Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Recenzja gry 14 września 2010, 10:05

autor: Przemysław Zamęcki

Dragon Age: Origins - Witch Hunt - recenzja gry

Witch Hunt jest ostatnim dodatkiem DLC przed premierą drugiej odsłony cyklu i pomostem spajającym „jedynkę” z Dragon Age II. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść, zanim pojawią się napisy końcowe.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

Urodziwa czarownica Morrigan to na pewno jedna z ciekawszych postaci wykreowanych na potrzeby gry Dragon Age. Jest tajemnicza, a także kontrowersyjna, bowiem wybory, dzięki którym zyskujemy w jej oczach w trakcie zabawy z „podstawką”, najczęściej nie mają nic wspólnego ze szlachetnym i pełnym dobroci postępowaniem. Witch Hunt jest ostatnim dodatkiem DLC przed premierą drugiej odsłony cyklu i pomostem spajającym „jedynkę” z Dragon Age II. Przynajmniej takie wrażenie można odnieść, zanim pojawią się napisy końcowe.

Nim przejdziemy do opisu tego rozszerzenia – jedna, bardzo ważna, uwaga. Aby w pełni zrozumieć jego fabułę, niezbędne wydaje mi się: po pierwsze – ukończenie podstawowej wersji gry, po drugie zaś, jeżeli ktoś jeszcze tego nie uczynił – rozegranie wstępu postacią dalijskiego elfa. Dopiero po takim przygotowaniu rozpieramy się wygodnie w fotelu i zaczynamy zabawę z Witch Hunt.

Walka z Varterralem

Dodatek pozwala zarówno na import postaci z innego modułu, jak i na stworzenie zupełnie nowego bohatera na dwudziestym poziomie doświadczenia. Jeżeli zdecydujemy się na pierwszy wybór, a bohater będzie posiadać niższy poziom, wtedy program pozwoli nam go odpowiednio rozwinąć.

Postać Morrigan, która niejako firmuje Witch Hunt, reklamowana jest w tej roli trochę na wyrost. Owszem – tytułowe polowanie na czarownice w gruncie rzeczy sprowadza się do pogoni za tą bohaterką, ale ona sama pojawia się jedynie w momencie kulminacyjnym i tylko po to, by odpowiedzieć na kilka zadanych pytań. I to odpowiedzieć na swój sposób, co sprawia, że pojawiają się kolejne zagadki i tajemnice, które rozwikłamy zapewne dopiero w Dragon Age II.

W Witch Hunt do narzuconej odgórnie drużyny, składającej się z głównego bohatera i psa mabari, dołącza również elfia wojowniczka Ariane oraz młody czarodziej z Kręgu Magów – Finn. Wspólnie wyruszają tropem Morrigan, która skradła starożytną księgę dalijczyków. Na tle pozostałych postaci dwie nowe nie wyróżniają się niczym specjalnym. Może jedynie tym, że w trakcie penetrowania tych kilku poziomów obie są dosyć rozmowne.

Największą bolączką dodatku jest jego niezbyt imponująca zawartość. Z wyjątkiem dwóch lokacji wszystkie pozostałe zdążyliśmy już przemaszerować dawno temu wszerz i wzdłuż. Z tego tylko jedna z nich robi jako takie wrażenie, bo trudno nazwać odkrywczym znajdujący się na mrocznych ścieżkach zrujnowany Thaig. Za to Cmentarzysko smoków prezentuje się nieźle, a dodatkowo stajemy w nim do walki z przypominającym modliszkę Varterralem, pełniącym tu rolę klasycznego bossa. Ponadto odwiedzamy chatkę Flemeth w Głuszy Korcari, jaskinię z lustrem znaną z wspomnianego wcześniej dalijskiego wstępu oraz Krąg Magów. Przejście całości zajmuje maksymalnie dwie godziny.

Rozterki Morrigan

Najważniejsze pytanie, czy warto zakupić Witch Hunt? Dodatek kosztuje 560 punktów Bioware (czyli około pięć euro) i pozbawiony jest zarówno polskich napisów, jak i dubbingu. Oficjalnie nie jest on nawet przeznaczony dla nas, Polaków, ale po opłaceniu go i pobraniu na dysk twardy wszystko działa jak należy, bez konieczności kombinacji z plikami. Co do samej zawartości, to zdecydowanie brakuje jej jakiegoś mocniejszego, zachęcającego do zakupu akcentu. Jedna ciekawa lokacja i jedna niespecjalnie długa walka z nowym przeciwnikiem to zdecydowanie za mało, aby wyrwać z kapci przeciętnego zjadacza erpegów.

Natomiast, jeśli nie możecie się już doczekać pełnoprawnego sequela, warto odżałować te parę groszy na rozszerzenie. Jak już wcześniej wspomniałem, wydarzenia związane z Morrigan będą zapewne łącznikiem scalającym w jakiś sposób fabuły Początku i Dragon Age II. A tak ważnego momentu, jaki ma miejsce pod koniec Witch Hunt, fanowi przegapić nie wypada.

Przemek „g40st” Zamęcki

PLUSY:

  • Cmentarzysko smoków;
  • końcówka.

MINUSY:

  • nie ma zbyt wielu nowinek;
  • za mało Morrigan;
  • brak polskiej wersji językowej.

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej

Chernobylite 2: Exclusion Zone - recenzja gry we wczesnym dostępie. Potencjał jest, ale...
Chernobylite 2: Exclusion Zone - recenzja gry we wczesnym dostępie. Potencjał jest, ale...

Recenzja gry

Demo Chernobylite 2: Exclusion Zone dawało nadzieję, że zagramy w całkiem interesujące eurojank RPG w stylu Elexa czy Gothica, ale z posmakiem S.T.A.L.K.E.R.-a. Niestety, wczesny dostęp przygasza tę nadzieję wieloma problemami.

Recenzja gry Assassin’s Creed: Shadows. Mogła być wielka, jest tylko ogromna
Recenzja gry Assassin’s Creed: Shadows. Mogła być wielka, jest tylko ogromna

Recenzja gry

AC Shadows jest przede wszystkim grą ogromną. Jej ogrom to cecha raczej neutralna, a wartościuje ją dodatnio lub ujemnie jej zawartość. A jakość tejże waha się w spektrum bardzo szerokim... Przez większość czasu jest po prostu taka sobie.

Recenzja gry Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition. Zmierzch Switcha przyniósł jeden z najlepszych remasterów
Recenzja gry Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition. Zmierzch Switcha przyniósł jeden z najlepszych remasterów

Recenzja gry

Xenoblade Chronicles X: Definitive Edition przywraca najważniejszą grę z Nintendo Wii U. Nie postrzegajcie tego wydania jako zwykłego remastera – to coś znacznie lepszego i premiera, wobec której nie powinniście pod żadnym pozorem pozostać obojętni.