Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 24 sierpnia 2010, 12:08

Mafia II - recenzja gry

Najbardziej oczekiwana gra tego roku wreszcie ujrzała światło dzienne. Czy twórcom nowej Mafii udało się stworzyć produkt na miarę kultowego pierwowzoru? Przekonajcie się sami czytając naszą recenzję.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Chyba nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że Mafia II jest najbardziej oczekiwaną grą tego roku, a już na pewno nad Wisłą, gdzie wydany osiem lat temu pierwowzór cieszy się szacunkiem dla innych tytułów nieosiągalnym. W żadnym wypadku nie oznacza to jednak, że najnowsze dzieło studia 2K Czech ma w Polsce ułatwione zadanie. Wręcz przeciwnie. Owszem, zainteresowanie przygodami Vita Scaletty jest ogromne, co pewnie zaowocuje znakomitymi wynikami sprzedaży, ale też od żadnego produktu w 2010 roku rodacy nie wymagają tak wiele jak właśnie od drugiej Mafii. O tym, że spełnienie wygórowanych oczekiwań to piekielnie trudne zadanie, przekonali się już nieraz twórcy innych murowanych hitów. Jak zatem w starciu z legendą radzi sobie najnowsza gra naszych południowych sąsiadów? Bardzo dobrze, choć trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie mamy tu do czynienia z ideałem. Oj, nie.

Samochody można ukraść, wybijając szybę lub włamując się do niego.W tym ostatnim przypadku uruchamia się prosta minigra.

Nowa Mafia wymaga przede wszystkim odpowiedniego podejścia. Tak się złożyło, że żyjemy w epoce sandboksów, a tu od lat karty rozdaje firma Rockstar Games. Jeśli ktoś oczekuje produktu podobnego do Grand Theft Auto IV, to srodze się zawiedzie. Dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest prosta. Oba tytuły łączy co prawda wiele cech wspólnych, ale też całkowicie różni rzecz najważniejsza – koncepcja. Każdy z nich stawia na coś zupełnie innego i wszelkie próby oceniania jednej gry w kontekście drugiej nie mają większego sensu. Siłą serii Grand Theft Auto jest ogromna swoboda. Gracz zostaje spuszczony ze smyczy w wielkim mieście i z grubsza robi dokładnie to, na co ma akurat ochotę – jedynym ograniczeniem jest wielkość mapy i narzucone przez autorów rozwiązania w mechanice rozgrywki. W nowej Mafii taka wolność jest pozorna, a faktycznie w ogóle nie istnieje. Jeśli zdecydujemy się wziąć udział w przygodzie, musimy dostosować się do reguł wytyczonych przez twórców i robić to, co dla nas przygotowali, bo opowieść podąża jednym, ściśle określonym torem. Swobody tu tyle, co kot napłakał, możecie też zapomnieć o podejmowaniu jakichkolwiek wyborów. Mafia II to nafaszerowana skryptami gra akcji, takie Call of Duty w „gatunku” sandboksów.

Zmodyfikowano kontakty z policją. Vito może odmówićprzyjęcia mandatu, a nawet zapłacić łapówkę.

Główny bohater tej produkcji – Vito Scaletta – jest włoskim imigrantem, który przybył do Ameryki na początku ubiegłego wieku. Rodzice chłopca poszukiwali w Stanach lepszego życia, ale szybko okazało się, że droga do raju nie jest usłana różami. Mieszkając w bardzo biednej dzielnicy, Scalettowie ledwie wiązali koniec z końcem. Ojciec nie ułatwiał walki o przetrwanie, bo ostro popijał, a dorastający Vito zaczął popełniać drobne przestępstwa, w czym wtórował mu jego kumpel z podwórka – Joe Barbaro. W trakcie jednego z włamań młodzieńcy zostali nakryci na gorącym uczynku. Towarzysz Scaletty zdołał uniknąć obławy, ale ten ostatni wpadł w ręce stróżów prawa. Niemal natychmiast Vito dostał propozycję nie do odrzucenia – uchylenie grożącego mu wyroku w zamian za służbę w armii Stanów Zjednoczonych. Amerykanie prowadzili działania wojenne w Europie i poszukiwali ludzi mówiących po włosku. Nasz bohater świetnie się do tej roli nadawał.

Scaletta spędził we Włoszech kilkanaście miesięcy i znakomicie sobie radził, jednak jego pięknie zapowiadającą się karierę żołnierza przerwała ciężka rana. Mocno pokiereszowany, ale w jednym kawałku, trafił do lazaretu. Tam długo dochodził do zdrowia, a kiedy wreszcie lekarze postawili go na nogi, odważny, uhonorowany medalem młodzieniec dostał miesiąc wolnego. Vito postanowił wykorzystać ten czas na powrót w rodzinne strony. Ledwo postawił nogę w Empire Bay, a spotkał Joe Barbaro, który – jak się okazało – nie tylko nie zszedł z obranej za młodu drogi, ale dorobił się, uczestnicząc w mocno podejrzanych przedsięwzięciach. Scaletta natychmiast podjął życiową decyzję o współpracy z dawnym kolegą. Vito nigdy więcej nie wrócił już na front – zamiast tego rozpoczął mozolną wspinaczkę po szczeblach przestępczej kariery.

W grze warto się przebierać. Nowe ciuszkiautomatycznie kasują wystawiony za Scalettą list gończy.

Jak już wcześniej wspomniałem, Mafia II jest dokładnie tym dla sandboksów, czym gry z serii Call of Duty dla gatunku strzelanin – rozgrywką rządzi nienaruszalny w żaden sposób scenariusz i wszechobecne skrypty. Liczba tych ostatnich zatrważa – zaplanowane są nie tylko kluczowe dla przebiegu misji sytuacje, jak np. ciężka rana postrzałowa nieśmiertelnego normalnie towarzysza, ale również cała masa różnych dodatków, smaczków, mających przekonać gracza, że wirtualne miasto żyje. Empire Bay to nie tylko poruszające się po ulicach auta i zmierzający przed siebie przechodnie. To także gospodyni myjąca podłogę na korytarzu kamienicy, człowiek rozmawiający w budce telefonicznej, sąsiad walący pięściami w drzwi mieszkania obok czy robotnik wrzucający łopatą węgiel do piwnicy. Rzesza wybijających się z tłumu postaci, które grają nieistotne – wydawałoby się – role, a które tak naprawdę decydują o wyjątkowości tej nieistniejącej w rzeczywistości mieściny.

Takie podejście do rozgrywki sprawia, że Mafia II od samego początku budzi skojarzenia z dobrym filmem gangsterskim, w którym najważniejszą rolę obsadza gracz. Podział na rozdziały oraz obowiązkowe zadania do wykonania pozwoliły autorom wymusić na użytkowniku, by zabawa toczyła się na ich warunkach. Główny bohater może co prawda bez przeszkód poruszać się po mieście, odwiedzać sklepy oraz inne lokale użyteczności publicznej, ale zawsze robi to w trakcie wypełniania jakiegoś zlecenia. Oczywiście przymusowe misje narzucają też liczne ograniczenia. Jeżeli na początku danego epizodu w mieszkaniu Scaletty zadzwoni telefon i program rozkaże go odebrać, będziemy zmuszeni to zrobić, gdyż drzwi wyjściowe pozostaną zamknięte. Dopiero po wysłuchaniu tego, co ma do powiedzenia rozmówca, Vito może opuścić mieszkanie.

Regeneracja energii jest obecna w grze, ale Vito możeodnosić rany, zmniejszające pasek życia. Zdrowie odnawiamy jedząc.

Same misje to absolutny majstersztyk – nudne, powtarzalne zadania należy uznać za sporadyczne wyjątki, natomiast pozostałe na długo zapadają w pamięć. Jestem pełen podziwu dla pomysłowości autorów. Mafia II zaskakuje praktycznie cały czas, a im dłużej wcielamy się w Vita Scalettę, tym robi się ciekawiej. Nie będę podawał konkretnych przykładów, żeby nie psuć nikomu zabawy, ale możecie mi wierzyć – jeśli uwielbialiście pierwszą Mafię za niebanalne, ciekawe misje, tym razem też będziecie zadowoleni.

Choć gra nieustannie powiela te same schematy, robi to w niezwykle umiejętny sposób, dozując z umiarem poszczególne elementy rozgrywki. Najwięcej jest oczywiście jeżdżenia samochodem – Vito nie może cudownie teleportować się do wybranych lokacji, więc za każdym razem kierujemy się w wyznaczone miejsce autem. Po ulicach Empire Bay krąży sporo różnorodnych pojazdów, wszystkie możemy ukraść i wykorzystać do niecnych celów, a jeśli któraś bryka szczególnie przypadnie nam do gustu – również odprowadzić ją do garażu. Co ciekawe, zaparkowane wozy nie regenerują się automatycznie, więc jeśli odstawimy zdezelowanego i dymiącego gruchota do kryjówki, możemy być pewni, że w takim samym stanie wyciągniemy go w kolejnym rozdziale. Kapitalne jest również to, że gra zapamiętuje status samochodu. Jeśli auto jest poszukiwane przez policję, to nie wystarczy zamknąć je w garażu, by pozbyć się problemu. Za każdym razem, gdy pojazd wyjedzie na ulicę, zwróci na siebie uwagę stróżów prawa, chyba że go przemalujemy lub zmienimy mu tablice w którymś z warsztatów. W dziuplach można także tuningować wozy, kupując felgi oraz poprawiając osiągi. Usprawnienia są drogie, ale warto je wykonać, zwłaszcza gdy któraś z fur szczególnie przypadnie nam do gustu.

Gra zapamiętuje zniszczenia aut przechowywanych w garażu.Napraw można dokonywać np. w warsztatach.

Model jazdy jest wybitnie zręcznościowy, ale trudno mu coś zarzucić – samochodami steruje się nieco łatwiej niż w pierwszej Mafii, bo w „dwójce” auta są mniej ociężałe i zwrotniejsze, dzięki czemu wygodniej nimi manewrować. Jeśli ktoś potrzebuje większego wyzwania, może sobie odpalić w opcjach tryb symulacyjny. Kierowanie wozem w tym wariancie jest znacznie trudniejsze, ale po jego opanowaniu jazda sprawia niesłychaną frajdę. Tak jak w pierwowzorze, gra pozwala włączyć tempomat, czyli ogranicznik prędkości. Szarżowanie na złamanie karku jest surowo karane przez policję, podobnie zresztą jak inne wykroczenia na drodze, np. stłuczki.

Drugim charakterystycznym elementem gry są pojedynki na pięści. W drugiej Mafii bijemy się zdecydowanie częściej niż w pierwszej, co jest zasługą nowego systemu walki – autorzy wyszli najwyraźniej z założenia, że skoro poświęcili czas na jego tworzenie, to trzeba go maksymalnie wykorzystać. Po rozpoczęciu starcia Scaletta może wyprowadzić dwa rodzaje ciosów: jeden jest wolny i mocny, drugi słaby, ale za to bardzo szybki. Oprócz tego dostępny jest blok, kontratak po udanym uniku (w późniejszej fazie zmagań) oraz proste kombosy. Gra pozwala ponadto chwycić zamroczonego przeciwnika i powalić go szybką serią ciosów. W takich wypadkach pojedynek zazwyczaj się kończy.

Strzelaniny potrafią być baaaaardzo efektowne.

Ostatnim z kluczowych elementów rozgrywki jest strzelanie. Dostępny w grze arsenał jest na tyle obszerny, by można było siać prawdziwe spustoszenie: mamy kilka rodzajów broni krótkiej, pistolety maszynowe (m.in. dwa rodzaje Thompsonów i niemiecki MP40), strzelbę, karabiny, granaty i koktajle Mołotowa. Wymianę ognia z przeciwnikami ułatwia obowiązkowy w dzisiejszych czasach system osłon. Vito może schować się za każdą większą przeszkodą terenową i prowadzić ostrzał z bezpiecznej pozycji. To samo potrafią robić wrogowie, dlatego walka zazwyczaj sprowadza się do oczekiwania na błąd oponenta. Mówiąc krótko: nic spektakularnego. Jeżeli ktoś miał kontakt z Grand Theft Auto IV, to doskonale wie, jak wyglądają takie pojedynki.

Zgrabne połączenie tego wszystkiego w całość nie było z pewnością łatwe, ale wysiłek Czechów opłacił się:w trakcie zabawy trudno odnieść wrażenie, że ciągle robimy to samo. Autorzy cały czas starają się zaskoczyć grającego: a to ubarwiają opowieść kapitalnie zrealizowanymi cut-scenkami, a to znów wtykają w garnitur zachowań Vita niestandardowe, jednorazowe czynności. Nie ma mowy o znużeniu, które zaczyna dominować po dłuższym kontakcie z przedstawicielami serii Grand Theft Auto. Mafia II to piekielnie mocny strzał między oczy. Czeski produkt wciąga tak bardzo, że zanim zdążycie się znudzić, będziecie oglądać napisy końcowe.

Vito nie potrafi strzelać zza kółka.W Mafii II rolę tę przejmują jego towarzysze.

Zmagania ukończyłem na ostatnim poziomie trudności, bo udostępniona kilka tygodni wcześniej wersja prasowa była dziecinnie prosta i obawiałem się, że z „pełniakiem” będzie podobnie. Na szczęście tym razem wszystko działało jak należy i gra okazała się wyzwaniem, choć wyraźnie łatwiejszym od „jedynki”. W sumie przejście nowej Mafii zajęło mi niespełna jedenaście godzin, przy czym grzecznie wypełniałem kolejne misje, a nie wałęsałem się po mieście bez celu. To ostatnie nie ma zresztą większego sensu, bo w Empire Bay nie ma nic do roboty. Jedna krótka misja poboczna to trochę za mało, żeby odciągnąć użytkownika od wypełniania podstawowych zadań.

Druga Mafia może jawić się jako doskonały produkt, ale do ideału jednak trochę mu brakuje. Radość z zabawy psują różnej maści mankamenty, wynikające z niedopracowana programu. Praktycznie każdy element rozgrywki potrzebuje mniejszej lub większej korekty, co widać gołym okiem już po godzinie zabawy. Przykłady? Bardzo proszę. Zacznijmy od walk na pięści, które są potwornie schematyczne i nie wymagają praktycznie żadnych umiejętności. Pojedynki to zwykłe klikadła, które sprowadzają się do trzymania bloku i oczekiwania na ruch przeciwnika. Szanse na zwycięstwo leżą wyłącznie w udanych kontratakach. Nie ma w nich żadnej finezji, a o tym, czy bójkę wygramy, na ogół decyduje szczęście, bo uderzenia czasem są celne, a czasem nie. Czysta loteria.

Także wymiana ognia pozostawia sporo do życzenia. Przeciwnicy są niewiarygodnie tępi, z reguły poruszają się tylko po ustalonych ścieżkach, co widać, gdy powtarzamy kilkakrotnie jakiś fragment rozgrywki. Niby potrafią chować się za przeszkodami, ale co z tego, skoro wówczas tkwią uparcie w jednym punkcie i wystarczy cierpliwie poczekać, aż wychylą łeb, by zaliczyć pięknego headshota. W delektowaniu się strzelaninami przeszkadza nie tylko marna inteligencja wrogów, ale również skrypty – w niektórych lokacjach zaprogramowano zachowanie żołnierzy wroga, w wyniku czego zawsze postępują oni tak samo, np. kiedy próbujemy dostać się na dach budynku pod koniec gry, na schody zawsze zostaje rzucony granat. Można było pokusić się o coś zdecydowanie ambitniejszego. Od takich rozwiązań są gry z serii Call of Duty.

Bójki to stały element gry.Niestety, ich wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

Dyskusyjne w Mafii II jest także zachowanie policji – stróże prawa potrafią dostrzec z pędzącego radiowozu Vita, który schował się w ciemnym zaułku, a innym razem nie reagują, gdy pod ich nosem bohater tłucze przechodnia na ulicy. W sieci krąży absurdalny film z dema, w którym stojący w krzakach Scaletta zabija ludzi, a następnie nieświadomych niebezpieczeństwa policjantów biegnących na miejsce zdarzenia. Żaden z nich nie jest w stanie dostrzec zabójcy, który jest częściowo ukryty w żywopłocie kilka metrów dalej. Takie kwiatki to w tej grze normalka. Niestety.

Kolejny minus wołający o pomstę do nieba to niewidzialne ściany – w tak wspaniale zaprojektowanym mieście ich obecność to wstyd i hańba. W Mafii II można zabić się, wjeżdżając samochodem w tunel kolejowy! Zapomnijcie też o wejściu do wody, bo niewidoczna bariera skutecznie ochroni Was przed zamoczeniem nóg. Skoro nie dało się zaimplementować pływania, to można było zastosować rozwiązanie z Red Dead Redemption, czyli śmierć po zanurzeniu – lepszy rydz niż nic. Autorzy nie przyłożyli się także w innych kwestiach dotyczących widocznych w mieście obiektów. Absurdalne jest to, że jadąc autem, można roztrzaskać w drobny mak budkę telefoniczną, ale wjazd przy pełnej prędkości w maleńką zwrotnicę kolejową kończy się efektownym zgonem.

W grze obecne są zmienne warunki atmosferyczne.Aura uzależniona jest od pory roku. Tu mamy jesień.

Lekko rozczarowała mnie też końcówka gry. I nie mam na myśli tego, co wydarza się w ostatnich scenach, bo tutaj Czesi stanęli na wysokości zadania, serwując bardzo mocny finał. Chodzi o samo zakończenie całej opowieści, pozostawiające spory niedosyt. Pierwowzórnie prowokował jakichkolwiek pytań, wszystko zostało podane na tacy, historia była kompletna. W nowej Mafii jest wręcz odwrotnie – trudno pozbyć się wrażenia, że fabuła urywa się w najmniej odpowiednim momencie, że brakuje ciągu dalszego, tej ostatecznej kropki nad „i”.

Festiwal narzekań zakończę na polskiej wersji językowej. Cenega postawiła na lokalizację kinową i był to dobry wybór – zdecydowanie lepiej posłuchać świetnych dialogów w oryginalnej wersji, niż po raz setny podniecać się kreacjami Boberka oraz innych weteranów polskiego dubbingu. Problem leży jednak w samym tłumaczeniu – jest ono wyjątkowo wulgarne. Nie przeszkadzają mi przekleństwa jako takie, w końcu bohaterowie gry klną na czym świat stoi, ale autorzy polskiej wersji nawet mniej dosadne wypowiedzi przełożyli tak, że momentami uszy więdną. Czy naprawdę nie dało się użyć łagodniejszych odpowiedników, zwłaszcza tam, gdzie nie było potrzeby korzystać z wulgaryzmów?

Mafia II jest pod wieloma względami znakomita: jest dojrzała, mocno rozbudowana od strony fabularnej, ma kilku wyrazistych bohaterów, wypowiadających bezkompromisowe kwestie w fenomenalnie zrealizowanych cut-scenkach. Jakże to odmienny tytuł od innych gier akcji dostępnych na rynku. Takie cudeńka mogą powstać wyłącznie w tej części globu – choć czescy twórcy nie stronili w żadnym wypadku od obowiązujących standardów, ich dzieło cechuje się głębią nieosiągalną dla amerykańskich produkcji. Nie będzie żadnej przesady w stwierdzeniu, że nasi południowi sąsiedzi stanęli na wysokości zadania – kontynuacja jednego z najlepszych tytułów w historii jest naprawdę dobra i każdy, kto wielbi kultowy pierwowzór, może już teraz kupować sequel w ciemno. Oferuje on dokładnie to samo co „jedynka”, a nawet więcej, bo świat z drugiej Mafii jest znacznie bogatszy i ciekawszy od tego, co widzieliśmy osiem lat temu.

Bohaterowie klną jak szewcy. Wulgaryzmy pojawiają się nawet tam,gdzie ich użycie w ogóle nie jest konieczne.

To jednak tylko jedna strona barykady. Po drugiej stoją techniczne niedoróbki, niechlujstwo w projekcie plansz i dyskusyjne rozwiązania w mechanice rozgrywki. Owszem, na większość tych mankamentów można w ogóle nie zwrócić uwagi – w końcu nikt nie każe nam włazić do wody ani jeździć autem po stacji kolejowej, ale nie da się ukryć, że rozmaite błędy są obecne i czają się na tych użytkowników, którzy postanowią powalczyć z grą i zmusić ją do reakcji na niestandardowe zachowania. Sami musicie sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to dyskwalifikuje Mafię II w Waszych oczach. Jeżeli jesteście w stanie przymknąć na to oko, doświadczycie jednej z najlepszych opowieści gangsterskich w historii, która pewnie przez długi czas nie będzie mieć żadnej konkurencji.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • niebanalna opowieść z zapadającymi w pamięć bohaterami;
  • kapitalnie zrealizowane przerywniki filmowe;
  • bardzo dobre, mocno zróżnicowane misje;
  • świetnie zaprojektowane, żyjące miasto, bardzo różnorodne lokacje;
  • rewelacyjny wprost klimat;
  • duży wybór broni, efektowne strzelaniny;
  • nowatorski system poszukiwania pojazdów i listów gończych;
  • bardzo ładna i stylowa oprawa wizualna;
  • fenomenalny soundtrack, ponad 120 utworów z epoki;
  • piękny smaczek w postaci nawiązania do pierwszej Mafii.

MINUSY:

  • niedosyt po ukończeniu gry, brak definitywnego zakończenia opowieści;
  • słabiutko zrealizowane pojedynki na pięści, nieciekawe, wręcz nudne;
  • różne niedoróbki techniczne, niewidzialne ściany;
  • wyjątkowo wulgarne polskie tłumaczenie.

Pierwsza Mafia okupuje jedno z czołowych miejsc w moim osobistym rankingu najlepszych gier wszech czasów. Na kontynuację czekałem z zapartym tchem, a wyrwaną kurierowi z rąk wersję prasową instalowałem z podnieceniem porównywalnym do rozpakowywania świątecznych prezentów. Odpaliłem, pograłem i... muszę przyznać, że naszym południowym sąsiadom ponownie udało się stworzyć grę niebezpiecznie zbliżającą się do ideału. Na szczególne wyrazy uznania zasługuje wykonanie całego Empire Bay. Miasto jest rozległe i wystarczająco zróżnicowane (ścisłe centrum, doki, fabryki, slumsy, luksusowa dzielnica na wzgórzu), odwiedza się je o różnych porach roku (zimowych klimatów ewidentnie zabrakło w poprzedniej grze), a na dodatek dzięki wielu sprytnym sztuczkom udało się je w znacznym stopniu „ożywić”. Stało się tak głównie za sprawą dużej ilości oskryptowanych, losowych scenek. Są to pozornie drobiazgi, jak chociażby jadący slalomem pijany kierowca czy małżeństwo sprzeczające się przy popsutym pojeździe, ale na takie smaczki zdecydowanie zwraca się uwagę. Swoją rolę w budowaniu klimatu rozgrywki ma też wyśmienity soundtrack, co zresztą fanów pierwszej części nie powinno dziwić.

W nowej Mafii występują proste etapy skradankowe.

Fabuła sequela pod względem jakościowym spokojnie dorównuje tej z „jedynki”, na co największy wpływ mają chyba bardzo wyraziste główne postacie opowieści. Fajnie też, że czeski deweloper nie poszedł w ślady chociażby BioWare i nie odkrył wszystkich kart przed premierą (nawet poprzez screeny), w rezultacie czego zaskakujących momentów w grze nie brakuje. Misje również mnie nie zawiodły. Z dużą radością przywitałem dwa etapy skradankowe, które pomimo ograniczeń wynikających z dość liniowego przebiegu rozgrywki wypadły nadspodziewanie dobrze. Mogłoby się wydawać, że dzięki dodaniu cover systemu i autoleczenia gra stanie się bardzo prosta, ale równowagę zachowano przez dość słabą ogólną wytrzymałość Vita na ogień wroga, wyraźnie oddalone od siebie checkpointy i trudne pościgi samochodowe przy włączonym realistycznym trybie jazdy.

Empire Bay urzeka o każdej porze roku.

Czego zabrakło do pełni szczęścia? No cóż, wypadałoby poruszyć temat wspomnianych pościgów, albowiem w kontynuacji zlikwidowano możliwość jednoczesnego kierowania autem i prowadzenia ostrzału. Sprawia to, że niektóre misje i pościgi stają się niepotrzebnie uciążliwe, zmuszając do wynajdywania innych sposobów na pozbycie się ścigających aut (rozpędzanie się na prostych, wybieranie wąskich uliczek, slalom między słupami itp.). Szkoda, że zabrakło terenów podmiejskich, jak chociażby tamy, którą podczas przejażdżek po Empire Bay można dostrzec w oddali, ale do której nie można podjechać. Czyżby autorzy zostawiali sobie pole do popisu dla DLC (niektóre dzielnice miasta również są odgrodzone przez niezniszczalne barierki)? Ale nieważne, to wszystko drobiazgi. Nie muszę czekać do grudnia, by ogłosić, że Mafia II jest dla mnie grą roku. Rzadko zdarza mi się pogrywać w tak dopracowane produkcje. Szczerze polecam!

Jacek „Stranger” Hałas

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Oceny redaktorów, ekspertów oraz czytelników VIP ?

promilus1 Ekspert 17 sierpnia 2015

(PC) Nie udało się. Piękne miasto, cut scenki, klimat całej historii nie są w stanie przesłonić minusów drugiej części kultowej już dzisiaj gry.

7.5

eJay Ekspert 9 stycznia 2011

(PC) Pierwszą Mafię wspominam naprawdę miło. Pod toną bugów przemycono bowiem wciągającą fabułę, świetnych bohaterów oraz nieziemski klimat. To w zupełności wystarczyło, abym docenił dzieło 2K Czech i ukończył je 2 razy. Sequel to już inna para kaloszy.

6.0

Soulcatcher Ekspert 2 września 2010

(PC) Nie chcę być socjopatą. Chcę mieć wybór czy zabiję kogoś czy nie. Chce mieć wybór czy przestrzelę kolano, przekupię, utnę głowę czy wypuszczę wolno mojego wirtualnego wroga. Mogę być płatnym zabójcą, ale nie chcę być robotem który bezmyślnie zabija niewinnych ludzi.

7.5
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!