autor: Marek Pluta
MDK 2 - recenzja gry
Kurt Hectic powraca na ekrany naszych komputerów i znowu musi obronić świat przed paskudnymi obcymi, tym razem jednak ma ze sobą przyjaciół, doktora Hawkinsa i Maxa.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Panie i panowie Kurt Hectic powraca na ekrany naszych komputerów i znowu musi obronić świat przed paskudnymi obcymi. Jednak tym razem nie jest sam. Ma ze sobą przyjaciół, doktora Hawkinsa i Maxa.
Parę lat temu firma Shiny wydała rewolucyjną grę MDK. Była to całkiem przyjemna gra zręcznościowa, w której główny bohater, Kurt Hectic musiał uratować świat przed najeźdźcami. A rewolucyjna była dlatego, że autorzy zastosowali w niej specjalną technologię umożliwiającą wielokrotne przybliżanie widoku bez straty jakości. Żadnych widocznych pikseli nawet na maksymalnym przybliżeniu. Od premiery MDK minęło już trochę czasu i gracze zaczęli domagać się drugiej części. Jednak jej tworzeniem zajęła się już nie Shiny, a Bioware.
Krótkie streszczenie historii. Max pokonał wrogów, zlikwidował ich przywódców i obecnie razem z doktorem świętuje zwycięstwo. Niestety chwile radości nie trwają długo, bowiem w tej samej chwili następuje kolejny atak. Max znowu musi ruszyć do akcji o ocalenie Ziemi. Ale tym razem pomaga mu sam doktor Fluke Hawkins oraz jego pies Max. Zabawa zaczyna się od nowa.
Na początku zaczynamy Kurtem. Gra tą postacią nie różni się zbytnio od tego czego mogliśmy doświadczyć w pierwszej części. Kurt nadal chodzi w specjalnym kombinezonie, wyposażonym w spadochron i używa snajperskiego karabinu z niesamowitym przybliżeniem.
Karabin ten wykorzystuje wiele rodzajów amunicji, dzięki którym można wstrzelić się w jedyne nie osłonięte miejsce, czy jednym strzałem rozwalić natrętnego obcego. Przed zmasowanym ogniem przeciwnika ochroni nas osłona snajperska.
Oczywiście oprócz karabinu, Kurt ma szereg dodatkowych gadżetów, takich jak wabik odwracający uwagę obcych, czy najmniejsza bomba na świecie.
Niestety Kurt wpada do niewoli, a na jego miejsce wchodzi Max, pies doktora Hawkinsa. Występował on już w pierwszej części gry, ale jedynie jako wsparcie lotnicze. Teraz możemy nim kierować. Max to prawdziwa maszyna do zabijania. Wyposażony w cztery łapy, w każdej z nich może trzymać jakąś broń.
On nie musi wykorzystywać zwinności Kurta, czy umysłu doktorka. Max po prostu idzie jak czołg, zostawiając za sobą same zgliszcza. Posiada on jeszcze specjalny plecak odrzutowy, dzięki któremu może podróżować w pionie. Jednak wykorzystywanie tego urządzenia może niektórych przyprawić o białą gorączkę, ponieważ plecak zużywa paliwo, a te często trzeba uzupełniać w powietrzu, co nie jest takie proste. Niestety Max również wpada do niewoli i na scenę wkracza nie kto inny jak doktor Fluke Hawkins.
Wydawałoby się, że tak wątła postać nie ma żadnych szans w starciu z kosmitami. Jednak siłą doktora jest jego umysł. To prawdziwy McGayver, który potrafi zrobić coś z niczego. No bo o ile zrobienie z butelki alkoholu i starych ręczników, koktajlu Mołotowa jest jeszcze logiczne, to skafandra kosmicznego z pustego akwarium, magnesów i rolki taśmy samoprzylepnej raczej nie. Musimy więc zbierać wszystko co tylko wpadnie nam w ręce, bo doktorek z pozornie bezużytecznego przedmiotu potrafi zrobić śmiercionośną broń (np. atomowy toster, strzelający zabójczymi grzankami). Doktorowi pomagają również jego podopieczni (np. rybka akwariowa szuka przełącznika w tunelach pełnych krwiożerczych ryb).
Tak więc każda z postaci ma do przejścia trzy poziomy, co w sumie daje ich dziewięć. A zapewniam, że nie jest to łatwym zadaniem. Wszystko należy wykonywać bardzo precyzyjnie, bo inaczej się nam to nie uda. Szczególnie skakanie po znikających platformach może być denerwujące, jeden upadek i wszystko od nowa. Oczywiście w grze nie mogło zabraknąć tak lubianego humoru, choć jest go mniej niż w poprzedniej części (latająca platforma z kibicami, czy niezbyt kulturalne odgłosy wydawane przez niektórych obcych, lustra z napisem "twoje odbicie nie jest dostępne w tej wersji” itp. Takich żartów można znaleźć całkiem sporo.
Graficznie gra jest bajeczna. Wszystko jest kolorowe i kreskówkowe. Potwory wyglądają zabawnie, zresztą tak samo jak niektóre pomieszczenia w których przyjdzie nam walczyć. Dużą zaletą jest fakt, że gra nie wymaga super silnego procesora i GeForce'a, by pomykać tak jak trzeba. Z dużym zapasem wystarczy P 300 i TNT. Co do efektów dźwiękowych, to głównie będzie słychać ryk karabinów maszynowych i odgłos spadających łusek.
MDK 2 na pewno warto kupić, bo dostaniemy grę, która zapewni nam dużo wspaniałej zabawy. Choć z drugiej strony wymagana jest pewna doza cierpliwości, bo zbyt nerwowi gracze mogą co nieco uszkodzić sprzęt w czasie gry. Jednak za 79zł dostaniemy razem z MDK 2, także pierwszą jej część.
Snake