Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Assassin's Creed III: Liberation Recenzja gry

Recenzja gry 8 listopada 2012, 11:48

Recenzja gry Assassin’s Creed III: Liberation – Vita niezabita

Po klęsce Bloodlines na PSP Ubisoft próbuje raz jeszcze przenieść swoją flagową markę na kieszonkową konsolę firmy Sony. I choć tym razem efekt końcowy jest znacznie ciekawszy, do ideału wciąż daleko.

Recenzja powstała na bazie wersji PSV.

PLUSY:
  • pełnoprawna gra z serii, zawierająca niemal wszystkie atrakcje charakteryzujące „duże” odsłony cyklu;
  • bardzo dobrze zaprojektowane miasto;
  • kilkanaście godzin rozgrywki;
  • niezłe zadania w głównym wątku, świetny epizod w Meksyku;
  • garść świeżych pomysłów, np. przebieranie;
  • sterowanie;
  • kapitalnie prezentuje się na niewielkim ekranie konsoli.
MINUSY:
  • zmarnowany potencjał bohaterki, nieporywająca fabuła;
  • kiepskie misje poboczne;
  • słaba muzyka;
  • zbędne dodatki wykorzystujące unikatowe cechy Vity;
  • sporo błędów i niedoróbek.

O Bloodlines – pierwszej grze z serii Assassin’s Creed, która trafiła na konsolę PSP – można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że spełniła oczekiwania fanów. W stosunku do swego pierwowzoru dzieło studia Griptonite Games prezentowało się wyjątkowo przeciętnie, głównie za sprawą ograniczonych możliwości samego urządzenia. Po tym niewątpliwym fiasku Ubisoft przez parę lat nie podejmował kolejnych prób uszczęśliwienia posiadaczy konsoli firmy Sony. Dopiero nadejście kolejnego handhelda – PlayStation Vita – dało firmie znad Sekwany odpowiedni impuls do działania. Produkcję nowej gry powierzono wewnętrznemu zespołowi ze stolicy Bułgarii i tak po kilkunastu miesiącach intensywnych prac narodził się twór o nazwie Assassin’s Creed III: Liberation.

Przed uruchomieniem gry liczyłem po cichu na to, że jej fabuła będzie odwoływać się do opowieści znanej z „dużej trójki” i w jakiś sposób ją rozwinie – jak się jednak okazało, były to nadzieje płonne. Zapowiadane połączenie obu produkcji sprowadza się do krótkiego i tak naprawdę niewiele znaczącego epizodu. Na dodatek autorzy postanowili zignorować wątek wybuchu amerykańskiej rewolucji i zamiast tego skupili się na problemach nękających w tamtym czasie Nowy Orlean: utracie kontroli nad miastem przez Francuzów i zwiększeniu wpływów Hiszpanów. Kieszonkowe Assassin’s Creed nie nawiązuje też w żaden sposób do kluczowej dla całej serii postaci Desmonda Milesa. Mało tego – gra w ogóle nie prezentuje wydarzeń z czasów teraźniejszych! Znawcy sagi zapewne mocno się w tym miejscu zdziwią, na szczęście autorzy scenariusza dość zgrabnie wytłumaczyli zarówno brak przeżywającego wspomnienia przodków bohatera, jak i absencję samego Animusa,

Moduł handlowy – na początku dostępnych jest tylko kilka portów. Później punktów, gdzie możemy kupić i sprzedać towary, znacznie przybywa. - 2012-11-08
Moduł handlowy – na początku dostępnych jest tylko kilka portów. Później punktów, gdzie możemy kupić i sprzedać towary, znacznie przybywa.

Zbiór dziewięciu sekwencji pozwalających wcielić się w postać Aveline de Grandpré to nic innego jak specjalna aplikacja, zaprojektowana przez pracowników firmy Abstergo, czyli dzisiejszych templariuszy. Marzący o władzy nad światem członkowie organizacji napisali po prostu program, który przedstawia losy naszej dzielnej skrytobójczyni z ich własnej perspektywy. Żeby było ciekawiej, opowieść ta pełna jest kłamstw wybielających zakon, ale dzięki staraniom tajemniczego sabotażysty gracz ma szansę sprostować mijające się z rzeczywistością fakty i obejrzeć kluczowe przerywniki filmowe w alternatywnych (czyt. poprawnych) wersjach. Sprytne, prawda?

O ile takiemu rozwiązaniu trudno zarzucić brak pomysłowości, tak niewiele dobrego da się powiedzieć o samej intrydze. Z racji swojego pochodzenia (Aveline jest dzieckiem francuskiego szlachcica i sprowadzonej z Afryki niewolnicy), a także ówczesnej sytuacji politycznej w Nowym Orleanie, dziewczyna jest postacią interesującą – niestety, tylko na papierze, bo scenarzyści nie znaleźli żadnego sposobu, by historię bohaterki w jakikolwiek sposób rozwinąć. Gra nie odpowiada na szereg istotnych pytań, zwłaszcza tych dotyczących dzieciństwa Aveline i okoliczności jej wstąpienia do bractwa asasynów – dostajemy jedynie marne ochłapy, które nie mogą zadowolić liczącego na dużo więcej fana. W rezultacie skaczemy więc od misji do misji i wykonujemy bez większego zaangażowania kolejne egzekucje na wyznaczonych do odstrzału notablach. Momentami trudno stwierdzić, kto tu właściwie jest wrogiem, a kto przyjacielem – cała historyjka jest przesadnie pogmatwana i śledzi się ją z nikłym zainteresowaniem.

Znacznie lepiej programiści z Sofii poradzili sobie z rozgrywką, choć nie wszystkie jej aspekty zostały zrealizowane jak trzeba. Na pewno gromkie brawa należą się autorom za wykonanie części eksploracyjnej. Bułgarom udało się okiełznać Vitę, dzięki czemu przenośna konsola doskonale radzi sobie z odtworzeniem osiemnastowiecznego miasta. Nowy Orlean jest duży, bardzo dobrze zaprojektowany, a co za tym idzie interesujący – wywarł na mnie znacznie lepsze wrażenie niż Boston czy Nowy Jork w „trójce”. Co ważne, po mieście można podróżować, nie schodząc na poziom ulicy: zabudowa jest zwarta, a w szerszych przecznicach oraz na placach występuje sporo latarni, drzew czy straganów, pozwalających utrzymać się poza zasięgiem przebywających na ziemi wartowników.

Więcej tu niż w „dużej trójce” łażenia po dachach, co cieszy – zabójstwa z ukrycia to jedna z najfajniejszych cech gier z serii Assassin’s Creed. - 2012-11-08
Więcej tu niż w „dużej trójce” łażenia po dachach, co cieszy – zabójstwa z ukrycia to jedna z najfajniejszych cech gier z serii Assassin’s Creed.

Oprócz głównego miasta dostępne są też dwie dodatkowe lokacje: niewielki obóz niewolników w Meksyku i rozległe mokradła, nasuwające skojarzenia z pograniczem z Assassin’s Creed III. Na tych ostatnich, tak samo jak w „trójce” zresztą, na wielbicieli swobodnego biegu czekają sprytnie rozmieszczone drzewa. Same bagna jednak nie powalają. Zaskakująco niewiele tu do roboty, a spadnięcie z gałęzi kończy się przymusową przeprawą wpław przez liczne akweny, powolną, żmudną i co za tym idzie – na dłuższą metę irytującą.

Nowy Orlean to duże miasto, dlatego obecność mapy jest jak najbardziej wskazana. Pokazuje ona nie tylko lokalizację kolejnego celu misji, ale również pozycje szmuglerów, sklepy i miejsca, w których możemy uaktywnić zadania poboczne. Niestety, w Liberation nie uświadczymy opcji szybkiej podróży z poziomu mapy, czyli jednej z nowości w Assassin’s Creed III.

Liberation oferuje oczywiście typową dla serii swobodę. Oprócz obowiązkowych misji z głównego wątku fabularnego czeka tu kilkadziesiąt zadań pobocznych – dodajmy jednak od razu, że niezbyt rajcujących. W tej kwestii gra wyraźnie ustępuje starszym odsłonom cyklu – misjom brakuje solidnego podłoża fabularnego, które uatrakcyjniałoby ciągłe bieganie od punktu A do B, są one również zaskakująco krótkie i proste. Na odkrycie czeka też kilkanaście sklepów i przebieralni, które szybko okazują się jednymi z ważniejszych obiektów w mieście. Za nową broń, kostiumy i usprawnienia ekwipunku płacimy pieniędzmi uzyskanymi głównie z handlu morskiego – tytuł pozwala stworzyć flotę statków towarowych i przesyłać nimi artykuły z jednego portu do drugiego w myśl zasady „kup taniej, sprzedaj drożej”. Niestety, cały moduł ekonomiczny nafaszerowany jest irytującymi błędami. Dowód? Ten sam ładunek da się upłynnić u celu podróży nawet kilkanaście razy, co kompletnie rujnuje sens zabawy w kupca. Uzbierawszy w kilkanaście minut ponad 750 tys. na koncie, mogłem za jednym zamachem zdobyć cały asortyment, jaki oferują dostępne w świecie gry sklepy. Chyba nie tak miało to wyglądać.

Po raz pierwszy w historii cyklu Assassin’s Creed możemy nurkować. - 2012-11-08
Po raz pierwszy w historii cyklu Assassin’s Creed możemy nurkować.

Wspomniane wyżej przebieralnie pozwalają naszej podopiecznej zmienić wyjściowy strój. Nie jest to tylko kwestia kosmetyczna, w zależności od wybranego odzienia Aveline zachowuje się zupełnie inaczej. W eleganckiej sukni ma okazję oczarować niektóre osoby, przekupić strażników, a także zabijać wrogów wystrzałem ze zwykłej – wydawałoby się – parasolki. W tym stroju nie da się jednak swobodnie biegać i wspinać po budynkach, co stanowi ogromne utrudnienie. Kostium niewolnika wykorzystujemy z kolei do ukrywania się przed wzrokiem przeciwników wśród przedstawicieli najniższej warstwy społecznej, pozwala on również wzniecać zamieszki. Ostatni ze strojów to tradycyjny „mundur” asasyna, udostępniający wszystkie typowe dla tej serii umiejętności. Co ciekawe, każde z wymienionych przebrań ma swój własny wskaźnik rozgłosu, który zmniejsza się w zupełnie inny sposób. Warto tu dodać, że jako skrytobójczyni Aveline nie jest w stanie zniwelować wątpliwej popularności do zera, zawsze więc będzie zwracać na siebie uwagę żołnierzy.

Rozgłosu pozbywamy się w różny sposób, np. niewolnica zdziera plakaty. - 2012-11-08
Rozgłosu pozbywamy się w różny sposób, np. niewolnica zdziera plakaty.

Początkowo gra dość mocno naciska na częstą zmianę kostiumów, prezentując tym samym różne możliwości ich użycia. Później przymusu już nie ma i w przeważającej większości przypadków to my decydujemy, w jakich łaszkach będziemy zwiedzać okolicę. Przyznam, że w dalszej fazie zmagań rzadko korzystałem z opcji przebierania, choć faktycznie wpływa to nieco na sposób wykonywania niektórych misji. Osoby cierpliwe i mające ochotę na sprawdzenie w działaniu niekonwencjonalnych rozwiązań z pewnością docenią ten aspekt rozgrywki.

W każdym z przebrań gra pozwala zabijać przeciwników w dyskretny sposób. Podstawową bronią do mordowania oponentów są oczywiście ukryte ostrza, ale program oferuje też możliwość korzystania z równie cichej broni dystansowej – dmuchawki. Klasyczny oręż to maczety i szable, dodatkowy arsenał to pistolet i bicz. Przypominający Batmany system walki nie różni się praktycznie niczym od tego, co proponuje Assassin’s Creed III – same starcia są jednak znacznie prostsze, co zawdzięczamy zerowej inteligencji wirtualnych żołnierzy. Ci ostatni nie stanowią praktycznie żadnego wyzwania, chyba nigdy wcześniej w tej serii nie tłukłem rywali tak łatwo jak właśnie w Liberation.

Aveline na gościnnych występach w Meksyku. - 2012-11-08
Aveline na gościnnych występach w Meksyku.

Na koniec kilka zdań o funkcjonalnościach przygotowanych specjalnie z myślą o konsoli PlayStation Vita. Pierwsza z nich wiąże się z walką, a jest nią hurtowa eksterminacja rywali. Jednym przyciskiem zatrzymujemy czas, za pomocą ekranu dotykowego wskazujemy wrogów do ubicia, a gdy wracamy do rozgrywki, Aveline likwiduje wszystkich sama w efektownym tańcu. Biorąc pod uwagę znikomą trudność klasycznych starć, opcja ta wydaje się wręcz zbyteczna. Niewiele dobrego można powiedzieć o innych „vitowych” atrakcjach. Kiepściutko wykorzystano tylny ekran dotykowy, za pomocą którego pływamy łodzią i dokonujemy kradzieży kieszonkowych – bardziej to męczy niż zachęca do działania. Irytuje też konieczność zbliżania umieszczonej w konsoli kamery do silnego źródła światła. Zdarzyło się, że w pociągu, którym jechałem, wszystkie świetlówki okazały się za słabe, by wykonać zadanie, musiałem więc odłożyć zabawę na później, bo gra nie pozwalała przerwać rozpoczętej sekwencji. Dramat!

Chain Kill to jeden z bajerów zaprojektowanych specjalnie dla Vity. Dzięki niej można na chwilę zatrzymać czas i wskazać wrogów do szybkiej eksterminacji. - 2012-11-08
Chain Kill to jeden z bajerów zaprojektowanych specjalnie dla Vity. Dzięki niej można na chwilę zatrzymać czas i wskazać wrogów do szybkiej eksterminacji.

Assassin’s Creed III: Liberation to produkt, który wywołuje ambiwalentne uczucia. Z jednej strony Bułgarów należy podziwiać, bo nie dość, że wreszcie udało im się stworzyć pełnoprawną grę z tej serii na konsolę przenośną, to na dodatek zawarli w niej sporo interesujących, oryginalnych usprawnień, których nie powstydziłyby się duże odsłony cyklu. O ile jednak pomysłowości deweloperom z Ubisoft Sofia odmówić nie sposób, tak trudno rozpływać się nad przeciętną realizacją. Przyczepić można się tu w zasadzie do wszystkiego, od marnej fabuły począwszy, poprzez niewymagający system walki i słabiutkie zadania poboczne, na rozmaitych błędach technicznych kończąc. W Liberation nawet muzyka nie zachwyca – dzieło Winifreda Phillipsa to jeden z najsłabszych soundtracków w historii całego cyklu.

Podsumowując: wyszło przeciętnie. Nie żałuję czasu spędzonego z tą grą, ale nie powiem też, że przez te kilkanaście godzin bawiłem się świetnie. Zbyt wiele tu niedoróbek, by przymknąć na nie oko i po prostu delektować się kolejną produkcją z zabójcami w roli głównej. Szóstka w ocenie doskonale oddaje stan przenośnego Assassina na rok 2012 – krok we właściwym kierunku został z pewnością zrobiony, ale do ideału droga wciąż daleka. Oby w przyszłości było lepiej.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!