autor: Maciej Myrcha
Harry Potter i Więzień Azkabanu - recenzja gry
Harry Potter i Więzień Azkabanu to czwarta gra oparta na książkach J.K. Rowling opowiadających o przygodach tytułowego Harry’ego Pottera oraz dwójki jego przyjaciół Rona Weasley’a i Hermiony Granger.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Na początku była książka
Zanim przejdę do meritum, czyli recenzji gry, kilka słów wstępu na temat fenomenu znanego pod imieniem Harry Potter. Na pewno niejednokrotnie zastanawialiście się, jak to się stało, iż taki niepozorny chłopiec, o niesfornej czuprynie wiecznie opadającej na czoło naznaczone blizną w kształcie błyskawicy, stał się w krótkim czasie idolem milionów ludzi na całym świecie? Co sprawiło, że wśród, no powiedzmy, dziesiątek tysięcy stworzonych w umysłach pisarzy fantastycznych światów, postaci, zjawisk, stworzeń, właśnie ten chłopiec przyćmił swą sławą całą resztę? To pytanie nurtuje mnie praktycznie od pierwszego zetknięcia z Harrym Potterem i zapewne będzie nurtować jeszcze czas jakiś, ponieważ nie znalazłem na nie odpowiedzi. Nie ulega jednak wątpliwości, iż chłopiec ten fenomenem jest i przynosi krociowe zyski swojej "mamie", pani J.K. Rowling. A tam, gdzie są zyski, od razu pojawia się przemysł filmowy, wietrząc okazję do nabicia sobie kabzy. I tak też się stało w przypadku Harry'ego Pottera, którego przygody z Kamieniem Filozoficznym oraz Komnatą Tajemnic mogliśmy oglądać na ekranach kin jakiś czas temu, a wydarzenia związane z Więźniem Azkabanu, czyli trzecią częścią cyklu, święcą obecnie tryumfy kinowe. Przemysł gier komputerowych postanowił również uszczknąć co nieco dla siebie z tego rogu obfitości i pod szyldem firmy Electronic Arts, która kupiła prawa do produkcji gier opartych na filmowych adaptacjach książek o młodym czarodzieju, tworzy kolejne ich elektroniczne odpowiedniki. Tak więc po pierwszych dwóch częściach, przyszła kolej na Harry'ego Pottera i Więźnia Azkabanu.
Co w Hogwarcie piszczy?
Przyznam się, że z napisaniem recenzji trochę zwlekałem, czekając na pojawienie się filmu w kinach, gdyż chciałem porównać wszystkie 3 wersje tej części - książkową, filmową, no i "grową" oczywiście. Nie będę Was zanudzał długimi wywodami na temat tego, co mi się podoba a co nie, dodam tylko, iż wersje te "doceniam" w przedstawionej przed chwilą kolejności. Ponieważ gra oparta została na fabule filmu, spodziewałem się, iż większość, jeśli nie wszystkie, wydarzenia z filmu zostaną przeniesione na grunt elektroniczny. Nic bardziej mylnego, grę Harry Potter i Więzień Azkabanu można określić jako luźne wariacje na temat filmu pod tym samym tytułem. Co prawda, pierwszy poziom rozgrywki zakończony spotkaniem Harry'ego z Dementorem, czy też lekcja opieki nad magicznymi stworzeniami, umiejscowione są blisko swoich ekranowych pierwowzorów, ale na przykład taka lekcja poskramiania bogina została zamieniona w dziwne, zręcznościowe przemierzanie komnat zamku Hogwart. Zresztą cała konwencja gry została utrzymana w podobnym klimacie - oś rozgrywki niby toczy się wokół akcji z filmu, mamy i Syriusza Blacka i uwolnienie Hardodzioba (aczkolwiek zupełnie inne niż w kinie), jednak wszystko to jest tylko tłem do zręcznościowo - platformowych przygód trójki naszych bohaterów. Tak, trójki bohaterów, ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich dwóch gier "potterowych", tutaj sterować możemy jednocześnie Ronem, Hermioną i Harrym. Co prawda sterowanie w tym przypadku ogranicza się do jednej, głównej w danym momencie osoby, podczas gdy pozostała dwójka nas wspiera na przykład zbierając fasolki czy użyczając pomocy przy rzucaniu czarów, jednak już samo przedstawienie 3 osób na jednym ekranie jest pewnym novum dla fanów Pottera.
Niestety, główna postać jest automatycznie wybierana przez komputer, tak więc nie mamy wpływu na to kim w danym momencie sterujemy, co było podkreślane jako jeden z głównych atutów rozgrywki w zapowiedziach gry. Cel naszych poczynań jest dość prosty - musimy ukończyć trzeci rok nauki w szkole magii. W tym celu przechodzimy kolejne poziomy wtajemniczenia w rzucaniu czarów, zakończone swego rodzaju egzaminami, oraz rozgrywamy mini gry. Przechadzając się po zamku i innych pomieszczeniach zbieramy fasolki wszystkich smaków, ciasta dyniowe oraz "kociołkowe", za które możemy nabyć różne dobra w sklepie Reda i George'a Weasleyów, czekoladowe żaby przywracające nam zdrowie oraz oczywiście karty kolekcjonerskie.
A com widział i com słyszał...
W kwestii oprawy graficznej firma Electronic Arts musiała sporo się nasłuchać narzekań od fanów, ponieważ grafika została dość znacznie poprawiona w stosunku do poprzednich części gry. Niestety, wygląda na to, że graficy stracili po pewnym czasie zapał, bo jeśli główne postaci, czyli Harry, Ron, Hermiona, a nawet profesorowie Lupin czy Dumbledore, są przedstawione dość szczegółowo, to już nie można tego powiedzieć o pozostałych. Zostali oni potraktowani bardziej niż po macoszemu i mijanie ich z bliskiej odległości do najprzyjemniejszych wrażeń estetycznych nie należy. To samo można powiedzieć o lokacjach, szczególnie zewnętrznych, gdzie aż się prosi, żeby dorzucić jeszcze kilka poligonów, no i by zrobić coś z zachodzącymi na siebie do czasu do czasu teksturami. Ogólnie jednak grafika prezentuje się na dość przyzwoitym poziomie (chociaż do doskonałości brakuje jeszcze duuużo) i rozgrywka toczy się w przyjemnym otoczeniu. Na znacznie wyższym poziomie stoi natomiast oprawa dźwiękowa - tutaj należą się brawa dla kompozytorów - muzyka jest stonowana i dopasowana do sytuacji, dźwięki otoczenia nie są zbyt natarczywe, a głosy aktorów dobrano bardzo starannie. Jest to chyba jeden z nielicznych przykładów gier, w których nie byłem zmuszony wyłączyć głośników po pewnym czasie. Zwiększono także interaktywność rozgrywki, o ile można to tak nazwać – przechodząc obok innych uczniów szkoły magii, możemy dostać jakieś wskazówki odnośnie dalszej rozgrywki, czy też kupić karty kolekcjonerskie.
Łyżka dziegciu w garncu miodu
Ci, którzy czekali na głos niezadowolenia, doczekali się - teraz będę wylewał swoje żale. Nie należę do zatwardziałych zwolenników małego czarodzieja, aczkolwiek przeczytałem wszystkie wydane książki z tej serii, byłem na wszystkich dostępnych w chwili obecnej filmach i przeszedłem wszystkie gry z Harrym Potterem w tytule. W związku z tym przypisuję sobie prawo do krytyki dotyczącej Więźnia Azkabanu. Po pierwsze, ja rozumiem, iż dostaliśmy oddzielny produkt jakim jest Quidditch World Cup, a i w filmie mecz przedstawiony został dość pobieżnie, ale całkowite zrezygnowanie z niego w grze, jest według mnie karygodne. Po drugie – Mapa Huncwotów. Czytając książkę często zastanawiałem się jak to coś wygląda, oglądając film byłem zaskoczony pomysłowością i sposobem jej przedstawienia, grając w grę czułem jedynie zażenowanie, że tak dobry pomysł można było kompletnie zaprzepaścić. Mapa obecna w grze zupełnie do niczego się nie przydaje – pokazuje tylko rozmieszczenie komnat i miejsce, w którym się znajdujemy – przyznacie więc, że z pierwowzorem ma niewiele wspólnego.
Kolejny minus na mojej liście – wielkość i ilość lokacji. O ile nie mogę przyczepić się do komnat napotykanych na ćwiczeniach zaklęć czy też podczas egzaminów, o tyle do wyglądu samego Hogwartu i jego otoczenia mam bardzo dużo zastrzeżeń. Już podczas oglądania filmu zaświtała mi w głowie myśl, iż ten mój wyobrażony Hogwart, a to co widzę na ekranie, to zupełnie dwie różne rzeczy. Wcielając się w grze w Harry'ego byłem już pewien, że moje wyobrażenia zostały wystawione na ciężką próbę. Co z tego, że szkoła ma 7 pięter (i podziemia), jeśli większość z nich, to dosłownie dwa pomieszczenia na krzyż? Wielki dziedziniec przed szkołą, to mały plac zabaw z rachityczną fontanną, a chata Hagrida, to jakiś dziwny domek z przyczepionym do niego polem z kilkoma dyniami. Wiem, że leżącego się nie kopie, ale muszę wetknąć jeszcze jedną szpilę. Harry Potter z definicji przeznaczony jest dla osób “małoletnich”, nie dziwi więc fakt, iż gry również zostały uproszczone do maksimum. Ale to, co autorzy zrobili z Więźniem Azkabanu, sięga już szczytu infantylności. Nadal nie można zginąć (przynajmniej mnie się nie udało), ani nikogo zabić (z wyjątkiem pozbywania się Impów i Złośliwych Wróżek, czy też ognistych salamander). Nie rozumiem jednak, dlaczego twórcy gry zrezygnowali choć z częściowej ingerencji w rzucanie czarów – wystarczy tylko wycelować różdżkę i wcisnąć “spust” - prowadzona przez nas osoba sama wybierze odpowiedni czar i odpali go do celu (chociaż czasami trzeba to zrobić dwa razy, lub przy pomocy pozostałej dwójki przyjaciół). Chwilę ekscytacji może wzbudzić jedynie zaklęcie Patronusa, które wymaga wyczucia momentu wypuszczenia czaru. Dodatkowo, przeważnie wszystko na co można rzucić czar, oznaczone jest symbolem danego zaklęcia (oprócz sekretnych miejsc), tak więc gracz nie powinien mieć najmniejszych problemów z kontynuowaniem rozgrywki (nawet skoki w odpowiednich miejscach automatycznie przenoszą nas do celu). Ogólnie mówiąc gra jest zbyt prosta (chociaż niektórzy mogą to poczytać za jej plus), a jej ukończenie, nawet ze znalezieniem wszystkich sekretów i kart kolekcjonerskich, nie powinno zająć więcej niż 5-6 godzin (jedyne przy czym siedziałem dłużej, to ostatni etap lotów na hipogryfie – ale to pewnie dlatego, że myszka mi się zabrudziła). I byłoby to może coś na in plus, gdyby nie fakt, że po przejściu całej gry, nie ma się ochoty do niej powracać.
Kończ Waść, Pottera oszczędź
Oj, przeczytałem kilka ostatnich zdań i widzę, że Harry'emu mocno się ode mnie oberwało. Tak więc spróbuję nieco załagodzić nastrój. Wszystkie opisane przeze mnie minusy (no, może poza niezgodnością z filmem czy zgrzytami z grafiką), zamieniają się paradoksalnie w plusy, gdy zasiądzie przy niej nasz milusiński. Przecież to chyba z myślą o najmłodszych pani Rowling napisała książkę i w podobnym tonie została stworzona gra. Nie doświadczymy tu przemocy wylewającej się z ekranów, dostaniemy za to bajecznie kolorowy świat magii oraz oczywiście ulubieńca 99% procent dzieci – Harry'ego Pottera i jego przyjaciół. Starsi gracze mogą potraktować przygodę z Więźniem Azkabanu jako trening nadgarstka i wprawki do bardziej wymagających platformówek, oraz oczywiście pooglądać jacy to arcyciekawi czarodzieje i czarodziejki użyczyli swoich twarzy i życiorysów do kolekcji kart magicznych. Podsumowując, Harry Potter i więzień Azkabanu, to pozycja skierowana do najmłodszych, stanowiąca kolejny krok w ewoluowaniu tej serii, chociaż do doskonałości jeszcze sporo jej brakuje. Ale pograć można.
Maciej „Elrond” Myrcha