FlatOut 2 - recenzja gry
FlatOut 2 jest jeszcze lepszy od swojego poprzednika. Gra wprowadza wiele interesujących zmian, ze szczególnym uwzględnieniem poprawionego modelu jazdy, który zachęca do wyjątkowo agresywnej i przy tym w pełni kontrolowanej jazdy.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Premiera pierwszej części FlatOut’a okazała się być sporą niespodzianką. Gra zachwycała nie tylko świetnie wykonanymi kraksami z udziałem startujących w zawodach pojazdów, ale i wspaniale zrealizowanymi zniszczeniami znajdujących się w otoczeniu różnorakich obiektów. Niektórzy gracze narzekali co prawda na momentami dziwaczny model jazdy czy stosunkowo krótką karierę. Nie zmienia to jednak faktu, iż gra odniosła duży sukces. Na wydanie oficjalnej kontynuacji nie musieliśmy więc zbyt długo czekać. Warto w tym miejscu zauważyć, iż w międzyczasie FlatOut właściwie nie doczekał się solidnej konkurencji. Pomijam tu oczywiście rynek konsolowy, na którym niepodzielnie zdaje się rządzić seria Burnout. Posiadacze PeCetów tak na dobrą sprawę mogli jedynie zaszaleć w Crashday’u. Gra ta prezentowała jednak nieporównywalnie niższy poziom wykonania. W moim przekonaniu walki były zdecydowanie mniej emocjonujące, a dodanie broni przyczyniło się jedynie do zwiększenia niepotrzebnego chaosu na polu bitwy. O tej grze i kilku innych możemy jednak całkowicie zapomnieć, gdyż drugi FlatOut doczekał się premiery.
Ci z Was, którzy pierwszą część gry znają od podszewki, w opcjach oferowanych przez omawianą kontynuację powinni się bardzo szybko odnaleźć. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, iż nie mamy tu do czynienia z klasycznie zrealizowanym sequelem, z niewielką liczbą istotnych zmian. FlatOut 2 ma do zaoferowania całkiem sporo, przez co powinien w równym stopniu zainteresować zarówno sympatyków poprzedniej odsłony serii, jak i kompletnych nowicjuszy, którzy z podobnymi ścigałkami nie mieli wcześniej do czynienia. Zdecydowanie najpoważniejsze zmiany objęły zastosowany przez producentów model jazdy. W pierwszej części serii momentami sprawiał on wrażenie niedopracowanego. Niektóre samochody zachowywały się w dość nieprzewidywalny sposób, co zdecydowanie mogło się wielu osobom nie podobać. Tym razem jest jednak inaczej. FlatOut 2 w dalszym ciągu jest typowo arcade’owym produktem. W szczególności widać to na przykładzie pojazdów, w których zastosowano napęd na tylne koła. Wykonywanie efektownych i zarazem przydatnych poślizgów nie sprawia tu najmniejszych problemów. Zdecydowanie nie ma jednak na co narzekać, gdyż poprawiono najistotniejszą kwestię. W trakcie jazdy mamy bowiem wrażenie pełnej kontroli nad autem. Nie muszę chyba dodawać, w jak dużym stopniu powinno to zmienić podejście przeciętnego gracza do zabawy. Nie tylko można pozwalać sobie na wykonywanie wielu agresywnych manewrów, ale i w skuteczniejszy sposób poprawiać ewentualne błędy.
Świetnie ukazano również pracę zawieszenia. W szczególności widać to na trasach rozgrywanych w trudnym terenie. Pozornie niewielka skocznia może doprowadzić do chwilowej utraty kontroli nad pojazdem, w rezultacie czego taki manewr zakończy się najprawdopodobniej efektownym dachowaniem lub wpadnięciem na jedno z okolicznych drzew. Większość takich sytuacji można jednak przewidzieć. Gra ponadto wybacza wiele agresywnych zachowań. Przykładowo, niektóre zakręty można bezproblemowo ścinać, nawet wtedy gdy w takim miejscu znajduje się większy rów. W najgorszym przypadku sterowany przez nas wóz nieznacznie jedynie zwolni. Nieźle zrealizowano również kwestię osiągów poszczególnych maszyn. Jadąc pick-up’em faktycznie czuje się ogromną masę tego pojazdu, w rezultacie czego większość rzeczy można taranować, lecz trzeba się liczyć z gorszymi czasami okrążeń. Z racji tego, iż mamy tu do czynienia z dość nietypowymi wyścigami, duże prędkości zaliczają się raczej do rzadkości. W początkowej fazie zabawy najczęściej jest to około stu kilometrów na godzinę.
W ten oto sposób doszliśmy do najciekawszego elementu tej gry – mającej miejsce w trakcie rozgrywania praktycznie każdego wyścigu totalnej rozwałki. FlatOut 2 pozytywnie zaskoczy przede wszystkim tych graczy, którzy sądzili, iż pierwsza część serii stanowiła szczyt możliwości programistów, grafików i innych osób, które pracowały nad tym projektem. Kraksy w recenzowanej grze stoją na jeszcze wyższym poziomie. Nie można również ukryć, iż w wielu sytuacjach odgrywają one dość istotną rolę. Zacznijmy może od akcji z udziałem samych pojazdów. Napisałbym, iż są one BARDZO efektowne, ale wielu Czytelników nie lubi chyba, jak się ciągle powtarzam. Pojazdy w wyniku kolejnych kraks tracą zderzaki, maski, drzwi... co tylko dusza zapragnie. Nie zabrakło również pojawiających się w powietrzu setek malutkich części. W przeciwieństwie jednak do takiego Crashday’a, podobne sceny nie obciążają w żaden sposób komputera, a wyglądają równie dobrze. Wszystko to zostało oczywiście zrealizowane w taki sposób, żeby dany pojazd mógł sporo wytrzymać. Nie trzeba się więc obawiać tego, iż przy pierwszym czołowym zderzeniu straci się cały silnik. Jednocześnie istotną rolę odgrywa współczynnik wytrzymałości poszczególnych wozów. Do tej kwestii jeszcze powrócę. Teraz dodam jedynie, iż dysponując silniejszym autem można w bardzo łatwy sposób spychać przeciwników na przeszkody, obracać nimi czy w dowolny inny sposób zatruwać im życie. Osobiście sprawiało mi to mnóstwo frajdy.
Nie można też pominąć otoczenia oraz samych trasach, na których rozgrywane są kolejne zawody. W przeciwieństwie do pierwszej części serii, w której dominowały tereny leśne, tym razem zdecydowany prym wiodą obszary zurbanizowane. Wiele tras rozgrywanych jest na ulicach dużych miast. Sympatyków poprzedniej odsłony FlatOut’a pragnę jednak uspokoić, iż odcinków „terenowych” również nie zabrakło. Przygotowane przez producentów mapy są dość złożone. Pokonanie większości tras zajmuje najczęściej około minuty. Nie ma co jednak narzekać, gdyż w wielu przypadkach zadbano o wyjątkowo ciekawe skróty. Są one szczególnie widoczne podczas pokonywania odcinków miejskich. Jedna z tras daje nam na przykład możliwość wyboru pomiędzy klasyczną asfaltową drogą, a dość zdradliwym placem budowy, dzięki któremu pojawia się możliwość zdobycia dodatkowych punktów czy zyskania kilku cennych sekund.
Zdecydowanie ważniejsze jest jednak to, iż praktycznie na wszystkich trasach można odnaleźć CAŁĄ MASĘ nadających się do zniszczenia obiektów. Najczęściej są to niewielkie płotki, czy inne drewniane konstrukcje. W wybranych miejscach rozmieszczono jednak „cenniejsze” i zarazem większe obiekty. Mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu przedmioty łatwopalne. Zderzanie się z nimi jest bowiem nagradzane OGROMNĄ eksplozją. Na trasach można też odnaleźć mniej lub bardziej widoczne skocznie. Warto w tym miejscu zwrócić szczególną uwagę na udoskonaloną fizykę świata gry. Obiekty odlatują w dość realistyczny sposób. Co więcej, mogą one pozostać na drodze, utrudniając tym samym pokonywanie kolejnych okrążeń. Nie ukrywam, iż niejednokrotnie zdarzało mi się wpaść na „pozostawione” przez siebie pułapki. Podobnie jak w pierwszej części, gra premiuje dokonywanie zniszczeń i branie udziału w kraksach napełniając widoczny na ekranie pasek nitro. Jest on szczególnie przydatny wtedy, gdy uderzyło się w coś większego, a możliwie jak najszybciej chce się powrócić do czołówki.
Wzorem pierwszego FlatOut’a, kluczowy punkt programu stanowi oczywiście rozbudowany tryb kariery. Zabawę rozpoczynamy dysponując jedynie symboliczną kwotą, za którą będziemy mogli kupić jeden z najsłabszych wozów. Warto byłoby w tym miejscu powiedzieć, iż dostępne auta tym razem podzielone zostały na trzy różne klasy – Derby, Street oraz Race. Zaczynamy oczywiście w tej najniższej. Ponadto dysponując autem z określonej klasy możemy brać udział wyłącznie w wyznaczonych typach mistrzostw. Każdy z dostępnych wehikułów opisany został kilkoma istotnymi współczynnikami – przyśpieszeniem czy prędkością maksymalną. Najważniejsze są jednak parametry przedstawiające wytrzymałość oraz wagę danego pojazdu. Jak już wcześniej wspomniałem, współczynniki te pozwalają w prostszy sposób eliminować z jazdy kolejnych rywali.
Wróćmy jeszcze do ogólnych założeń trybu kariery. W trakcie zabawy musimy oczywiście gromadzić fundusze. Pieniądze zdobywa się nie tylko za wygrywanie kolejnych zawodów, ale i branie udziału w efektownych kraksach. Ponadto po zakończeniu danego wyścigu najbardziej brutalni kierowcy otrzymują dodatkowe premie. Zgromadzoną sumkę można przeznaczyć na tuning aktualnie posiadanego wozu. Wszystko to zostało zrealizowane w zbliżony sposób do poprzedniej części gry. Podświetlając daną część dowiadujemy się, na jak duży przyrost można liczyć. Należy jednak uważać, gdyż niektóre upgrade’y mogą osłabić wybrane parametry wozu, na przykład jego wagę.
W trakcie zabawy możemy przystępować do czterech typów zawodów. Zdecydowany prym wiodą oczywiście klasyczne wyścigi. Najczęściej są to składające się z kilku startów mistrzostwa, w których gromadzi się punkty do ogólnej klasyfikacji. Na drugą grupę składają się nieco bardziej udziwnione pojedynki, rozgrywane na specjalnie przygotowanych do tego celu arenach. Są to zarówno owalne tory, jak i zdecydowanie mniejsze obiekty, z wyglądu przypominające chociażby charakterystyczną ósemkę. Trasy te stawiają w głównej mierze na bezbłędne poznanie możliwości danego pojazdu. Efektowne stłuczki pojawiają się tu zdecydowanie rzadziej. Licznych kraks nie brakuje natomiast w zawodach z cyklu Derby. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo efektownymi pojedynkami, w których nie ścigamy się z czasem, a jedynie próbujemy wyeliminować pozostałych zawodników z dalszej zabawy. W tym celu należy odpowiednio ich uderzać (najlepiej z boku lub od tyłu), unikając tym samym znalezienia się na czyimś celowniku. Warto jednocześnie zaznaczyć, iż ostatni kierowca, który pozostanie na polu bitwy niekoniecznie musi wygrać dane starcie. Punkty przyznawane są bowiem głównie za uczestniczenie w kolejnych kraksach. Zawody te zdecydowanie najbardziej przypadły mi do gustu. Pojedynki obfitują zazwyczaj w wiele miłych dla oka akcji. Nie trwają one też zbyt długo, tak że nikt nie ma się tu prawa nudzić.
Ostatnia grupa zawodów zasługuje na oddzielne potraktowanie. Są to bowiem doskonale znane z pierwszej części serii zwariowane mini-gry. Tym razem przygotowano dwanaście konkurencji, aczkolwiek te doskonale znane graczom doczekały się istotnych modyfikacji. Świetnym przykładem może być skok wzwyż. Zmiany zaczynają się już przy podjeździe, gdyż teraz trzeba ominąć kilka przeszkód. Ponadto w każdej z dostępnych minigier można sterować lotem wystrzelonego ludzika. Nie można jednak zbytnio przesadzać, gdyż skróci się czas lotu. W moim osobistym przekonaniu niektóre z tych zmian wydają się być nieco udziwnione. O ile bowiem w pierwszej części serii takie czynności wykonywało się w dość spontaniczny sposób, to teraz każda akcja musi być dokładnie zaplanowana i jednocześnie bezbłędnie wykonana.
Wracając jednak do konkurencji, mnie osobiście najbardziej przypadły do gustu pojedynki piłkarskie, w których należy unikać tekturowego bramkarza, a także zabawa w gromadzenie pięciu najlepszych kart spośród tych, które znajdują się na ogromnej planszy. Co ciekawe, mini-gry pojawiają się nie tylko w karierze. Tryb Party Mode pozwala na zabawę przy jednym komputerze kilku osobom. Mogą się one zmierzyć w wybranych przez siebie typach konkurencji. Sam multiplayer również wypadł całkiem nieźle. Chętnych do zabawy nie brakuje, a złomowanie prawdziwych osób sprawia jeszcze większą frajdę, niż ma to miejsce w przypadku ich wirtualnych odpowiedników.
Wizualnie gra prezentuje się bardzo dobrze. FlatOut’a 2 nie można oczywiście przyrównywać do najnowszych gier akcji, tworzonych wyłącznie z myślą o posiadaczach najmocniejszych komputerów. W omawianej grze wszystko trzyma jednak bardzo równy poziom. O pojawiających się w trakcie zabawy pojazdach trochę już powiedziałem. Dodam tylko, iż towarzyszące zmaganiom iskry rysowanej karoserii jak i wszelkie inne tego typu efekty prezentują się świetnie. Nieźle wypadło też otoczenie. Mapy są bardzo zróżnicowane. Przeszkadzać może tylko nienajlepiej wykonana woda, ale to drobnostka, gdyż przez znaczną część zabawy trzymamy się z daleka od akwenów wodnych. Akcja może być obserwowana z wielu różnych kamer, tak więc każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Dodatkowo, po zakończeniu wyścigu można obejrzeć ładnie wyreżyserowany replay. Jednocześnie FlatOut 2 ma BARDZO niskie wymagania sprzętowe, co początkowo trochę mnie zdziwiło. Na maksymalnych ustawieniach graficznych grze nie zdarzało się w ogóle zwalniać. Pochwalić należy również stabilność rozgrywki. Gra nie zawiesza się, nie ma też żadnych błędów w wyświetlaniu grafiki. Na warstwę dźwiękową składa się w głównej mierze agresywny, lecz przy tym pasujący do dynamicznych przejażdżek soundtrack. Tym razem zdecydowanie dominuje ciężki rock. Utwory są świetnie dobrane. Niestety, nie ma ich zbyt wiele, także szybko zaczynają się powtarzać.
FlatOut 2 jest jeszcze lepszy od swojego poprzednika. Gra wprowadza wiele interesujących zmian, ze szczególnym uwzględnieniem poprawionego modelu jazdy, który zachęca do wyjątkowo agresywnej i przy tym w pełni kontrolowanej jazdy. Gra jest prosta i przyjemna w obsłudze, przez co mile spędza się przy niej wolny czas. Doczepiłbym się jedynie do przekombinowanych mini-gier, choć i one z pewnością znajdą swoich zwolenników. To zdecydowania jedna z najlepszych zręcznościowych ścigałek z jakimi ostatnio miałem do czynienia. Szczerze polecam.
Jacek „Stranger” Hałas
PLUSY:
- wyśmienity model jazdy;
- wyjątkowo efektowne kraksy, niezły model zniszczeń;
- zróżnicowane i przy tym w pełni interaktywne trasy;
- rozbudowany tryb kariery;
- kilkadziesiąt różnych pojazdów do wyboru;
- pełnoprawny multiplayer;
- oprawa audiowizualna;
- bardzo niskie wymagania sprzętowe.
MINUSY:
- przekombinowane mini-gry (na szczęście nie wszystkie);
- momentami zbyt łatwa.