Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

The Elder Scrolls Online: Greymoor Recenzja gry

Recenzja gry 4 czerwca 2020, 12:59

Recenzja The Elder Scrolls Online: Greymoor – co łączy Skyrim, wampiry, wiedźmy i... archeologię?

Chcieliście Skyrim Online, to proszę bardzo, macie! Najnowszy dodatek do TESO zabiera nas do kultowej krainy, abyśmy mogli stanąć twarzą w twarz z wampirami i wilkołakami. Szkoda tylko, że całość bardziej przypomina grę singleplayer niż MMORPG…

Recenzja powstała na bazie wersji PC. Dotyczy również wersji PS4, XONE

The Elder Scrolls Online zadebiutowało w 2014 roku i w ciągu sześciu lat dorobiło się już 18 dodatków. Większość z nich to skromne paczki zawartości, dodające do zabawy pojedynczy obszar czy kilka podziemi. Najważniejsze DLC noszą nazwę „rozdziałów” i pełnią funkcję fabularnych rozszerzeń. Najnowszy – Greymoor – zabiera nas do Zachodniego Skyrim, abyśmy ponownie wzięli udział w mrożącej krew w żyłach przygodzie. Zapnijcie pasy, bowiem na szlaku trafimy na wiedźmy, wampiry i wilkołaki, a do tego utkwimy w magicznych burzach.

Skyrim wita!

Skyrim, sweet Skyrim

PLUSY:
  1. Zachodnie Skyrim jest klimatyczne, a Blackreach robi wrażenie;
  2. fabuła wciąga, jest odpowiednio mroczna i „gotycka”;
  3. archeologia spełnia swoje zadanie jako dodatkowa aktywność;
  4. mityczne przedmioty są ciekawym urozmaiceniem ekwipunku.
MINUSY:
  1. totalnie zmarnowany potencjał Harrowstorms;
  2. tylko jeden Trial na cały dodatek to zdecydowanie za mało;
  3. wciąż za mało atrakcji grupowych, a za dużo singleplayerowych.

Czwarty rozdział The Elder Scrolls Online dokłada kolejny kawałek Skyrim do wschodnich rejonów prowincji, które zawarto już w podstawce – tym razem rzuca nas do zachodniej części regionu, w okolice miasta Samotnia (Solitude). Na szczęście miejsc do eksploracji nie brakuje, zwłaszcza gdy do terenów na powierzchni dodamy podziemny kompleks Blackreach (możecie go kojarzyć z The Elder Scrolls V: Skyrim pod nazwą Czarna Przystań). To siedlisko wampirów, które grają w tym dodatku pierwsze skrzypce. Ich lord zdołał nawet namówić wiedźmy do pomocy, więc łatwo nie będzie!

Rola czarownic w całym spisku jest większa, niż mogłoby się wydawać. Już na początku przygody przekonamy się, że magiczne burze (Harrowstorms) nawiedzające Skyrim nie są zagrożeniem, które można zignorować. Przez ich działanie bowiem mieszkańcy krainy zamieniają się w łaknących krwi sługusów wampirów. Spokojnie, nie zostaniemy sami na polu walki. Naszą przewodniczką będzie znana z podstawki Lyris Titanborn, która wesprze nas w starciu, a przy okazji wprowadzi w meandry nietypowej sytuacji politycznej w Samotni.

Lyris Titanborn będzie nam towarzyszyła w Greymoor.

I w tym miejscu zaprzestanę opisywania fabuły, bo zwyczajnie nie chcę zdradzać Wam jej całej. Opowieść powinna wystarczyć na około 30 godzin zabawy – ale pod warunkiem, że wykonacie wszystkie zadania, a nie tylko misje głównego wątku. Warto porozglądać się po zakamarkach za dodatkowymi questami, bo często oferują historie warte uwagi. Jedna z nich np. rozpoczyna się od rozmowy z… butelką w ślepym zaułku w Samotni. Od siebie dodam, że, zgodnie z tradycją The Elder Scrolls Online, opowieść może zakończyć się na różne sposoby i sami będziecie musieli zdecydować, co zrobicie z pewnym fantem.

Recenzja gry The Elder Scrolls Online: Greymoor – co łączy wampiry, wiedźmy, archeologię i Skyrim? - ilustracja #3

Nie jeden dodatek, a cała ich garść!

Jakiś czas temu deweloper, ZeniMax Online, postanowił wprowadzić do The Elder Scrolls Online tematyczne sezony. Poprzednio zabawa kręciła się wokół smoków, a tym razem skupia się na wiedźmach, wampirach oraz wilkołakach – wszystko w ramach Mrocznego serca Skyrim (Dark Heart of Skyrim). Pierwsze DLC z tego sezonu, Harrowstorm, oferuje dwa lochy i służy za wprowadzenie do nowej linii fabularnej. Greymoor pełni rolę głównego ośrodka tego sezonu, ale poza owym rozdziałem pojawią się jeszcze dwa DLC domykające tę historię.

Warto dodać, że takie DLC możemy kupować osobno lub otrzymać w ramach abonamentu ESO Plus. Niemniej w dodatki określane jako „rozdziały” początkowo trzeba zaopatrywać się samodzielnie, nie są one bowiem uwzględniane w ramach subskrypcji. Pojawiają się w niej z czasem, ale nigdy w trakcie obowiązującego sezonu.

Archeologia to fajna aktywność dodatkowa

Greymoor nie wprowadza żadnej nowej klasy postaci, co może być sporym rozczarowaniem dla graczy. Zamiast tego otrzymujemy dodatkową profesję – archeologię, a dokładniej system Antiquities. Nie jest to obowiązkowe rzemiosło, ale zdecydowanie warto poświęcić mu czas. W ramach zabawy możemy bowiem otrzymać intratne przedmioty na sprzedaż, ewentualnie meble, wierzchowce czy nawet mityczny rynsztunek. Wszystko zależy od poziomu trudności zagadki.

Pierwsza minigra.

Sama archeologia to po prostu zestaw logicznych minigier. Najpierw musimy trafić na poszlakę sugerującą istnienie jakiegoś skarbu. Może ona wpaść nam w ręce w trakcie dowolnej innej czynności w The Elder Scrolls Online, więc prędzej czy później wpadniemy na trop jakiejś tajemnicy. Następnie z pomocą specjalnego przedmiotu rozwiązujemy łamigłówkę, dzięki której typujemy potencjalne miejsca na wykopaliska.

Jeśli dobrze sobie poradzimy z zagadką, to na mapie zaznaczony zostanie tylko jeden obszar, na którym na 100% znajdować się będzie poszukiwany artefakt (w innym razie zobaczymy więcej potencjalnych jego lokalizacji). Teraz pozostaje udać się we wskazany rejon, znaleźć odpowiednie miejsce i rozpocząć „wykopki”. Tutaj uruchamia się druga minigra – swoista wariacja na temat Sapera – w ramach której próbujemy wygrzebać z ziemi nasz skarb oraz ewentualne dodatkowe znaleziska.

Całość została tak zaprojektowana, że z jednej strony stanowi wyzwanie, ale z drugiej nie wywołuje frustracji. W efekcie archeologia stanowi przyjemny dodatek do zabawy, w ramach którego możemy się nieźle obłowić. Co istotne, kopać możemy nie tylko w Zachodnim Skyrim, ale w całym Tamriel, więc skarbów dla nikogo nie zabraknie. No i dzięki temu znajdą się nowe powody, by ponownie odwiedzić regiony, które już wyczyściliśmy z aktywności.

No to kopiemy!

Aktywności MMO pozostawiają wiele do życzenia

The Elder Scrolls Online to specyficzna gra MMORPG, którą tak właściwie ciężko jest przypisać do tego gatunku. Nie zrozumcie mnie źle, graczy nie brakuje i podczas mojej wycieczki po Zachodnim Skyrim spotkałem ogromną liczbę poszukiwaczy przygód. Niemniej w większości przypadków nic z tego nie wynikało. Gra została tak zaprojektowana, że większość wyzwań mogłem robić samotnie, zadania zawsze były w zasięgu ręki, a nawet łapałem się na tym, że obecność innych jedynie mi przeszkadza.

Greymoor nie robi nic, aby zmienić ten trend, a nawet go pogłębia. W efekcie The Elder Scrolls Online to raj dla samotnych wilków, szukających singleplayerowej zabawy z opcjonalną kooperacją z pozostałymi graczami. Do tego to się właśnie sprowadza, w Zachodnim Skyrim mogłem być równie dobrze samemu i gdyby nie Harrowstorms, to w zasadzie nie potrzebowałbym innych osób.

Harrowstorms to magiczne burze pojawiające się w wyznaczonych miejscach i określonej porze. To nietypowe zjawisko pogodowe widoczne jest z każdego zakamarku mapy i prezentuje się wyśmienicie. Szkoda jednak, że nasza rola w nim sprowadza się do stania razem z tłumem w zbitej grupie oraz okładaniu przeciwnika, który akurat się pojawił. Poza wizualnymi atrakcjami wydarzenia te nie oferują żadnej rozrywki; po prostu odhaczamy event, aby zebrać nagrody.

Niby magiczne burze, ale jednak jakieś takie se…

Sytuacja nie wygląda lepiej, jeśli chodzi o drugą formę aktywności PvE – Kyne’s Aegis, czyli jedyny Trial, jaki został udostępniony w ramach Greymoor. Trial to specjalny „dungeon” dla dwunastoosobowej ekipy, który można przyrównać do rajdu. W tym konkretnym przyjdzie nam zmierzyć się z gigantami i stanowi on spore wyzwanie. Niemniej po jego ukończeniu gracze szukający wieloosobowej zabawy nie mają czego więcej szukać w Zachodnim Skyrim, poza kilkoma bossami na mapie oraz publicznymi podziemiami.

Młody poszukiwaczu przygód, rozpocznij zabawę w Zachodnim Skyrim

Co z osobami, które nigdy nie grały w The Elder Scrolls Online? Dla nich deweloperzy przygotowali po raz kolejny specjalny wstęp fabularny z samouczkiem. Dzięki niemu możecie bez przeszkód rozpocząć zabawę z TESO właśnie od Greymoor. „Tutorial” nauczy Was podstawowych mechanik, a przy okazji posłuży za wprowadzenie do wydarzeń mających miejsce w Zachodnim Skyrim.

Samouczek odpowiednio wprowadza nas do Greymoor.

Jest to doskonałe rozwiązanie, które pozwala graczom uniknąć przymusu przechodzenia podstawowej wersji gry, jak to ma miejsce w wielu MMORPG. Możecie rozpocząć zabawę od razu w najnowszym dodatku i nie będziecie mieli wrażenia, że zostaliście wrzuceni do obcego świata. Do tego dzięki skalowaniu się świata do poziomu gracza zawsze będziecie mogli przenieść się w dowolny inny rejon Tamriel, kiedy Skyrim już się Wam znudzi.

Recenzja gry The Elder Scrolls Online: Greymoor – co łączy wampiry, wiedźmy, archeologię i Skyrim? - ilustracja #2

Mityczne przedmioty i jak je znaleźć

Mityczne przedmioty to jeszcze jedna nowość dodana w ramach Greymoor. Zdobyć je możemy z archeologicznych wykopalisk, ale wymagać będą wysokiego poziomu zaawansowania w tej profesji. Warto jednak poświęcić czas na bycie Indianą Jonesem, bowiem taki sprzęt zapewnia specjalne efekty dodatkowe, mające znaczny wpływ na rozgrywkę.

Przykładowo, możemy wykopać unikatowe buty, dające właścicielowi niewrażliwość na efekty unieruchamiające postać. Ten sam artefakt sprawia jednak, że nasz bohater nie będzie mógł biegać, co w fantastyczny sposób równoważy jego siłę. Warto również dodać, że heros może używać tylko jednego mitycznego przedmiotu naraz, więc trzeba wybierać rozsądnie.

Rodaków w TESO nie brakuje. Ale polskiej wersji językowej gry nadal brak.

Wiedźmy nisko latają, zbiera się na burzę

ZeniMax kontynuuje swoją politykę wypełniania The Elder Scrolls Online nieobowiązkowymi dodatkami. Greymoor jest doskonałym tego przykładem – absolutnie nie trzeba się weń zaopatrywać. Mityczne przedmioty przydadzą się w starciach PvP, ale mają swoje ograniczenia, więc możemy też liczyć na odpowiedni balans. Nowy sprzęt z Kyne’s Aegis nie jest mocarny, a archeologia nie zapewnia niczego, bez czego nie można się obyć.

W efekcie Wasza wycieczka do Zachodniego Skyrim będzie miała charakter w głównej mierze fabularny. Jeśli myślicie o nabyciu Greymoor ze względu na dobrą historię oraz szansę zwiedzenia kultowej krainy, to nie zawiedziecie się ani trochę. Zadania stoją w The Elder Scrolls Online, jak zwykle, na najwyższym poziomie, archeologia również powinna sprawić sporo frajdy. Jeśli jednak, tak jak ja, w grach MMORPG szukacie czegoś innego (czegoś bardziej „massively”), to darujcie sobie zakup tego rozdziału.

Mimo całego marudzenia, bawiłem się zaskakująco dobrze.

W moim odczuciu magiczne burze są zmarnowanym potencjałem na fajną aktywność, a najlepsze, co oferuje ten dodatek, to zawartość singleplayerowa. Przekonacie się o tym zwłaszcza, gdy już dotrzecie do Blackreach, gdzie fabuła zaczyna płatać figle. I w zasadzie to najlepsze podsumowanie The Elder Scrolls Online: Greymoor, na jakie mnie stać – to dobry dodatek dla fanów, którzy właśnie takiej zawartości spodziewają się po tej produkcji. Średni natomiast dla osób, które od MMORPG oczekują czegoś więcej niż tylko fabuły, jednego Triala, dodatkowej profesji i kilku drobnostek. Sami zatem musicie zdecydować, na co tak naprawdę liczycie.

O AUTORZE

Z The Elder Scrolls Online: Greymoor spędziłem całkiem sporo czasu. Na liczniku mam ponad 25 godzin, przy czym posiedziałbym w Zachodnim Skyrim dłużej, gdyby nie początkowe problemy z serwerami. ZeniMax uporało się z nimi stosunkowo szybko, ale przez pierwsze dwa dni więcej „lagowałem”, niż faktycznie grałem. Niemniej chętnie wrócę do Greymoor, gdyż mam jeszcze kilka artefaktów do zdobycia oraz nowy Trial do przejścia na wyższym poziomie trudności. Nie zmienia to jednak faktu, że czegoś mi w tym rozdziale zdecydowanie brakowało.

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry The Elder Scrolls Online: Greymoor otrzymaliśmy nieodpłatnie od firmy Cenega.

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej

Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii
Recenzja gry Mario & Luigi: Brothership - czarująca przygoda i udane wskrzeszenie serii

Recenzja gry

Po dziewięciu latach i bankructwie oryginalnych twórców, seria Mario & Luigi powraca z całkiem nową odsłoną. Brothership to godna kontynuacja serii, logicznie rozwijająca motywy poprzedniczek - lecz pokazuje także, że więcej to nie zawsze lepiej.

Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało
Recenzja gry Dragon Age: Straż Zasłony - w Veilguard są emocje, ale dziś to trochę za mało

Recenzja gry

Dragon Age: The Veilguard robi wiele rzeczy, za które gracze pokochali gry BioWare – lecz zarazem przypomina, jak wiele w gatunku RPG da się wykonać znacznie lepiej.

Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę
Recenzja gry Starfield: Shattered Space - przeciętny dodatek, ale nie za taką cenę

Recenzja gry

Kiedy dowiedziałem się, że Bethesda nie planuje przekazać kodów do Shattered Space przed premierą, zacząłem zadawać sobie pytania. Czy stan techniczny jest zły? A może historia jest zwyczajnie nudna? Moje obawy były uzasadnione, choć tylko częściowo.