Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 12 września 2001, 13:19

autor: Piotr Szczerbowski

Screamer 4x4 - recenzja gry

Screamer 4x4 to symulator jazdy współczesnymi samochodami terenowymi, oferujący ekscytujące doznania z jazdy po wszelkiego rodzaju bezdrożach.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Wyścigi to jedna z najbardziej popularnych gier. Pęd powietrza, muskającego maski sportowych wozów czy też mordercze wyścigi z czasem - to wspomnienia, którymi każdy wytrawny gracz chętnie się delektuje. Ostatnio nie ma jednak zbyt wiele produkcji oferujących możliwość przeżycia tych wspaniałych doznań, więc większość wirtualnych kierowców zmuszona jest dalej męczyć Colina MacRae czy Rally Championship. Na szczęście już wkrótce zapowiadana jest premiera nowej wersji tej ostatniej, zatytułowana Xtreme. Czas oczekiwania (dłużący się w takiej sytuacji niemiłosiernie) możemy sobie umilić inną także niezwykle atrakcyjną wyścigowo-symulatorową pozycją – świetną grą Screamer 4x4.

Już na wstępie muszę przyznać, że stosunkowo mało znana grupa Clever’s wraz z team-em Virgin Interactive stworzyła wielką grę. I nie mówię tego zafascynowany pierwszymi wrażeniami, płynącymi z zabawy jaką ona daje, tylko po spędzeniu nad nią kilku dobrych tygodni. Ukończyłem wszystkie mistrzostwa (co było naprawdę trudne), spędziłem dziesiątki godzin za kierownicą każdej z dostępnych w grze maszyn. I nadal nie mam jeszcze dość! Deszcz, mgła i noc przy górkach o nachyleniu bliskim 90 stopni - to nie lada wyzwanie nawet dla koneserów wyścigowych tras. Tutaj nie wystarczy tylko zasiąść za kierownicą i przejechać sobie kilka okrążeń za pierwszym podejściem. Owszem, na początku może to dawać satysfakcję, ale im dalej w las tym poziom trudności będzie wzrastał, nawet kilkakrotnie, i wtedy właśnie zacznie się najlepsza zabawa. Wkrótce okaże się, że niejednokrotnie największą trudnością będzie dojechanie, choćby na samych felgach, z silnikiem nadającym się wyłącznie na złom, do mety. Mając przed sobą jeszcze spory odcinek drogi a jednocześnie kilkusekundową przewagę, zrobisz wszystko by ukończyć etap. Ale jakaż będzie satysfakcja, jak się już uda tego dokonać! Od razu błyskawicznie przeskoczysz do następnego odcinka, później do kolejnego i ... jeszcze do następnego! Ta gra wciąga jak trąba powietrzna w Twisterze i nie pozwala nawet na chwilę zająć się tak prozaicznymi rozważaniami: czy nie nadszedł już czas na wyłączenie komputera i pójście do łóżka, bo przecież za dwie godziny trzeba będzie iść do pracy/szkoły(brr!).

W najnowszej wersji Screamera zmieniono całkowicie rodzaj samochodów możliwych do przetestowania. Nie ma już nowoczesnych, sportowych maszyn, pędzących z zawrotną prędkością po, w miarę prostych i jednocześnie wyboistych trasach. Jedyne, co pozostało (albo czasami nawet kilkakrotnie wzrosło) to ilość koni mechanicznych dostępnych pod maską. Czapki z głów panowie i panie – macie do czynienia z jak najbardziej wspaniałym symulatorem jazdy... samochodem terenowym! Nie jest to żadna nowość, bo taki choćby Monster Truck Madness wyszedł już dawno temu i zrobił niezłą karierę. Tylko, że zastosowany w Screamerze model jazdy, znowu przeszedł najśmielsze oczekiwania graczy i prezentuje się po prostu znakomicie. Ale o tym później, teraz zajmiemy się trybami gry. W głównym menu możemy stworzyć nową grę lub wczytać wcześniej rozpoczętą, jednak opcje zapisywania stanu gry rozwiązano w sposób dla mnie trochę niezadowalający. Otóż gra robi to automatycznie w momencie, kiedy ukończysz daną mapę. Ty po prostu nie masz na to żadnego wpływu. Na szczęście podczas jazdy istnieje możliwość zakończenia wyścigu i powrotu do menu, gdzie będzie można zacząć go od nowa. Jednak istnieją zasady których złamanie uniemożliwia powtórzenie danej mapy – jeśli przejedziemy jednego z gapiów (na których, swoją drogą, możemy natknąć się w dość nietypowych miejscach, np. na środku zaplanowanej trasy) to zostaniemy od razu zdyskwalifikowani. Cóż, to nie Carmageddon...

Warto zaznaczyć że poza tobą w wozie znajduje się także pilot (lub pilotka :) . Wyboru dokonujesz podczas tworzenia gry, kiedy to wpisujesz nazwę drużyny oraz swoje imię/ksywkę. Można także dobrać takie szczegóły jak kolor kombinezonów noszonych podczas jazdy czy posturę, zarówno siebie samego jak i pomocnika. Dostępne są dwie główne opcje: kobieta i mężczyzna. Dodatkowo można zdecydować o tym, czy mają to być osoby szczupłe, z małym brzuszkiem czy też napakowane tak jak Schwartzenegger. Swoją drogą, niezwykle interesująco prezentuje się taka „napakowana” pani. Pewnie potrafi niezwykle silnie uderzyć, radzę więc nie denerwować jej podczas jazdy! Pilot jest (niestety) w tej dobrej sytuacji, że może mówić co chce a i tak nic mu nie można zrobić (no chyba, że walniesz specjalnie w drzewo ze średnią prędkością przelotową F-22). A czasami może naprawdę cię zdenerwować, na przykład: mamy jakąś małą górkę i trochę wertepów a pilot mówi: „teraz będzie prosty odcinek”. No to gaz do dechy i ... lotka z trasy po paru sekundach! Innym razem informuje, że „będzie trudno”, więc ty zwalniasz, aż tu nagle okazuje się, że poza kilkoma kamykami trasa jest całkiem łatwa. I jak tu dojść z takim do porozumienia? Poza tym pilot(ka) przez cały czas komentuje nasze poczynania. Jest to czasem niezwykle deprymujące. Zdarzy się, że powie coś miłego w stylu „dobry początek!” czy „co za jazda!” (w pozytywnym tego słowa znaczeniu), ale jak tylko coś zepsujesz to zaraz będzie cię krytykował wypowiedziami „chyba zwymiotuję!” czy „już nigdy z tobą nie pojadę!”. Ale nie martw się, i tak jest to przecież jakaś atrakcja!

Kiedy stworzymy już grę albo wczytamy starą, naszym oczom ukaże się drugie menu. Stąd można rozpocząć crash-testy dostępnych wozów. Pierwszym trybem jest nauka jazdy (Tutorial). Muszę jednak rozczarować przyszłych zdających egzaminy na prawko – mimo iż w Polsce testy na prawo jazdy zdaje się na komputerach, to wiedza i doświadczenie zdobyte w grze po prostu się nie przydadzą:(. Tutaj dowiecie się że aby przejechać na pierwszym miejscu którąkolwiek lokację, trzeba zaliczać kolejne bramki. Jeżeli którąś z nich pominiemy to dostajemy karne punkty, które znacząco wpłyną na ocenę końcową i na ogólną klasyfikację. Dlatego trzeba dokładnie wyczuć samochód, aby z prędkością 80km/h przemknąć przez bramkę o pół metra szerszą niż samochód, pokonując po drodze różne góreczki, zręcznie omijając odłamki skał, drzewa czy nawet... zbiorniki wodne o niskim znaczeniu strategicznym (czytaj: kałuże). Nie ma łatwo, bez kilkugodzinnych ćwiczeń nie da się rozkoszować rozgrywką. Tak po prostu jest zawsze – aby móc w pełni cieszyć się zabawą w jakimkolwiek symulatorze, potrzebny jest stoicki spokój, niezwykła cierpliwość i typowo uczniowski (z początkiem roku szkolnego)zapał. Jeśli posiadasz choć jedną z wymienionych cech, to Screamer na pewno przypadnie ci do gustu !

Drugi dostępny tryb to wolna jazda (Free Drive). Tutaj można poszaleć na maxa po dostępnych niezwykle urozmaiconych mapach, których, nawiasem mówiąc, jest całkiem sporo. Mamy zielone góry ze stromymi szczytami i niewielkie pagórki, na których można rozwinąć sporą prędkość. Nie zabraknie też piaszczystych wzniesień czy ostrych skalistych gór. Do tego dochodzą jeszcze zmienne warunki pogodowe i utrudnienia, takie jak: deszcz, mgła czy nawet oba te opady jednocześnie. Można jeździć w ciągu dnia, nocą czy, jak ktoś woli, o poranku. Wszystkie te czynniki determinują zachowanie samochodu a także mają wpływ na poczynania kierowcy. Bo przecież kto o zdrowych zmysłach będzie we mgle pędził 150km/h, i to jeszcze przy padającym deszczu? Ale – jak się później okaże – tej gry nie można będzie ukończyć tak całkiem zachowując zdrowe zmysły. W końcowych planszach bez takiej ryzykanckiej jazdy nie będzie można po prostu ukończyć trasy na podium. Podjazdy na wzniesienia o kącie nachylenia bliskim 70 stopni będą dla ciebie chlebem powszednim a sytuacje, w której będziesz wjeżdżać z wielkim trudem na niezwykle wysoką górę tylko po to, aby w drodze powrotnej zmieścić się w kilka bramek, będzie się pojawiała częściej niż poprawki do systemów operacyjnych pewnej znanej firmy. Ale kiedy już uda się pokonać cztery takie góry z rzędu i dojechać na przynajmniej dwóch kółkach do mety, ogarnie cię niesamowite zadowolenie. Ale cóż w tym dziwnego, jesteś przecież wielki, skoro potrafiłeś wznieść się na wyżyny i znaleźć się na mecie na pudle!

Trzeci tryb to mistrzostwa. Skupiają one w sobie rajdy zwane Trophy, w których trzeba przejeżdżać przez kolejne bramki aż do mety. To tutaj zaczyna się ostra jazda. Początki będą dość łatwe, ale im dalej w las, tym będzie trudniej, tak że aby przejechać daną trasę na jednym z pierwszych trzech miejsc, trzeba będzie znać ją na pamięć. A premiowane nagrodą jest tylko pierwsze miejsce... W każdym razie rajdy dzielą się na dwa rodzaje: pierwszy to zwykła jazda na czas przez bramki, umieszczone stosunkowo blisko od siebie. Za zwycięstwo dostajemy nową cześć do samochodu i tyle. Ale na podsumowanie każdego mistrzostwa stworzona została okazja do zmierzenia się z prawdziwym wyzwaniem – długimi trasami naszpikowanymi tylko kilkoma bramkami. Tutaj twoim największym przeciwnikiem nie będzie umykający czas, tylko liczne uszkodzenia samochodu , których nie da się uniknąć. Będziesz się modlił aby tylko dotoczyć wóz do mety! Zniszczenia można oczywiście wyłączyć odpowiednią opcją, ale traci się wtedy połowę zabawy, więc nawet nie próbujcie tego robić!

Czas na pojazdy. Na początku nie jest tego za dużo - dwa samochody: Jeep CJ7 i Land Rover Defender, to niewiele aby naprawdę poczuć się jak rasowy kierowca. Na szczęście w miarę dalszych postępów w mistrzostwach, zostaniemy nagrodzeni kolejnymi autami(wśród nich Toyota LandCruiser, Jeep Cherokee, Mercedes G, Jeep Wrangler, Mitsubishi Shogum oraz kilka bonusowych wozów, które odbiegają trochę od standardu). Ale na tym nie koniec: do każdego samochodu można wygrać za pierwsze miejsce nowe części, zwiększając tym sposobem jego, już i tak ogromne, możliwości. I tak możesz zdobyć coraz to lepsze opony, zwiększające przyczepność (ale jednocześnie oddziaływujące negatywnie na wydajność samochodu). Tutaj pomoże nowy silnik. Kilkulitrowa wersja na pewno doda parę setek koni mechanicznych, co pozwoli łatwiej pokonać strome podjazdy czy rozwinąć większą prędkość na prostej. Tylko szkoda, że ta ostatnia możliwość dostępna jest tak rzadko. Do tego dochodzą jeszcze automatyczne lub ręczne przekładnie, zwiększające ogólną moc danego wozu.

Możemy także ingerować w takie ustawienia jak: ciśnienie powietrza w oponach czy rodzaj zawieszenia. Wpływa to ogromnie na zachowanie się auta podczas jazdy i dlatego należy odpowiednio stosować w miarę możliwości wszystkie elementy. I to jest właśnie najpiękniejsze w grze wyścigowej – możliwość grzebania w ustawieniach, kupno nowych części i sprawdzanie, jak się zachowają podczas jazdy. Wszystko to wpływa na grywalność i co najważniejsze tworzy niezwykły klimat. Każdy samochód jest jak prawdziwy (przynajmniej tak wywnioskowałem, bo w realnym świecie jakoś nigdy nie miałem okazji :( prowadzić któregoś z dostępnych w grze wozów). Ślizgają się po stromych zboczach, koła buksują jeśli przełączymy się na wysokie obroty a jeśli za szybko wjedziemy na jakąś wyrwę to dachowanie jest nieuniknione. I do tego każda marka samochodu to inny styl jazdy: wchodzenie w zakręty czy też przyczepność uzależnione są od tego, który producent podpisuje się pod daną bryką. Także trasy i poumieszczane na nich różnego rodzaju obiekty są zrobione bardzo dobrze. Jeśli na przykład uderzymy w drzewo, przechyli się ono delikatnie i odda część siły uderzenia odbijając auto do tyłu. Podobnie ma się sprawa z rozmaitymi krzewami – te pochylają się prawie do ziemi, wydając przy tym naturalny szelest. Efekt jest niesamowity i naprawdę wart sprawdzenia osobiście.

Jeśli znudzi się nam samotna jazda, to zawsze można użyć trybu multi-player i powalczyć z prawdziwymi przeciwnikami. Dlaczego powalczyć? Otóż niektóre z dostępnych trybów bardziej przypominają walkę na śmierć i życie niż rasowe wyścigi. Możemy na przykład jeździć po wąskich mostkach umieszczonych wysoko, na skałach i zrzucać przeciwników w dół – wygra ten, kto zrzuci większą ilość samochodów [King of the Hill]. Jest też tryb w którym trzeba zniszczyć wóz innego gracza [Destruction]. Nie zabraknie zwyczajnej jazdy na czas i zaliczania słupków lub kolejnych okrążeń. Dla prawdziwych zapaleńców został stworzony tryb gry, w którym należy zdobyć jak największą ilość porozrzucanych na trasie „baloników”. Taka ilość możliwych sposobów rozgrywki gwarantuje spędzenie długich godzin nad ta wspaniałą grą.

Czy Screamer okaże się na tyle godną propozycją aby odzyskać straconą pozycję gier samochodowych?. Sądzę, że tak. Ale jeśli takie belfrowskie zapewnienie do Ciebie nie trafia, sprawdź to sam. W końcu, jak już nudziłem na wstępie, ostatnio nie było za bardzo „na czym” pojeździć. Jeśli zaś jesteś fanem gatunku, to gra ta powinna być obowiązkową pozycją w twojej kolekcji. Pozostaje więc ci tylko biec do najbliższego sklepu (byle nie spożywczego!) i zrobić odpowiedni zakup. Na pewno tego nie pożałujesz, tak jak ja i paru moich znajomych, którzy mieli możliwość zagrania. Spędziliśmy nad grą już kilkadziesiąt godzin i wciąż nam się nie znudziła. To chyba mówi samo za siebie.

Piotr „Zodiac” Szczerbowski

Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo
Recenzja gry TDU: Solar Crown. Cud nie nastąpił, ale i tak pełna wersja jest o wiele lepsza niż katastrofalne demo

Recenzja gry

Wersja demo Test Drive Unlimited: Solar Crown gotowała nas na najgorsze. Z ulgą donoszę, że najgorsze nie nastąpiło. I choć TDU ma wielkie problemy, broni się na tyle, by rozpatrzeć go jako odświeżającą odskocznię od Forzy Horizon… za rok, może dwa.

Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra
Recenzja Forza Motorsport - dziś „wczesny dostęp”, jutro wielka gra

Recenzja gry

Forza Motorsport wreszcie powraca, by upomnieć się o należną jej koronę królestwa simcade’owych wyścigów. I choć potrafi poprzeć swe roszczenia wieloma mocnymi argumentami, nie jest jeszcze w pełni gotowa, by objąć władanie.

Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem
Recenzja The Crew Motorfest - hawajska Forza zjadliwa nawet z ananasem

Recenzja gry

The Crew Motorfest nawet nie próbuje udawać, że nie jest klonem Forzy Horizon. Ale – jak się okazuje – to klon całkiem niezły, oferujący sporo radości z jazdy.