autor: Maciej Jałowiec
FlatOut: Apokalipsa - recenzja gry
Pokręcone ewolucje, mnóstwo wyzwań, kraks i nieustanne wciskanie gazu w podłogę – nowy FlatOut oferuje dokładnie ten sam rodzaj zabawy, co poprzednie części z tej serii.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Niezmiernie cieszy mnie fakt, że w nowym tysiącleciu zdecydowano się stworzyć serię gier, która mogła stać się duchową następczynią cyklu Destruction Derby. Pierwszy i drugi FlatOut to tytuły, które – choć nie znalazły się na szczytach list bestsellerów – dostarczyły masę niezobowiązującej rozrywki wszystkim, którzy zapragnęli troszkę porozbijać się wirtualnym samochodem. Teraz na PC trafiła trzecia część serii i choć jest to gra równie dobra jak poprzednie odsłony cyklu, Ultimate Carnage (w Polsce z podtytułem Apokalipsa) jest tylko remake’iem „dwójki”. Co to oznacza w praktyce? Mnóstwo tras, aren, wyzwań i samochodów zaczerpniętych właśnie z FO2.
Możemy zatem bawić się w kilku różnych trybach rozgrywki. Pierwszy z nich to tzw. FlatOut Mode, w którym pniemy się po kolejnych szczeblach kariery. Zbieramy fundusze, za które potem kupujemy samochody i tuningujemy je. Naszymi cackami możemy jeździć w normalnych wyścigach albo brać udział w derbach – starciach na arenach, w których zwycięzcą jest kierowca ostatniego, poruszającego się jeszcze pojazdu.
Auta podzielono na trzy klasy, różniące się prędkością i wytrzymałością. Wozy przynależne do każdej z nich mogą brać udział tylko w sobie właściwych imprezach – sportowe samochody dominują na trasach miejskich, natomiast przeznaczeniem tych poskładanych na złomowisku (po uprzednim wzmocnieniu klatki i wymianie silnika na sprawny, rzecz jasna) jest jazda po wsiach i lasach. Każde zawody – a jest ich blisko 50 – składają się z kilku wyścigów, oferując łącznie ponad 300 imprez samochodowych. Brzmi imponująco. Co więcej, jeśli ktoś zechce zdobyć same złote puchary, czeka go kilkanaście lub wręcz kilkadziesiąt godzin naprawdę przedniej zabawy.
FlatOut Mode ma naturalnie swoje wady. Najpoważniejszą jest ta, że trasy w późniejszym etapie rozgrywki niewiele (o ile w ogóle) różnią się od tych, z którymi mamy do czynienia zaraz na początku kariery. Nie jest to jednak poważny mankament, bo choć scenerie są te same, zmieniają się samochody przeciwników, a gracz – chcąc im dorównać – musi i swoją maszynę wymienić na lepszą.
Drugi tryb nazwano Carnage – jest to nic innego jak seria wyzwań, opartych na wyrządzaniu jak największych szkód na trasie lub na szaleńczej jeździe z zamontowaną w samochodzie bombą. Niektóre zadania wymagają także wystrzelenia kierowcy z szoferki i kierowania nim w locie, tak aby trafił w jakiś konkretny cel, np. w kręgle. Tryb ten również oferuje wiele godzin rozrywki, bowiem niektóre wyzwania są niezwykle trudne i trzeba do nich podchodzić nawet i kilkadziesiąt razy. Pozostałe formy zabawy to oczywiście pojedyncze wyścigi i granie z innymi pasjonatami szaleńczej jazdy przez Internet lub przy jednym komputerze (gracze ustalają wówczas kolejność, według której będą wykonywać dane konkurencje).
Ultimate Carnage zachowało najlepsze cechy poprzednika. Przede wszystkim wciąż możemy się cieszyć świetnie wykonanym arcade’owym modelem jazdy. Samochód prowadzi się rewelacyjnie, cały czas można utrzymywać dużą prędkość, która w grach o takiej tematyce jest po prostu nieodzowna. Wrażenie szybkości, zwłaszcza gdy działa nitro, sprawia, że ciężko oderwać oczy od monitora – gracz całym swym umysłem koncentruje się na prowadzeniu wozu. Nowy FlatOut posiada tę specyficzną zaletę, którą powinna mieć każda gra – podczas zabawy, wszystko, co mieści się poza ekranem, przestaje się liczyć; ważne jest tylko to, co dzieje się na trasie lub arenie.
Całkiem wysoki poziom prezentuje również fizyka. Została tak stworzona, by była jak najbardziej widowiskowa. Wjechanie w stertę opon owocuje efektownym wyrzuceniem ich w powietrze, przejazd przez ogrodzenie sprawia, że to ładnie się rozlatuje, a jego kawałki fruną we wszystkie strony. Podobnie ma się rzecz z pojazdami – kraksy często kończą się efektownym, wręcz przykuwającym do monitora dachowaniem, a rezultatem korzystania ze skoczni są loty, których nie powstydziłby się żaden film akcji. Model zniszczeń jest bardzo szczegółowy, podobnie jak w poprzednich częściach serii, choć zapewne zostanie pobity, gdy na PC nadjedzie Burnout Paradise. Jedyne, co może przeszkadzać w fizyce, to zachowanie drobnych przedmiotów. Leżące na dachu lub masce pudełka i opony nie spadają z wozu nawet przy prędkości 170 km/h. Reagują dopiero wtedy, gdy gwałtownie skręcimy lub zatrzymamy się.
Ultimate Carnage wcześniej zostało wydane na najnowszą konsolę Microsoftu, także PC-towcy zostali uraczeni zwykłą konwersją. Jest ona bardzo przyzwoita, aczkolwiek litery A, B, X i Y trochę dziwnie wyglądają w produkcji, która wyszła na komputery osobiste. Przy przenoszeniu gry z Xboksa 360 na PC nie zapomniano o kilku ważnych opcjach, takich jak obsługa gamepada od tejże konsoli czy korzystanie z systemu osiągnięć (achievements). Gra jest objęta programem Games for Windows, toteż zawsze łączy się z informacjami zawartymi w GamerTagu gracza. Jeśli uda mu się wykonać jakiś premiowany wyczyn, konto osoby grającej zostaje zasilone odpowiednią liczbą punktów.
Nowy FlatOut oferuje wiele godzin rozrywki i dający sporo frajdy zręcznościowy model jazdy. Takie połączenie wydaje się być idealne – satysfakcjonuje ono zarówno spędzających dużo czasu przy jednym tytule wytrawnych graczy, kończących go w 100%, jak i osoby włączające komputer raz na jakiś czas, żeby rozerwać się przy produkcjach pozbawionych nadmiernej brutalności. Co więcej, tryb rozgrywki przeznaczony dla kilku graczy dysponujących tylko jednym komputerem wyłącznie poszerza spektrum potencjalnych odbiorców. Nie jest jednak aż tak różowo, jak byśmy chcieli – grze niestety brakuje opcji dzielenia ekranu dla dwu lub więcej osób.
Największy problem z tą pozycją jest taki, że oferuje ona praktycznie to samo co FlatOut 2, zatem dla jego posiadaczy kupno UC jest w tym momencie wyjątkowo nieopłacalne. Osoby te powinny odłożyć ewentualny zakup na później, aż gra trafi do jakiejś taniej serii czy też pojawi się jako dodatek do gazety lub czasopisma.
Twórcy postanowili nie poprawiać zbytnio również i grafiki. Jest ona tylko niewiele lepsza od tej znanej z FO2 i choć wygląda bardzo przyzwoicie, widać że nie jest to jakość prezentowana przez gry wydane w tym roku. Dużo lepiej wypada natomiast muzyka, a konkretnie ścieżka dźwiękowa. Ta jest już całkowicie nowa i rewelacyjnie dobrana do tematyki UC. Mocne uderzenia podczas jazdy potęgują przyjemność płynącą z prowadzenia pojazdu i wygrywania kolejnych wyścigów.
Podsumowując, nowa części serii FlatOut to nic innego jak część druga podana w nowym opakowaniu i z wyjątkowo mizerną listą zmian w stosunku do poprzedniczki. Wtórność i kwestie cenowe przemawiające za FO2 nie zmieniają jednak faktu, że Ultimate Carnage to świetna produkcja, oferująca wiele godzin przedniej zabawy. Za parę miesięcy cena gry spadnie, a wówczas obcowanie z nią należycie wypełni graczom czas poświątecznej posuchy w nowym roku.
Maciej „Sandro” Jałowiec
PLUSY:
- to wciąż świetna gra o wyścigach samochodowych;
- współpraca z padem od X360 i system osiągnięć;
- świetny model jazdy i przyzwoita fizyka;
- pozwala bawić się kilku osobom przy jednym komputerze;
- oferuje kilkadziesiąt godzin dobrej rozrywki;
- rewelacyjna ścieżka dźwiękowa;
- przyzwoita grafika.
MINUSY:
- niesłychana wtórność pod względem tras, pojazdów i trybów zabawy;
- przegrywa pojedynek cenowy z poprzednią częścią serii;
- brak opcji dzielenia ekranu w trybie wieloosobowym.