autor: Maciej Hajnrich
Moto Racer 3 - recenzja gry
Nowa edycja znanej serii traktującej o wyścigach motocyklowych – Moto Racer. Pozwala ona wszystkim miłośnikom sportowych motocykli różnych kategorii, zarówno motocrossowych jak i wyścigowych, na ściganie się w wielu prestiżowych zawodach.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Pomysł na grę to jedno, natomiast sposób jej realizacji i w rezultacie efekt końcowy to drugie. Po pierwsze producent musi wcielić się w dwie role: programisty-rzemieślnika i klauna-artysty. Programisty, bo wykonanie kodu gry wymaga ściśle informatycznej wiedzy, natomiast klowna, bo przecież gra ze swych założeń ma bawić. O ile jeszcze kilka lat temu pomysł w 90% przesądzał o sukcesie gry, o tyle w dzisiejszych czasach jest tylko jedną składową przyczyniającą się do powodzenia danego sukcesu. Zabawa w sieci, efekty specjalne czy jak najbardziej realistyczna grafika to cechy, na które przede wszystkim patrzy potencjalny klient, niekoniecznie fanatyczny miłośnik elektronicznej rozrywki. Wobec tego powstaje pytanie – jak pozyskać klientów? To pytanie zadaje sobie każdy producent jednocześnie odpowiadając na nie w niepowtarzalny (najlepiej) sposób. A jak sprawa wygląda w przypadku firmy Delphine Software International (DSI), która ma na swym koncie kilka hitów (m.in. seria Moto Racer, Fade to Black, Another World, Flashback) ? Aby poznać odpowiedź na to pytanie najlepiej przyjrzeć się kolejnej, trzeciej już, części wyścigów motocyklowych pt. Moto Racer.
Oryginał został wydany w 1997 roku i niemalże z miejsca podbił serca wielu graczy. Wtedy to właśnie pojawiły się gry z całkowicie trójwymiarową grafiką wspieraną akceleratorami graficznymi z pierwszej generacji (VooDoo). To był przełom, kiedy do zabawy już nie wystarczył 486, trzeba było przesiąść się na Pentium. Jeśli chodzi o pomysł, to zestawienie dwóch dyscyplin sportu motorowego: szosowego oraz krosowego trafił w gusta maniaków prędkości. I tym mogli się cieszyć wszyscy, gorzej z grafiką bo tu potrzebny był mocny sprzęt. Ale mimo to, na najniższych detalach (z wyłączonymi teksturami itd.) zabawa była przednia. A konkurencji brak. Podobnych wrażeń nie dostarczył wydany rok później sequel. Różnice? Więcej wieloboków w modelach, więcej motocykli i tras oraz trybów rozgrywki multiplayer. Tak więc informacje prasowe dotyczące „trójki” wzbudziły niemałe zainteresowanie i w kilka miesięcy po ich publikacji śmiało można stwierdzić, że się sprawdziły.
Moto Racer 3 wita nas całkiem niezłym intrem. Kamera wiruje wokół pędzącego motocykla (wraz z kierowcą, rzecz jasna) zmieniając tempo wyświetlania animacji od dynamicznych ujęć po spowolnione ujęcia, w których ucicha muzyka i jedynym dźwiękiem jest stukot... serca. Już z tej animacji można się dowiedzieć, iż zawarte w grze tryby pozwolą nam ścigać się po przeróżnych torach. Teraz wyścig na asfaltowych szosach także przy ruchu ulicznym (podobnie jak w serii Need for Speed). W crossie jest wyścig, freestyle oraz tzw. trial. Warto przyjrzeć się dwóm ostatnim opcjom. Freestyle to po prostu styl wolny, w którym należy wykazać się umiejętnością wykonywania przeróżnych tricków, oczywiście z wykorzystaniem motocykla. Na tym samym polega freestyle w snowboardzie, skateboardzie, bmx’ach czy w innych sportach ekstremalnych. Zasady w trialu również nie są skomplikowane: tu trzeba pokonać tor przeszkód. Tyle, że nie chodzi tu o jakiś tam slalom tylko o przejechanie po wąskich kładkach, pniach, pagórkach czy rampach.
Każda z powyższych dyscyplin dodatkowo podzielona została na parę trybów zabawy. Chyba nikogo nie zaskoczy trening, wyścig z czasem czy turniej. Każda z ponad 30-tu oddanych do naszej dyspozycji tras prezentuje się interesująco. Panowie długo musieli nad nimi pracować bowiem wyglądają wprost wyśmienicie. A gdy to wszystko się znudzi można samodzielnie zaprojektować trasę przy pomocy dołączonego do gry edytora. Dokładna grafika z dużą ilością szczegółów cieszy oko każdego gracza. Pomijając fakt, że do zabawy z włączonymi wszystkimi efektami potrzeba komputera z zegarem ok. 1GHz. Na mnie duże wrażenie wywarły... nieba. Tak! Są po prostu świetne. Wreszcie nie jest to jakaś rozmyta bitmapa jedynie imitująca nieboskłon. Kolejny plus przyznaję za realizację aren. W pewnym sensie można poczuć się jak na prawdziwym show: ogromny stadion, rozwieszone pod kopułą reflektory oświetlające „murawę” i szalejące motocykle. Albo przy ruchu ulicznym gdzie wąskie uliczki otoczone wieżowcami zapełnione są samochodami. O ile podczas zabawy nie zwracamy większej uwagi na drobnostki, to w powtórce widać wszystko. Szczególnie we freestyle’u – nie można obejść się bez powtórki ‘supermana’ czy innego równie widowiskowego tricku.
Już we wcześniejszych wersjach Moto Racera mieliśmy do czynienia z względnie rzeczywistym modelem jazdy. Tak jest i tym razem. Chociaż gra nie należy do tych super-realistycznych to z całą pewnością nie znaczy, iż powinniśmy spisać ją na straty. Zresztą większość gier tego typu znalazłaby o wiele mniejsze grono odbiorców gdyby były napisane w ten właśnie sposób. Wyścig jest bardzo szybki i nie ma w nim miejsca na upadki. Oczywiście nie trudno jest wywrócić się, ale zabiera to jedynie parę sekund i znów jesteśmy na trasie. Szkoda jedynie, że motocykle nie odnoszą żadnych obrażeń od strony wizualnej. Scentrowane koło, skrzywiony błotnik czy chociażby brudny kombinezon? Nie tutaj. A przecież czołowe spotkanie z bandą to już nie to samo co poślizg na trawie... W każdym bądź razie cieszy możliwość wyboru pojemności motocykli a także opcja garażu, gdzie zwolennicy dłubania pod maską powinni znaleźć coś dla siebie.
Zawodnicy balansujący na maszynie wydają się robić to dobrze. No i ich modele zostały zbudowane ze znacznie większej ilości polygonów wobec czego bardziej przypominają człowieka niż ludzika z klocków. A zawsze można przejść na widok z pierwszej osoby. Sterowanie nie jest skomplikowane i nie odbiega niczym od innych gier wyścigowych. Natomiast na uwagę zasługuje klawiszologia dla freestyle’u licząca około 10 przycisków! Chociaż liczba ta wydaję się duża to w praktyce wiąże się to z większymi możliwościami wykonywania tricków. W zasadzie wystarczy kwadrans aby przyzwyczaić się do sposobu kontrolowania zawodnika.
To co osobiście mnie razi to interfejs gry. Jest takie... niespecjalne. Nie mogę powiedzieć, aby było skomplikowane, bo tak nie jest, ale w moim mniemaniu jest nieczytelne. Po oglądnięciu intra oraz po wizycie na stronie producenta spodziewałem się ciekawszych animacji w stylu tych tworzonych we Flashu. No i widok motocykli czy też torów powinien zajmować większą część ekranu. Ale ta część programu nie powinna przeszkadzać mniej wybrednym. Natomiast na uwagę zasługuje tryb odsłony niedostępnych torów. Aby tego dokonać trzeba zdobyć odpowiednią sumę w wyścigach i zwyczajnie wykupić tor w odpowiedniej opcji. Warto się starać bo na początku dostępna jest tylko jedna trasa dla każdej dyscypliny co zapewne szybko okaże się zbyt małą ilością.
Zabawa w sieci nie należy do specjalnych zalet gry. Przede wszystkim brakuje mi rozwiązań z gier FPP, gdzie program sam wyszukuje serwery podając ich nazwę, ilość graczy, rodzaj rozgrywki oraz ping. W Moto Racer 3 trzeba podać IP serwera. Natomiast za pomocą sieci lokalnej mogą ścigać się tylko gracze – przynajmniej moja wersja gry nie pozwalała na włączenie dodatkowych wirtualnych przeciwników (co jeśli jest nas tylko dwóch w sieci?). Niemniej jednak wady te być może zostaną usunięte wraz z nowymi patchami, które już pojawiają się na sieci (przy tym dodając nowe trasy).
Przed ostatecznym podsumowaniem wypada jeszcze wspomnieć nieco o dźwiękach i muzyce. Podkłady zaliczyłbym do różnych kategorii, a uogólniając – w zupełności pasuje do klimatu MR3, czyli szybkich i niebezpiecznych wyścigów motocyklowych. Raczej spokojne kawałki grające w tle menu przeplatają się z mocniejszym brzmieniem kojarzonym z crossem. Również dźwięki stoją na wysokim poziomie, bez zanieczyszczeń. No i nie drażnią ucha. Nawet spiker jest ten sam co 5 lat temu.
W tym momencie możemy już sobie odpowiedzieć na postawione przeze mnie pytanie. Panowie z DSI uraczyli nas grą niecodzienną i znacznie poszerzającą granice wirtualnych wyścigów motocyklowych. Tym razem do wyboru mamy praktycznie 5 trybów zabawy. Grywalność idzie w parze z oprawą graficzną i na dzień dzisiejszy powinna zaspokoić wymagania graczy. Niestety, multiplayer nieco odstaje od całości.
Śmiało można powiedzieć, iż Moto Racer 3 jest godną kontynuacją pierwowzoru i z całą pewnością jest numerem 1 w swojej kategorii. Inna sprawa, że tytułów o podobnej tematyce nie ma zbyt wiele na rynku, ale z drugiej strony MR3 z pewnością uderzy w ambicję potencjalnych konkurentów.
Maciej „Valpurgius” Hajnrich