autor: Marcin Bojko
Colin McRae Rally - recenzja gry
Ta gra stała się przełomem w kategorii rajdów samochodowych. Twórcom udało się bowiem znaleźć złoty środek pomiędzy realizmem, a grywalnością. Pomimo ponad 2 lat od premiery przez wielu gra wciąż uważana za najlepszy symulator, jaki ukazał się na PC.
Recenzja powstała na bazie wersji PC.
Rok 1998 był dla fanów wszelkiego rodzaju „samochodówek” rokiem bardzo udanym – wydano m.in. Need for Speed III i długo oczekiwanego na PC Colina McRae Rally. Część graczy miała do Codemasters spore pretensje o traktowanie ich platformy trochę po macoszemu (wersja PC ukazała się z kilkumiesięcznym opóźnieniem w stosunku do playstation), ale kiedy gra się już ukazała i mieli okazję ją uruchomić, to bardzo szybko zapomnieli o wszelkich urazach!
Co to w ogóle za gra? Z taką nazwą może być to tylko i wyłącznie symulator rajdowych mistrzostw świata. Na pytanie czy w pełni zasługuje na miano symulatora postaram się odpowiedzieć w dalszej części tego tekstu. Zajmijmy się na razie samą grą. Dostępne w niej opcje nie wnoszą nic nowego, ten temat jest już znany i niewiele można tutaj zmienić. Zajmijmy się zatem konkretami: Colin McRae oferuje nam coś wyjątkowo interesującego: szkołę jazdy; i to u kogo? U samego mistrza, który użyczył grze nie tylko swojego nazwiska. Tu będziemy mieli okazję zasiąść za kierownicą Skody Felicii Kit Car. Kurs obejmuje podstawowe manewry na placu – od tak elementarnych jak ruszanie z miejsca i hamowanie w wyznaczonym punkcie, poprzez jazdę wokół prostokąta, czy ósemki. Oczywiście na czas, żeby nie było żadnych wątpliwości. Jednak ocenie poddawany będzie nie tylko sam czas przejazdu, ale także umiejętność utrzymywania samochodu we właściwej pozycji, kierunku, umiejętność kontrolowania auta w poślizgu, hamowania w odpowiednich momentach, ale także rozwijana podczas przejazdu prędkość, sposób traktowania auta i słuchanie poleceń! Jeżeli mistrz uzna, że nasze postępy są zadowalające (po każdym etapie kursu wyświetlona zostaje karta egzaminacyjna w wynikami) będziemy mogli przejść do kolejnego etapu. A kiedy już opanujemy manewry na placu czeka nas przejazd krótkiego odcinka na trasie, ale spokojny głos Colina ostrzega :”And try to remember, this is not your car! - Pamiętaj, to nie jest twój samochód!”. Mistrz przez cały czas komentuje nasz przejazd rzucając luźne uwagi ze swoim charakterystycznym szkockim akcentem, słynnym na cały rajdowy światek (niestety po angielsku, bo gra nie została zlokalizowana). Dzięki szkole jazdy będziemy mogli opanować podstawowe elementy rajdowego rzemiosła, bez których po prostu nie da się wyruszyć na trasę. A skoro udało nam się zaliczyć kurs, to możemy chyba wystartować w rajdzie? Czeka nas określenie poziomu trudności, od którego zależy jakimi samochodami będziemy mogli się ścigać – są trzy poziomy: Novice (Nowicjusz), Intermediate (średnio - zaawansowany) i początkowo niedostępny Expert. Samochodów nie ma aż tak wiele, na dobrą sprawę w każdej klasie jest ich zaledwie kilka, ale są to pojazdy najbardziej popularne, bez żadnych wynalazków, których nie spotyka się na rajdowych trasach. Jak już wybierzemy auto, trzeba jeszcze określić rodzaj skrzyni biegów w jaką ma zostać wyposażone (tak, tak, można wybrać automat, choć nie można by go znaleźć w żadnym chyba rajdowym samochodzie. Ale przecież nie każdy jest Colinem McRae, prawda?) Potem trzeba jeszcze wpisać nazwisko kierowcy i jazda? Nie jeszcze nie. Teraz trzeba będzie odpowiednio skonfigurować samochód. Ma to o wiele większe znacznie niż mogłoby się z pozoru wydawać – sama zmiana przełożeń skrzyni biegów może pozwolić na uzyskanie, albo stratę kilku dodatkowych sekund, a to naprawdę dużo. Tutaj też Ameryki nie można odkryć, więc nie znajdziemy nic specjalnego – możemy wprowadzać zmiany w obrębie ogumienia, twardości zawieszenia, rozdziału siły hamowania, czułości układu kierowniczego i przełożeń skrzyni biegów. Nie są to jednak zmiany liczbowe, ale wybór jednej z kilku dostępnych opcji. Nie można na samemu ustawić przełożeń poszczególnych biegów, ani zmienić czułości układu kierowniczego o pewną wartość. No cóż zawsze są jakieś ograniczenia. Skoro już wszystko wiemy to jazda! Mistrzostwa rozpoczynają się od Rajdu Nowej Zelandii, który z pewnością nie należy do najłatwiejszych, zresztą w mistrzostwach świata nie ma rajdów łatwych, są tylko te bardziej i mniej lubiane przez kierowców. Najwyższy czas na kilka słów o grafice. Tutaj niestety daje o sobie znać wiek tej gry. Najwyższa dostępna rozdzielczość to 800*600, czyli jak na dzisiejsze warunki bez żadnych rewelacji. Nie można jednak porównywać gry sprzed dwóch lat z nowymi produkcjami, bo nie miałoby to żadnego sensu. Widać wyraźnie, że engine został opracowany na potrzeby platformy PSX, a dopiero potem przystosowany do PC. Nie jest jednak aż tak źle. Grafika co prawda nie spełnia dzisiejszych standardów, ale jest na tyle ładna, że nie razi i spokojnie można sobie grać. Do oprawy dźwiękowej nie można mieć najmniejszych zastrzeżeń – została ona opracowana bardzo starannie i jest wyjątkowo realistyczna, a komentarze Nickiego Grista, który zarówno w rzeczywistości jak i w grze pełni rolę pilota, zostały wykonane wzorowo. Posiadaczy kart dźwiękowych zgodnych ze standardem EAX nie ucieszy pewnie fakt, iż ta gra go nie obsługuje.
Jak dotąd nie wspomniałem ani słowem dlaczego gra cieszyła się (i nadal się cieszy) taką popularnością. Chodzi o model fizyki zachowania pojazdów (programistom Codemasters udało się uzyskać kompromis między realizmem, a grywalnością) i połączenie go z umiejętną konstrukcją odcinków. Dzięki temu setki (tysiące, a może i setki tysięcy?) graczy na całym świecie może się cieszyć wrażeniami z rajdowej jazdy. Poszczególne samochody mają odmienne charakterystyki podczas jazdy i na sypkich nawierzchniach cechuje je dość spora bezwładność. To jeden z powodów dla których Colin odniósł sukces – poślizgi. Kiedy już uda nam się opanować umiejętność pokonywania zakrętów poślizgami, to czeka nas nieprawdopodobna zabawa. Tutaj ciekawostka – znacznie łatwiej uzyskiwać dobre czasy korzystając z klawiatury jako urządzenia sterującego, niż z urządzeń analogowych, takich jak kierownice i joysticki. Dlaczego? Odpowiedź tkwi w technice jazdy poślizgiem. Po wprowadzeniu samochodu w poślizg trzeba korygować (kontrować kierownicą) tor jazdy. Haczyk polega na tym, że podczas takich korekt samochód bardzo często wpada w kolejny poślizg, tym razem w drugą stronę i można tak praktycznie w nieskończoność. Trzeba więc dobrze wyważyć o ile trzeba skręcić, by samochód wszedł na właściwy (optymalny) tor jazdy i wyszedł z zakrętu w pozycji, która umożliwi rozwinięcie jak największej prędkości na prostej. O ile przy urządzeniach analogowych trzeba samemu wyczuć samochód i odpowiednio pracować kierownicą, to w przypadku klawiatury większość roboty odwala za nas komputer. Nie oznacza to wcale, że jest łatwo. Dobre „wyczucie” samochodu na pewno zajmie sporo czasu. A trzeba też poznać trasy. Mistrzostwa, w których weźmiemy udział składają się z ośmiu rajdów. Sezon zaczyna się od Rajdu Nowej Zelandii, potem czekają nas zmagania w Grecji (Rajd Akropolu), Monte Carlo, Australii, Szwecji, na Korsyce, w Indonezji i Wielkiej Brytanii. Niedużo? Wprost przeciwnie – czeka nas sporo zachodu, by ukończyć mistrzostwa, a co dopiero zająć jakieś punktowane miejsce. Nie wiem dlaczego, ale nie można przejść do kolejnego rajdu jeśli poprzedni ukończy się na pozycji niższej niż szósta. A zapewniam, że nie jest to zadanie najprostsze. Kiedy już uda nam się odnieść zwycięstwo na średnim poziomie trudności, to będzie można wybrać najwyższy „Expert” i ścigać się dalej.
Codemasters przygotowali dla graczy kilka niespodzianek: w grze znajduje się wiele ukrytych dodatków. Jednym z nich jest Audi Quattro – samochód, który w latach osiemdziesiątych królował na rajdowych trasach. Pojazd ten został wyposażony w stosunkowo nieduży silnik – 2,2 litra, ale uzyskiwał on moc rzędu 500 KM (współczesne samochody WRC, czyli najwyższej kategorii, dysponują silnikami o mocach około 300 KM). Zapewniam, że kontrolowanie takiego potwora jest wprost nieprawdopodobnie trudne.
Największą zaletą gry jest to, że dostarcza znakomitej zabawy bez konieczności żmudnego treningu, by w ogóle móc uzyskać jakiś sensowny czas. Oczywiście jeśli postawimy sobie za cel odniesienie zwycięstwa, lub choćby zajęcie miejsca na podium, to jak już wspominałem czeka nas trudne wyzwanie. Twórcom Colina udało się stworzyć grę, która jeszcze przez długi czas będzie dostarczać sportowych wrażeń fanom rajdów samochodowych. Przy ocenie proszę pamiętać, że nie jest to gra najnowsza, więc engine jest już nieco nadszarpnięty zębem czasu.
Marcin "Levardos" Bojko