autor: Łukasz Malik
Kubusiowe Przedszkole Średniaki - recenzja gry
Kubusiowe Przedszkole – Średniaki to gra edukacyjna, która ma pomóc we wszechstronnym rozwoju intelektualnym pięcioletniego dziecka. Oto, Kubuś pewnego pięknego poranka przypomina sobie, iż jego przyjaciel Kłapouchy ma dziś urodziny.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Kubuś Puchatek jest z pewnością jedną z najbardziej rozpoznawalnych i popularnych postaci z bajek dla dzieci. Wszystko zaczęło się oczywiście od książki Alana Alexandra Milne, wydanej w 1926 roku. Jednak dopiero w 1966 roku w studiu Disney’a narodził się wizerunek Kubusia, jaki znamy wszyscy, od tej pory powstała niezliczona ilość filmów animowanych, kolorowych książeczek, maskotek i zabawek. Może ostatnio gwiazda Kubusia nieco przygasła, bardziej trendy są odrażające Digimony i Pokemony oraz całkiem sympatyczny Bob Budowniczy, ale jestem przekonany, iż dzieło Alana Milne przetrwa próbę czasu, gdyż jest to bajka ponadczasowa.
Nauka z mieszkańcami Stuletniego Lasu
Zanim jednak przejdę do szczegółowego omawiania Kubusiowego Przedszkola, należy się małe wyjaśnienie. Zapewne znawcy Kubusia po przeczytaniu tego śródtytułu mają mnie za niekompetentnego ignoranta, przecież Kubuś zamieszkuje Stumilowy, a nie Stuletni Las. Niestety w programie i instrukcji widnieje ta druga nazwa. Skontaktowałem się w tej sprawie z dystrybutorem, okazało się, iż Stumilowy Las i znane wszystkim „małe co nieco” zostały zastrzeżone przez tłumacza książek o Kubusiu. Łyżka dziegciu w beczce małego co nieco. :-)
Kubusiowe Przedszkole – Średniaki to gra edukacyjna, która ma pomóc we wszechstronnym rozwoju intelektualnym pięcioletniego dziecka. Poszczególne zadania zostały wkomponowane w historię, w której Kubuś pewnego pięknego poranka przypomina sobie, iż jego przyjaciel Kłapouchy ma dziś urodziny. Wędrujemy więc po chatkach mieszkańców Stuletniego Lasu, obwieszczając radosną nowinę o przyjęciu urodzinowym. Każdy z przyjaciół Kubusia boryka się właśnie z jakimś problemem, w którym to będziemy musieli mu pomóc. Warto w tym momencie omówić poszczególne zadania, gdyż one stanowią istotę programu, każde z nich posiada trzy stopnie trudności, które w dowolnym momencie możemy zmienić.
Mission Impossible – czyli zadania specjalne dla pięciolatka
Prosiaczkowi pomożemy pokolorować obrazki – w zależności od poziomu trudności kolorowanki są mniej lub bardziej skomplikowane, dodatkowo na najwyższym poziomie będziemy musieli mieszać kolory, pomoże nam w tym lektor, który wyjaśni, jaki kolor otrzymamy po zmieszaniu dwóch farbek. Obrazków do pomalowania jest dość sporo i na dodatek możemy je przybrać wstążeczkami, motylkami oraz innymi ozdobami.
Tygryskowi pomożemy w skomponowaniu melodii w jego katarynce, w tym zadaniu dziecko uczy się rozpoznawania dźwięków. Jednak jest to zadanie nie do końca udane, gdyż poszczególne piszczałki to jedynie wymysł autorów programu i żądny wiedzy pięciolatek nie nauczy się rozpoznawania dźwięków istniejących instrumentów.
Królik robiący zapasy na zimę poprosi nas o przyklejanie etykietek z ilością warzyw i owoców w poszczególnych słoikach. Na wyższym poziomie trudności sami będziemy musieli włożyć odpowiednią ilość przetworów do słoika, a następnie nakleić etykietę.
Pan Sowa ma problemy z uporządkowaniem zdjęć w rodzinnym albumie, z pomocą przyjdzie Kubuś wraz z graczem. To zadanie ma nauczyć dziecko spostrzegawczości, będziemy musieli odróżniać obrazki po szczegółach, niestety są one bardzo monotonne (przedstawiają jedynie portrety sów różniących się detalami) i zapewne znudzą każdego przedszkolaka po paru minutach zabawy.
W kolejnym zadaniu pomożemy Kangurzycy i Maleństwu w gotowaniu alfabetowej zupy. Na stole mamy ułożonych kilka liter, gdy wskażemy na nią kursorem zostaje ona odczytana przez Maleństwo lub Kangurzycę. Obok leży książka z alfabetem, w której na szaro zaznaczone są literki, które mamy wrzucić do zupy. Ostatnie z zadań powiązanych z fabułą dotyczy samego Kubusia. Udajemy się do jego chatki na małą drzemkę, podczas której misiowi musi przyśnić się prezent dla Kłapouchego. Aby tego dokonać, gracz musi uzupełnić składające się z trzech obrazków historyjki, które powiązane są związkami przyczynowo-skutkowymi, np. na pierwszym obrazku mamy loda, na drugim słońce, gracz musi wybrać kolejny. W tym wypadku będzie to stopiony lód.
Jeżeli odwiedziliśmy już wszystkich przyjaciół, udajemy się na przyjęcie urodzinowe Kłapouchego i oglądamy animację końcową, która na szczęście nie kończy gry. Pozostaje jeszcze możliwość powrócenia do wykonanych wcześniej zadań lub np. odwiedzenie „Drzewa pełnego słów”, które przemawia do nas w dwóch językach – angielskim lub francuskim. Jednak jest to element najmniej dopracowany. Słowa są źle dobrane (zapewne niejeden dorosły ma problem z poprawnym wymówieniem słowa „turtle”, a co dopiero pięcioletnie dziecko), nieposortowane tematycznie, pojawiają się losowo i na dodatek na ekranie nie jest wyświetlona ich pisownia. Jakby tego było mało, głos jest niewyraźny, gdyż dochodzi z dziupli. Drzewo to porażka na całej linii... w zasadzie porażka na całych konarach. :-)
Ostatnią interaktywną atrakcją Kubusiowego Przedszkola są kufry Maleństwa, z których wysypały się wszystkie rzeczy. Naszym zadaniem jest ich posortowanie. Szalik wkładamy do kufra z zimowym obrazkiem, łopatkę do kufra z plażą etc.
Ponadto program umożliwia wydruk zakładek, ćwiczeń edukacyjnych i wizytówek z motywami znanymi z bajek o Kubusiu. Dla rodziców przygotowano kartę postępów – jednak jest ona zupełnie dla nich bezużyteczna. Pokazuje nam tylko procent wykonania każdej z „misji” oraz czas w jakim dziecko się z nim uporało – w praktyce rodzice otrzymują informacje tylko o tym, które z zadań najbardziej wciągnęło nasze dziecko. Nie ma informacji o ilości błędów, ani żadnego szczegółowego raportu.
To tak naprawdę wszystko, co Kubusiowe Przedszkole ma nam do zaoferowania – jest to trochę mało jak na program za 59 zł. Zadania są bardzo krótkie, każde dziecko z niewielką pomocą rodziców lub starszego rodzeństwa nie spędzi nad żadnym z nich więcej niż 10 minut. Oczywiście do niektórych, takich jak np. liczenie czy rozpoznawanie liter, będziemy musieli wrócić dopóki dziecko nie opanuje całości materiału, którego jest tak naprawdę niewiele. Cóż z tego, że Kubusiowe Przedszkole – Średniaki wspomoże pięciolatka w rozpoznawaniu liter i cyfr, skoro aby móc nauczyć się czytać z Kubusiem, należy kupić następny program z serii. Stosunek ceny do czasu zabawy, który oferuje Kubusiowe Przedszkole jest stanowczo za wysoki, zwłaszcza że program ma już ponad dwa lata i dopiero teraz go wydano w naszym kraju. Brakuje także jakiejkolwiek zręcznościowej mini-gry, która przedłużyłaby żywotność tytułu.
Technikalia
Graficznie „Kubusiowe Przedszkole” prezentuje się przeciętnie, z jednej strony mamy bardzo ładnie narysowane tła, z drugiej rozdzielczość 640x480 to zdecydowanie za mało – skutkuje to kanciastymi krawędziami dwuwymiarowych postaci. Można by na to przymknąć oko, wszak pięciolatek na rozdzielczość nie zwróci uwagi, jednak statyczność całej gry to dość poważny zarzut. Główna plansza gry przedstawia Stuletni Las i chatki jego mieszkańców. Jedynym ruchomym elementem są drzwi domków i konary „Drzewa pełnego słów”. Sam Puchatek stoi nieruchomo w jednym miejscu i zamiast animacji spacerowania po lesie widzimy pojawiającą się stopniowo, przerywaną linię. Po niebie nie latają ptaszki ani motylki, a po trawie nie biegają króliczki. Jednym słowem wszechobecna statyczność i nuda.
Dużą zaletą Kubusiowego Przedszkola są bardzo dobrze podłożone głosy. Narratorem i przewodnikiem po grze jest znany z radiowej jedynki i z teleturnieju „1 z 10” Tadeusz Sznuk. Jego ciepły głos i nienaganna dykcja w tej roli sprawują się doskonale. Większość bohaterów przemawia tymi samymi głosami, które zapamiętałem z oglądanej w dzieciństwie dobranocki. Zmianie uległy jedynie głosy Kubusia i Prosiaczka – niestety była to zmiana na gorsze, ale dziecko, które wcześniej oglądało filmy animowane z bohaterami Stumilowego Lasu, na pewno nie zauważy różnicy. Najważniejsze, że Tygrysek i Kłapouchy brzmią świetnie. Szkoda tylko, że wszyscy mają nam do powiedzenia naprawdę niewiele, dialogów jest bardzo mało. W zasadzie każda z postaci rozmawia z nami tylko przed zadaniem, w którym mamy jej pomóc – potem usłyszymy już tylko krótkie komentarze z ich strony. Szkoda, że autorzy Kubusiowego Przedszkola nie do końca wykorzystali ogromny potencjał bajek o misiu o małym rozumku.
Do samego tłumaczenia nie mam większych zastrzeżeń, poza wspomnianym na początku zgrzytem ze Stuletnim Lasem. Jedyny drobny błąd znalazłem w zadaniu, w którym należy posortować rzeczy z kufrów Maleństwa. W pewnym momencie narrator oznajmia, że wszystko zostało uprzątnięte, podczas gdy naszym oczom ukazują się kolejne kufry. Jednak jest to drobniutki błąd w żaden sposób nie rzutujący na całość tłumaczenia i dubbingu.
Kupić, czy nie kupić – oto jest pytanie
Co jak co, ale walorów edukacyjnych i wpajania pozytywnych wartości, takich jak przyjaźń, grze nie można odmówić. To, że zakres materiału jest bardzo wąski to już inna sprawa. Kilka wieczorów (w najlepszym wypadku), które dziecko spędzi z Kubusiowym Przedszkolem na pewno nie będą czasem zmarnowanym. Na pewno będzie to dobry prezent, który dostarczy przedszkolakowi rozrywkę na poziomie. Jeżeli jednak szukasz kompleksowego programu, który będzie dłużej wspomagał dziecko w nauce, możesz śmiało odłożyć Kubusiowe Przedszkole z powrotem na półkę. Końcowa ocena, ze względu na objętość programu i niedopracowane niektóre elementy („Drzewo pełne słów”, karta postępów) nie może być wyższa, niestety.
Łukasz „Verminus” Malik
PLUSY:
- pomaga we wszechstronnym rozwoju intelektualnym dziecka;
- świetnie dobrane głosy i lektor;
- możliwość wydruku kubusiowych gadżetów.
MINUSY:
- objętość zadań;
- niedopracowanie niektórych elementów;
- bezużyteczna karta postępów;
- statyczność i uboga animacja;
- stosunkowo wysoka cena.