autor: Emil Ronda
Gran Turismo 4: Prologue - recenzja gry
Czy słynne studio developerskie Polyphony Digital, odpowiedzialne za najbardziej rozpoznawalną serię wyścigową na konsolach, jest w stanie jeszcze bardziej rozbudzić nadzieje związane z nadejściem Gran Trusimo 4 za pomocą swojego „Prologu”?
Recenzja powstała na bazie wersji PS2.
Czy słynne studio developerskie Polyphony Digital, odpowiedzialne za najbardziej rozpoznawalną serię wyścigową na konsolach jest w stanie jeszcze bardziej rozbudzić nadzieje związane z nadejściem Gran Trusimo 4 za pomocą swojego „Prologu”? Załóżmy więc, że wyraz ten oznacza część wstępną jakiegoś dzieła, wprowadzającego odbiorcę w bieg akcji i w tym kontekście przyjrzyjmy się tej grze.
Część (gra) wstępna?...
GT4 Prologue daje Graczowi możliwość zasmakowania tego, co w pełnej krasie zostanie mu podane przy okazji premiery pełnej wersji gry. Tryby tu dostępne to jedna z największych bolączek – jest ich mało. Najwięcej czasu spędzicie przy zaliczaniu licencji - dobrze znanego elementu ze wszystkich części GT. Mamy tu liczbę 40. testów różnego rodzaju – od zmieszczenia się w czasie z przejazdem przez kawałek trasy, przez wymierzenie drogi hamowania, po zadania stawiające nam za cel pokonać startujących z wyprzedzeniem konsolowych rywali. Większość testów trwa krótko, jednak nie zdziwcie się, jeśli przyjdzie Wam kilka godzin męczyć się np. na trasie Fuji Speedway, gdzie macie 10 okrążeń na wyprzedzenie rywali, przy czym każdy drobny błąd/ wypadnięcie z trasy kończy zawody; można się wkurzyć niemiłosiernie, ale z drugiej strony muszę przyznać, że dawno już większej motywacji w żadnej innej grze nie miałem (tu wychodzi na wierzch od lat znana, olbrzymia grywalność Gran Turismo)! Za nasze poprawne popisy w testach otrzymujemy medale: brązowy, srebrny lub złoty, przy czym ten z najcenniejszego kruszcu zdobyć niemal na każdym teście jest bardzo trudno. Zgarniając przynajmniej brąz, możemy być pewni, że do naszej kolekcji trafia...
...samochód. Wygrany wózek możemy potem dowoli testować w trybie Arcade, a ten sprowadza się jedynie do jazdy na czas na pięciu dostępnych trasach (w tym na trzech możemy ścigać się z jadącymi jak po sznurku konsolowymi kierowcami). W kwestii trybów to tyle! Tak, korekta na pewno nie wycięła części tekstu. Natomiast wracając do samochodów – naliczyłem ich 64, a większość z nich czeka na odkrycie. Samochodów jak na gry wyścigowe i tak jest sporo, a w porównaniu z pełną wersją GT4 – to tylko kropla w morzu, w którym przyjdzie nam się pławić. A więc jazdy testowe, zdobywanie samochodów i....jazda na czas na pięciu trasach – na to możecie się przygotować w przypadku tej gry i praktycznie na nic więcej. Brak nawet trybu multiplayer. Mało, no ale to przecież „gra wstępna”...
....jakiegoś dzieła
Graficznie Prologue prezentuje niemal całkowity kunszt wyczekiwanego GT4. Modele samochodów to prawdziwe piękności usiane olbrzymią ilością poligonów, niczym bezchmurne, nocne niebo letnimi gwiazdami; ślicznie to wygląda. Otoczenie jest pełne detali, choć czasem irytują niskie jakości tekstur (to przez samochody, które troszkę po prostu dystansują wykonaniem całą resztę), szczególnie jeśli grało się w Project Gotham Racing 2 czy Rallisport Challenge na Xboxa. Jednak mam do czynienia z PS2 i na tym polu to i tak najładniej wykonana gra wyścigowa. Nie sposób nie wspomnieć o teksturach asfaltu i efektu odbijających się w nim promieni słonecznych – przy architekturze PS2 to co tu zobaczymy w tej materii, to nie lada wyczyn deweloperów.
Dźwięki wydawane przez silniki jak zwykle zachwycają, a już szczególnie swą różnorodnością. Tak jak olbrzymia ilość samochodów jest znakiem szczególnym serii, tak i jest z dźwiękami uderzeń i kolizji – kartonowe pudełka w natarciu, czyli sztucznie, plastikowo (tekturowo raczej) i jakoś bez wyrazu. W Prologu nie dane nam jest posłuchać muzyki podczas wyścigów, a np. w GT3 ścieżka dźwiękowa była mocną stroną oprawy AV. Brak tego elementu drastycznie zaniża wrażenia wypływające z nastawiania ucha przy graniu w GT4 Prologue.
....wprowadzającego w bieg akcji
Polyphony trafnie nadało podtytuł tej grze. W zasadzie trzeba powiedzieć, że to demo, a nie gra sama w sobie. Do polski dystrybutor sprowadził jednorazową partię i po jej wyprzedaniu nie będzie już na rynku Prologue’a. I dobrze – mniej ludzi nabędzie ten tytuł. Lepiej kupić bowiem pełnowartościową grę. Maniakom serii nie dziwię się, że kupią/kupili ten tytuł, ale całej reszcie odradzam. Mała ilość trybów jest oczywiście usprawiedliwiona, ale cena, z jaką sprzedawane jest GT Prologue, już nie. 159 zł to zbyt dużo, jak na to, co ma do zaoferowania ta pozycja. Jeśli jakimś jednak cudem zdobędziecie Prologue bez ponoszenia kosztów – oczywiście nie czekajcie i nakarmcie konsolę płytą.
Gran Turismo 4 będzie wielkie – to fakt. Będzie też niezwykle grywalne. Ale Prologue pokazuje, że seria stoi za bardzo w miejscu, że czas na większe zmiany. Uciekający z drogi kibice na trasie Grand Canyon są ciekawym i klimatycznym patentem w grze, ale nie przesłonią faktu (choćby wszyscy murem stanęli), że nie dane nam będzie wyjechać ani metr za trasę, ani także sturlać się do tego pięknego kanionu, a efekt uderzenia o bandę, czy reklamę wywołuje u mnie politowanie nad niezmienionym od lat wykonaniem tego elementu. Może i są to szczegóły, ale Was też będą drażnić.
Proluge faktycznie wprowadza nas w to, na co czekamy z nadejściem „czwórki”. Magia serii wisi tu w powietrzu i zapewne sam dam się wciągnąć w kolejną odsłonę na niezliczone godziny, czego i Wam życzę. Ale Gran Turismo 5 musi być już inne. I to w wielu elementach, a zapewne przy okazji recenzji Gran Turismo 4 (nie wątpię, że dużo wyżej ocenionej) słowa te padną jeszcze raz.