Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 2 grudnia 2010, 12:36

Mafia II: Joe’s Adventures - recenzja gry

Kapitalny zestaw rozbudowanych i pomysłowych misji, nienagannie poprowadzona fabuła, masa nowości, świeże rozwiązania, potężny ładunek pierwszorzędnej akcji – niestety, nie w tym dodatku.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Po rozczarowującym dodatku Jimmy’s Vendetta liczyłem na to, że nasi południowi sąsiedzi przypomną sobie, co powinna oferować Mafia, i zamiast zlepka luźno powiązanych ze sobą i banalnych w konstrukcji misji zafundują wreszcie rozszerzenie z konkretną fabułą. Łudziłem się, że twórcy godnie pożegnają się z drugą odsłoną cyklu i zdradzą, jak potoczyły się losy bohaterów po pamiętnej akcji w obserwatorium. Niestety, jak to czasem w życiu bywa, nadzieje te okazały się płonne. Joe’s Adventures – ostatnie DLC przygotowane przez studio 2K Czech z myślą o Mafii II – zawodzi na całej linii.

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda świetnie. Do akcji wkraczamy tuż po aresztowaniu Vita Scaletty i jako Joe Barbaro staramy się ustalić, kto doniósł władzom o nielegalnej sprzedaży kartek na paliwo. Misja bardzo szybko się rozkręca – najpierw zajmujemy się ściganiem zdrajcy, później dla odmiany śledzimy policyjnych tajniaków, a na końcu wkraczamy do ściśle strzeżonego kompleksu, by wykonać właściwe zadanie. To wszystko w pięknej zimowej scenerii, w zupełnie nowych lokacjach (mapa została rozszerzona o tamę i jachtklub w jej północno-wschodnim krańcu) i w naprawdę świetnym wykonaniu. Aż chce się grać.

Momenty są, przez pierwsze pół godziny.

Niestety, tylko przez pierwsze pół godziny. Po wykonaniu wspomnianej misji Joe wyjeżdża z miasta i wraca do Empire Bay dopiero po kilku latach. A że autorom kompletnie zabrakło pomysłu, jak dalej rozwinąć tę opowieść, Barbaro robi dokładnie to samo co Jimmy w poprzednim dodatku – wykonuje proste jak konstrukcja cepa zlecenia i zdobywa w trakcie nich punkty za niestandardowe zachowania, np. zabijanie przeciwników z użyciem środków zapalających czy za jazdę samochodem z ogromną prędkością. Oczywiście o rozbudowanej fabule można zapomnieć. Po przyjęciu zadania na ekranie pokazuje się plansza, a na niej tekst w stylu: „Hej Joe! Ktoś ukradł wóz opancerzony. Zabij go, weź ciężarówkę i odprowadź ją do garażu”. I tak do samego końca.

Dodatek zawiera 25 misji – w sumie ich ukończenie powinno zająć Wam około pięciu godzin. Wynik to bardzo przyzwoity, ale z drugiej strony – nie ma się czym zachwycać. Pod względem konstrukcji zadaniom daleko do tego, co widzieliśmy w drugiej Mafii, ponadto wszystkie bazują na oklepanych schematach – brak nowych pomysłów jest aż nadto widoczny. Na minus trzeba zapisać również katastrofalnie dobrany poziom trudności. Większość misji jest tak łatwa, że przechodzi się praktycznie sama, ale od czasu do czasu natykamy się na absurdalnie trudne wyzwania, które doprowadzają do szału. Tak jest np. ze zleceniem „Bombowa przejażdżka”, w którym musimy przejechać wyznaczony odcinek, nie zwalniając poniżej 35 mil na godzinę. O powodzeniu nie decydują nasze umiejętności, ale czynnik losowy w postaci liczby samochodów na drodze. W rezultacie, jeśli mamy farta, to możemy przelecieć przez to zadanie jak burza za pierwszym razem lub zrobić trzydzieści nieudanych podejść, bez cienia szans na odniesienie sukcesu. Nie lubię takich zagrań.

W Joe’s Adventures grałoby się z pewnością lepiej, gdyby użytkownik miał świadomość, że to, co robi jego podopieczny, ma jakikolwiek sens. Niestety, autorzy najwyraźniej doszli do wniosku, że możliwość powrotu do Empire Bay będzie dla potencjalnych kupców dodatku wystarczającą atrakcją i kompletnie olali tło fabularne. Joe Barbaro jest w tym rozszerzeniu zwykłym chłopcem na posyłki, który wykonuje kolejne zlecenia, bo tak trzeba. Klamrą spinającą wszystko w jedną całość mógłby być wątek zdrady rodziny Clemente, ale został on potraktowany po macoszemu. Pod koniec gry nagle okazuje się, że któryś z dotychczasowych zleceniodawców życzy nam śmierci, więc po prostu idziemy do jego kryjówki i zabijamy go. To wszystko, na co było stać czeskie studio.

Oprócz obszernego zestawu scenariuszy Joe’s Adventures oferuje również inne nowości: trzy ekskluzywne sportowe samochody, dziewiętnaście niewidzianych wcześniej panienek na rozkładówkach Playboya, dziesięć achievementów i wspomniane już wcześniej premierowe lokacje. Brzmi to całkiem zachęcająco, ale i tak autorzy nie wysilili się. Część rzeczy, tak jak np. auto Delizia Grandeamerica, widzieliśmy już na materiałach promujących pierwowzór, ale ostatecznie nie trafiły one do pełnej wersji gry. O tym, że Czesi wykorzystali wycięty z podstawki materiał świadczą nawet dostępne misje. Na przykład zadanie „Koniec interesów” było obecne we wczesnej wersji Mafii II (zlecał je Derek Pappalardo), ale z niewiadomych względów zostało potem usunięte. Teraz nagle przywrócono je do łask, by zasiliło najnowszy dodatek. Komentarz zbędny.

Twórcy rozbudowali północno-wschodni fragment mapy.

Chciałbym móc z czystym sumieniem polecić Wam ten produkt, ale nie mam odwagi. To właśnie takie dodatki, zrobione na kolanie dla szybkiej kasy, w głównej mierze wpływają na negatywną opinię o DLC. Autorzy nie włożyli w to rozszerzenie żadnego wysiłku – brak fabuły, przerywników filmowych i jakiejkolwiek myśli przewodniej świadczy najdobitniej, że rozszerzenie Joe’s Adventures od początku nie miało być niczym więcej, jak zlepkiem przypadkowych misji, na dodatek oklepanych, wtórnych i zbudowanych na bazie treści, które nie były godne znaleźć się w pierwowzorze.

Podsumowując, jeśli wcześniejsze DLC (Jimmy’s Vendetta) przypadło Wam do gustu, to niewykluczone, że spodoba się również ten dodatek. Osobom zawiedzionym poprzednim add-onem spotkanie z Joe’s Adventures kategorycznie odradzam. Szkoda czasu i pieniędzy. Lepiej jeszcze raz skończyć podstawową wersję Mafii II, w którą, pomimo kilku wad, nadal gra się świetnie. Wiem, bo ostatnio sprawdzałem. A o przygodach Joe lepiej jak najszybciej zapomnieć.

Krystian „U.V. Impaler” Smoszna

PLUSY:

  • bardzo fajna pierwsza misja;
  • stosunkowo długi dodatek, bo oferujący co najmniej pięć godzin rozgrywki;
  • nowe lokacje – szkoda, że jest ich tak niewiele.

MINUSY:

  • za dużo Grand Theft Auto w tej Mafii;
  • brak fabuły, brak czegokolwiek, co spinałoby to wszystko w całość;
  • poziom trudności – gra raz jest zbyt prosta, innym razem absurdalnie trudna;
  • masa oklepanych, nudnych schematów;
  • niewielka liczba nowości.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości
Recenzja gry Indiana Jones and the Great Circle - Indy powraca, choć z kryzysem tożsamości

Recenzja gry

Indiana Jones i Wielki Krąg zabierze Was na epicką wyprawę po trzech kontynentach, dobrym fanserwisie, wielu błędach i kilku niedopracowanych mechanikach. Zapnijcie pasy, bo nachodzą turbulencje.

STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad
STALKER 2: Heart of Chornobyl - recenzja. Po 70 godzinach to wciąż gra, którą kocha się pomimo wad

Recenzja gry

Po latach oczekiwań STALKER 2: Heart of Chornobyl w końcu ponownie zaprasza do czarnobylskiej Zony. Ogrom i surowe piękno tego świata miażdży większość innych open worldów, ale sequel ugina się też pod ciężarem błędów i niedoróbek technicznych.

Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a
Recenzja Call of Duty: Black Ops 6 - dobry kandydat na najlepszego współczesnego COD-a

Recenzja gry

Po zeszłorocznej porażce Call of Duty wraca do formy w Black Ops 6. Nowa odsłona błyszczy zupełnie nową mechaniką poruszania się, która rządzi w multiplayerze, i kompletnie zaskakuje paroma motywami w kampanii fabularnej. I jeszcze jest w Game Passie!