autor: Fajek
Rally Championship Xtreme - recenzja gry
Szósta część znakomitej serii rajdowej Rally Championship zatytułowana Rally Championship Xtreme. Kolejna adaptacja powstała przy współpracy zespołów Warthog oraz Magnetic Fields.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Wstyd przyznać, ale chyba się starzeję. Kiedyś bez względu, jaka gra dostała się w moje ręce, cieszyłem się jak dziecko (jakbym nim teraz nie był). Dziś sam jestem już dziadkiem… ups, to chyba nie ta kwestia. W każdym razie zauważyłem, iż dość często z nadzieją czekam na jakiś tytuł, aby potem pograć w niego 2-3 dni i odłożyć na półkę. Starzeję się? Może, a może po prostu gry się zmieniły?
Pewnie niektórym z Was ciśnie się na usta „Przejdź do rzeczy człowieku!”, więc przechodzę. Jako osoba lubująca się we wszelakiej maści grach samochodowych, z niekłamanym optymizmem rzuciłem się na pudełko Rally Championship Xtreme jak tylko dotarło do nas prosto od krajowego dystrybutora, firmy LEM. Jak już wcześniej dowiedziałem się, gra została w pełni spolszczona a oryginalne głosy pilotów zostały zastąpione przez naszych krajowych specjalistów, mianowicie przez Macieja Wisławskiego i Magdalenę Lukas.
Rally Championship Xtreme to szósta już część znakomitej serii rajdowej Rally Championship. Kolejna adaptacja powstała przy współpracy zespołów Warthog oraz Magnetic Fields. Pierwszy znany jest ze stworzenia chociażby doskonałego symulatora kosmicznego Starlancer.
Znając poprzednie produkcje teamów Warthog/Magnetic Fields, wiedziałem, iż Rally Championship Xtreme na pewno będzie można zaliczyć do najlepszych gier tego gatunku. Pierwsze wrażenia, jakie odniosłem tuż po zainstalowaniu gry, utwierdziły mnie w powyższym stwierdzeniu. Ładnie przygotowane intro, skutecznie wprowadza klimat jaki będzie panował podczas naszych zmagań na drogach całego świata. Pierwszą rzeczą jaka mi się szczególnie spodobała w RCX to wykonanie wszystkich menu z jakimi mamy do czynienie podczas gry. Widać, iż ktoś się przyłożył do tego, gdyż są naprawdę ładne i zarazem przejrzyste. Wiem, że nie ma to dużego znaczenia, ale przyjemniej jest poruszać się w obrębie czegoś, co jest ładne i przyjemne dla oka. Ale czas wrócić do samej gry.
W Rally Championship Xtreme mamy do dyspozycji 28 licencjonowanych samochodów podzielonych na następujące klasy: samochody prywatne (zespoły nie-fabryczne), klasa 1600cm, klasa 2000cm i klasa WRC (Ford Focus WRC, Subaru Impreza WRC, Mitsubishi Lancer EVO VI). Dodatkowa w grze umieszczono trzy klasyczne samochody w tym takie kultowe maszyny z wycofanej w latach 80 grupy B, jak Audi Quattro czy Lancia Stratos.
Podobnie jak w innych grach tego typu, możemy wziąć udział w pojedynczym rajdzie lub też w całych mistrzostwach. Nowością jest tzw. tryb kariery kierowcy. I właśnie dzięki niemu mamy możliwość przebrnięcia przez wszystkie rajdy dostępne w grze, a przyznam, iż jest ich całkiem sporo. W RCX możemy poprowadzić nasz pojazd przez ponad 28 odcinków specjalnych z Rajdowych Mistrzostw Wielkiej Brytanii, Rajdu Safarii, Rajdu Arktycznego i Rajdów z USA.
Tyle gwoli informacji, na temat samej gry. Wprawdzie producent wychwala jeszcze „fizykę jazdy” nazywając ją rewolucyjną oraz stosując podobne określenia dotyczące uszkodzeń samochodu... ale o tym postanowiłem się samemu przekonać.
Jako świeżo upieczony kierowca (mam na myśli RCX, bo tak ogólnie to ja jestem „ekspert”:-)), rozpocząłem moją drogę ku sławie, pieniądzom i kobietom od grupy 1600cm. Mój wybór padł na Forda Pumę, jako, że jest to najlepszy samochód w swojej klasie. Kilka kliknieć później siedziałem za kierownicą samochodu. Jak to zazwyczaj bywa, zabrałem się za żonglerkę „widokami”. I w tym momencie spotkało mnie miłe zaskoczenie, gdyż widoków jest całkiem sporo (około 10) i każdy gracz znajdzie coś dla siebie. Ja zdecydowałem się na swobodny widok z wnętrza kabiny na pozycji kierowcy, który najwierniej oddaje realia. 3...2...1...START... gaz „do deski”, kilka zakrętów, hopa, później nawrót, kolejna seria zakrętów, most (na którym niestety się nie zmieściłem i straciłem trochę lakieru z lewego błotnika), polna droga i na końcu ostry zjazd przez las.. uff. Jedno słowo przyszło mi na myśl po tych 5-8 minutach spędzonych z grą – DYNAMIKA. Niektórzy z Was mogą powiedzieć, że każda gra poruszająca tematykę rajdów siłą rzeczy musi być dynamiczna. Owszem, ale zdarzają się takie tytuły, jak chociażby ostatni wydany Rally Trophy, gdzie przez opracowanie dość prostych tras (w dosłownym tego słowa znaczeniu), gra stawała się po pewnym czasie nieco monotonna. Zupełnie inaczej jest w przypadku RCX. Tu nie mamy czasu myśleć o niczym innym aniżeli sama jazda. Co rusz przed maską samochodu pojawia się kolejny zakręt, wzniesienie, hopa, most, brama, wyboje czy drzewa. Do tego wszystkiego dochodzi zmieniająca się pogoda i podłoże, po którym się poruszamy.
Najbardziej rzucającą się w oczy cechą RCX jest grafika. Co tu dużo mówić – jest bardzo ładna. Samochody, którymi hasamy sobie po trasach są znakomicie wymodelowane i dopracowane, choć czasem odnosiłem wrażenie (a może to było tylko złudzenie), iż miały nieco zachwiane proporcje. Tekstury opisane na pojazdach są bardzo dobrej jakości i wiernie odwzorowują te rzeczywiste. Podobny zestaw pochwał z powodzeniem mogę wykorzystać w przypadku otaczającego nas świata. Las to las, łąka to łąka, tereny pustynne to... i tak dalej. Jadąc zaśnieżonymi drogami Szwecji wręcz odczuwamy panujący tam chłód i wszędobylski śnieg. Co najważniejsze śnieg ten ochoczo obkleja nasz samochód zmieniając go w pędzącego „bałwana” – jak w rzeczywistości. Nie inaczej jest np. na trasach gdzie przeważa błoto, tylko wtedy nasz samochód nie zostaje oblepiony śniegiem a błotem. Jako, że przywiązuje największą uwagę do szczegółów, zauważyłem, że np. ów śnieg, co to oblepia nasz samochód pojawia się na nim bardzo „płynnie”. Znaczy to, iż nie będzie miała miejsca sytuacja, gdy w pewnym momencie na samochodzie zostaje podmieniona tekstura z tej „czystej” na „zaśnieżoną”. Wszelkie dodatki (śnieg, błoto, piasek) pojawiają się stopniowo i dzięki temu wszystko wygląda bardziej naturalnie.
Jak już wspomniałem na wstępie, producent chwalił się rewolucyjnym systemem zniszczeń. Postanowiłem więc sprawdzić jakiż on faktycznie jest rewolucyjny. Otóż nie jest. Faktycznie, należą się słowa uznania za pewne rozwiązania i efekty, z jakimi spotkamy się w grze, ale nie nazwałbym ich rewolucyjnymi. Samochód po zderzeniu z jakaś przeszkodą odkształca się na różne sposoby w zależności od strefy, która miała z nią kontakt. Jak zwykle sprawdziłem jaki efekt daje uderzenie z prędkością 150km/h czołowo w drzewo i jak zwykle się zawiodłem. Poza rozbitymi reflektorami i pogiętą maską, nadal mogłem z powodzeniem brać udział w zawodach, nie wspominając już o samej możliwości poruszania się. Jak widać nadal niedoścignionym wzorem w tej kwestii pozostaje Viper Racing, gdzie samochód po takim uderzeniu na pewno samochodu już nie przypominał. Inną niemiła cechą jest zachowanie samochodu zaraz po kolizji, a ściślej mam na myśli dachowanie lub koziołkowanie, gdzie nasz pojazd zostaje oderwany o powierzchni, po której się poruszamy. Otóż podczas takiego np. koziołkowania, kiedy już wykonawszy kilka obrotów spadniemy wreszcie na koła, nasz pojazd wyrwie do przodu, co najmniej jakbyśmy mieli wciśnięty gaz „do deski” (oczywiście nie musze dodawać, iż noga z gazu dawno jest zdjęta). Efekt jest zazwyczaj taki, że lądujemy w rowie, na drzewie lub w najlepszym wypadku na poboczu. Niby drobna rzecz a drażni. Przyznać jednak muszę, iż efekty kolizji w RCX są bardzo zróżnicowane i efektowne. Możemy pogiąć blachy nadwozia, połamać spojlery, powybijać szyby i światła a nawet urwać koła czy zderzaki. Wszystko to wygląda bardzo naturalnie oraz dodatkowo wpływa na parametry jezdne naszego samochodu.
Kolejnym rewolucyjnym osiągnięciem autorów miał być realizm jazdy. Do zapowiedzi twórców podszedłem dość sceptycznie i jak się okazało słusznie. Faktem jest, iż samochody starają się zachowywać w miarę naturalnie i w przypadku pojazdów z napędem na 2 koła całkiem nieźle im to wychodzi – problem pojawia się w momencie, gdy dostaniemy się do grupy aut WRC. Wydają się one poruszać po dowolnej powierzchni jak po lodzie, nie reagując na zmianę nawierzchni (np. zjechanie z asfaltu na ziemne pobocze). Prawdopodobnie jest to brak zgrania znacząco większej mocy w przypadku samochodów WRC z pozostałymi parametrami jezdnymi. Są to wprawdzie moje prywatne odczucia, ale kilku znajomych grających w RCX odniosło podobne wrażenie. Aby jednak być uczciwym, przyznam, że nie mogę stwierdzić w 100%, iż zachowanie samochodów w klasie WRC jest niewłaściwe, gdyż takowego w rzeczywistości nie prowadziłem. Inna sprawa to fakt, iż spotkałem się ze sporą rzeszą ludzi, którym takie zachowanie samochodu bardzo się podobało pomimo tego, iż nie było zbyt realistyczne. Cóż, sprawa gustu jak widać…
Niestety nie mogę pochwalić dźwięku w grze. O ile muzyka w grze jest przyzwoita (a może wynika to z tego, iż nie przywiązujemy do niej znaczącej wagi) o tyle sam dźwięki towarzyszące naszym zmaganiom na trasie nie są zadowalające. Dlaczego? Bo jeśli wsiadam do samochodu z 300KM pod maską to chciałbym je usłyszeć a nie jakieś ciche „bzykanie”. Wydaje się, iż wzorem nadal jest legendarny już Colin McRae Rally 2.0 z jego świetnie opracowaną stroną dźwiękową (oraz oczywiście graficzną). Niezbyt udane efekty dźwiękowe dotyczą niestety wszystkich samochodów, bez względu czy to klasa 1600cm, 2000cm czy WRC. Szkoda, bo odbiera to część przyjemności z gry.
Kilka miesięcy przed pojawieniem się gry w sprzedaży w Internecie zostało opublikowane demo Rally Championship Xtreme. Wtedy też właśnie naszły mnie pewne obawy, gdyż działało ono dość wolno nawet na bardzo mocnych maszynach. Na szczęście okazało się, że była to przypadłość wersji demonstracyjnej. Pełna gra działa bardzo sprawnie i dobrze już na maszynach klasy PII/III 450, 128MB RAM. W przypadku komputerów z procesorami 900-1000MHz możemy spokojnie ustawić parametry dotyczące grafiki ma MAX, będąc jednocześnie spokojni o doskonałą płynność.
Kilka słów pochwały należy się również polonizacji samej gry. Maciej Wisławski i Magda Lukas spisują się znakomicie w roli pilotów, głosy nagrane są w dobrej jakości oraz poprawnie zgrywają się z wydarzeniami na trasie. Przyznam, iż jakoś lepiej pokonywało mi się OS’y gdy trasę dyktował mi Maciek – czyżbym podświadomie mniej ufał kobietom?
Podsumowania nadszedł czas. Rally Championship Xtreme to gra naprawdę dobra, pod względem graficznym nie ustępująca żadnemu tytułowi. Ogólną ocenę obniżają niestety przeciętne efekty dźwiękowe oraz sam model jazdy, który zdecydowanie należy zaliczyć do „zręcznościowych”. Model zniszczeń z kolei, to coś na co warto zwrócić uwagę, pomimo, iż nie ustrzegł się kilku drobnych błędów. Dobra jakość spolszczenia gry oraz przystępna cena to kolejne rzeczy, które powinny zachęcić Was do kupienia RCX.
FAJEK