GRID: Autosport Recenzja gry
autor: Przemysław Zamęcki
Recenzja gry GRID: Autosport - świetne wyścigi na pożegnanie generacji
Trzecia część Grida jest pożegnaniem Codemasters z odchodzącą generacją. Trzeba jednak przyznać, że pożegnaniem całkiem udanym i z całą pewnością skierowanym przede wszystkim do fanów części pierwszej.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
- porzucenie czysto zręcznościowej mechaniki jazdy;
- zróżnicowanie zabawy poprzez podział zawodów na kilka kategorii;
- kamera wewnątrz kokpitu;
- świetne dźwięki.
- nie najlepsza oprawa graficzna;
- deski rozdzielcze pojazdów.
Po zdecydowanie zręcznościowym Gridzie 2 Brytyjczycy z Codemasters, chyba pod wpływem wielu krytycznych głosów, postanowili jeszcze raz przypuścić szturm na pecety i odchodzącą generację konsol. Tym razem z produktem, który zdecydowanie bardziej powinien spodobać się fanom nie tyle ścigania się, co sportów motorowych – z całą towarzyszącą im otoczką i w nieco bardziej poważnym stylu. Choć nowy GRID pozbawiony jest numerka, to z całą pewnością nie można go traktować jako uzupełnienie „dwójki”.
To oddzielna, nowa gra, w której autorzy próbowali zebrać najlepsze elementy dotychczasowych odsłon cyklu i podać je w na pewno mniej widowiskowym, ale bardziej przyjaznym użytkownikom stylu. Koniec z przepychem innych tytułów firmy. Czas powrócić do prostszych rozwiązań, przynajmniej w kwestii interfejsu użytkownika. Całą resztę należy odpowiednio, choć bez przesady, skomplikować.
Codemasters od kilku lat specjalizowało się w pokazywaniu niezbyt, moim zdaniem, interesującej otoczki sportów motorowych w rodzaju przechadzania się po kamperze w Dirtach czy odpowiadania na pytania prasy w serii F1. W odróżnieniu od tamtych tytułów GRID: Autosport powrócił do starych, dobrych czasów, kiedy graczom za cały interfejs użytkownika wystarczał przewijany na dole ekranu pasek menu. Nie jestem do końca pewien, czy był to świadomy zamysł dewelopera, czy raczej wynik cięcia kosztów produkcji, wszak to tytuł przeznaczony przede wszystkim na odchodzącą generację sprzętu. Tak czy inaczej, grze wyszło to na dobre.
Karierę podzielono na kilka oddzielnych sekcji. Każda z nich oferuje inny rodzaj emocji i wymaga coraz większych umiejętności opanowania pojazdu. Oczywiście możemy wybierać dowolną kolejność, ale zgodnie z zamysłem twórców najlepiej jest zacząć od klasy turystycznej, czyli odpowiednio stuningowanych aut seryjnych. Dostępna jest też sekcja Endurance, w której samochody zmieniają się w naprawdę potężne bestie wymagające znacznie większych umiejętności. Poza tym w Autosporcie otrzymaliśmy także kategorię open wheels, do której zaliczają się bolidy – począwszy od Formuły C aż do Formuły A, a także popularne Catheramy czy Atomy. Nie mogło zabraknąć również wyścigów ulicznych oraz sekcji przeznaczonej dla drifterów. Każda z sekcji ma oddzielne statystyki. Awansując na kolejne poziomy doświadczenia, odblokowujemy także zawody specjalne. Z przyjemnością przyznaję, że tak skonstruowana opcja kariery przypadła mi znacznie bardziej do gustu niż te rozbudowane i przy okazji doskonale zbędne scenki z poprzedników.
W Autosporcie ponownie pojawiają się znane i lubiane z poprzedników tory. Na miejscu będzie chyba nawet stwierdzenie, że mamy do czynienia z jakąś formą recyklingu, ale jeżeli miałbym stawiać z tego jakiś zarzut, to co najwyżej taki ledwie dostrzegalny. Uliczne trasy w San Francisco, Waszyngtonie czy Paryżu prezentują się niezgorzej, podobnie jest z typowymi torami wyścigowymi, jak niemiecki Hockenheim, belgijskie Spa Francorchamps, turecki Istanbul Park czy położony w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Yas Marina. Przy tym zapomnijcie o zmieniających się niczym w „dwójce” okrążeniach. Codemasters postawił w tym względzie na realizm i o pomysłach rodem ze Split/Second na szczęście możecie zapomnieć.
Niewątpliwą atrakcją jest możliwość przeprowadzenia przed weekendem wyścigowym treningów na danym torze, a także kwalifikacji. Wybierając wyższy poziom trudności, udział w kwalifikacjach jest wręcz niezbędny, bo pozwala zdobyć lepszą pozycję startową. Jeżeli odpuścimy sobie tę opcję, gra umieści nasze auto w pierwszym wyścigu na ostatnim miejscu. Przebicie się z niego na czoło stawki, w związku z często niewielką liczbą okrążeń na krótszych torach, jest niemal niemożliwe. Wraz z odkrywaniem kolejnych zawodów i otrzymywaniem zleceń od sponsorów będziemy mogli także coraz bardziej ulepszać auto i, co równie ważne, tuningować niektóre z jego parametrów. Co prawda opcja ta nie wygląda szczególnie profesjonalnie i jest tylko zwykłą podziałką procentową z przeskokiem co 10 punktów, niemniej jej obecność na pewno warta jest odnotowania i wpływa na przyjemność obcowania z Autosportem.
Najbardziej palącą kwestią pozostaje jednak pytanie, jak się w Autosporcie jeździ. Czy w dowolny zakręt wchodzimy ślizgiem na pełnym gazie i, ani przez chwilę nie puszczając spustu pada, pędzimy dalej na złamanie karku? O takiej zabawie możecie zapomnieć. Codemasters zupełnie przemodelowało mechanikę jazdy, której teraz o wiele bliżej do odwzorowania naturalnego zachowania samochodu na drodze. Oczywiście bez jakiejkolwiek przesady. GRID ma przede wszystkim bawić. Seria nigdy nie miała i zapewne mieć nie będzie symulacyjnych ambicji, jednakże zwolennicy bardziej realistycznego podejścia do zabawy powinni w końcu poczuć satysfakcję z obranej przez twórców drogi. W zależności od rodzaju, modelu i nawierzchni, po której się poruszają, auta potrafią zachowywać się zupełnie inaczej. Przyśpieszanie w zakrętach grozi teraz utratą przyczepności. Podobnie zresztą jak zbytnie dozowanie gazu mogące spowodować nieprzyjemny taniec na drodze. W zmaganiach typu Endurance szczególnie ważne jest umiejętne hamowanie. Zbyt ostre poczynanie sobie na torze szybko zdziera gumę, przez co samochód staje się coraz mniej stabilny. W skrajnych przypadkach opona może pęknąć, a wtedy właściwie już po zawodach. Pod względem symulacyjnym GRID: Autosport stara się być tytułem środka i zadowolić jak największą rzeszę graczy. Fani motoryzacji nie powinni zbytnio kręcić nosem na niektóre uproszczenia, a zwolennicy zręcznościowej zabawy przy odrobinie samozaparcia też nie powinni narzekać.
W grze bardzo przyzwoicie spisuje się sztuczna inteligencja odpowiedzialna za zachowanie się pozostałych aut na torze. Wirtualni kierowcy popełniają błędy, wyraźnie walczą o zdobycie lepszej lokaty. To samo dotyczy drugiego kierowcy naszego teamu. W nowym Gridzie, poza walką o jak najlepszą pozycję, wprowadzono również odpowiedzialność za zachowanie się partnera w czasie zawodów, na które pośrednio możemy wpływać za pomocą kilku prostych komend. Możemy kazać mu jechać ostrożnie, utrzymywać pozycję czy próbować przebijać się w górę stawki. Taka współpraca zwiększa nieco realizm sytuacyjny i immersję, a przede wszystkim przyjemność płynącą z zabawy. W końcu na mecie nie tylko nasz wynik się liczy, ale także punkty zdobyte wspólnie jako zespół. W ten sposób osiągamy cele postawione przez sponsorów, a co za tym idzie, dodatkowe punkty doświadczenia.
Zmagania sieciowe przez Internet dostępne są jako oddzielny moduł, w którym gotówkę zdobywamy głównie po to, aby móc naprawić uszkodzenia auta wyniesione z ostatniego wyścigu. Oczywiście nie jest to konieczne, ale start niesprawnym wozem może odbić się na ostatecznym wyniku. Użytkując jeden samochód, z czasem jego naprawa staje się coraz bardziej kosztowna, wobec czego może lepiej pomyśleć o zakupie kolejnego. Nie nastawiałem się jakoś szczególnie na tryb online, wobec czego to, co zaoferował producent, w zupełności mi wystarczyło do całkiem przyzwoitej zabawy przez jakiś czas. Zwolennikom kanapowych pojedynków gra oferuje zmagania na podzielonym ekranie i tu zabawa potrafi już być przednia. Oczywiście wszystko zależy od umiejętności konkurenta.
Wadą gry z całą pewnością jest jej oprawa graficzna. Przy tym, co pokazuje w tej chwili konkurencja, GRID: Autosport wygląda trochę jak produkt z innej epoki, którym – uczciwie sobie powiedzmy – faktycznie jest. To tytuł przeznaczony na wymierającą generację i trzeba się z tym pogodzić. Kosztem realizmu ucierpiała część wizualna. Pewnym pocieszeniem jest na pewno przywrócenie kamery z kokpitów pojazdów, szkoda jednak, że te zostały zrobione w tak paskudny sposób. Deski rozdzielcze składają się z bardzo małej liczby wielokątów, są fatalnie oteksturowane i cały czas towarzyszy im efekt brzydkiego rozmycia, co ma chyba ukrywać ich okropny wygląd. To rzecz zrobiona po macoszemu i tylko po to, by uciszyć niezadowoloną społeczność fanów, rozczarowaną brakiem wnętrz w części drugiej.
Autosport przez większość czasu zachowywał się stabilnie, a ponadto wyraźnie widać było, że od czasu wersji prasowej autorzy mocno popracowali nad zoptymalizowaniem kodu. Seria GRID pod tym względem zawsze była zrealizowana wzorowo i nie inaczej jest tym razem, niemniej jednak kilkukrotnie spotkały mnie niemiłe niespodzianki kończące się wyjściem do pulpitu. Dotyczyło to przede wszystkim trybu rozgrywki dowolnej, w którym za żadne skarby nie chciał mi się załadować australijski tor Mount Panorama. Mam nadzieję, że wersja sklepowa pozbawiona będzie podobnie irytującego błędu.
Czy GRID: Autosport jest lepszy od drugiej części? Obie gry raczej ciężko porównać ze względu na to, że stawiają akcenty na zupełnie inne elementy i zdecydowanie różnią się podejściem do ścigania się. Zwolennikom arcade polecam pozostać przy „dwójce”. Tym, którzy z niecierpliwością oczekiwali powrotu Codemasters do bardziej symulacyjnej zabawy (ale bez przesady), nie pozostaje nic innego jak tylko zaopatrzyć się w nowe dzieło Brytyjczyków, nawet jeśli tak słabo prezentuje się na obrazkach.