Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Quantum Break Recenzja gry

Recenzja gry 9 kwietnia 2016, 15:12

autor: Przemysław Zamęcki

Recenzja gry Quantum Break na PC - konwersja do gruntownej poprawki

Kiedy zapowiadany exclusive konsolowy zamienia się w multiplatformowy produkt, którego zadaniem jest zmuszenie gracza do skorzystania z jedynego słusznego systemu operacyjnego, wiedz, że coś się dzieje.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. da się grać;
  2. crossplay – współdzielenie zapisów gry i osiągnięć z wersją konsolową (o ile takową mamy);
  3. wszystkie odnoszące się do fabuły z recenzji wersji na Xboksa One.
MINUSY:
  1. wymuszenie korzystania z Microsoft Store;
  2. konieczność ograniczenia limitu klatek do trzydziestu, o ile chcemy pograć w miarę komfortowo;
  3. mikro-, makro-, przycięcia, przycięcia, przycięcia...
  4. wszystkie minusy z recenzji wersji konsolowej;
  5. kuriozalny brak klawisza wyjścia z gry (działa kombinacja Alt+F4).

Wymuszenie rozdzielczości 900p i ograniczenie szybkości animacji do trzydziestu klatek na sekundę w pecetowym świecie supermaszyn zakrawa na mało śmieszny żart. Zupełnie jakby większość użytkowników blaszaków miała w domu potężne maszyny zdolne poradzić sobie z rozdzielczością 4K – pomijając już sam fakt, że taki telewizor/monitor zapewne znajduje się w przynajmniej co drugim mieszkaniu gracza. Tymczasem rzeczywistość wcale tak nie wygląda i, jeśli wierzyć statystykom publikowanym na Steamie, większość pecetów jest zupełnie przeciętna. Oczywiście, do braku spektakularnych rezultatów w tej materii często rękę przykładają sami deweloperzy, nie potrafiący poradzić sobie z porządnym przygotowaniem kodu. Quantum Break na Xboksa One technologicznie nie ma za bardzo czym zachwycić, w związku z czym liczyliśmy na to, że przygotowywana równolegle wersja pecetowa rozwinie skrzydła i pokaże umiejętności fińskich koderów. Na próżno.

Niniejszy tekst skupia się wyłącznie na aspektach technicznych pecetowego portu gry Quantum Break, która w wersji na konsolę jest naprawdę przyzwoitą produkcją. Podstawowe informacje dotyczące rozgrywki oraz ocenę atrakcji przygotowanych przez studio Remedy zawarliśmy w recenzji na Xboksa One:

  1. Recenzja gry Quantum Break - dlaczego nie po polsku, Microsofcie?

Po kilku godzinach spędzonych ponownie na podróżach w czasie jestem niezmiernie zadowolony z faktu, że przygody głównego bohatera dane mi było poznać najpierw na konsoli. Dlaczego, zapytacie? Ponieważ na mojej maszynie, której konfiguracja widnieje w ramce, dopiero zejście do mniej więcej konsolowych ustawień spowodowało, że w QB dało się w miarę komfortowo grać. Dało się, co nie znaczy, że było to tak przyjemne jak na konsoli. Największą bolączkę stanowiły notoryczne przycięcia animacji, której szybkość potrafiła radośnie skakać od dwudziestu kilku, do czterdziestu paru klatek. Nie podam niestety dokładnych wartości, ponieważ gra nie chciała współpracować z żadnym z moich programów liczących FPS-y, łącznie z najpopularniejszym chyba Frapsem, oraz ignorowała także licznik wbudowany w aplikację GeForce Experience. Wątpliwej jakości przyjemność grania na ustawieniach ultra nieco zacierała możliwość ograniczenia animacji do trzydziestu klatek, co można uczynić w dowolnym momencie w menu gry. Dzięki temu zabiegowi zabawa była nieco bardziej płynna i mniej kłopotliwa, niemniej jednak do komfortu konsolowej wersji nadal było daleko. Zachodnie źródła donoszą, że w chwili obecnej nawet na najmocniejszym sprzęcie i przy niższych ustawieniach nie da się uzyskać wysokiej liczby klatek na sekundę, tak więc nie pozostaje nic innego, jak oczekiwać na poprawki ze strony Remedy.

Powiększony fragment tekstury nieba. Na PC wyraźnie widać artefakty związane z kompresją obrazka. Na Xboksie podobny problem nie występuje.

Gra na komputerze nie wygląda wcale lepiej niż na Xboksie, o czym można przekonać się dzięki załączonym do recenzji obrazkom. Zauważyłem jednak, że lepiej wypada jeśli chodzi o szybkość doczytywania tekstur, co jest szczególnie zauważalne w przypadku ładowania stanu gry po uruchomieniu programu – na konsoli wczytywanie poziomu potrafił trwać nawet ponad dwie i pół minuty! Na PC sytuacja ta nie prezentuje się już tak źle i trwa co najmniej o połowę krócej. Także w tym przypadku należy się duży plus, jednak twórcy nie wykorzystali korzyści płynącej z większej pamięci RAM na płycie głównej oraz kartach graficznych i nie zmienili nic jeśli chodzi o częstotliwość doczytywania się kolejnych fragmentów lokacji lub przerw pomiędzy przerywnikami filmowymi a właściwą rozgrywką.

Grę testowaliśmy na komputerze o takiej konfiguracji:

  1. Procesor: Intel Core i5-4690K 3.50GHz
  2. Płyta główna: MSI Z97 Gaming 5
  3. RAM: 8GB
  4. Karta grafiki: GeForce GTX 970 4GB RAM
  5. Wersja sterownika: 364.72
  6. System operacyjny: Windows 10 Pro 64-bit

Gra w pierwszej kolejności była tworzona z myślą o padach i taki też kontroler polecam w przypadku pecetowego portu. Microsoft nie stara się wykorzystać sytuacji i zmuszać nas do kupowania kontrolera od Xboksa One – z grą bez problemu współpracuje pad od Xboksa 360, ale przypuszczam, że również z dowolnymi urządzeniami firm trzecich nie będzie żadnego kłopotu. W przypadku zabawy za pomocą klawiatury można zmienić domyślne ustawienia klawiszy, których domyślne ułożenie wymaga niepotrzebnej ekwilibrystyki. Szczególnie korzystanie z mocy głównego bohatera może sprawiać kłopoty mniej zręcznym osobom i jeśli posiadacie myszki wyposażone w ponadstandardowe przyciski, polecam właśnie do nich przypisać poszczególne umiejętności.

Sprawy techniczne związane z działaniem gry można rozwiązać w łatce, która, mam nadzieję, wkrótce poprawi opisane wyżej mankamenty gry. Niestety trudno będzie Quantum Break odseparować od nieszczęścia w postaci bycia częścią akcji promującej Windows 10 jako system operacyjny idealny dla elektronicznej rozrywki. Uniwersalna Platforma Windows jest skrajnie nieprzyjazna użytkownikowi i potrzebne są mocne nerwy, aby nie stracić zupełnie ochoty na zabawę. Już samo pobranie gry ze sklepu Microsoftu może wpędzić w zły nastrój, tak więc nie zapomnijcie przez naciśnięciem przycisku „ściągnij” ustalić najpierw w ustawieniach systemu operacyjnego docelowej lokacji, na której ma wylądować ponad czterdzieści pięć gigabajtów plików. Mnie akurat zdarzyło się o tym zapomnieć i gra zaczęła ściągać się na dysk „C:”, zajmując calutką wolną przestrzeń systemowej partycji. Zaczęła, ale niestety nie zmieściła się w całości, nie dając nawet możliwości przeniesienia danych do innej lokalizacji. Nie było też mowy o ręcznym wyrzuceniu plików bez konieczności przejęcia kontroli nad TrustedInstallerem. Nie wiem, jak Microsoft wyobraża sobie swoją usługę w przyszłości, ale nawet nielubiana swego czasu platforma Games for Windows wypada na tle swojego następcy niemal wzorcowo.

Czarę goryczy dopełnia taki drobiazg, jak brak w menu gry klawisza, który byłby odpowiedzialny za wyjście z niej do systemu. Trzeba użyć doskonale znanego skrótu klawiaturowego Alt+F4, aby dokonać tej prostej czynności. Przez chwilę można poczuć się jak w czasach słabych portów gier Capcomu, które z PlayStation 2 trafiały na pecety…

Quantum Break jest bardzo udaną grą, wartą zainwestowanego w nią czasu. Wciągająca fabuła, ciekawa mechanika walki, świetne scenki przerywnikowe. Nawet fakt, że tytuł nawet nie próbuje pokonywać kolejnych barier technologicznych, zupełnie nie przeszkadza w dobrej zabawie. Tyle, że te słowa dotyczą wersji xboksowej. Na PC trzeba pogodzić się z wieloma ograniczeniami, które przecież wcale nie wynikają z ułomności tej platformy, ale raczej z braku umiejętności u programistów. Lub uporu Microsoftu, który koniecznie chciał zabłysnąć i promować swoją Uniwersalną Platformę Windows jako doskonałe środowisko do grania. Szkoda tylko, że czyni to z gracją słonia w składzie porcelany. Problemów z wydajnością do tej pory nie pozbyła się pecetowa wersja Gears of War: Ultimate Edition. Czy podobny los czeka Quantum Break? Jeżeli w najbliższej przyszłości nie pojawi się jakaś łatka usprawniająca rozgrywkę, to marnie to widzę. Ponoć w przyszłości wszystkie gry z serii Forza Motorsport mają pojawiać się także na Windowsie 10. Powiem krótko: strach się bać.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Recenzja gry Quantum Break - dlaczego nie po polsku, Microsofcie?
Recenzja gry Quantum Break - dlaczego nie po polsku, Microsofcie?

Recenzja gry

Quantum Break przywraca wiarę w sens opowiadania skomplikowanych historii w grach wideo. Dla znających język angielski jest to zakup obowiązkowy.

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.