Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Spec Ops: The Line Recenzja gry

Recenzja gry 26 czerwca 2012, 18:00

autor: Michał Długosz

Recenzja gry Spec Ops: The Line - strzelaniny z ambicjami

Gra Spec Ops: The Line zapowiadano jako przełom w gatunku strzelanin, ale po raz kolejny słowa twórców rozminęły się z rzeczywistością. Jak bardzo? Tego dowiecie się z recenzji.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  • solidna i dojrzała historia;
  • ciekawe postacie;
  • zniszczony Dubaj oraz atrakcyjne lokacje;
  • różnorodność dostępnego arsenału.
MINUSY:
  • tragiczna sztuczna inteligencja przeciwników;
  • ubogi system wydawania rozkazów;
  • średnia grafika;
  • krótka kampania dla pojedynczego gracza;
  • masa pomniejszych błędów i niedoróbek.

Spec Ops: The Line w zapowiedziach prezentowało się jako gra na swój sposób wyjątkowa. Taktyczny shooter TPP, w którym główny nacisk położono na fabułę, miał pokazywać, jak bardzo mogą zmienić się ludzie doświadczający okrucieństw wojny. Do tego należy dorzucić umiejscowienie całej akcji w zniszczonym przez burze piaskowe Dubaju oraz zaimplementowanie w grze systemu wyborów moralnych. Nie ma wątpliwości, że pracownikom studia Yager Developments udało się wzbudzić wśród graczy zainteresowanie najnowszym Spec Ops. Niestety to, co na papierze jawiło się jako pierwszorzędny produkt adresowany do dorosłego odbiorcy, w praktyce nie wypada już tak dobrze.

Historia przedstawiona w Spec Ops: The Line pozwala wcielić się w dowódcę trzyosobowego oddziału Delta Force, Martina Walkera. Zespół ten zostaje wysłany do dotkniętego przez kataklizm naturalny Dubaju w celu odnalezienia Johna Konrada i jego jednostki, którzy zaginęli podczas akcji ewakuacyjnej mieszkańców miasta. Z pozoru proste zadanie zamienia się w prawdziwy koszmar, odciskający piętno na głównym bohaterze i jego towarzyszach. Pod względem fabularnym gra bardzo przypomina Jądro ciemności, a sami twórcy również nie kryją się, że dzieło to było dla nich inspiracją, jednak The Line nie dorównuje poziomem swojemu literackiemu pierwowzorowi.

Dubaj to miasto znajdujące się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, które uważane jest za jedną z najbogatszych metropolii na naszym globie. Jego cechą charakterystyczną są nowoczesne i niesamowite budowle, jak np. najwyższy wybudowany na świecie wieżowiec Burdż Chalifa, mierzący aż 829 metrów wysokości.

Przede wszystkim w produkcji tej kuleje szumnie zapowiadany system wyborów moralnych. Pomijając już fakt, że nie ma ich za wiele, to i za bardzo nie trzeba się martwić ich skutkami. Przykładowo w jednym z takich momentów musimy wybrać pomiędzy ocaleniem życia agenta, którego odnalezienie było celem misji, albo uratowaniem bezbronnych cywilów. Teoretycznie, poświęciwszy tego pierwszego, w dalszej części gry powinniśmy mieć o wiele ciężej, ale tak naprawdę trudno to w ogóle odczuć. Podobnie sprawa ma się z naszymi towarzyszami broni – niezależnie od decyzji podjętej w przytoczonym przykładzie tylko jeden z nich będzie zadowolony. Naturalnie powoduje to wewnętrzny konflikt pomiędzy członkami zespołu, ale nie pociąga on za sobą jakichkolwiek konsekwencji, co w znacznym stopniu mogłoby podnieść jakość rozgrywki. Niestety, twórcy potraktowali ten aspekt po macoszemu i widać, że sami do końca nie wiedzieli, jak to powinno działać.

Pod względem rozgrywki tytuł ten niczym nie różni się od typowej trzecioosobowej gry akcji. Mamy tu kamerę umieszczoną nad prawym ramieniem głównego bohatera, a każda strzelanina przebiega według wypracowanego w Gears of War schematu, czyli chowania się za zasłoną i ostrzeliwania zza niej przeciwników. Oczywiście, żeby zabawa nie stała się zbyt monotonna, możemy korzystać z rozmieszczonej w kilku lokacjach broni stacjonarnej, która sieje śmierć i zniszczenie w zastraszającymi tempie. Zdarza się również wcielić w operatora miniguna umieszczonego na pokładzie helikoptera czy strzelać z granatnika podczas jazdy na cysternie. Ciekawym rozwiązaniem w Spec Ops: The Line jest wykorzystanie wszechobecnego piachu. W odpowiednich miejscach możemy powodować lawiny, które w mig rozprawiają się za nas z kilkoma wrogami.

Oprócz tego niekiedy jesteśmy zmuszeni walczyć z przeciwnikami podczas burz piaskowych, a te ułatwiają chowanie się oraz umożliwiają swobodne eliminowanie nieprzyjaciół. Dodatkowo za pomocą granatów da się oślepiać tych wrogów (po wybuchu tworzy się obłok kurzu), którzy przeżyli eksplozję. Fajny patent, jednak sprawdza się tylko w stosunku do mocniejszych oponentów, ponieważ ci zwykli, z którymi walczymy przez większość czasu, bardzo szybko giną. Na uwagę zasługuje też oddany do naszej dyspozycji całkiem pokaźny arsenał. Możemy korzystać z kilku rodzajów karabinów, pistoletów, strzelb, snajperek, granatników oraz wyrzutni rakiet. Ponadto w grze występują trzy typy granatów – zwykły, przylepny i ogłuszający.

W Spec Ops: The Line z racji faktu, że główny bohater jest również dowódcą drużyny, możemy wydawać naszym podkomendnym rozkazy. Niestety, w tym aspekcie pole manewru gracza zostało bardzo mocno ograniczone i jedyne, co da się zrobić, to wskazać towarzyszom cel, na jakim mają się skupić, lub przerwać zlecone im działanie. Zatem mamy do czynienia z maksymalnie uproszczonym system zarządzania poczynaniami drużyny, który i tak za bardzo się nie przydaje, bo nasi kompani, ku mojemu zdziwieniu, całkiem nieźle radzą sobie sami. Szkoda tylko, że programiści z Yager Developments nie wzorowali się w tym wypadku chociażby na Brothers in Arms, gdzie kierowanie zespołem zostało rozwiązane w bardzo dobry i przystępny sposób, a tutaj po prostu wciśnięto je na siłę i do końca nie wiadomo po co.

Spec Ops: The Line nie uchroniło się też przed masą pomniejszych błędów, które mogą irytować, ale na szczęście nie mają dużego wpływu na samą zabawę. Kilka razy zdarzyło mi się widzieć lewitujące w powietrzu czapki pokonanych przeciwników lub nachodzące na siebie tekstury i przenikające przez nie modele postaci. Jednak największą bolączką produkcji jest sztuczna inteligencja. O ile nasi kompani, Lugo i Adams, na polu walki zachowują się w miarę sensownie, o tyle to, co wyczyniają przeciwnicy, potrafi wywołać uśmiech na twarzy grającego, a chyba nie taki był cel pracowników Yager Studios. Często spotykałem się z sytuacjami, w których wróg, zamiast spokojnie schować się za osłoną i prowadzić ogień, zwyczajnie zza niej wybiegał, bohatersko przyjmując na klatę serię z karabinu. Niejednokrotnie również zdarzało się, że oponenci po prostu stawali w miejscu i czekali, aż łaskawie zdecyduję się ich zastrzelić. Jednak szczytem absurdu była sytuacja, kiedy jeden z moich podwładnych ukrył się za osłoną, a znajdujący się metr od niego przeciwnik wystrzelał cały magazynek właśnie w nią. Mimo że SI oponentów stoi na opłakanym poziomie, ci potrafią dać w kość ze względu na ich przytłaczającą liczebność.

Od strony graficznej produkcja ta prezentuje się co najwyżej średnio. W oczy kłują głównie tekstury w niskiej rozdzielczości i czasami bardzo słabo wyglądające cut scenki stworzone na silniku gry (warto nadmienić, że jest to Unreal Engine 3.0). Najsłabiej jednak wypadają animacje wybuchów, które są wręcz beznadziejne i śmiało mogę stwierdzić, że tytuły sprzed paru lat pod tym względem biją nowe Spec Ops na głowę. Ewidentnie widać, że wersja na komputery osobiste jest tylko portem z konsoli. Przynajmniej w parze ze średnio zrealizowanymi wizualiami idą niskie wymagania sprzętowe i płynne, bezawaryjne działanie gry.

Grafików należy pochwalić natomiast za jej dobrą oprawę artystyczną. Świetnie udało im się oddać klimat zniszczonego kataklizmem Dubaju, który nawet przysypany tonami piachu wygląda wręcz fenomenalnie. Nieraz zdarzyło mi się zwyczajnie przystanąć w miejscu tylko po to, żeby podziwiać widoki. Także projekty innych niż samo miasto lokacji potrafią urzec i zachwycić. Piwnica jednego z budynków, rozświetlona tysiącem palących się świec, jest tego idealnym przykładem.

Mimo wielu potknięć i zwyczajnie słabo zrealizowanych elementów rozgrywki deweloperom udało się osiągnąć zakładany cel – pokazać, jak okrutnym i traumatycznym przeżyciem jest wojna. Po części jest to zasługą samego scenariusza, który – choć nie porywa – został zrealizowany bardzo solidnie i konsekwentnie. Chyba najbardziej zapadającym w pamięć momentem jest ten, kiedy po ostrzelaniu wrogiego oddziału bombami z białym fosforem musimy przejść przez lokację chwilę przedtem przez nas atakowaną. Ta jest całkowicie zniszczona, wszędzie walają się trupy spalonych żołnierzy, a niedobitki jęczą i krzyczą, wołając o pomoc, lub ostatkiem sił próbują uciec, nie wiedząc, że to na nic się nie zda. Naprawdę trzeba przyznać, że takie sceny robią ogromne wrażenie i zapadają w pamięć.

Oprócz tego mocnym punktem gry jest jej główny bohater. Na początku wydaje się on typowym sympatycznym amerykańskim żołnierzem, jednak z czasem pod wpływem podejmowanych decyzji, które na ogół ograniczają się do wyboru pomiędzy mniejszym a większym złem, staje się postacią niejednoznaczną. Często, popełniając tragiczne w skutkach błędy, usprawiedliwia się działaniami w imię wyższego dobra. Dobitnie widać postępującą w kapitanie Walkerze całkowitą degradację systemu wartości, a on sam zaczyna dążyć po trupach do wyznaczonego sobie celu. Scenarzyści stanęli na wysokości zadania i stworzyli coś, co na pewno doceni wielu graczy, bo bez wątpienia cała historia i zaangażowane w nią postacie to najmocniejszy punkt Spec Ops: The Line.

Ocenienie gry Yager Developments to bardzo trudne zadanie. Z jednej strony mamy do czynienia z typowym średniakiem, pełnym niedociągnięć i błędów, nie najlepszą grafiką, ubogim systemem wydawania rozkazów, marnym AI oraz bardzo krótką kampanią dla pojedynczego gracza (około 5 godzin). Z drugiej – są tu bardzo wyraziści bohaterowie, klimatyczne lokacje, fenomenalnie wyglądający Dubaj i dobra, a co najważniejsze, dojrzała i zapadająca w pamięć historia, przepełniona brutalnością i okrucieństwem pokazanymi w niezwykle sugestywny sposób. Dlatego tym bardziej bolesny jest fakt, że Spec Ops: The Line idealnie opisują dwa słowa – niewykorzystany potencjał. Gdyby producenci przyłożyli się do każdego aspektu tak samo dobrze jak do fabuły, na pewno mielibyśmy mocnego kandydata do tytułu gry roku. Może następnym razem deweloperzy nauczeni doświadczeniem staną na wysokości zadania?

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

sekret_mnicha Ekspert 27 stycznia 2013

(PC) Z jednej strony - standardowa oskryptowana wojenna strzelanina z chowaniem się za osłonami, z drugiej - dojrzała, niezwykła i poruszająca opowieść o horrorze wojny. Warto zagrać.

8.0
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja w przygotowaniu. Gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!

Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała
Recenzja gry Silent Hill 2 - w nowym wydaniu znaczna część magii bezpowrotnie uleciała

Recenzja gry

W niespokojnych snach widzę tę grę, Silent Hill 2. Obiecałeś, że pewnego dnia stworzysz jej remake i pozwolisz poczuć to, co przed laty. Ale nigdy tego nie zrobiłeś, a teraz jestem tu sam i czekam w naszym specjalnym miejscu...