arcade;
  • kilka mniej znanych torów wyścigowych;
  • przyzwoite modele aut;
  • muzyka.

MINUSY:

  • słaba symulacja;
  • niekonsekwentna oprawa graficzna;
  • brak licencji na wszystkie marki;
  • dźwięki silników.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.